Rozdział 6
Perspektywa 3 osoby
Wiecznie młoda dziewczyna już wiedziała co będzie dalej, ale nie przypuszczała że ta ich gra wstępna okaże się tak bardzo intrygująca, a zarazem pełna namiętności i różnych uniesień.
Zawsze ale to zawsze jest jakoś inaczej.
I tym razem chwila słabości okazała się taka sama jak w każdym chwilach współżycia.
Walka...
Prawdziwa walka o dominację...
Walka pomiędzy dwoma istotami nadnaturalnymi.
Walka pomiędzy Wampirem a Wilkołakiem.
Kto wygra?
Zaraz się przekonamy.
Jego piękne jasne oczy wpatrzone w jej lazurowe niczym ocean, w którym można utonąć.
Jego twarz jak i usta, zbliżały się co raz bliżej jej ust, przyprawiając ją o gorąc na bladych policzkach.
Pochwili poczuła ona ten cudowny smak.
Smak jego warg na jej własnych.
Chłopak zaczął napierać na jej krwiste usta jeszcze bardziej natarczywie i brutalnie.
Robił to tak jakby to miał być ostatni raz w jego nadprzyrodzonym życiu.
Perspektywa osoby 1
W jego pocałunku było pełno emocji, wartych zapamiętania.
Zaś ja czuję fale namiętności i znajome motylki w brzuchu i coś co sprawia mi ból.
Ból który był powodem poczucia winy i straty.
Spojrzałam smutno w jego piękne oczy , natomiast on posłał mi zdziwione i niezrozumiałe spojrzenie.
Ale pochwili w jego spojrzeniu mogłam zobaczyć zrozumienie.
Zachowywał się tak jakby czytał ze mnie jak z otwartej księgi.
Oderwałam się od jego ust.
Uśmiechnęłam się delikatnie, aby jego oczy ujrzały mój gest.
On odwzajemnił grymas i natarł na moje usta z jeszcze większą niż do tej pory brutalnością i jeszcze większą dominacją.
W tej jednej chwili.
Przegrałam.
Poddałam się jego woli.
Zaczęłam w ekspressowym tempie ściągać z siebie kurtkę. A potem zrobiłam to samo z jego kurtką i tym seksownym szalikeim.
Chłopak podniósł mnie tak, że musiałam owinąć swoje nogi w okół jego pasa. Oczywiście nie przestając mnie całować.
Oboje pożądający swoich ciał jednocześnie. Niczym drapieżne zwierzęta w okresie godów.
Ten jakby czytając mi w myślach, jak ja w jego, podrzucił mnie lekko do góry łapiąc swoimi dużymi dłońmi za moje pośladki, ugniatając je mocno i zachłannie. Następnie skierował się w stronę schodów na górę. Gdy byliśmy na parterze , chłopak znów mnie podrzucił łapiąc pewniej za mój tyłek.
Jednocześnie sprawiając że moje porządnie względem niego, wciąż rosło. Nie wiem kiedy ale, w napływie emocji w danej sytuacji, rozerwałam jego czarną dobrze dopasowaną koszulkę, pozostawiając Lahey'a tylko w obścisłych czarnych spodniach.
Buty zgubiliśmy już dawno ,po drodze na piętro, gdy Isaac wchodził po machoniowych ciemnych schodach, namiętnie mnie całując.
Chłopak przeszedł przez mały korytarz wciąż trzymając mnie na swych rękach. Otworzył drzwi od mojej sypialni i rzucił mnie z widocznym pożądaniem na świeżo pościelone łóżko.
Tak wiem jestem Wampirem to po co mi łóżko pewnie zapytacie. Są dwie rzeczy do których, było mi ono potrzebne. Pierwszą aby stwarzać pozory normalności. A drugą właśnie do takich sytuacji.
Wilkołak zaczął ściągać z siebie swoje czarne spodnie, zostając w samych szarych bokserkach ,ukazując przy tym swojego dużego przyjaciela pod materiałem bielizny.
Issac nachylił się do mnie spoglądając w moje oczy. Nie mogłam się powstrzymać i musnęłam jego usta swoimi. Przez co go tylko bardziej zachęciłam do dalszych działań, w tej nie winnej zabawie.
Szybko zdjełam z siebie dolną część ubrania, zostając w samej czarnej koronkowej bieliźnie.
Chłopakowi odrazu zaświeciły się oczy na złoto gdy spojrzał na moje ciało.
Niczym prawdziwy drapieżnik uśmiechnął się ukazując mi swoje uzębienie.
Szybko podniosłam się do góry, przewracając go na poduszki.
Usiadłam na nim okrakiem, zachaczając o wypuklenie w jego szarej bieliźnie powodując u chłopaka przeciągły jęk rozkoszy.
- Cholera! Nie rób tak bo ledwo wytrzymuje aby się na ciebie nie rzucić! - Warknął mi prosto w twarz z tym jakże podniecającym głosem.
Specjalnie aby jeszcze bardziej go sprowokować, zachaczyłam o jego przyjaciela w bokserkach.
- Nosz Kurwa!- Wyszeptał pod wpływem mojego prowokującego dotyku na jego bieliźnie. Poczułam jak Lahey napiął wszystkie mięśnie i zrzucił mnie z siebie. Teraz to on był górą.
- Doigrałaś się. - Wysapał z rumieńcami na policzkach.
Uśmiechnęłam się prowokując go jeszcze bardziej. Przez co zaczął zachłannie całować mój dekolt zjeżdżając na odsłonięty brzuch.
Poczułam jak jego usta zachaczają o gumkę od mojej koronkowej bieliźny, powoli ją ściągając. Teraz leżałam pod nim cała goła i czekałam na jego kolejny ruch.
- Issac. - Wyszeptałam chcąc zwrócić na siebie jego całkowitą uwagę że jestem gotowa na ciąg dalszy naszej zabawy.
- Co? - Spojrzał mi w oczy. Które zapewne w tym momencie świeciły swoim szkarłatnym blaskiem.
- Zrób to. - Powiedziałam pewnym siebie głosem po raz kolejny przegryzając wargę.
Nie musiałam długo czekać bo chłopak pozbył się swoich bokserek i wszedł we mnie gwałtownie i dość brutalnie co mi się żywinie podobało.
Co sugerował mój uśmiech na ustach.
Jakiś czas później.
Gdy już Lahey i ja byliśmy na skraju orgazmu i chłopak miał już wyjąć ze mnie swego przyjaciela. Drzwi od pokoju gwałtownie i mocno skrzypnęły co sygnalizowało przyjście nie zapowiedzianego gościa.
- Sandra! - męski głos wołał me imię.
Spojrzałam w tamtą stronę skąd dobiegł hałas i zauważyłam Scotta, który cały czerwony na twarzy patrzył na nas z zażenowaniem i czymś w rodzaju zazdrości.
Nagle Issac doszedł we mnie, co dawało mi jeszcze więcej rozkoszy.
- Co chciałeś Scott? - Spytał swojego Alfe, wściekły blondyn.
Scott: Mamy problem. - Patrzył wprost w oczy Lahey'a, ukradkiem spoglądając co jakiś czas na moje nagie ciało.
- Scott?
Scott: Tak? - Widziałam jak latynos pożera swoimi ciemnymi oczami moje nagie ciało. Jakby sam chciałby je skosztować tu i teraz.
- Czy mógłbyś się odwrócić? Chcę się ubrać. - powiedziałam zażenowana tą jakże bezsensowną sytuacją w której się znalazałam.
Issac: Albo najlepiej wyjść i poczekać na dole. - Dopowiedział zły przerwaną chwilą naszego uniesienia.
McCall wycofał się za drzwi i odwrócił się skanując moje ciało swoimi ciemnymi oczami. Jego wzrok był dość jednoznaczny.
Powoli pożerał moje nagie kobiece ciało swoim wzrokiem, jakby go pragnął przede wszystko.
Pragnął mnie.
Już wiedziałam jak to się skończy.
I to nie zbyt dobrze.
Odwrócił się gwałtownie i zamknął za sobą drzwi od mojego pokoju.
Słyszałam jak westchnął, chcąc zapewne opanować swe rozjuszone emocje i fatazje ze mną w roli głównej. Był pod drzwiami, jednakże pochwili odszedł w stronę schodów.
Przekręciłam głowę w stronę Issaca, patrząc na niego z zaciekawieniem w oczach.
Chłopak jakby czując na sobie moje intensywne spojrzenie, odwrócił swą przystojną twarz do mnie, aby następnie nachylić się i złożyć namiętny pocałunek na moich ustach. Nagle poczułam jak jego członek jeszcze nie wyjęty ze mnie, zaczął się ruszać co raz szybciej i szybciej. Aż oboje w tym samym momencie doszliśmy. Pocałowałam Lahey'a ostatni raz i wstałam pośpiesznie aby się ubrać i niepozwolić moim gościom dłużej czekać.
Ubrałam się w to:
I zeszłam na dół, zostawiając chłopka który także zaczął się w swoim tempie ubierać.
Byłam już na schodach, kiedy poczułam kolejne różne zapachy.
Szybko się przemieściłam z holu do salonu , a moim oczom ukazało się pomieszczenie z kilkoma istotami nadnaturalnymi.
Spojrzałam na każdego po kolei.
Orientując się że coś się stało, a sprawa jest poważna.
- Dobra o co chodzi? - Spytałam mężczyzn w pomieszczeniu mojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top