Rozdział 7
Uwaga! Nastąpił ciąg dalszy xd
CZYTAJCIE I KOMENTUJCIE!
■■■■♡♡♡♡■■■■♡♡♡♡■■■■
Spojrzałam na każdego po kolei.
Orientując się że coś się stało, a sprawa jest poważna.
- Dobra o co chodzi? - Spytałam mężczyzn w pomieszczeniu mojego domu.
Scott, Stiles i Derek spojrzeli w moim kierunku, ich oczy były wpatrzone we mnie jakby zależało ode mnie życie całego świata.
Zauważyłam jak starszy mężczyzna o jasnych kasztanowych włosach i takiego samego koloru zaroście, podnosi się z mojego ulubionego fotela i idzie w moją stronę.
Gdy był tuż na wyciągnięcie ręki, zatrzymał się łapiąc za moją prawą dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek.
- Peter Hale, miło mi. Może umówimy się na jakąś kawę, piękna Panienko? - Powiedział szarmancko niczym prawdziwy dżentelmen, jednakże w jego głosie wyczułam pewien rodzaj kłamstwa.
- Nie złym jesteś aktorem, przystojny i szarmancki. Widać że potrafisz zawrócić kobietą w głowach. Jednakże nie interesują mnie kłamcy i krętacze. - Odpowiedziałam mu z poważnym tonem w którym z łatwością można było usłyszeć coś z nie zdrowego szaleństwa. - Widzę w twoich oczach że jesteśmy w pewnym stopniu podobnii. - Zobaczyłam w jego tęczówkach tę samą emocje która nas łączyła.
Szaleństwo...
Wyprostował się gwałtownie na moje słowa, spoglądając mi w oczy.
- Już cię lubię, Panienko. Jednakże nadal nie usłyszałem twojego imienia. - Powiedział Peter z dziwnym błyskiem w oku, jakby już coś kombinował.
- Sandra Urie. Gospodarz tego domu. - Odpowiedziałam, wyrywając swą dłoń , którą ciągle starszy Hale trzymał. - Jesteś Wujkiem Derka? - Spytałam podnosząc jedną brew do góry.
- Skąd wiesz? - Zapytał wyraźnie zainteresowany, starszy Hale.
Spojrzałam kątem oka na zniecierpliwionego Dereka. - Cóż to widać... - Westchnęłam, odwracając wzrok na brązowe oczy mojego rozmówcy. - Poza tym... - Tym razem czułam na sobie wzrok każdego z osobna na swoim ciele. Niczym stado wygłodniałych wilków.
- Znałaś moją matkę. - Odpowiedział już naprawdę zniecierpliwiony ciemno-włosy mężczyzna, Alfa.
Peter odrazu spojrzał na niego z niedowierzeniem, a jego źrenice znacznie się pomniejszyły w geście zaskoczenia taką informacją.
Skakał od Dereka do mnie swoimi zszokowanymi tęczówkami.
- To chyba jakieś jaja?!
- Cóż ona jest Wampirem więc raczej to prawdopodobne. - Wtrącił swoje trzy grosze do tej pory cichy Stiles.
■■■■■■■■■●●●●●●■■■■■■■●●●●●●●●●■■■■■■■■■■
Chciałabym przeprosić za nieobecność i niewrzucanie rodziałów. Ale brak weny mi doskwiera. Poza tym myślałam aby usunąć tą książkę albo ją Zawiesić. Bo po prostu nie mam pomysłu jak dalej pociągnąć tą całą akcję z Teen Wolfa i przede wszystkim z Issac'iem.
Do następnego moje diabełki 😈
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top