35.

Zatrzymała samochód przed domem Tsukishimy i wyłączyła silnik. Nie mogła uwierzyć, że jej brat bierze ślub. Co prawda od oświadczyn minęło półtora roku ale do niej nadal to nie dociera. A teraz czekała w samochodzie przed domem na swojego chłopaka szykującego się na wesele i to ona była kierowcą. Ten blondyn musi sobie jeszcze poczekać dwa miesiące na osiemnaste urodziny. Oboje skończyli liceum i dostali się na studia. Shairin idzie na architekturę krajobrazu a Tsukki na psychologię. Kto by się spodziewał? Blondyn nie zrezygnował z siatkówki, a wręcz przeciwnie. Został zrekrutowany do Sendai Frogs gdzie bardzo dobrze sobie radził. Spojrzała w kierunku otwierających się drzwi domu i zarumieniła się mocno. Musiała przyznać, że jej facet wyglądał zabójczo w garniturze. Pomachała głową aby odtrącić zbędne myśli. Chłopak otworzył drzwi samochodu i usiadł na miejscu pasażera nachylając się do dziewczyny. Cmoknęła go szybko w usta aby nie zauważył rumieńców.

- Nie zabijesz nas? - zapytał zapinając pasy.

- Było urodzić się wcześniej. - burknęła sfrustrowana.

Zawsze ta sama śpiewka. Za każdym razem jak wsiada do jej samochodu pyta dokładnie o to samo. Zacisnęła mocniej palce na kierownicy i odpaliła silnik. Wjechała na ulicę kierując się do urzędu gdzie miały zostać podpisane papiery i zostać zawarty ślub cywilny.

Zaparkowała przed dużym, jasnym budynkiem i wysiadła z samochodu. Zmieniła buty na czarne szpili i wygładziła materiał granatowej sukienki. Blondyn ostatni raz pociągnął za mankiety garnituru i wyciągnął rękę do dziewczyny. Ta jeszcze podeszła do niego i poprawiła jego granatowy krawat przy okazji przyciągając go do pocałunku. Tak gotowi weszli do budynku a zaraz potem do odpowiedniego pomieszczenia gdzie mieli poczekać na dwójkę zakochanych.

~

Usłyszeli głośną muzykę, krzyki i śmiechy co upewniło ich, że dobrze trafili. Sala weselna była ogromna i pełna dekoracji.

- Nie upij się tylko. - mruknęła do chłopaka mocniej ściskając jego dłoń.

- Żadne z nas nie może pić. - odparł zupełnie poważnie.

- A Hiroshiego to nie obchodzi. - westchnęła przeciągle wchodząc do środka.

Zaraz zostali otoczeniu roześmianymi członkami imprezy. Wyminęli ich zręcznie szukając przypisanych im miejsc. Była najbliższą rodziną jednego z panów młodych więc siedzieli u samego szczytu stołu. Shairin Arata nie przyszedł co nie było dla nikogo wielkim zaskoczeniem ale nie widziała, żeby ktoś z tego powodu ubolewał. Ze swojego miejsca obserwowała tańczących gości w tym Akihiko i Kenichiego. A z tej czynności wyrwał ją dźwięk telefonu z jej torebki. Wyjęła urządzenie i natychmiast po zobaczeniu kto dzwoni odrzuciła je z irytacją.

- Kto to? - zapytał blondyn popijając sok.

- Eizo. - burknęła zła. - Mówiłam mu, że mam dzisiaj wolne. - mocniej zacisnęła dłoń na materiale torebki.

- Przynajmniej nauczyłaś się odrzucać połączenia. - uśmiechnął się do niej wrednie.

- Łatwiejsze to niż powiedzenie „nie". - wzruszyła obojętnie ramionami.

Eizo to jej menadżer. Wychwycił ją po konkursie zespołów i od tamtej pory kieruje jej karierą muzyczną, która nie chwaląc się idzie jej całkiem prężnie. Jest już rozpoznawalna, szczególnie wśród odbiorców w jej wieku.

Do ich stolika podszedł rudowłosy wokalista z szerokim uśmiechem i błyszczącą obrączką na palcu.

- Jun-chan! Zaśpiewajmy! - wyciągnął do niej dłoń rozpromieniony.

- Z ogromną przyjemnością. - podała mu dłoń z nie mniejszą radością.

Przez wiele występów, prób i ćwiczeń pokonała strach przed publicznym śpiewem. Dużą zasługę w tym miał również Kei. Nadal denerwowała się tłumem ludzi pod sceną ale nie był to strach przed samym śpiewaniem. Wyszła na scenę razem z Akihiko i rozpoznając melodię dała z nim mały koncert ku uciesze Kenichiego.

- Dziękuję, imoto-chan. Wiele to dla mnie znaczy. - przytulił ją wzruszony szatyn.

- Nie ma za co, braciszku. - odwzajemniła uścisk.

- Zatańczymy? - zapytał odsuwając się od niej.

- Chętnie. - odpowiedziała kładąc dłoń na jego ramieniu.

Grano właśnie wolniejszy kawałek i głową położoną na klatce piersiowej brata bujała się w rytm melodii.

- A Tsukishima jak siedział tak siedzi. - zaśmiała się niebieskooki.

- Doskonale wiesz, że on nie tańczy. - westchnęła rozbawiona.

- Może zacząć jak Hiroshi od niego nie odejdzie. - mruknął zupełnie poważnie.

- Hiroshi? - odsunęła się od niego. - Chyba muszę interweniować. - dodała odchodząc od brata.

Patrzył za nią z uśmieszkiem na ustach. Podeszła do stolika i podparła się pod boki obserwując rozgadanego bruneta, który jakimś cudem jeszcze jej nie zobaczył.

- Hiroshi. - powiedziała twardo.

Zerknął na nią zamglonym wzrokiem. Przetarła twarz dłonią widząc jak usilnie stara się on utrzymać pion.

- Tobie to chyba już starczy, co? - podeszła do niego łapiąc go za ramię.

- Oj, Jun-chan! - jęknął żałośnie. - Ja tutaj próbuję namówić Keia, żeby on Ci się wreszcie oświadczył! No bo ile można czekać?! - bełkotał oburzony.

- Mamy czas. - odparła beznamiętnie i pociągnęła go za sobą.

Odprowadziła na jego siedzenie stawiając przed nim szklankę z wodą.

- Nie ruszaj się stąd. - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Odnalazła wzrokiem Natsu i kiwnęła na bruneta gdy złapały kontakt wzrokowy. Blondynka pokiwała na znak, że rozumie i ruszyła w ich stronę. Shairin wróciła do swojego chłopaka i usiadła obok niego.

- Dwudziestu lat nie mamy a ten by nam ślub urządzał. - zaśmiała się kręcąc głową.

- Ubolewa, że on nadal jest samotny i próbuje zabudować tym dziurę w sercu. - wzruszył ramionami okularnik.

- Przestań go analizować. - popatrzyła na niego rozbawiona. - Pijacki bełkot a nie dziura w sercu. - zaśmiała się głośno.- Przypomniałeś mi jak się kiedyś Ciebie zapytałam czy bawisz się w psychologa. - westchnęła z nostalgią. - Piękne czasy. - zerknęła na niego kątem oka.

- Czy ja wiem... Wolę obecne. - mruknął łapiąc ją za dłoń.

Spojrzała na ich splecione palce i uśmiechnęła się czując charakterystyczną strukturę jego dłoni. Spierzchnięta skóra od ciągłego kontaktu z piłką ale też zimna jak lód. Jego dłonie zawsze były zimne ale jej to nie przeszkadzało bo jej zawsze były ciepłe.

- Junko... - zaczął gładząc jej dłoń kciukiem.

Podniosła na niego zaskoczony wzrok. Powiedział do niej po imieniu? Chyba będzie coś poważnego...

- Zamieszkaj ze mną. - dokończył patrząc jej w oczy.

- Ale mam już kupione miejsce w akademiku. - zarumieniona uciekała wzrokiem na boki.

- Trudno. - wzruszyła ramionami. - Na spokojnie zmieścimy się w moim mieszkaniu. - podniósł ich złączone dłonie i pocałował w tą Shairin.

Zarumieniła się jeszcze mocniej. Dwa lata razem a ona nadal tak na niego reaguje.

- No dobrze. - uśmiechnęła się lekko. - Chyba muszę się spakować. - zaśmiała się cicho.

W jego oczach błysnęła satysfakcja a uśmieszek świadczył o triumfie. Przecież on doskonale wiedział, że mu nie odmówi.

-----

Witam, witam.

Krótki ale przyjemny, przynajmniej ja tak sadzę. Teraz będą głownie takie i mam w planach zakończyć książkę do końca tego tygodnia bo w przyszłym mój czas a raczej możliwości pisania drastycznie się ograniczą.

To do później. Bayo!

~ Ignis

-----


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top