Dabi - one-shot

Mozecie posłuchać piosenki, która jest w mediach podczas czytania. Pisałam tego shota słuchając właśnie jej i myślę, że w jakiś sposób dodaje natroju tej krótkiej historii.

Rok temu

Zgubiłaś się w ciemnym lesie. Wracałaś do domu od swojej przyjaciółki, a że byłaś zmęczona, poszłaś na skróty. Teraz tego gorzko żałowałaś. Strach powoli zaczął cię opanowywać, a twoje serce biło tak głośno, że myślałaś, że słychać je kilometr dalej. Nagle blisko siebie usłyszałaś trzask gałązki. Podskoczyłaś i wydałaś cichy okrzyk. Po chwili stałaś przyparta do drzewa przez jakiegoś chłopaka. Złapał cię za gardło jedną ręką a drugą utworzył kulę niebieskiego ognia. Widząc, że nie jesteś wrogiem, puścił cię.
- Co tu robisz? - spytał.
- Zgubiłam się - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą a chłopak się zaśmiał.
- Sierota z ciebie - złapał cię za dłoń i pociągnął za sobą. Po paru krokach znalazłaś się na drodze do miasta.
- Dziękuję - poczułaś ulgę.
- Nie ma za co, kiedyś mi się odpłacisz - chłopak uśmiechnął się tajemniczo.

Teraźniejszość

Złoczyńcy napadli na letni obóz, na który wybrałaś się razem ze swoją klasą. Przez telepatię Mandalay dowiedziałaś się, że prawdopodobnie to Kacchan jest ich celem. W ucieczce przed trującym gazem ukryłaś się w lesie, przez co przypomniała ci się noc sprzed roku. Zaraz jednak zganiłaś się w myślach. Musiałaś ratować przyjaciela, a nie rozpamiętywać głupie zdarzenie z przeszłości. Już miałaś pobiec szukać Katsukiego, gdy usłyszałaś czyjś kaszel. Spojrzałaś w bok i zauważyłaś chłopaka o czarnych włosach. Trzymał się za brzuch, jego biała koszula była przesiąknięta krwią. Jako, że twoim quirkiem była możliwość leczenia, zdecydowałaś się pomóc nieznajomemu. Podeszłaś do niego na tyle blisko, że w końcu zauważył twoją obecność, co poskutkowało spojrzeniem w twoją stronę.
- To ty - rozpoznałaś go.
- To ja - uśmiechnął się i zakasłał krwią. Bez wahania podbiegłaś do niego i odsunęłaś jego dłonie od rany. Zamiast tego ułożyłaś na niej swoje, posyłając wiązkę światła, które zaczęło ją leczyć.
- Nie powinnaś tego robić, jestem złoczyńcą - zaśmiał się, a ty przestraszona chciałaś się od niego odsunąć, lecz było już za późno. Złapał cię w swoje ramiona i wskoczył w ciemny portal, który pojawił się obok was.
- Mówiłem, że kiedyś mi się odpłacisz - powiedział uśmiechając się, a ty spojrzałaś na niego przestraszonym wzrokiem - nie martw się, nie zrobię ci krzywdy, jeśli będziesz współpracować - podszedł do ciebie na tyle blisko, że poczułaś ciepło bijące od jego ciała - musisz zaakceptować to, że od dziś jesteś częścią ligi złoczyńców, jeśli jednak tego nie zrobisz, nie zawaham się ciebie spalić - wyciągnął przed siebie dłonie, na których zatańczył niebieski ogień. Przełknęłaś ślinę.
- Dobrze - wyszeptałaś. Nie próbowałaś nawet walczyć. Nie potrafiłaś. Byłaś częścią klasy B, nie wiedziałaś nawet jakim sposobem się tam dostałaś. Chyba jedynie po to, by leczyć innych w razie jakiegoś wypadku.
- Więc witam w drużynie, mam na imię Dabi - niebieskooki złapał twoją dłoń i ucałował ją patrząc głęboko w twoje oczy doprowadzając cię do szybszego bicia serca.
"Może nie będzie tak źle?" - pomyślałaś patrząc na stojącego przed tobą złoczyńcę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top