ROZDZIAŁ IV

Nie musieliśmy długo czekać, bo po około 10 minutach Łukasz i pozostała dwójka zaszczyciła nas swoim powrotem. Pożegnaliśmy się i każdy wrócił do swoich zadań, w moim przypadku był to trening. Nie był on jakoś wielce wymagający, ot zwykłe ćwiczenia: pompki, brzuszki, krótki bieg itp. Po ich wykonaniu zrobiłam sobie krótką przerwę, aby napić się wody, w tamtym momencie zobaczyłam moją siostrę Emili, z którą miałam dzisiaj ćwiczyć przez kolejne dwie-trzy godziny, jednak ktoś chyba zmienił nasze plany. Dokładniej mówiąc, był to jej chłopak Jake. Niedawno zaczęli być razem i teraz nie opuszczają siebie na krok.

— Coralina~. Jak miło cię widzieć — zaczął od razu Jake, zawieszając na mnie jedno ze swoich ramion. Cały czas miał na sobie szeroki przyjazny uśmieszek, jednak ton jego głosu zdradził od razu, że coś będzie chciał — Wiem, że się dzisiaj umówiłaś z Emili na trening, ale pożyczę ją na jakieś pół godzinki oki? Obiecuje, że oddam ją w stanie nienaruszonym.

Przy ostatnim zdaniu stanął przede mną i uniósł prawą rękę lekko w górę. Moja siostra w tym czasie po prostu się nam przyglądała podśmiechując się lekko pod nosem.

— Przyczepił się do ciebie jak rzep do psiego ogona — stwierdziłam, olewając na chwilę Jake’a i zwracając się do Emili.

— Jakoś nie narzekam — dziewczyna zbliżyła się do swojego chłopaka i dała mu szybkiego buziaka z policzek. — No to jak młoda, poćwiczysz przez te trzydzieści minut sama?

— Ehh, no dobra niech wam będzie — miałam, jak na dziś, dość niepotrzebnego użerania się z ludźmi, więc szybko się zgodziłam — Tylko daj mi włócznie i możecie spadać.

Dziewczyna rzuciła w moją stronę trzymany do tej pory w ręce przedmiot. Gdy odchodzili pomachali tylko w moją stronę i szybko zniknęli mi z pola widzenia.

Dobrą rzeczą w tym wszystkim było to, że część układu już w miarę znałam, dlatego mogłam zacząć ćwiczyć samej. Wymachy wyskoki, obroty i wszystko na raz, tak na ogół spędziłam kolejne dwadzieścia minut. Po tym czasie wyuczyłam się ruchów na tyle, że mogłam je powtarzać z zamkniętymi oczami. Jednak mój spokój nie mógł trwać zbyt długo, gdy nagle usłyszałam ciche szmery niedaleko mnie. Wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł i od razu przeszłam do jego realizacji.

Szybko odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam dźwięk od razu się zatrzymując, za to „włócznie” skierowałam mniej więcej na wysokości mojej głowy. Zanim zdążyłam otworzyć oczy, usłyszałam lekki męski pisk, przez który cicho parsknęłam pod nosem. Jednak najbardziej zdziwiła mnie osoba, która wydała ten dźwięk, bo był to Wyatt.

— A ty tu czego szukasz? Wycieczka już się chyba skończyła, możesz już wracać ze swoimi przyjaciółmi. Nie macie jakiejś imprezy w planach — jestem bardziej niż pewna, że w tych kilku zdaniach, wyczuł moją niechęć do jego obecności.

Nie przejęłam się jakoś bardzo jego osobą i przewracając oczami, wróciłam do treningu.

— Czemu nigdy nie potrafisz ze mną normalnie pogadać, nieważne jak bym zaczął rozmowę, od razu mnie zbywasz. Lea z resztą robi to samo – wy warczał w miarę słyszalnie. Jednak po tych słowach pękła gdzieś we mnie żyłka.

— Jeszcze się pytasz jak debil. Po tym, co nam zrobiłeś, dalej się dziwisz czemu tak na ciebie reagujmy?! — wypaliłam bez większego zastanowienia podnosząc trochę głos i uderzając włócznią o ziemie.

— Ja pierdole, to było z dziesięć lat temu a Ty to dalej wspominasz — stwierdził rozkładając ramiona.

— Oj jaka szkoda, że przez to, że wtedy w podstawówce ty i twoi przyjaciele rozpuściliście tą pierdolną plotkę o mnie i Lei. Omal nie musiałyśmy zmienić szkoły, nie wspominając już o tym, że nikt nie chciał wtedy nawet stać obok nas. Ty serio myślisz, że tak szybko o tym zapomnimy? — sama nie byłam pewna czemu, nagle mu to wszystko mówię. Pozwoliłam emocją wypłynąć i wygarnąć temu typowi co mnie w nim bolało.

— O czym ty teraz pieprzysz?! Jaka plotka? — ach, ta jego cudowna gra aktorka.

— Nie udawaj niewiniątka, bo zaraz skończysz z tym kijem w dupie — chłopak dobrze wiedział, że byłabym w stanie to zrobić, bo lekko się cofnął.

-Serio nie mam pojęcia, o czym teraz mówisz!

— „To te, co jedzą szczury”, „Chodzą nocami po lesie, podobno szukają martwych zwierząt”, „Pewnie jedzą je potem na śniadanie”, „Wiedźmy”, „Potwory”, „Demony” i wiele podobnych. I co? Zatkało? Wróciły wspomnienia? – jak dobrze, że jedyne osoby, będące wtedy w tej sali, znajdowały się na tyle daleko, by nic nie słyszeć.

— Pierwszy raz słyszę o czymś takim… Kiedy to się zaczęło?... Kto to rozpowiedział?! — przyznam bez bicia, że tym to mnie zaskoczył.

— Ty, a kto inny?! Tylko ty wiedziałeś o tym, że ja i Lea chodzimy nocą po lesie! Tylko tobie mówiłyśmy o martwych zwierzętach, które znajdywałyśmy na polach, łąkach czy innych miejscach! Tylko ty wiedziałeś o tym wszystkim! Więc kto inny mógł to wszystko zacząć?! — oczy chłopaka na chwile się powiększyły tylko po to, abym później zobaczyła, jak wyraz jego twarzy lekko smutnieje.

— To nie byłem ja!!! Przysięgam! — a ten dalej swoje.

— W twoje przysięgi i obietnice to ja, już od dawna mam głęboko w rzyci — minęła chwila ciszy, zanim do moich uszy nie dotarł… śmiech?

— Haha ... — on się serio kurwa śmieje.

— I co rżysz jak stara szkapa?! — ja już nie mam do niego cierpliwości, nie żebym wcześniej miała.

— Bo pomimo tylu lat nie zmieniłaś się za bardzo co?

— Jeszcze się zdziwisz. Przypomnij mi, po co w ogóle zawracasz mi gitarę? – wzięłam głęboki oddech i wróciłam do treningu poniekąd słuchając Wyatta.

— Bo mam parę spraw do ciebie. Po pierwsze to, czemu wtedy obroniłaś mnie i chłopaków? — serio? Po to przylazł? Chociaż w sumie to ciekawe, że przywołał akurat „to”.

— A ty czemu poruszyłeś ten temat? — nie ma w życiu nic za darmo. Informacja za informacje.

— Pierwszy zadałem pytanie — jak w przedszkolu.

— A co innego miałam zrobić, powiedziałam co wiedziałam i myślałam, bo o to zapytałeś. Teraz ty odpowiadaj. — oczywiście, musiał zrobić ten swój typowy uśmieszek.

— Z ciekawości co powiesz. — ten to ma tupet.

— Czemu mnie nie dziwi ta odpowiedź. Czegoś jeszcze chcesz? — nie miałam zbytnio czasu ani ochoty na dłuższe gadanie z nim, ale niestety nie zapowiadało się na koniec naszej rozmowy.

— Tak, chce wiedzieć po co, tak machasz tym kijem? Jeszcze krzywdę sobie zrobisz albo komuś  — jak zwykle prosto z mostu i po jak najmniejszej linii oporu.

— Nie kuś — po tych słowach spojrzałam na niego z chytrym uśmiechem na twarzy — A „macham” nim, bo ćwiczę do małej imprezy. To takie ognisko, które odbywa się po każdej pełni i zbiera się na nim każdy wilkołak z klanu, który potrafi kontrolować swojego wilka od około roku.

— Uu ognisko, a alko też jest? — głodnemu chleb na myśli — A to w ogóle obowiązkowe jest, jakiś sprawdzian czy coś?

Czemu mnie nie dziwi to, że zapytał się o alkohol — westchnęłam w swoich myślach — Nie wiem w następnym miesiącu będzie pierwszy raz, jak będę w nim uczestniczyć.  nauczenie się tego jest dobrowolne, tańczy się to przed rozpoczęciem całej imprezy, taka mała tradycja.

— Uh, no to mnie zachęciłaś, teraz chce zobaczyć, jak to tańczysz — znowu pokazał ten swój chytry uśmieszek.

— Nie dla psa kiełbasa — stwierdziłam krótko, machając mu jeszcze kijem przed nosem — Czegoś jeszcze potrzebujesz, czy dasz mi w reszcie spokój?

— Już uciekam, bo jeszcze mnie zagryziesz — ostatnie słowo zaakcentował ruchem, który do złudzenia przypominał „gryzienie powietrza”, szczerząc przy tym swoje zęby. Następnie machnął szybko ręką i ruszył w stronę wyjścia.

W końcu miałam chwilę spokoju. Zdecydowanie tego dzisiaj potrzebowałam. Aby nikt mi już nie przeszkadzał w ćwiczeniach wyjęłam słuchawki, które zawsze nosze ze sobą włożyłam je do uszu i puściłam sobie piosenki, które w miarę komponowały się z układem. On sam nie był zbytnio skomplikowany, chociaż może tylko mi się taki wydawał.

Kilka lat temu widziałam jak moja siostra się go uczy i wydał mi się on po prostu piękny. Jest on w miarę spokojny, ale posiada momenty, gdzie napięcie wzrasta, a muzyka daje potężnego kopa. Pomimo tego nie widziałam jeszcze jak wygląda jego końcowe przedstawienie. Oprócz oczywiście samego układu potrzeba też odpowiedniego stroju i rekwizytu. Aktualnie zastępuje mi go włócznia czy chociażby zwykły kij. Nie wiem czemu klan robi z tego jakąś tajemnicę, może to przez to, że dawniej świętowało się w taki sposób tylko po wygranej bitwie lub czymś podobnym.

Jednak przez to, że teraz żyjemy w czasach dosyć spokojnych, a nasi ludzie nie chcieli zapomnieć o tak „pięknej” tradycji postanowili dać klanowi dzień wytchnienia od codzienność. Przez co w noc po każdej pełni organizowane jest wielkie ognisko, na którym wszyscy śpiewają, tańczą, i ogólnie świetnie się bawią.

Ćwiczyłam tak jeszcze kilka minut, zanim moja siostra w końcu nie wróciła z przechadzki ze swoim chłopakiem. Pomogła mi z częściami, przy których miałam problemy, a na sam koniec opowiedziałam jej o przebytej z Wyattem rozmowie. Gdy tylko o tym usłyszała, sama na moment zdębiała, aby po chwili parsknąć śmiechem i powiedziała mi, aby się nim nie przejmować.

Po skończonym treningu wróciłyśmy do domu i wszyscy żyli dalej swoim życiem. Z jednym małym wyjątkiem, Wyatt zaczął się do nas odzywać, i to nie w taki sam sposób co wcześniej, tylko bardziej…normalnie?

Zarówno mi, jak i Lei wydawało się to dosyć dziwne i dalej starałyśmy się go zbywać jak najczęściej. Nie tylko nam się to nie podobało, znajomi chłopaka zaczęli patrzeć na nas spode łba jakbyśmy im nie wiadomo co zrobiły. Podobnie zachowywała się część szkoły, zwłaszcza dziewczyny. Starałyśmy się jednak nie zwracać na to jakiejś większej uwagi gorzej było, gdy ten debil pytał się o klan i rzeczy związane z wilkołakami w miejscach publicznych, gdy byliśmy otoczeni przez ludzi. Idiota dobrze wie, że mamy zachować to w tajemnicy, a i tak opowiada o tym, jak o herbatce u ciotki. Może też nie afiszował tego jakoś bardzo ale jednak nie czół, że powinien czasem zamknąć ryj. Zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie zacząć walić go po łbie, gdy zaczyna ten temat. Może w końcu by zrozumiał.

---------------------------------------------------
Hejka ludzie.
Bardzo ale to bardzo was przepraszam, że tak długo zwlekałam z dodaniem nowego rozdziału. Złożyli się na to kilka rzeczy m.in. problemy ze sprzętem na którym pisałam czy szkoła. Jednak ważne jest to, że w końcu udało mi się coś dodać 💪. Mam nadzieję, że spodobał się wam nowy rozdział. Po raz kolejny chcę podziękować Mruczalka za zrobienie korekty i pomoc przy pisaniu rozdziału, jesteś wielka kochana ❤️.
Także ode mnie to chyba na tyle. Do następnego rozdziału bay ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top