23


Szczerze to za nic bym się nie spodziewała, że Harry posunie się do tego by zadzwonić do domu mojego ojca. Jest to dla mnie nie małe zaskoczenie. Każdą możliwą rozmowę z moim tatą traktował jako największą karę.

— Mam nadzieję, że dobrze ci się spało po tych lekach — mówię z wyraźną kpiną. Teraz i rak nie ma możliwości zrobić mi krzywdy. Mogę sobie o nim mówić co tylko zechcę. Miłe to uczucie.

— Zawsze źle mi się śpi bez mojej ukochanej żony u boku — czyli on zamierza grać ze mną w tę samą grę. Bardzo źle wybrał sobie przeciwnika. To ja będę górą, nie on. — Wróć do mnie, a przysięgam, że wszystko będzie wyglądało inaczej niż dotychczas. Nie będziesz więźniem w swoim domu — może gdybym go nie znała to bym mu uwierzyła, ale nie jestem już taka głupia.

— Właśnie znajduje się w swoim domu i jestem wolna oraz bardzo szczęśliwa. Samo to, że nie muszę na ciebie patrzeć ma na mnie bardzo dobry wpływ.

— Muszę się z tobą spotkać. W neutralnym miejscu, sama możesz je wybrać gdzie to ma być, zależy mi jedynie na tym by to spotkanie odbyło się jak najszybciej, a najlepiej jeszcze dziś — wow, a to nowość. Może gdybym była naiwna to bym uwierzyła w te jego dobre zamiary i się zgodziła na to spotkanie, lecz ja nauczona tym, że takim ludziom jak on nie wolno ufać nie zamierzam się narażać. Dopiero co udało mi się powrócić do domu.

— Nie — odpowiadam wprost. Nie ma potrzeby tu kluczyć.

— Jestem twoim mężem należy mi się to! — o już zaczyna się denerwować. Wcale nie jest taki spokojny jakiego tu próbuje grać. Mogę się założyć, że w środku aż kipi ze złości i jak rozmowa się skończyć to rozwali wszystko co tylko wpadnie mu w ręce.

— Nic ci się nie należy, masz szczęście, że powstrzymałam ojca, bo praktycznie wpadł w szał jak zobaczył ślady na mojej twarzy, dobrze, że te na szyi trochę zblakły. Znowu wyślę ci papiery rozwodowe, a ty masz je podpisać, bo w innym wypadku spróbuję czegoś innego — grożę, chociaż nie mam pojęcia jak to rozwiązać.

— Wiesz, że żałuję, że cię wtedy nie udusiłem, skoro i tak cię straciłem to równie dobrze mogłabyś być martwa. Lecz nic jeszcze nie straconego, niedługo cię dorwę, a wtedy będziesz mnie błagać o... — odkładam słuchawkę, bo nie mam zamiaru psuć sobie humoru jeszcze bardziej.

Wracam na swoje miejsce, ale wyłączam tablet, bo jakoś przeszła mi ochota na zakupy.

***
Nikogo nie poinformowałam o telefonie od Harry'ego. Znam te jego groźby prawie, że na pamięć, a tata i Theo zaczęli by nie potrzebnie panikować. Co jest teraz naprawdę nie wskazane.

— Co powiesz na romantyczną kolacje Vicky, każe wszystko przygotować. Świeczki i inne pierdoły, a do tego jakieś dobre wino — przewracam oczami na jego słowa. Aż chce mi się śmiać jak Theo się męczy. Przecież on dobrze wie, że ja nie lubię taki głupot. Wystarczy mi butelka whyskey lub szampana, coś do jedzenia i niezły seks.

— Chcę spaghetti lub jakąś zapiekankę makaronową — ja po prostu kocham makaron i żadne gadanie, że jest niezdrowy i tyczący do mnie nie trafia. — I coś mocnego na odstresowanie się, a następnie twojego kutasa we mnie jak sprawia, że wrzeszczę z przyjemności — oznajmiam, a następnie się do niego zbliżam i zaczynam namiętnie całować jego słodkie usta. On też nie pozostaje mi dłuży gdyż jego dłonie zaczynają błądzić po moim ciele.

Theo doskonale zna moje ciało i wie gdzie znajdują się moje czułe punkty i właśnie to wykorzystuje muskając moją szyję.

I gdy już jego ręką wędrują do moich spodni to przeszkadza nam wystrzał z pistoletu przez który nagle odskakujemy od siebie i po chwilowym kontakcie wzrokowym oboje biegniemy w stronę drzwi.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top