71
Mój maluszek mógł żyć. Nie zabił go stres, którym ostatnio ciągle żyłam, ani to jak mnie uderzył Alex. Zrobiła to ta pierdolona kretynka jakimś cholernymi ziołami. Jakieś pieprzone chwasty sprawiły, że nie urodziłam mojego dziecka, że jego małe serduszko przestało bić.
— Gdzie ona jest? — pytam spoglądając na Nero.
— Tam gdzie ją zamknąłem po tym jak oskarżyła cię o dokonanie aborcji. Na szczęście nie zdążyłem jej jeszcze zabić — i bardzo dobrze. Ona nie zasługuje na szybką i bezbolesną śmierć. Musi cierpieć za to co mi zrobiła.
— Sam się nią zajmę. Maddy na pewno nie miała pojęcia do czego mogą doprowadzić te przyprawy. Przecież ty sama nie miałaś pojęcia o ciąży to ona też nie mogła wiedzieć — ale on jest głupi.
— Za to próbowała doprowadzić by Victoria nie mogła zajść w ciążę. Torii to dorosła kobieta, więc sama może decydować kiedy będzie chciała mieć dziecko, to nie są kompetencje jakiejś służącej — sama się dziwię, że Nero jest taki odważny. Teraz już wiem, że mogę mu ufać.
— Chcę byś ją torturował, na błagać o śmierć — spoglądam na Harry'ego, który wydaje się niezbyt zadowolony z moich słów. — Możesz ją podtapiać to straszne uczucie — mówię to wpatrując się w mojego męża. Chcę by źle się poczuł. Najpierw on odebrał mi moje pierwsze dzieciątko, a teraz drugie zabrała mi jego przeklęta pracownica. Powinien wcześniej ją wypierdolić na bruk, a nie trzymać tu by tylko zrobić mi na złość.
— Idź i bierz się do roboty — odpowiada Harry, i zostaje sama z mężem, bo Nero bez słowa wychodzi. Wyciągam czekoladkę z pudełka i ją rozpakowuje. Wkładam do ust chociaż nie mam na nie ochoty. Potrzebuję siły. A nie zjem nic co nie jest w tym domu dobrze zapakowane. — Nie oskarżaj mnie, bo ja nie jestem niczemu winny. Sporo czasu spędziłaś u siebie w domu i tam też mogło ci coś zaszkodzić.
Najprościej jest złożyć na kogoś innego.
— Szkoda, że nie została z Alex'em — mój brat jaki jest taki jest, ale na pewno nie zrobiłby nic co by mogło zaszkodzić mojemu dziecku.
— Musisz odpocząć, bo zaczynasz opowiadać głupstwa. Zjedz sobie, a później prześpij, bo odpoczynek to coś czego teraz potrzebujesz. Pamiętaj, że cię kocham — daje mi szybkiego buziaka w czoło, a następnie wychodzi.
I dobrze. Nie chcę na razie go oglądać.
Pov Harry
Opuszczam Torii by nie drażnić jej moim widokiem, a co najważniejsze by nie zrobić czegoś czego będę później bardzo żałował. Ciężko mi z tym jak ona pośrednio oskarża mnie o śmierć dziecka i to tylko dlatego, że ten chłoptaś naopowiadał jej, że poroniła przez jakieś przyprawy.
Ona jest tu zaledwie kilka dni, więc dla mnie jest dość wątpliwa ta wersja. Później dokładnie będę musiał to przeanalizować i spytać się kogoś kto się na tym zna.
Nie muszę długo ich szukać, bo do moich uszu dociera jakiś dźwięk z piwnicy. Szybko tam schodzę i widzę jak ten wariat wycinać na brzuchu związanej Maddy jakieś wzorki. Są to płytkie cięcia by sprawić jak najwięcej bólu.
Mój wzrok jednak bardziej przykuwa poplamiony materac i prześcieradło we krwi. Kurwa ile moja księżniczka musiała przejść.
— Niech pan mnie ratuje przed tym szaleńcem — woła do mnie, ale ja to zupełnie ignoruje. Nawet nie chce wiedzieć co czuła Victoria jak wypływało z niej tyle krwi wraz z naszym dzieckiem. Musiała być przerażona.
— W jakim stanie była Victoria jak cię do siebie wezwał? — pytam go nie mogąc oderwać wzroku od tych czerwonych plam.
— Brała kąpiel po tym jak dziecko z niej wyleciało i poprosiła by ją zawieźć do szpitala — Maddy znowu wrzeszczy, a ja wreszcie na nią spoglądam wściekłym wzrokiem.
Nie ważne, winna czy nie skoro Victoria chce by poniosła karę to tak musi się stać.
Polubiłam postać Nero i nie wykluczone, że może powstanie z nim jakieś krótkie opowiadanie. Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top