16.
Porozstawiali grille i rozpalili je. Mięsko się już smażyło a oni rozpalili jeszcze ognisko i porozstawiali ławki i stoły. Przy okazji Tooru zbił parę talerzy a Junko wylała sok.
- Jesteście siebie warci. - śmiała się Shimizu.
Shairin spaliła solidnego buraka.
- Zawstydzasz Wisienkę, Shimi-chan! - zaśmiał się Oikawa.
- Baka! - niebieskooka rzuciła w niego leżącą obok niego piłką.
- I tak wiem, że mnie uwielbiasz. - wyszczerzył się do niej.
Pokręciła głową z niedowierzeniem i wróciła do pracy. Ich poczynaniom przyglądali się gracze Karasuno.
- Ktoś tu kradnie Ci Shairin. - Yamaguchi trącił łokciem blondyna.
- Nie wiem o czym mówisz. - burknął Kei.
- Oczywiście, oczywiście. - uśmiechnął się pod nosem.
- I jak wam się podoba? - podeszła do nich wspomniana dziewczyna.
- Zapowiada się dobrze. - uśmiechnął się do niej brunet.
- Niedługo wszyscy będą się schodzić. - westchnęła. - Ale będzie tłum. - mruknęła.
- Jun-chan! Chodź mi pomóż! - usłyszała wołanie brata.
- Idę! - podbiegła do niego.
- Natsu-chan przyjechała. - poinformował. - Pomóż mi z perkusją. - poprosił.
- Już się robi. - ruszyli w kierunku samochodu dziewczyny.
- Cześć Jun-chan! - przywitała się blondynka.
- Dobry wieczór, Natsu-chan. - pomachała jej.
- Ciężki mam ten sprzęt. - westchnęła zrezygnowana.
- Już wzywam posiłki. - zaśmiała się. - Tooru-kun! Chodź do mnie! - pomachała do niego.
- Już idę! - usłyszała i zaraz był obok.
- Natsu, poznaj Oikawę Tooru. Jeden z zawodników. - wskazała na szatyna. - Tooru-kun, to jest Natsu. Perkusistka z zespołu brata. - przedstawiła.
- Miło mi. - uśmiechnął się.
- Pomożesz ze sprzętem? - spojrzała na niego szatynka.
- A już myślałem, że wołasz mnie bo się stęskniłaś. - burknął udając obrażonego.
- Nie, jesteś bardziej wysportowany od mojego brata więc robisz za siłę roboczą. - poklepała go po ramieniu. - Weź to. - wskazała na największy pakunek.
- Wezmę talerze. - mruknął urażony Kenichi.
Przenosili części perkusji, które blondynka składała w odpowiednim miejscu. Gdy skończyli większość drużyn już się zebrała a mięso zaczęło przyjemnie skwierczeć.
- Idź do swoich, Tooru-kun. - powiedziała. - Dziękuję za pomoc. - uśmiechnęła się do niego.
- Nie ma za co, Wisienko. - poczochrał jej włosy i podszedł do Iwaizumiego.
Usiadła na ławce obok swojej gitary i obserwowała jak zawodnicy biją się o najlepsze kąski.
- Nie jesz? - zapytał się jej brat.
- Nie jestem głodna. - odparła.
- Nie kłam. Znowu się odchudzasz? - powiedział z wyrzutem.
- Nie, nie jestem głodna. - odpowiedziała uśmiechem zakrywając łzy w oczach.
- Nie wytrzymam z Tobą siostra. Kiedy jadłaś? - skrzyżował ręce na piersi.
- Poszłam z Tooru-kun na ramen. Zjadłam całą miseczkę, potwierdzi. - pokiwała energicznie głową.
- Martwię się o Ciebie. - westchnął przecierając twarz dłonią.
- Nie masz o co. - uśmiechnęła się uspokajająco.
Pokręcił głową i odszedł do Akihiko. Gdy została sama podszedł do niej Kei z dwoma talerzami. Podał jej jeden i kucnął przed nią. Patrzyli sobie w oczy.
- Nie jesz? - wskazała na jego talerz.
- Zjem tyle co Ty. - odparł spokojnie.
- Dobrze. - westchnęła zrezygnowana.
Wzięła kawałek mięsa do buzi. Chłopak wziął dokładnie tyle samo. W ten sposób oboje zjedli wszystko co mieli na talerzach.
- Martwię się o nią. - powiedział Shairin do rudowłosego wokalisty.
- Chyba nie musisz. - wskazał na jedzących nastolatków.
Odwrócił się do nich.
- Tak, chyba nie jest aż tak źle. - uśmiechnął się pod nosem.
Niebieskooka podeszła do nich z gitarą.
- Jun-chan, zaśpiewamy? - Akihiko skinął na instrument.
- Właściwie... Czemu nie? - zerknęła na Keia stojącego kawałek za nią.
Pamiętała co jej powiedział, było to dla niej pokrzepiające. Podeszli do ogniska i usiedli na ławce obok. Wyjęła gitarę i nastroiła. Wokół nich zebrał się wianuszek zainteresowanych.
- Co chcesz zaśpiewać, Aki-kun? - spojrzała na niego.
- Może to co zwykle razem śpiewamy. - uśmiechnął się do niej. - „Photograph". - sprecyzował.
- Dobrze. - skinęła głową.
(Photograph - Ed Sheeran (Boyce Avenue feat. Bea Miller acoustic cover))
Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Nie jesteś sama i nikt nie będzie Cię oceniał. Uderzyła w struny. Pierwsze słowa należały do chłopaka. Gdy do niego dołączyła otworzyła oczy i spojrzała w jego. Gdy miała śpiewać sama uśmiechnął się pokrzepiająco. Była szczęśliwa. Najszczęśliwsza na świecie. Miała wspaniałych przyjaciół, kochającego brata i wszystkich na których jej zależało na wyciągnięcie ręki. Uderzała w struny pewnie i śpiewała z pasją. Tak dawno nie śpiewała bez ogłuszających dźwięków gitary elektrycznej i perkusji. W jej oczach zakręciły się łzy tak samo wzruszył się rudzielec. Ostatni raz trąciła struny i nastąpiła zupełna cisza. Było aż tak źle?
- Jun-chan, to było... - odezwała się Shimizu.
- Wyjątkowe. - dokończył kapitan Karasuno.
- Wisienko, byłaś idealna. - w orzechowych oczach zobaczyła łezki.
- Dziękuję. - zarumieniła się. - Aki-kun, dziękuję za to. - spojrzała mu w oczy.
- Nie ma za co Jun-chan. - pogłaskał ją po głowie.
- Nie podoba mi się to jak patrzyliście sobie w oczy. - mruknął Kenichi.
Udawał złego ale w jego oczach widać było dumę i ogromną ilość miłości.
- Spokojni braciszku. - uśmiechnęła się. - Serce Akihiko-san należy do Shairin ale nie do mnie. - puściła do niego oczko.
- Jun-chan! - krzyknął przerażony wokalista.
- Wybacz, nie mogę patrzeć jak się męczycie. - wstała i zostawiła ich samych.
Podeszła do Tadashiego i Keia.
- Jun-chan! Było cudownie. - przytulił ją brunet.
- Dziękuję. - oddała uścisk.
- Pójdę po dokładkę bo zaraz wszystko zjedzą. - zaśmiał się i odszedł do stołów.
Chciał ich zostawić samych. Oboje to wypierali ale on wiedział swoje.
- Mówiłem, że kłamał. - odezwał się blondyn.
- Kto? - nie rozumiała.
- No ten Twój były. - wyjaśnił.
- Czemu jedna osoba tak okropnie potrafi namieszać w życiu? - westchnęła smutno.
- Czasami jedna osoba potrafi wszystko zepsuć. - przytaknął jej. - Ale potem przychodzi inna i razem wszystko naprawiacie. A to co naprawiacie staje się silniejsze i lepsze niż kiedykolwiek. - spojrzał na nią.
- Od kiedy jesteś taki mądry, Tsukishima-kun? - zaśmiała się.
- Odkąd Ty jesteś taka głupia. Trzeba zachować równowagę. - uśmiechnął się pod nosem.
- Jesteś wredny. - burknęła.
- Wiem. - uśmiechnął się sztucznie.
Podniosła na niego wzrok i się rozkleiła.
- Znowu będziesz cała czerwona. - mruknął.
Westchnął męczeńsko.
- Chodź tu. - przyciągnął ją do siebie.
Schowała twarz w jego koszulce. Wszystkie emocje z niej schodziły. Te złe i te dobre. Zastanawiała się tylko dlaczego tak bardzo otwierała się przed tym prychającym okularnikiem? Gdy już się ogarnęła odsunęła się od niego.
- Przepraszam. - powiedziała wycierając jego koszulkę zmoczoną przez jej łzy.
- Przestań już. - złapał ją za ręce i odsunął je od siebie.
Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała w kierunku swojego brata, który... całował się z Akihiko.
- No wreszcie. - zaśmiała się.
Blondyn podążył wzrokiem w kierunku, w którym patrzyła.
- No ale tak w miejscu publicznym? - uniósł brew.
- Jeszcze tylko Koshi-kun i Daichi-kun i oficjalnie mogę dostać łatkę swatki. - zaśmiała się.
- Oni? - skinął głową na wspomnianą dwójkę.
- Oni. - przytaknęła.
Kei spojrzał na nią z mieszaniną zdziwienia i rozbawienia.
- Hey, hey, hey! - usłyszeli.
- Kotaro-kun. - przywitała się.
- To było coś pięknego, Junko-chan. - potargał jej włosy.
- Dziękuję. - speszyła się.
- Ta sowa ma zupełną rację. - poparł go Tetsuro.
- Dziękuję, Kuroo-senpai. - ukłoniła się delikatnie.
- Mi też mów po imieniu, nie mogę być od niego gorszy. - klepnął Bokuto w bark.
- Jak sobie życzysz, Tetsuro-kun. - uśmiechnęła się.
Jej brat razem z Akihiko i Natsu rozpoczęli swój mały koncert.
- Dasz się porwać do tańca? - brunet wyciągnął w jej kierunku dłoń.
- Z przyjemnością z Tobą zatańczę, kapitanie Nekomy. - podała mu rękę.
Ruszyli do innych, który wpadli na ten sam pomysł.
- Bardzo dobrze tańczysz, Tetsuro-kun. - pochwaliła z rumieńcem.
- Wątpiłaś w to? - szepnął jej do ucha.
- Jak bym śmiała? - zaśmiała się nerwowo.
Był zabójczo przystojny i zdecydowanie zbyt blisko. Głęboki oddech. Dasz radę, to tylko jeden taniec.
- Dziękuję, Jun-chan. - ukłonił się głęboko.
- Ja również Tetsuro-kun. - dygnęła i zaczęła się śmiać.
Już chciała wrócić do Keia ale zatrzymał ją Shigeru.
- Junko-chan. - przywitał się.
- Dobry wieczór, Shigeru-kun. - uśmiechnęła się.
- Myślisz... Myślisz, że mógłbym z nimi zagrać. - skinął w stronę prowizorycznej sceny.
- Zapytajmy, czy mają moją gitarę. - podeszli do grających. - Oni-san, masz moją gitarę i wzmacniacz? - zapytała w przerwie między piosenkami.
- Mam. - odpowiedział rozpromieniony.
- Shigeru-kun z wami zagra, dobrze? - wskazała na czerwonowłosego.
- Chętnie z nim zagramy. - odpowiedział. - Jest w samochodzie. - wskazał na parking.
Wyjęła gitarę i wzmacniacz. Podpięła wszystko i podała czarnookiemu.
- Miłej zabawy. Dbaj o nią. - uśmiechnęła się i uciekła do Kyoko.
- Jak się bawisz, Jun-chan? - zapytała.
- Bardzo dobrze chociaż już zaczynam się męczyć. - przyznała. - Zbyt długo czasu w takim tłumie i ja już ledwo żyję. - westchnęła.
- Zawsze możesz iść do hotelu. - przypomniała.
- Chyba będę musiała tak zrobić. - kiwnęła głową.
- Ciemno już, może weź kogoś ze sobą? - zaproponowała.
- Zobaczę, może ktoś się nawinie. - zaśmiała się.
Ruszyła do trenera aby poinformować o swoim powrocie do pokoju. Po drodze minęła Satoriego i Ushijimę, Kenmę grającego na konsoli a nawet Akaashiego pilnującego Bokuto.
- Trenerze, ja będę wracać już do pokoju. - powiedziała.
- Dobrze, tylko niech ktoś Cię odprowadzi. Późno już. - poprosił.
- Dobrze. - skinęła głową.
- Mogę z Tobą pójść, Wisienko. - obok niej stanął Oikawa.
- Ja miałem wracać do hotelu, możesz iść ze mną. - burknął Kei podchodząc do trenera. - Jeśli nadążysz. - dodał zerkając na nią.
Spojrzała na jednego a potem na drugiego. I co ona ma teraz zrobić?
- Tooru-kun, zostań z przyjaciółmi. - powiedziała w końcu. - Baw się póki jeszcze to wszystko trwa. - poprosiła.
- Dobrze, będę się bawić za nas dwoje. - poklepał ją po włosach.
Tsukishima rzucił Oikawie zwycięskie spojrzenie czego oczywiście Junko nie zauważyła. Ruszyli powolnym krokiem do hotelu. Większość drogi przeszli w milczeniu dopóki telefon nie zaczął intensywnie wibrować. Wyjęła go z kieszeni bluzy.
Kruki
Daichi: Junko-chan, zostawiłaś gitarę.
Kyoko: Wezmę ją.
Suga: Tsukishima jest z Tobą, Junko-chan?
Junko: Jest, idziemy do hotelu.
Noya: Bądźcie grzeczni.
Junko: I kto to mówi, Yuu-kun.
- Noya-kun pisze żebyśmy byli grzeczni. - powiedziała na głos.
- Tsh. - prychnął.
- Zostawiłam gitarę. - westchnęła.
- Z Oikawą to coś poważnego? - zapytał nagle.
Spojrzała na niego.
- Z Tooru-kun nic mnie nie łączy. - odpowiedziała rozbawiona. - To prawda, jest przystojny, opiekuńczy, inteligentny i wysportowany ale... Zbyt często jest infantylny i mam wrażenie, że nie jest na stałe. - zaczerwieniła się nieco.
- Na stałe? - spojrzał na nią z ukosa.
- Szukam czegoś stabilnego. Żebym nie musiała się martwić, że znowu zostanę sama. - wyznała. - Nie mówię, że on nie znajdzie sobie stałej partnerki czy partnera ale ja po prostu czuję, że to nie jest chłopak dla mnie. - dokończyła.
- Chyba rozumiem. - odpowiedział po chwili.
- Teraz Ty mi powiedz, podoba Ci się ktoś? - spojrzała na niego z uśmieszkiem.
- Nie będę rozmawiał z Tobą na takie tematy. - poprawił okulary.
- Osz Ty! To ja Ci się muszę spowiadać z relacji z Tooru-kun a Ty mi tu takie sceny robisz? - zaśmiała się. - Nie ładnie, Tsukki. - pokręciła głową.
- Nie mów tak do mnie. - prychnął. - Już lepiej Kei. - dodał ciszej.
Zatrzymała się i wytrzeszczyła oczy.
- M-mogę mówić do Ciebie po imieniu? - zdziwiła się.
- Wszystko mi jedno. - wzruszył ramionami.
Rozdziawiła buzię i tak weszli do pokoju wspólnego.
- Idę do siebie. - powiedział.
- Dobranoc Tsukishima. - pomachała mu.
- Dobranoc Shairin. - odpowiedział.
~
Następnego dnia Yachi obudziła się z gorączką.
- Jak się czujesz Hito-chan? - pogłaskała leżącą dziewczynę po głowie.
- Nie najlepiej. - szepnęła.
- Ja z nią zostanę. - powiedział Pan Takeda. - Shairin, zastąp ją dzisiaj. - poprosił.
- Dobrze, mam nadzieję, że podołam. - uśmiechnęła się słabo.
Razem z Kyoko zeszły na śniadanie. Dziewczyny były mocno przybite co udzieliło się reszcie drużyny. Junko siedziała i grzebała pałeczkami w swoim ryżu, zupełnie nie miała apetytu.
- Ja już pójdę. Trafię sama. - powiedziała do brunetki i wstała.
Nie czekając na odpowiedź wyszła z hotelu. W drodze na salę ochłonęła lekko. Sprawdziła na rozpisce z kim grają. Shiratorizawa, no pięknie. Westchnęła głośno i weszła do budynku. Przebrała się w szatni w dres Karasuno. Dzisiaj pierwszy raz będzie na ławce przy boisku zamiast na trybunach. Odetchnęła i weszła na halę. Czekała pod ścianą słuchając muzyki.
Przyszli niedługo po niej. Zdziwili się widząc ją w bluzie menadżera ale widziała iskierki szczęścia w ich oczach.
- To tylko tak na dzisiaj. - burknęła do kapitana.
- Może Ci się spodoba. - zaśmiał się.
- Zbyt duża odpowiedzialność. - pokręciła głową.
Wyszli na boisko i przywitali się z przeciwnikami. Tendou i Ushijima skinęli jej głowami. Odpowiedziała im tym samym po czym usiadła obok Kyoko.
- Zdenerwowana? - zapytała.
- Okropnie. - przyznała szatynka.
- Będzie dobrze. - zapewniła klepiąc ją po plecach.
Wzięła głęboki oddech i spojrzała na boisko. Shiratorizawa pierwsza miała piłkę, serwuje Wakatoshi. Będzie ciężko.
Kruki walczyły dzielnie, dawali z siebie wszystko a nawet jeszcze więcej. W pewnym momencie Tsukki wyskoczył do bloku i dostał petardą Ushijimy po palcach. Usłyszała trzask a potem zobaczyła krew. Rozszerzyła oczy. Mecz się zatrzymał ale ona miała wrażenie, że zatrzymał się cały świat. Wstała z ławki czując, że jest okropnie ociężała. Chciała tam przy nim być już teraz ale jej powolne ciało nie pozwoliło podbiec do niego tak szybko jak by sobie tego życzyła.
- Tsukishima! Pokaż, proszę. - w końcu do niego dotarła.
- Shairin. Wracaj na ławkę. - wysyczał.
- Tsukishima, nie. - protestowała. - Pokaż mi tę rękę. - powiedziała twardo.
- Wracaj na ławkę do cholery. - warknął.
- Tsukishima Kei! Masz mi natychmiast pokazać swoje palce! - krzyknęła.
Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni, przecież ona tak rzadko na kogoś krzyczy. Niechętnie wyciągnął dłoń w jej stronę. Delikatnie wzięła ją w swoje palce.
- Masz złamanego palca. Drugi może być wybity. Pod wpływem uderzenia pękła Ci skóra, stąd krew. - powiedziała spokojnie. - Kapitanie. - spojrzała na Daichiego.
- Zabierz go do stąd. - skinął jej.
- Tak jest. - złapała go za łokieć i wyprowadziła z boiska.
Nie odzywała się do niego. Wyjęła telefon i wybrała numer brata.
- Keni-chan.
- Widziałem. Czekam przy samochodzie.
- Idziemy.
Pociągnęła go w kierunku parkingu. Bez słowa wpakowała na tylne siedzenie i usiadła z drugiej strony. Podała mu ręcznik żeby nie ubrudził krwią siedzeń. Kenichi i Akihiko siedzieli z przodu i milczeli.
- Możesz już na mnie krzyczeć. - burknął blondyn.
- Za co niby? - zapytała patrząc przez okno.
Spojrzał na nią niepewnie. Ona też odwróciła się do niego.
- Mam na Ciebie krzyczeć za to, że chciałeś wygrać? Pokonać własne słabości? Stać się lepszym? - uniosła brew. - Niedoczekanie. - prychnęła.
Studenci z przodu uśmiechnęli się do siebie.
- Masz mądrą siostrzyczkę. - powiedział rudowłosy.
- Wiem. - wyszczerzył się drugi.
- Naprawdę jest Twoją siostrą? - zapytał.
- Ej! - krzyknął z udawaną pretensją.
- Oj już, już. - pocałował go w policzek.
- Zaraz się porzygam. - powiedzieli jednocześnie licealiści.
Wybuchnęli śmiechem. Wszyscy z wyjątkiem Tsukishimy, który przypatrywał się szatynce siedzącej po jego lewej stronie.
~
- Za miesiąc proszę przyjechać na zdjęcie usztywnienia. - powiedział doktor.
- A jak z siatkówką po zdjęciu? - zapytała niebieskooka.
- Jeśli nie będzie żadnych przeciwwskazań to powoli będzie mógł wrócić. - uśmiechnął się do niej.
- Dziękuję. Do widzenia. - ukłoniła się.
- Do widzenia. - odpowiedział jej.
Podeszła do blondyna siedzącego na krześle w korytarzu. Studenci zniknęli gdzieś w poszukiwaniu czegoś ciepłego do picia.
- Za miesiąc trzeba przyjechać na zdjęcie tego czegoś. - wskazała na jego palec. - Potem jak wszystko będzie w porządku będziesz mógł powoli wrócić do grania. Zaznaczam, powoli. - dodała.
- Widzisz jakie są ceny za starania? Nie ma sensu się wysilać. - mruknął.
- Głupi Tsukki. - walnęła go w głowę.
- Taka prawda. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy. - warknął.
- Więc trenuj aby pokonać każdego kto w danym momencie jest od Ciebie lepszy. Wtedy staniesz się niezwyciężony. - powiedziała spokojnie.
- Tsh. - prychnął i wstał.
Wyszedł do wyjścia a zaraz za nim dreptała szatynka. Podeszli do samochodu czekając na kierowcę i jego chłopaka.
- Dziękuję Shairin. - powiedział okularnik.
- Chyba się przesłyszałam. Wydawało mi się, czy Ty mi podziękowałeś? - spojrzała na niego zdziwiona.
- Jesteś niemożliwa. - uniósł jeden kącik ust.
- Wiem. - wsiadła do samochodu.
- Tsukishima, wsiadaj też. - ponaglił go Kenichi podchodząc do nich.
Telefon dziewczyny zawibrował.
Daichi-kun: Przegraliśmy.
Jun-chan: Zaraz będziemy.
Daichi-kun: Czekamy.
- Przegrali. - powiedziała na głos.
Blondyn skinął głową. Oboje się tego spodziewali.
- Może zaśpiewamy, siostro? - zapytał jej brat patrząc na nią w lusterku.
- Bez muzyki? - zdziwiła się.
- Bez. - kiwnął głową.
- A co chciałbyś zaśpiewać? - uniosła brew.
- „Hey brother" - odpowiedział.
- Nie dość, że mam śpiewać bez podkładu to jeszcze mam zacząć? Zapomnij. - pokręciła głową.
- Proszę, jesteśmy tylko we czwórkę. - przekonywał.
Zagryzła wargę i spojrzała na Tsukishimę. Patrzył przez okno niezainteresowany tym co się dzieje wokół niego. Westchnęła.
- No dobrze, dawno tego nie robiliśmy. - mruknęła.
Wzięła głęboki oddech.
(J) Hey brother
There's an endless road to re-discover.
(K) Hey sister
Know the water's sweet but blood is thicker
(J&K) Oh, if the sky comes falling down, for you
There's nothing in this world I wouldn't do
Hey brother
Do you still believe in one another?
Hey sister
Do you still believe in love I wonder?
W oczach dziewczyny zakręciły się łzy. Pozwoliła im płynąć. Spojrzała w okno i dołączyła swój głos do brata.
Oh, if the sky comes falling down, for you
There's nothing in this world I wouldn't do
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out
Oh, if the sky comes falling down, for you
There's nothing in this world I wouldn't do
- Jesteśmy. - zatrzymał samochód.
Dziewczyna wyszła powoli lekko czerwona od płaczu. Kenichi wysiadł i przytulił siostrę.
- Jesteś dla mnie najważniejsza. - szepnął w jej włosy.
- Kocham Cię, braciszku. - wtuliła się w niego.
Odsuneli się od siebie z bananami na twarzy.
- Teraz trzeba ich pocieszyć. - powiedziała. - Kruki! Nadchodzi wsparcie mentalne. - ruszyła pewnym krokiem ku wejściu do budynku.
Zatrzymała się przed wejściem i odwróciła.
- Tsukishima, idziesz? - spojrzała na blondyna.
Patrzył się na nią nieobecnym wzrokiem.
- Tsukishima. - powtórzyła głośniej.
Okularnik drgnął lekko.
- Idę. - burknął i podszedł do niej.
Razem weszli do środka i zobaczyli załamanych zawodników. Tak to wygląda po miażdżącej przegranie z Shiratorizawą. Ku Junko szedł Ushijima. Podeszła do niego i zatrzymała się centralnie przed nim. Karasuno patrzyło na nią zdziwione. Wzięła głęboki wdech.
- Następnym razem wygramy. - powiedziała głośno.
Na tyle głośno, że parę osób na korytarzu się odwróciło i zobaczyło iście zabawny widok. Wielki siatkarz 190 cm wzrostu a przeciwko niemu dziewczyna 165 cm wzrostu. Patrzyła mu prosto w oczy i wytrzymała jego spojrzenie.
- W takim razie do zobaczenia, Shairin-san. - ominął ją i odszedł.
Dziewczyna głośno wypuściła powietrze i zaczęła dygotać.
- Co Ci jest? - Tobio podtrzymał niebieskooką.
- On jest straszny. - powiedziała do niego.
Zawodnicy wybuchnęli śmiechem a razem z nimi trener i Shimizu. Kei patrzył na nią zdziwiony. Ile musiało ja to kosztować? A to wszystko dla grupy przybitych licealistów. Pokręcił głową. Co za irytująca dziewucha.
------
Epizodyczne ogłoszenia!
1. Rozdziały w tym tygodniu będą pojawiały się codziennie. (jeden dziennie)
2. Jeśli chodzi o pisanie to jestem już na ostatniej prostej.
3. W Wordzie książka ma już prawie 300 stron wiec sobie poczytacie.
4. Przepraszam, ze niektóre rozdziały są takie długie. Jeszcze nie mam wyczucia.
To tyle z mojej strony. Miłego czytania, jak macie jakieś prośby to śmiało piszcie!
<3
~ Wasza Ignis
-----
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top