Rozdział 1


Polska spał spokojnie w swoim klimatycznym pokoju. Było cicho, tylko na parapet skapywały powoli kropelki deszczu. Noc była deszczowa, a zarazem łagodna. Chłopak poprostu spał jak niemowlę na tyle spokojnie że z jego ust wydobywała się odrobinka śliny. Ciekawe jest to ,czemu Polska spał tak delikatnie i dziecięco. Jego przeszłość była doskwierająca i męcząca więc powinno mu to przeszkadzać, ale jednak nie, spał i spał odpoczywając...

Ale parę ulic dalej, to co się odbywało można by nazwać koszmarem w porównaniu do snu Polski.

-Vater.. Vater proszę zrób coś...

-Niemcy, wiesz dobrze, że magikiem nie jestem.

-Ojcze błagam...

Rzesza mruknął coś pod nosem.

-Dobrze, nie obudź tylko Austri.. Dziecko musi się wyspać...

-Naprawde? Zrobisz to dla mnie? 

-Tak... Sam wolałbym mieć go martwego... ale jakoże to twój prezent.... Gut, dam ci go całego zdrowego.

-o cholera dziękuję!

-Zamknij się, i daj pomyśleć.

Starszy kraj nerwowo chodził po pokoju.

-Kiedy?

-Jak najszybciej!

-Pytam o datę!!

-Kiedy możesz ojcze.

-...Tydzień. Za tydzień dostaniesz na urodziny swój prezent, a teraz spać.

-Dziękuję!- Czarnowłosy chłopak pobiegł do swojego pokoju i zasnął spokojnie, marząc o swoim prezencie.

--     --     --      --      --     --   --     --     --     --
Następnego dnia, Polak wstał spokojnie przeciągawszy się wstał z łóżka ziewając leniwie i założył byle jak kapcie po czym poprostu poszedł do łazienki, gdy rutynę skończył jak gdyby nigdy nic, skierował się do kuchni gdzie zjadł trochę chleba i ubierając się w kurtkę zarzucił sobie plecak na plecy. Niby normalnie ale to co się dzisiaj miało wydarzyć miało zapoczątkować długą historię, pełną wrażeń.
Wyszedł z domu i szybkim krokiem dojadając chleb skierował się do szkoły. Była to szkoła dodatkowa żeby dać sobie radę na studiach, Polska nie miał rzeczywiście problemów z nauką ale poprostu chciał powtórzyć materiał. Gdy dotarł zostało mu 8 minut do początku lekcji a on poprostu siadł na ławce słuchając muzyki na słuchawkach i uśmiechając się promiennie. Nagle poczuł na sobie czyiś wzrok, odwrócił się, był to Niemiec.

-Cześć Polen!- wypalił radośnie wyższy chłopak.

-Hej Niemcy, jak tam?- Polska uśmiechnął się lekko.

-Oh dobrze, chciałbyś może wpaść w sobotę na moje urodziny?- Zapytał, a jego usta wykrzywiły się w nerwowym uśmiechu.

-Ohm... Do ciebie? -Polak zaczął się pocić- Taaak, jasne, przyjdę...

-Spokojnie, mój ojciec wyjedzie wtedy na weekend.- German uśmiechnął się pocieszająco.

-Ah to dobrze, a kto będzie?

-Brytania, Mołdawia, Ukraina, Francja, Austria, Węgry, Czechy i parę innych.

-Dobrze napewno przyjdę! -Uśmiechnął się serdecznie do swojego przyjaciela, przytulił go słodko na co Niemiec się zarumienił.

-Heheh, lecę na lekcje, pa Niemcy!

-P...pa..

Niemiec patrzył się jak Polska odchodzi do swojej klasy.

--------------------------------------------------------------

418 słów bez zakończenia.

Każdy rozdział będzie miał po 400 słów, niektóre może będą dłuższe, będą co tydzień.

Mam nadzieje że się wam podobało ^^

Nerka! (XD)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top