27.

Wsiedli do swojego wagonu i oboje wyjęli słuchawki i książki. Nie musieli rozmawiać całe pięć godzin i żadne z nich tego nie chciało. Cieszyli się swoją obecnością i nie potrzebowali do tego nawet jednego słowa.

Dotarli do celu i Tsukki pomógł jej wziąć bagaż ze schowka nad głowami a ona w tym czasie pakowała ich bagaż podręczny. Wyszli na peron i rozejrzeli się w poszukiwaniu chłopaków.

- Widzisz ich gdzieś tam z góry? - zachichotała wyjmując słuchawki z uszu.

- Powtórz, ledwo Cię tu słychać. - odgryzł się ze złośliwym uśmieszkiem.

Zaczęła śmiać się jak opętana a on tylko patrzył na nią z politowaniem.

- Jun-chan! - pomachał jej brat.

- Keni-chan! Aki-kun! - uśmiechnęła się do nich szeroko.

Podbiegła do nich i mocno obu przytuliła.

- Chodźcie. - pociągnęła ich w stronę Keia.

- Ty jesteś Tsukishima. Tak? - upewnił się Shairin.

- Tak. - spojrzał na niego z góry.

- A co on właściwie tu robi? - zapytał szatyn.

- Przyjechał ze mną, nie widać? - spytała rozbawiona.

- Ale po co? - brat spojrzał na nią podejrzliwie.

- Chciał to przyjechał. - uśmiechnęła się do niego przebiegle.

- Nie pomieścimy się w naszym mieszkaniu. - stwierdził rzeczowo biorąc jej torby.

- Mamy pokój w hotelu. - burknął blondyn łapiąc dziewczynę za rękę.

- Stop. - odezwał się wreszcie wokalista. - Czy wy... - wskazał na ich ręce potem na ich dwójkę.

- Tak. - odpowiedział mu siatkarz.

Kenichi popatrzył na siostrę a potem na jej chłopaka. Uśmiechnął się szeroko i uściskał mocno blondyna. Ten wzdrygnął się i popatrzył na dziewczynę z zażenowaniem.

- Onii-san, puść go. - poprosiła próbując powstrzymać śmiech.

- Wiem ile dla niej zrobiłeś. Cieszę się, że to Tobie oddała serce. - odsunął się od niego ze łzami w oczach.

- Akihiko ratuj. - burknęła cała czerwona.

- Dobra, starczy tych czułości. - odciągnął swojego partnera od okularnika. - Odwieziemy was do tego hotelu. - zaoferował.

- Dziękujemy. - uśmiechnęła się do niego ciepło.

- Macie jeden pokój? - spojrzał na nich szatyn.

- Tak. - Kei poprawił okulary na nosie.

- Macie być grzeczni. - wskazał na nich palcem.

Dziewczyna zalała się czerwienią i spuściła głowę za to on tylko prychnął głośno i ruszył przed siebie na parking ciągnąc ją za sobą.

- Oddałaś mi serce, Shairin? - szepnął jej do ucha jak kawałek odeszli.

- Baka! - burknęła jeszcze bardziej czerwona.

Zaśmiał się tylko pod nosem. Zaraz dogonili ich studenci i zaprowadzili do samochodu. Wrzucili bagaże i zajęli miejsca. Kenichi prowadził a za nim usiadła Junko. Odpalił samochód i wyjechał z parkingu, co jakiś czas zerkał w lusterku na siostrę.

- A nie mogłaś wybrać jakiegoś niższego? - zapytał pokazując rząd białych zębów.

Spojrzała mu w oczy przez lusterko.

- A Ty nie mogłeś wybrać kogoś wyższego? - uśmiechnęła się sztucznie.

Akihiko złapał się za serce i spojrzał na dziewczynę. Doskonale wiedziała o jego ubolewaniu nad swoim wzrostem. Był od niej niewiele wyższy bo miał 170 centymetrów wzrostu.

- Czy Ty mi się właśnie odgryzłaś? - rozszerzył oczy ze zdziwienia. - Tsukishima, co Ty zrobiłeś z moją słodką, niewinną siostrzyczką? - zerknął na chłopaka.

- Nie narzekaj Kenichi! - walnął go w ramię rudowłosy. - Należało Ci się. Chociaż mi też się przy okazji dostało. - burknął.

- Już się uspokój. Jesteśmy. - zatrzymał samochód przed wejściem do budynku.

Wysiedli z pojazdu i podeszli do bagażnika. Wyjęli torby, które Kei powiesił sobie na ramiona.

- Wiesz, że też mogę coś nieść. - podparła się po boki.

- Nie denerwuj mnie i chodź. - odwrócił się do wejścia.

- Widzimy się jutro? - spojrzała na studentów.

- Tak. Pilnuj się. - brat pstryknął ją w nos.

- Jak zawsze. - pomachała im biegnąc do blondyna.

Weszła za nim do środka szeroko się uśmiechając. Podeszli do recepcji.

- Na nazwisko Tsukishima. - powiedział obojętnie.

Dźgnęła go palcem w bok i zgromiła wzrokiem.

- Dzień dobry. - uśmiechnęła się do recepcjonistki. - Mamy zarezerwowany pokój dwuosobowy na nazwisko Tsukishima. - powiedziała ciągle się uśmiechając.

- Dzień dobry, już sprawdzam. - odwzajemniła uśmiech i zaczęła sprawdzać coś na komputerze.

W tym czasie Kei posłał jej poirytowane spojrzenie a ta tylko się do niego wyszczerzyła.

- Proszę, pokój numer 102. - podała im kluczyk.

- Dziękujemy . - przyjęła go od niej i skierowała się do windy.

Wcisnęła przycisk i stali czekając na maszynę.

- Jesteś irytująca. - burknął.

- Przepraszam. - mruknęła spuszczając wzrok.

- Miałaś tyle nie przepraszać. - przypomniał zirytowany.

- Wybacz. - westchnęła głośno.

- Shairin... - spojrzał na nią z góry.

Zaśmiała się cicho i weszli do windy. Wjechali na pierwsze piętro i stanęli przed pokojem 102. Otworzyła drzwi i wpuściła chłopaka pierwszego, w końcu niósł jej rzeczy. Sam by sobie drzwi nie przytrzymał.

- Zapraszam. - wyszczerzyła się do niego.

- Tsh. - przewrócił oczami odstawił torby w korytarzu.

Weszli głębiej i obejrzeli pokój. Mały telewizor i kanapa, duże dwuosobowe łóżko, komoda, szafa, czajnik elektryczny i dwa kubki. W łazience prysznic, toaleta i umywalka. Więcej im do szczęścia nie potrzebne.

- Chwila moment. - stanęła jak wryta. - Jedno łóżko? - popatrzyła na niego.

- Tak wyszło. - wzruszył ramionami.

- Nie zapytałeś o to, prawda? - zagryzła wargę.

- Przeszkadza Ci to? - uniósł brew.

- Znaczy... no wiesz... to trochę, emm... niezręczne. - zaśmiała się nerwowo.

- Przecież już ze mną spałaś. - przypomniał.

Poczerwieniała nagle i zakryła twarz dłońmi.

- Ale to było nieplanowane... - szepnęła.

- Mogę spać na kanapie. - wzruszył ramionami.

- Nie pozwolę Ci na to, doskonale o tym wiesz. - odjęła ręce od twarzy.

- Owszem. - uśmiechnął się do niej wrednie.

Pokręciła głową z niedowierzeniem i sięgnęła po swoją torbę. Zaczęła wkładać ciuchy do szafy i komody, ona na dolne półki a on na te wyższe. Westchnęła głęboko gdy wreszcie skończyła.

- Idę pod prysznic. - poinformowała zabierając ręcznik i ubrania na przebranie. - Już nie będziemy nigdzie wychodzić? - upewniła się.

- Nie. - odparł.

Zabrała jeszcze okulary i weszła do łazienki. Poczuła ogromną ulgę ściągając szkła kontaktowe i czując ciepłą wodę spływającą po jej ciele. Niby nic nie robiła ale sama podróż okropnie ją zmęczyła. Wytarła się do sucha, spięła włosy w kucyk, założyła dresy i bluzę.

- Wolne. - mruknęła wychodząc z pomieszczenia.

Podniósł na nią wzrok znad książki. Poprawił okulary aby ukryć uśmiech. Tak, była idealna.

- To teraz moja kolei. - wstał i odłożył lekturę.

Zabrał ręczniki, ubrania i mijając dziewczynę dał jej szybkiego całusa w czoło. Uśmiechnęła się lekko i rzuciła na łóżko sięgając po swoją mangę. Zaczytana nawet nie zauważyła kiedy chłopak położył się obok niej.

- Starczy tego. - burknął zabierając jej książkę.

- A taki dobry moment. - westchnęła zrezygnowana.

- Spać. - pociągnął ją do siebie i zgasił lampkę.

Przytulił ją od tyłu i zamknął oczy. Udało jej się jakoś zdjąć okulary i położyć je na stoliku nocnym. Cała czerwona leżała z otwartymi oczami i nie miała zamiaru ich zamykać.

- Co jest? - mruknął.

- Nic, dlaczego miałoby być? - zapytała.

- Masz nierównomierny oddech i jesteś spięta. Co jest? - ponowił pytanie.

- To jest trochę krępujące. - szepnęła.

- Odwróć się do mnie. - poprosił.

Posłusznie przekręciła się i teraz patrzyła mu w oczy, które dobrze widziała pomimo braku światła.

- Nie bój się. - pocałował ją w czoło. - Przecież tylko śpimy. - przytulił ją mocniej.

- Tak, masz rację. - wtuliła się w niego. - Kocham Cię, Tsukishima. - mruknęła.

- Ja Ciebie też, Słońce. - wyszeptał w jej włosy.

Uśmiechnęła się szeroko słysząc jak ją nazwał. Zaciągnęła się jego zapachem i zamknęła oczy wsłuchując się w bicie jego serca.

~

Obudziła się rozwalona na całym łóżku nie zastając z nią blondyna. Usiadła i rozejrzała się po pokoju. Na jego poduszce leżała złożona piżama a z łazienki dochodził szum wody. Ziewnęła szeroko i założyła okulary. Wygramoliła się spod kołdry i zaczęła ścielić łóżko.

- Wstałaś już. - mruknął zdziwiony.

Odwróciła się i mało krwotoku z nosa nie dostała. Stał przed nią w samym ręczniku przewiązanym na biodrach a drugim wycierając włosy.

- Weź się ubierz. - pomachała rękami z zamkniętymi oczami.

- Nie podoba Ci się? - zapytał podnosząc palcami jej podbródek.

Otworzyła oczy i zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Pocałował ją i dopiero po tym odsunął.

- Idź weź zimny prysznic a ja się ubiorę. - rzucił wrednie.

- Zimny prysznic... - wymamrotała i weszła do łazienki.

Zdecydowanie czerpie satysfakcję z tego wszystkiego. Ale ten prysznic to może wcale nie być taki zły pomysł... Po kąpieli założyła soczewki i weszła do pokoju głównego.

- Nie będzie Ci za gorąco? - zapytał patrząc na jej dresy i bluzę.

- Mogę zdjąć bluzę ale mam same długie spodnie. - wzruszyła ramionami.

- Ty naprawdę jesteś głupia. - westchnął.

- Czasami. - uśmiechnęła się szeroko.

- Jesteś niemożliwa. - poklepał ją po głowie. - Chodźmy na śniadanie. - wziął ją za rękę.

- Na pewno powinnam jeść? - zapytała niepewnie.

Zatrzymał się przed drzwiami i spojrzał na nią.

- Co to za głupie pytanie? - poprawił okulary wolną ręką. - Oczywiście, że tak. Potrzebujesz jedzenia do życia jak każdy organizm żywy. - patrzył na nią z politowaniem.

- Nie o to mi... - nie pozwolił jej dokończyć.

- Przestań. - podniósł rękę do góry. - Jesteś idealna. - otworzył drzwi i wyszli na korytarz.

Zamknął drzwi na klucz i bez słowa wyszli z hotelu.

- Gdzie idziemy? - spojrzała na niego.

- Tam. - wskazał palcem na małą kawiarnię.

Otworzył jej drzwi i wpuścił do środka. Zaciągnęła się zapachem kawy i ciepłych bułek. Usiedli przy małym stoliku biorąc karty do ręki.

- Zdecydowałaś? - spojrzał na nią znad menu.

- Tak. - uśmiechnęła się do niego.

Zwrócił swój wzrok na kelnera na co ten natychmiast się do nich skierował.

- Dzień dobry, co podać? - spojrzał na nią z miłym uśmiechem.

- Dzień dobry, poproszę omleta i latte. - odwzajemniła uśmiech.

- A dla Pana? - nadal utrzymał ten sam wyraz twarzy.

- Omlet i czarna kawa. - powiedział.

- Oczywiście. - zapisał zamówienie i odszedł.

- Jakie plany na dzisiaj? - zapytała podpierając brodę.

- Żadnych. - mruknął.

- Może Kenichi coś wymyśli. - obserwowała jak łapie jej dłoń na stole i bawi się jej palcami.

Spięła się i zaczęła rozglądać wokół.

- Spokojnie. - pogładził ją kciukiem po wierzchu dłoni.

Wzięła głęboki oddech i zagryzła wargę. Zarumieniona zerknęła na ich złączone dłonie i uśmiechnęła się lekko.

- Dziękuję. - poszerzyła uśmiech.

- Za co? - uniósł brew.

- Za to, że jesteś. - odpowiedziała.

- Głupia... - odwrócił od niej wzrok.

- Czy Ty się właśnie zarumieniłeś? - spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. - Z zakłopotania? - zaśmiała się. - Wreszcie się doczekałam! - ucieszyła się jak małe dziecko.

Z opresji wyratował go kelner z ich zamówieniem. Wzięła się za jedzenie z wielkim bananem na twarzy a on zażenowany jej zachowaniem.

- Napiszę do Kenichiego gdzie jesteśmy. - powiedziała wyciągając telefon.

Patrzył na nia znad filiżanki kawy. Dlaczego miał wrażenie, że coś jest nie tak?

~

- Imoto-chan! - przytulił ją brat.

- Cześć wam. - odwzajemniła uścisk.

- Tsukishima. - kiwnęli sobie głowami.

- Gdzie Aki-kun? - rozejrzała się wokół.

- Pojechał do lekarza. - odpowiedział szatyn.

- Coś poważnego? - przestraszyła się.

- Nie, badania kontrolne. - machnął ręką. - Lepiej mi powiedz czy nie jest Ci gorąco? - obejrzał ja od stóp do głów.

- Nie. - pewnie pokręciła głową.

- Wybacz nam, muszę z nią pogadać na osobności. - spojrzał na blondyna.

Skinął mu głowę i odszedł parę kroków. Oni zrobili to samo w drugą stronę jeszcze bardziej wydłużając dzielący ich dystans.

- Co jest? - skrzyżował ręce na piersi.

- Nic. - zaśmiała się.

- Cholera jasna! - fuknął. - Wiem o co chodzi. - stwierdził zdenerwowany.

- Hmm? - przekrzywiła głowę.

- Tsukishima to nie Kenzo. - powiedział twardo. - Zależy mu na Tobie, dba o Ciebie. Na swój specyficzny sposób ale dba. - westchnął głęboko. - Nie będzie chorobliwie zazdrosny, nie będzie Cię wykorzystywał ani kazał Ci się zasłaniać tym dresem. - szarpnął ją za bluzę.

- Jesteś pewny? - zagryzła wargę.

- Tsukishima! - krzyknął do chłopaka.

Podszedł do nich spokojnym krokiem.

- Jak chcesz żeby Junko się ubierała? - zapytał nie odrywając wzroku od siostry.

- Nie przywiązuję do tego wagi. - wzruszył ramionami. - Najważniejsze jest dla mnie to żeby się dobrze czuła. - patrzył na nich nic nie rozumiejąc.

- Mówiłem? - warknął szatyn i odszedł do samochodu.

- O co chodzi? - podszedł do niej blondyn. - Obiecaliśmy sobie, że będziemy ze sobą rozmawiać, Shairin. - przypomniał.

- Tak. Pamiętam. - kiwnęła głową.

Wzięła głęboki wdech.

- Kenzo zabraniał mi się ładnie ubierać bo uważał, że prowokuję innych chłopaków. - powiedziała na jednym oddechu.

- Zabawnie. Musiał mieć naprawdę niską samoocenę skoro bał się, że go zostawisz dla innego. - uśmiechnął się pod nosem.

- Taki był powód? - zdziwiła się.

- Prawdopodobnie. - kiwnął głową.

- Dziękuję. - uśmiechnęła się do niego.

Przytulił ją do siebie i dał buziaka w czoło.

- Chodźmy do niego. - burknął.

Wsiedli do samochodu i ruszyli przed siebie.

- Gdzie jedziemy? - zapytała wychylając się do przodu między siedzeniami.

- Zobaczysz. - mruknął szatyn.

- Usiądź jak człowiek. - zganił ją blondyn. - Masz zapięte pasy? - odwrócił się do tyłu.

- Tak, tak. - zapewniła i usiadła prosto.

Zatrzymali się przed ogromną galerią handlową a przed nią czekała na nich Natsu. Pomachała im i wysiedli z samochodu.

- Natsu-san! - odmachała jej szatynka.

- Cześć wam! - podeszła do nich z uśmiechem.

- Tsukishima Kei, mój chłopak. - przedstawiła go rumieniąc się mocno.

- Miło mi. - uścisnęła jego dłoń. - Idziemy? - wskazała na budynek.

- Ale po co? - zdziwiła się niebieskooka.

- Jak to? Na wielkie zakupy! - zaśmiała się głośno. - Kupimy Ci coś ładnego. - pociągnęła dziewczynę do wyjścia.

- Będzie zabawnie. - Shairin poklepał chłopaka po plecach.

Ten uśmiechnął się pod nosem poprawiając okulary i ruszył za resztą.

- Potrzebujesz sukienki. - powiedziała blondynka stanowczo.

- Tylko żeby mi pieniędzy starczyło, Natsu-san! - jęknęła.

- Od tego masz starszego brata. - wyszczerzyła się szeroko.

- Słyszałem. - burknął szatyn.

- Idziemy tam. - wskazała na sklep ignorując jego uwagę.

Junko spojrzała na brata przepraszająco. Perkusistka będąc w swoim żywiole kluczyła między alejkami i wybierała ciuchy dla dziewczyny. Nawet Kenichi się zaangażował i też przeglądał jakieś ubrania.

- Będziesz miała dużo przebierania. - obok niej stanął Kei.

- A Ty dużo oceniania. - zachichotała.

- Hmm? - zerknął na nią.

- Ktoś musi mówić czy dobrze wyglądam. - wyjaśniła. - Zależy mi na Twojej opinii, chcę Ci się podobać. - dodała.

- W takim razie chętnie pomogę Ci z wyborem. - założył jej kosmyk włosów za ucho.

- Gołąbeczki! - zwróciła ich uwagę Natsu. - Chodźcie! - machnęła na nich ręką.

Podeszli do niej i stanęli przed przebieralniami. Na sofie przed nimi leżała sterta ciuchów czekająca na przymierzenie. Dziewczyna jęknęła na jej widok.

- Do roboty! Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. - zaklaskała w dłonie.

- Nie, Natsu-san. Im szybciej zaczniemy tym więcej sklepów zdążysz odwiedzić. - zaśmiała się.

- Dokładnie Młoda. A teraz ruchy. - wepchnęła ją za kotarę z pierwszym ciuszkiem. - Lepiej usiądź, trochę to zajmie. - skinęła do blondyna.

Zgodnie z jej zaleceniem usiadł na kanapie i czekał aż dziewczyna wyjdzie.

~

Siedzieli już tak chyba z godzinę a nadal nic nie wybrali. Podirytowany wstał i sam zaczął przebierać ciuchy. Znalazł czerwoną sukienkę na cienkich ramiączkach i niebieską na krótki rękaw. Przewiesił je sobie na ramieniu i szperał dalej. Czarne dżinsy z przetarciami i jeszcze jedna sukienka. Czarna i obcisła. Zastanawiał się czy dziewczyna dobrze będzie się w niej czuć ale co szkodzi przymierzyć? Wrócił do przymierzalni i obserwował jak dziewczyna wychodzi w jakiejś białej spódnicy. Ona była skrzywiona i on pokręcił głową. Podał jej ciuchy, które zabrał z wieszaków.

- Po prostu przymierz. - poprosił.

Skinęła głową i weszła za zasłonę. Na pierwszy ogień poszła niebieska sukienka. Wyszła w niej lekko uśmiechnięta.

- Pięknie! - zachwyciła się Natsu.

- Dobry wybór, Tsukishima. - uśmiechnął się Kenichi.

Junko spojrzała wyczekująco na swojego chłopaka. Naprawdę zależało jej na jego zdaniu. Kiwnął głową lekko uśmiechnięty.

- Przymierzaj kolejną. - pogoniła ją blondynka.

- Dlaczego akurat ta? - zaciekawił się szatyn.

- Ma niebieskie oczy. - powiedział tylko.

Student uśmiechnął się pod nosem. Jego siostrzyczka dobrze trafiła. Po chwili wyszła w czerwonej sukience. Na cienkie ramiączka z lejącego się materiału ale jednak dopasowującego się do jej figury.

- I jak? - spytała niepewnie.

- Ale ja mam śliczną siostrę. - zasłonił usta ręką.

- Bierz. - powiedziała twardo blondynka.

- Wezmę. - zaśmiała się. - Braciszku, jestem ładna we wszystkim. Nie tylko w tej sukience. - skrzyżowała ręce na piersi.

Popatrzyli na nią zdziwieni.

- Przepraszam, to było okropnie narcystyczne. - spuściła głowę.

- Świadomość własnego wyglądu to nie narcyzm. - blondyn poprawił okulary. - Przebieraj się. - machnął ręką.

W jego oczach błysnęła duma, dziewczyna zaczyna się otwierać i nabierać pewności siebie. Jego oczy błysnęły jeszcze jaśniej gdy dziewczyna wyszła w dżinsach.

- Podnieś koszulkę trochę do góry. - poprosiła perkusistka lustrując ją wprawionym okiem.

Spełniła jej prośbę i obróciła się wokół własnej osi.

- Młoda, masz cudną figurę. - stwierdziła. - Zazdroszczę. - zaśmiała się lekko.

- Zawstydzasz. - burknęła. - Brać? - spojrzała po chłopakach.

Pokiwali głowami więc wróciła do przymierzalni. Jako ostatnia była ta nieszczęsna czarna sukienka. Patrzyła na materiach w dłoniach.

- Tsukishima... - jęknęła.

- Przymierz tylko. Nikt nie karze Ci w niej wychodzić na ulice. - westchnął.

Przygryzła wargę i przebrała się. Materiał był przyjemny, elastyczny ale nie uciskał. Wyszła żeby się im pokazać.

- Jak jej nie weźmiesz to nie będę się do Ciebie odzywać. - zagroził Kenichi.

- Masz zajebisty gust do ubrań, Tsukishima. - Natsu popatrzyła na chłopaka z uznaniem.

- Słownictwo. - zganił ją szatyn.

- Kupię ją. - stwierdziła niebieskooka. - Jest śliczna. - pogładziła materiał.

- Super, możemy już stąd iść? - burknął siatkarz.

- Przebieram się i wychodzimy. - zniknęła za kotarą.

- I dwie godziny minęły jak z bicza strzelił. - westchnął muzyk. - Ciekawe gdzie Akihiko. - mruknął do siebie.

Widząc ile zapłacił jej brat złapała się za głowę i męczyły ją ogromne wyrzuty sumienia. Patrzyła tylko pod nogi i pozwoliła prowadzić się Keiowi do restauracji.

- Ramen? - jęknęła Natsu.

- Też wolę coś innego. - westchnął niebieskooki.

- O, to my pójdziemy na sushi a was zostawimy samych. - złapała szatna za rękę i pociągnęła dalej.

Junko podniosła wzrok na restaurację a potem na blondyna.

- Nie patrz tak na mnie. - burknął. - Naszła mnie ochota. - wzruszyła ramionami i weszli do środka.

Usiedli przy stoliku ale dziewczyna nawet nie wzięła do ręki menu.

- Nie jesteś głodna? - uniósł jedną brew.

- Jestem. - odparła podpierając brodę.

- Więc? - skinął na kartę.

- Wiem co wezmę. - zaśmiała się cicho.

- Niech będzie. - westchnął i wrócił do czytania.

Za chwilę podeszła do nich kelnerka i założyli zamówienie.

- Pójdę do toalety. - mruknęła i wstała od stolika.

Obserwował jej sylwetkę a gdy tylko zniknęła mu z pola widzenia usłyszał niepokojącą rozmowę.

- Patrz, jest sam. Idź teraz. - jakaś dziewczyna szeptała do drugiej.

- A jak to jest jego dziewczyna? - drugi głos był zdecydowanie mniej pewny.

- Oj tam, to może ją zostawi. - usłyszał szuranie krzesła a potem kroki.

Dziewczyna usiadła na miejscu przed nim i zaczęła nawijać pasmo włosów na palec. O zgrozo, gorzej być nie mogło.

- Cześć. - uśmiechnęła się zalotnie.

- To miejsce jest zajęte. - powiedział obojętnie.

- Stało puste. - uśmiechnęła się szeroko.

- Idź stąd. - westchnął poirytowany.

- Oj nie przesadzaj. Jak się nazywasz? - przybliżyła się do niego jeszcze bardziej.

- Jesteś tak zdesperowana, że aż mam ochotę Ci współczuć. - popatrzył na nią z pogardą. - Ale Ci nie współczuję. - dodał wrednie.

Shairin wyłoniła się zza rogu i spojrzała na swój stolik. Uśmiechnęła się delikatnie z i taką miną podeszła do nich.

- Wszystko w porządku? - zapytała patrząc na blondyna.

- Tak. - nie odwracał pogardliwego wzroku od dziewczyny przed nim.

- To ja już pójdę. - burknęła z zawodem i wstała z krzesła.

Zamachnęła się włosami i wróciła do koleżanki. Szatynka zajęła swoje miejsce i spojrzała na chłopaka.

- Mam nadzieję, że nie jesteś zazdrosna. - odchylił się na krześle i bacznie jej się przyglądał.

- O to, że jakaś dziewczyna z Tobą rozmawiała? - uniosła jedną brew. - Proszę Cię. - zaśmiała się. - Gdybym miała być zła o takie coś to chyba bym nie wytrzymała psychicznie. Wtedy równie dobrze byłabym zazdrosna o Yachi czy Kyoko. - spojrzała na niego łagodnie.

Po tych słowach kelner przyniósł ich ramen.

- Nie jestem zupełnie obojętna, trochę mnie to irytuje ale ufam Ci. - wzruszyła ramionami.

Pokiwał głową i zabrał się za jedzenie. Obserwował jak je swoją porcję i cieszył się w duchu, że nie ma już oporów przed jedzeniem z innymi. Pamiętał jak wstydziła się jeść w towarzystwie.

Spędzili w tej galerii cały dzień. Oboje licealistów wyrażało niezadowolenie tym faktem ale Natsu była nieugięta. Gdy wreszcie wrócili do hotelu nie chciało im się czekać na windę. Skończyło się to tym, że dziewczyna ledwo wdrapała się po schodach.

- Jestem padnięta. - oznajmiła wchodząc do pokoju. - Idę pod prysznic. - wymamrotała i zniknęła w łazience wcześniej zabierając ręczniki i piżamę.

Naszykował sobie te same rzeczy i sięgnął po książkę. Niestety coś uniemożliwiało mu czytanie. Mianowicie śpiew dochodzący z pomieszczenia obok. Nie rozumiał słów przez ściany i szum wody ale wiedział, że szatynka śpiewa. Odłożył lekturę i czekał aż wyjdzie wsłuchując się w jej głos.

- Coś się stało? - spojrzała na niego wycierając mokre włosy.

- Śpiewasz pod prysznicem. - poprawił okulary aby ukryć rozbawienie.

- Wydało się. - potarła ręką kark. - Czasami zapominam, że nie jestem tutaj sama. - na jej policzki wypłynęła czerwień.

- Teraz ja. - wstał zabierając po drodze naszykowane wcześniej rzeczy.

Gdy wszedł do łazienki sprzedała sobie piątkę w czoło. No ale żeby zapomnieć, że nie jest się samemu? Pokręciła głową nie wierząc w samą siebie i walnęła się do łóżka. Zamknęła oczy i nie zauważyła kiedy przysnęła lecz z tego lekkiego snu przebudził ją uginający się materac. Uchyliła jedno oko.

- Nie śpisz? - zdziwił się.

- Nie. - mruknęła.

- To śpij. - fuknął.

- Dobrze, dobrze. - wymamrotała pod nosem i przysunęła się bliżej niego.

Objął ją lekko i przyciągnął do siebie. Jej mokre włosy drażniły jego szyję.

- Shairin... - szepnął.

- Tak? - spojrzała w górę aby zerknąć na jego twarz.

- Nie użyłaś tej odżywki? - zapytał po chwili.

- Zapomniałam jej z domu. - parsknęła śmiechem.

- To jej nie zapominaj. - przycisnął ją mocniej do siebie i zamknął oczy.

- Dobranoc, Tsukishima. - szepnęła w jego koszulkę.

- Dobranoc, Shairin. - odszepnął.

~

Obudziła się i uchyliła powieki. Zobaczyła, że chłopak nie śpi i bawi się jej już suchymi włosami.

- Dlaczego jak śpię z Tobą to budzę się tak późno? - jęknęła cierpiętniczo.

- To chyba dobrze. - mruknął.

- No nie wiem. - westchnęła. - Mam mniej czasu w ciągu dnia. - wyjaśniła.

- Przynajmniej się wysypiasz. - zauważył.

- Masz rację. - kiwnęła głową. - Wysypiam się. - uśmiechnęła się szeroko.

- Jakieś plany? - zapytał.

- Wesołe miasteczko. - wyszczerzyła się.

- Co? - zdziwił się.

- Kenichi powiedział, że w mieście jest wesołe miasteczko. - powtórzyła.

- Tyle ludzi. - westchnął męczeńsko.

- Nie musimy iść jeśli nie chcesz. - usiadła na łóżku.

Patrzyła na niego z góry. Leżał z założynami rękami pod głową i podziwiał sufit.

- Chodźmy. - powiedział w końcu.

- Dziękuję! - nachylił się i cmoknęła go krótko w usta.

Patrzył na nią zaskoczony. Zawsze to on musiał inicjować czułości, nigdy nic nie robiła sama z siebie.

- Przepraszam! Jakoś tak samo wyszło... - zasłoniła twarz dłońmi.

- Głupia. - mruknął.

Odjął jej dłonie z twarzy i pocałował. Nie był to tak niepewny pocałunek jak zwykle. Oboje tego chcieli i może wreszcie się sobą nacieszą. Zatopiła palce w jego roztrzepanych włosach a on objął ją w talii i skrócił dystans między nimi. Długo tak trwali rozkoszując się swoją obecnością. Oderwali się od siebie i oparci o siebie czołami oddychali głęboko.

- Nie przepraszaj mnie. - burknął. - Czasami zastanawiam się czy tego wszystkiego chcesz. Nigdy sama z siebie nie chciałaś bliskości. - dodał.

- Po prostu... Nie chcę się narzucać. - szepnęła.

- Nie myśl tak. - mocniej zacisnął dłonie na jej talii.

- Dobrze. - mruknęła i znowu złączyła ich usta.

Trwali tak przez chwilę ale przerwał im dzwonek jej telefonu.

- Kogo niesie? - warknął.

Zaśmiała się i odebrała połączenie.

- Gdzie jesteście?!

- W pokoju.

- Czekamy przed budynkiem! Co wy tam robicie?!

- Już się szykujemy.

Zagryzła wargę i spojrzała na blondyna. Przewrócił oczami i wstał z łóżka.

- Pospieszcie się, nie chcę na was zbyt długo czekać!

- Onii-san, uspokój się. Już idziemy.

Nie odpowiedział jej tylko się rozłączył. Westchnęła i przeciągnęła się zarumieniona. Myślami wracała do tego pocałunku i musiała potrząsnąć głową aby pozbyć się ich z głowy. Pościeliła łóżko i jak tylko chłopak otworzył drzwi od łazienki weszła do środka i zaczęła myć zęby. Obserwowała w lustrze jak wykonuje tą samą czynność. Skończywszy sięgnęła po szczotkę do włosów i rozpoczęła walkę z nimi.

- Mogę? - mruknął odkładając szczoteczkę na półkę.

Zdziwiło ją jego pytanie. Niepewnie spojrzała na swoje włosy a potem na niego. W końcu kiwnęła głową i podała mu szczotkę. Odebrał ją od niej i delikatnie złapał jedno pasmo lewą ręką. Zaczynając od końcówek rozczesywał je idąc ku górze. Bez słowa obserwowała jego poczynania. Gdy skończył nie informując jej o niczym zaplótł jej warkocza. Odwróciła się do niego zaskoczona.

- Od kiedy umiesz robić warkocza? - uśmiechnęła się pod nosem palcami badając splot.

- Jakoś tak wyszło. - wrócił do głównego pomieszczenia i zaczął się ubierać.

Ona przebrała się w łazience. Założyła dżinsy i koszulkę, odpuściła sobie dres. Czas nosić to na co ma ochotę. Szczerząc się jak głupi do sera dołączyła do chłopaka i wyszli na zewnątrz.

- No ile można?! - fuknął na nich Kenichi.

- Jedźmy już. - przytuliła brata i wsiadła do samochodu. - Dzień dobry Aki-ku. - uśmiechnęła się do rudowłosego siedzącego na miejscu pasażera.

- Dzień dobry Jun-chan. - odwzajemnił gest.

Pozostała dwójka też wsiadła i ruszyli ku celowi swojej wyprawy. Już z daleka zobaczyli diabelski młyn. Na ten widok oczy dziewczyny błysnęły szczęściem. Podjechali na parking i wysiedli z samochodu kierując się do wejścia na teren zabaw.

- Wata cukrowa. - Akihiko rozdziawił usta.

- Chodź, kupimy. - Kenichi złapał go za dłoń i podeszli do maszyny.

- A Ty chcesz coś konkretnego? - blondyn stanął obok Shairin.

- Chcę nacieszyć oczy. - uśmiechnęła się delikatnie. - Widzisz te wszystkie światła, kolory i cieszące się dzieci? To jest tutaj najpiękniejsze. - rozglądała się uważnie dookoła.

- Jesteś dziwna. - stwierdził.

- Tak, często to słyszę. - zaśmiała się. - Chodźmy tam. - pociągnęła go do jednego ze stoisk.

Przyjrzał mu się uważnie. Czy to jest to co myśli..?

- Postrzelajmy. - powiedział patrząc na niego z nadzieją w oczach.

- Tak, postrzelajmy. - kącik jego ust drgnął lekko do góry.

Podszedł do właściciela i wykupił, tak jak kiedyś dwa razy po pięć strzałów.

- Dzisiaj się odegram. - wyszczerzyła się biorąc łuk.

- W Twoich snach. - uśmiechnął się do niej złośliwie.

Naciągnęła łuk, wzięła wdech i razem z wydechem wypuściła strzałę. No coś jej nie wyszło... Na razie nie patrzyła na to co robi siatkarz. Wzięła kolejną strzałę i udało jej się trafić dużo bliżej środka. Z większą pewnością wystrzeliła trzecią, naprawdę niewiele brakowało. Po raz czwarty naciągnęła łuk...

- To jak Ci się ze mną śpi? - odezwał się nagle Kei.

Wypuściła strzałę, która poleciała zupełnie w złym kierunku. Cała czerwona spojrzała na niego ze złością.

- Specjalnie to zrobiłeś! - burknęła oskarżycielskim tonem.

- Nie wiem o czym mówisz. - rzucił wrednie.

Za ostatnim razem też nie trafiła. Za to Tsukki był z siebie dumny jak nigdy. Odebrał misia od starszego pana i podał go dziewczynie.

- Nadal nie zbieram zabawek. - wzruszył ramionami.

- Dziękuję. - przyjęła od niego maskotkę.

- Ładna z was para. - uśmiechnął się ciepło staruszek.

Spojrzała na niego zupełnie blada. Powtórka z rozrywki? Zarumieniła się i odwzajemniła uśmiech.

- Dziękujemy. - ukłoniła się głęboko po czym ewakuowała szybko.

Blondyn kiwnął sprzedawcy i ruszył za dziewczyną.

- Myślisz, że aż tak po nas widać? - mruknęła zawstydzona.

- Przeszkadza Ci to? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nie. - pokręciła głową.

Złapał ją za dłoń i przyciągnął bliżej siebie.

- To jak go nazwiemy? - spojrzała na szarego misia w jej dłoni.

- Musisz nazywać pluszaka? - uniósł brew.

- Tak. - powiedziała stanowczo.

- Hoshi. - odparł.

- Gwiazda? Niech będzie. - pokiwała głową. - Podoba mi się. - uśmiechnęła się lekko.

W tłumie starał się znaleźć studentów ale zamiast tego obserwował jak zachwycona dziewczyna kluczy między stoiskami i atrakcjami dokładnie wszystko oglądając.

~

- Dajcie znać jak dojedziecie do domu. - poprosił Kenichi ściskając siostrę.

- Dobrze bracie. - oddała uścisk.

- Dbajcie o siebie. - poprosił odsuwając się od nich.

Podszedł do siatkarza i uścisnął go.

- Uważaj na nią. Jesteś jej błogosławieństwem, Kei. - szepnął mu do ucha.

Odsunął się od niego a blondyn patrzyła na niego niezrozumiale. Zerknął na żegnającą się dziewczynę i Akihiko.

- Zaraz odjecie nam pociąg. - westchnął.

- Idziemy. - chwyciła go za rękę. - Do zobaczenia Keni-chan, Aki-kun! - pomachała im.

- Do zobaczenia! - odmachali jej.

Weszli do wagonu a następnie do przedziału. Usiadła na swoje miejsce i westchnęła głęboko. Zamknęła oczy i ściskając Hoshiego szybko usnęła.

-----

Hey! Hey!

Bierzcie i czytajcie z tego wszyscy albowiem to jest rozdział nowy.

Co myślicie? Pamiętajcie, ze gwiazdki mile widziane <3

Bayo!

~ Ignis

-----

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top