→✧*。2 ✧*。
Pukanie do drzwi zaburzyło wspaniały sen Amelie, która mruknęła niezadowolona na ten obrót spraw. Przyśnił jej się cudowny młodzieniec z wczorajszego wieczoru. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy przypomniała sobie jego oczy i uśmiech. Przymknęła oczy, przypominając sobie zapach jego perfum. Zastanawiała się czy jego kręcone włosy ciągle są w takim stanie.
— Panienko, twój ojciec prosi na obiad! — usłyszała zza drzwi i przekręciła się na drugi bok, w stronę łóżka siostry.
— Cecilie, wstawaj! — krzyknęła do siostry, rzucając w nią poduszką, chociaż sama jeszcze w pełni nie otworzyła oczu.
— Jeszcze nie — odpowiedziało jej ciche mruknięcie spod poduszki siostry, która tym samym chciała odciąć od siebie światło i przeszkadzające jej w śnie głosy.
— Panienki, wiecie, że wasz ojciec nie lubi, kiedy się spóźniacie.
Amelie przypomniało się z kim wczoraj tańczyła cały czas Cecilie i wpadła na pomysł, jednocześnie tracąc trochę dobrego humoru. Wiedziała, że ona musi wyjść za kogoś bogatego i wysoko urodzonego, a to jej młodsza siostra będzie mogła się zakochać. Chociaż jej też może się poszczęści w małżeństwie?
— Cecilie, Jon czeka za drzwiami!
Starsza dziewczyna nie musiała długo czekać, żeby zobaczyć jak jej siostra zrywa się z łóżka i pośpiesznie bierze jakąś sukienkę i zakłada ją na siebie.
— Nie żartuj sobie tak ze mnie! —Twarz Cecilie stała się czerwona ze złości, kiedy dostrzegła, że jej siostra się śmieje, robią sobie z niej żarty.
.。*♡♡
—Więc mówisz, Amelie, że książę Joffrey powiedział, że chciałby cię na swoją królową? — rzekł dumny ojciec, patrząc z uwielbieniem na swoją piękną córkę, kiedy służba podawała im gorące dania.
— Tak — uśmiechnęła się szczęśliwa, że udało jej się ucieszyć ojca.— Powiedział mi, że królowa mnie lubi.
— To dobrze. Król Robert woli Starka, ale ty masz poparcie królowej i Joffrey'a, a wszyscy w Siedmiu Królestwach wiedzą, kto rządzi w tym małżeństwie i królestwie — zaśmiał się, a Amelie tylko lekko uśmiechnęła. Pewnie jej ojciec liczył, że zdobędzie władze, poprzez to, że jego córka poślubi syna Roberta, ale na mile było widać, że Joffrey bardzo różni się od ojca. Był bardziej... sadystyczny, słaby i narcystyczny.
Cecilie siedziała rozmarzona nad swoim talerzem, wspominając swój wieczór z przystojnym Jonem.
—A ciebie, Cecilie, widziałem cały wieczór z jakimś żołnierzem? — pytając, uniósł brew, a jego młodsza córka momentalnie znieruchomiała. Nie miała pojęcia co powiedzieć ojcu.
— To Jon, ojcze — odezwała się Amelie swoim aksamitnym głosem, wybawiając tym samym siostrę z tej niezręcznej sytuacji. — Nie przedstawił się nazwiskiem. Pewnie jest biedakiem albo bękartem. — Obie siostry zauważyły, że twarz ojca przybrała nieciekawy wyraz, dlatego Amelie poraz drugi zaczęła ratować siostrę: — Ale sam mówiłeś, że Cecilie może się zakochać. Więc zakochała się. Rozmawiałam z tym chłopakiem chwilę i wydaje się być mądrym człowiekiem. Wydaje mi się, że może wysoko zajść.
— Tak, mówiłem tak — przyznał po kilku minutach ciszy, nadal niezbyt przekonany. — Skoro Amelie uda się z księciem, to pozwolę na związek Cecilie z żołnierzem.
Amelie z tyłu głowy modliła się jedynie, by Jon nie okazał się łasy na ich fortunę i nie wykorzystał jej naiwnej Cecilie ze względu na pieniądze. Zdrowy rozsądek kazał jej przestać myśleć o przystojnym mężczyźnie, ale serce zostało już pochwycone i schwytane przez chłopaka o czarnych włosach.
.。*♡♡
— Tato? — Amelie podeszła do ojca po skończonej kolacji, kiedy ten stał na balkonie i wpatrywał się w gwiazdy. Wszyscy w jej rodzinie zawsze kochali patrzeć w gwiazdy, te małe punkty na niebie były w herbie ich starego rodu.
— Tak, moja najjaśniejsza gwiazdeczko? — Amelie od zawsze uwielbiała to określenie. Matka tak na nią mówiła, kiedy jeszcze była z nimi. Amelie pamiętała jak zwracała się do niej, zawsze pełna miłości.
— Czy Sansa nie będzie zła, jeśli to ja zostanę królową? To zawsze było jej marzenie.
— Owszem, będzie zła — ojciec szybko pozbawił jej nadziei na dalszą przyjaźń z dziewczyną z Północy. — Ale tak czy inaczej, będzie musiała zaakceptować wybór króla. Będzie musiała zrozumieć, że nie na tronie jej miejsce. Spójrz, widzisz tamten układ gwiazd? — Spojrzał w niebo, ręką wskazując córce miejsce na niebie, a ona po chwili pokiwała głową na znak, że widzi. — To w nim zapisany jest twój los. Oczywiście, nie umiem czytać z gwiazd tak dobrze jak nasi przodkowie, ale już kiedy się urodziłaś, zobaczyłem tron ułożymy z twoich gwiazd. To twoje miejsce tam jest, córko.
Cecilie z drzwi balkonowych przypatrywała się swojemu ojcu i starszej siostrze, która zawsze w jego oczach była cenniejsza. Zawsze ją serce bolało, kiedy patrzyła na oczy pełne miłości do starszej siostry, a ona jak zwykle była odsuwana na drugi plan, zawsze tak było – w życiu rodzinnym i na balach. Nigdy nie błyszczała tak pięknie jak swoja siostra. Cierpiała przez to, ale nikomu nie zdradzała swojego małego bólu. Gdzieś w głębi serca liczyła, że wszystko się zmieni po wczorajszej uczcie i po poznaniu Jona, który skradł jej serce, a on pozostała jego wierną niewolnicą – i w tym czasie właśnie usłyszała pukanie do komnat jej ojca i ich. Podbiegła do drzwi i zobaczyła jednego ze strażników rodu gwiazd, który trzyma w dłoni zawinięty pergamin.
— Do rąk własnych lady Cecilie — rzekł, a ona szybko wyrwała list, podziękowała i zatrzasnęła drzwi, biegnąc do swojej i siostry komnaty, by przeczytać, co zawiera pergamin.
Z trzęsącymi rękoma i bijącym sercem pochłaniała każdą kolejną linijkę listu od Jona. Jeszcze nigdy nie czytała tak pięknych, uczuciowych i głębokich wyznań. Była bliska płaczu, a jej serce stawało się coraz bardziej oddane chłopakowi o czarnych włosach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top