Rozdział 31
*Perspektywa Louisa*
Trochę się dowiedzieliśmy z pamiętnika siostry Rose. Szkoda, że wcześniej go nie czytaliśmy. Idę z Alice i Alexem do pokoju. Mam tam cały sprzęt. Ściągnięmy zdjęcia, potem będziemy musieli je jakoś posegregowanać, a jak reszta wróci, zrobimy selekcję i namierzymy wybrane osoby. Trochę roboty z tym będzie, ale warto. Byle tylko Rose była bezpieczna.
Minęły już dwie godziny. Każdy z nas pracuje na swoim laptopie. Mamy całkiem sporo zdjęć. Trafiają się też jakieś nagrania. Ściągnęliśmy wszystko co było dostępne. Teraz trzeba to przejrzeć i zostawić tylko te, na których widać mężczyzn z aparatem. Mam nadzieję, że Crisowi i reszcie pójdzie szybciej i lepiej.
*Perspektywa Rose*
Rodziców nie ma w domu. I dobrze, inaczej nie wiem, co bym im zrobiła. Wchodzę do pokoju Jess, zmieniłam zamki i zamknęłam go na klucz, żeby nie mogli tam wejść. Chce mi się płakać, widząc puste ściany. Sprawdzam kilka kryjówek, o których wiedziałam. Ale były puste. Następnie razem szukaliśmy nowych miejsc, w których coś można by schować. Niestety nie poszczęściło nam się. Później poszliśmy sprawdzić mój pokój. Długo szukaliśmy w różnych miejscach, już traciłam nadzieję, gdy nagle trafiłam na coś. W garderobie, w szufladzie na biżuterię, pod pudełkami był list adresowanej do mnie. Po charakterze pisma, poznaję że to od Jess. Siadamy wszyscy na łóżku i zaczynam czytać.
Kochana Rosalie
Jeżeli to czytasz, to prawdopodobnie coś mi się
stało. Starałam się temu zapobiec, ale najwyraźniej
mi się nie udało.
Nie wiem, czy znalazłaś
mój pamiętnik.
Jeżeli tak, to wiesz, że
rodzice mają problemy finansowe. Matka zainwestowała bardzo dużo pieniędzy w jakieś lipne akcje, które nie dały żadnych zysków, tylko same straty. Ojciec, uzależnił się od hazardu. Przegrał kilkanaście milionów. Są na granicy bankructwa. Stracili nawet pieniądze, które miały być na spłatę długów. Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Świadczą o tym też zdjęcia, które znalazłam. Wszystkie dowody jakie odkryłam, znajdują się w skrytce bankowej. Kluczem jest mój łańcuszek. Numer skrytki, to data śmierci dziadków. Wierzę, że domyślisz się, który bank.
Tam znajdują się oryginały. Kopie schowane są w kilku innych miejscach. Boje się, że mogą je znaleźć, dlatego tyle tego. Podejrzewam, że matka ma coś wspólnego z śmiercią dziadków. Pilnuj się i uważaj na siebie. Przekaż dowody zaufanemu policjantowi. Mnie taka niewiedza zgubiła.
Kocham Cię
Jessica
- Co do cholery, mama miałaby zrobić coś dziadkom. Nie chce mi się w to wierzyć. Przecież ich kochała. Ale z drugiej strony te polisy na życie, wykupione kilka miesięcy przed ich śmiercią. Sama już nie wiem.
- Spokojnie kochanie. - Mówi Cris. - Znajdziemy wszystko i dowiemy się o co w tym chodzi.
- Dokładnie. - Odzywa się Erik. - Ciekawe o co jej chodziło z tym zaufanym policjantem.
- Ja chyba wiem. Kiedyś mi opowiadała, że do Lisy dostawiał się jakiś koleś. Dość nachalnie. Nie przejmował się w ogóle, że ona nie chce. Oberwało mu się za to od Matthew. Zjawiła się policja. I wyszło, że to Matt dostał karę. Bo tam ten był synem jakiegoś sędziego. Wydaje mi się, że jeżeli Jess była na policji, to mogło być podobnie. W końcu rodzice są znanymi i wpływowymi adwokatami, a ona zwykłą nastolatką, nawet jeżeli była z bogatej rodziny. Mogli jej po prostu nie uwierzyć. Wspominała mi kilka dni przed wypadkiem, że nie warto chodzić na policję, bo zrobią z Ciebie wariata i tylko kłopoty z tego wynikną. Dlatego z tymi wiadomościami nie poszłam na policję.
- Myślicie, że była na komisariacie, a oni powiedzieli wszystko waszym rodzicom? - Spytał Cris.
- Całkiem możliwe. - Odpowiada Erik. - Gdyby nie znajomości i nagranie z kamer, zapewne nie zainteresowali się tak szybko porwaniem Rose.
- Masz rację. Tym razem też pójdziemy do porucznika Morisa. Przy okazji mu podziękuję za pomoc w odnalezieniu mnie, jeszcze nie zdążyłam tego zrobić.
- Ale najpierw sami musimy to znaleźć i sprawdzić. - Mówi Cris.
- Wiesz, który to może być bank?- Pyta Erik.
- Jest taki jeden, w którym dziadkowie założyli nam konta, żeby nauczyć nas oszczędności. Myślę, że to tam będzie. Tylko jak łańcuszek może być kluczem?- Zastanawiam się.
- Mam pomysł. - Odzywa się Cris.- Podaj mi go.
Zdejmuje wisiorek i daje chłopakowi. On uważnie go ogląda. Po chwili rozdziela go na pół. Okazuje się, że jedna strona jest pusta a z drugiej wystaje klucz. Daje mu szybkiego buziaka i zbieramy się do wyjścia. Po pół godzinie, wchodzimy do banku. Kieruję się do jednego z pracowników, który prowadzi mnie w odpowiednie miejsce. Strasznie się denerwuje, pocą mi się ręce. Gdy dochodzimy na miejsce, podchodzę po woli do mojej skrytki, otwieram ją i wyjmuje wszystkie rzeczy w niej znajdujące. Wkładam je do torby i wracam do reszty.
- Dobra mam wszystko. - Mówię.- Jedźmy do domu, żeby to przejrzeć.
Wychodzimy z banku i kierujemy się do mieszkania.
*Perspektywa Crisa*
Po 4 godzinach od wyjścia, wracamy do mieszkania. Rose jest bardzo zdenerwowana. Z resztą, nie dziwię jej się. Istnieje możliwość, że jej matka ma coś wspólnego ze śmiercią jej dziadków. Nie wiem, jak ja bym na coś takiego zareagował. Tyle ją spotkało w ostatnim czasie. Wchodzimy do salonu i wołamy resztę. Po chwili wszyscy jesteśmy w salonie.
- Znalazłam list od Jess. - Zaczyna Rose. Następnie wyjmuje papier i jeszcze raz go czyta. - Crisowi udało się zrobić z mojego łańcuszka klucz, domyśliłam się który to bank, pojechaliśmy tam i przywieźliśmy wszystko co było w skrytce. A wy co macie?
- Ściągnęliśmy wszystkie zdjęcia. Bardzo dużo ich było. Przejrzeliśmy połowę i zostawiliśmy tylko te, które nas interesują. Jak na razie jest ich około 230, jak wrócimy weźmiemy się za resztę. - Odzywa się Louis.
- Może najpierw przejrzyjmy rzeczy, które przywieźliśmy. - Stwierdzam.
- Ok. Pokazuj Rose, co tam masz. - Mówi Alice.
Rosalie podnosi torebkę i wysypuje wszystko na stół.
*Perspektywa Rose*
Biorę torebkę i wysypuje całą zawartość. Brałam ją jedynie z portfelem, więc reszta to zawartość skrytki. Bierzemy najpierw do ręki dokumenty. I przeglądamy je.
- Mam tutaj dokumenty dotyczące wykupienia polisy na Twoich dziadków. - Odzywa się pierwszy Erik. - Jest tak jak pisała Jessica. Po 2,5 miliona w przypadku śmierci oraz podwójna stawka jeżeli oboje umrą w ciągu tygodnia.
- Ja mam wasze polisy. - Mówi Alex. - Są takie same jak Twoich dziadków, tylko kwota początkowa wynosi 5 milionów na osobę. Co jest trochę dziwne, istnieje większe prawdopodobieństwo jednoczesnej śmierci małżeństwa niż rodzeństwa.
- Czyli tyle dostali za jej śmierć. - Robię smutną minę.
Mam nadzieję, że nie mają nic z tym wspólnego. Moje rozmyślania przerywa Lou.
- Te dokumenty to oryginał listu z groźbą, adresowaną do Twoich rodziców. Oraz 4 zdjęcia, na których znajdujesz się Ty i Jess.
Wzięłam je do ręki, były w folii. Starałam sobie przypomnieć, kiedy mogły być robione. Jedno było jak stoimy przed szkołą, drugie jak wychodzimy ze szkoły i wsiadamy do samochodu taty. Trzecie jak jemy obiad w restauracji, całą rodziną. A czwarte na imprezie, chyba u Matta, jakieś pół roku przed wypadkiem. Pokazuje je reszcie.
- Mi się trafiło coś ciekawego. - Odzywa się Cris. - O tym Jess również pisała. To umowa pożyczki. Chyba musieli być zdesperowani, albo liczyli na szybki przypływ gotówki, że podpisali coś takiego. Słuchajcie, jeżeli w ciągu tygodnia nie oddadzą pożyczonej sumy plus 20% odsetek, to drugi termin jest po miesiącu, ale wtedy już jest plus 30%. Po dwóch miesiącach plus 40% i tak dalej. Stawka procentowa co miesiąc wzrasta o kolejne 10%. Masakra. Od daty umowy do listu, który przed chwilą czytaliśmy, minęły 8 miesięcy. Czyli musieli oddać podwójną kwotę. Pożyczyli 10 milionów, musieli coś spłacić bo w kwietniu zamiast 16, mieli do spłaty 14. Sięgnęli po zapas na czarną godzinę, z tego co dostali z polisy. Spłacili kolejne 7 milionów. Została połowa. W maju było już 8 milionów. Twoja mama sprzedała dom we Włoszech za 5 i 4 oddali. Pozostałą część dała im Jessica, ale ją stracili. W czerwcu dług wzrósł do 5 milionów.
- Tyle dostali po śmierci siostry. Najwyraźniej po tym musieli spłacić resztę, inaczej byłoby coś wiadomo.
- Pewnie tak było. - Mówi Alice. - Ja mam dokumenty zakupu jakiś akcji, przez Twoją matkę. I zestawienie zysków, a raczej strat. Oraz weksel podpisany przez Twojego ojca, zastawił posiadłość w Los Angeles.
- Czyli wyprzedzają majątek lub oddają go w zastaw. Gdyby nie dziadkowie, to pewnie by wszystko przepuścili. Nawet ich majątek, gdyby to oni go dostali. Teraz już wiem, dlaczego matka była taka wściekła.
Nikt już nic nie mówił. Zaczęłam przeglądać papiery, które trzymałam w ręku i zamarłam. Nie, kurwa nie. To nie możliwe, to musi być jakaś pomyłka. Wszyscy patrzą na mnie i czekają aż powiem im co przeczytałam. Ale ja nie jestem w stanie. Łzy zaczęły mi lecieć strumieniami a kartki wypadły z dłoni i poleciały na podłogę.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★☆★
Kolejny rozdział skończony :)
Długo się zastanawiałam,
czy najpierw wyjaśnić tajemnice jej wypadku czy ujawnić, kto do niej pisze.
Stanęło na tym pierwszym :).
Mam nadzieję, że rozdział
się spodoba :).
Pozdrawiam :* ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top