3


Severus sprawdzał eseje klas szóstych i wpisywał kolejne N (nędzny). Puchoni z tego roku byli jednymi z gorszych w temacie Eliksirów. Ktoś zapukał trzy razy do jego drzwi. Znał ten kod.

- Wchodź, Potter. - rzekł nie podnosząc wzroku z nad pergaminów. 

  - Witaj, Sev. - przywitał się Jason i wszedł do gabinetu. Spojrzał na pergaminy, walające się po biurku Mistrza Eliksirów. - Pomyślmy...masa papierów, tępy wyraz twarz i pogięte pióro pofarbowane atramentem...Puchoni, rok szósty?

- Tak. - mruknął niechętnie Snape. - Nienawidzę, gdy wiesz, co robię. 

- Wiem. - zaśmiał się Potter i usiadł przy biurku profesora na wprost niego. - Dyrektor chce, bym nauczał o Voldemorcie.

- Przewidywalne. - przyznał Severus. - Jak mniemam, nie zgodziłeś się?

Potter skinął głową. 

- Nie dziwię się. - rzekł Śmierciożerca i spojrzał na chłopaka. - Chciał, żebyś mówił o Harry'm?

- Tak. - potwierdził młody nauczyciel. - Nie wiem, co robić...

- Ja za to wiem. - uśmiechnął się krzywo Mistrz Eliksirów. - Potrzebna jest pomoc.

- Co masz na myśli? - zaciekawił się posępnie Potter. - Moje nazwisko słynie z dawania pomocy.

- Mówię, że TY potrzebujesz pomocy. - naprostował Sev. - Wyślę sowę do Kate. 

                                                                        ✚✚✚   

Dwa dni później

Kate podeszła do grobu. 

- Ach, dawno tu nie byłam... - mruknęła do siebie i przejechała palcem po wygrawerowanym napisie na nagrobku. - Nawet nie wiesz, jak tęsknię...

Spojrzała na kwiaty leżące na płycie grobowej. Tulipany - ulubione kwiaty pani Weasley. Czerwone róże - Potter'owie. Kwiat wiśni - zapewne Peter. 

Prócz kwiatów (zaczarowanych tak, by nigdy nie zwiędły) leżały też inne rzeczy. 

Kieł od Remusa i Jess, mały (wielkości breloku) kociołek od jej ojca i równie mała miotełka od Jason'a.

- A ty co tu robisz? - zdziwiła się podnosząc białą różę. - Biały kwiat? 

Poczuła, że jej lewe przedramię zaczyna szczypać. Odruchowo wyjęła różdżkę i odwróciła się, celując w postać, stojącą w cieniu dębu.

- Czyli jednak reagujesz. - powiedział do siebie mężczyzna. 

- Teraz rozumiem. - warknęła i wysunęła wampirze kły. - Biała róża, sprytne zagranie.  

- Dziękuję za komplement. - uśmiechnął się pod nosem i wyszedł z cienia. Długie śnieżnobiałe włosy miał zahaczone za ucho, czarne przeciwsłoneczne okulary jak zawsze spoczywały na jego nosie. Odziany był w smolisty płaszcz, którego rękawy były zawinięte przy łokciach. Mroczny Znak odbijał światło słoneczne. - Cieszę się, że możemy się w końcu spotkać, Kate. 

- Nie podzielam twojego szczęścia. - odparła dziewczyna. - Ludzie mówili prawdę, wróciłeś do Anglii.

- Tak samo jak ty. - zauważył Matt.  

- Ojciec mnie prosił. - wyjaśniła. - Po co, ja ci to mówię?! 

- Ma się ten urok osobisty. - wzruszył ramionami niewidomy. - Mam nadzieję, że będziemy stać po jednej stronie.

- Stronie? - zaciekawiła się Snape. - Piszesz książkę? "Jak przegrałem z  Harry'm Potterem", byłoby bestsellerem. 

- Nie pogrywaj ze mną! - warknął wściekły i wyjął szybko różdżkę. Zanim Kate zdążyła zareagować, jej różdżka już leżała na trawię. Rosier podszedł do dziewczyny szybkim krokiem i złapał ją jedną ręką w talii. - Dobrze wiesz, o czym mówię. 

- Nawet nie myśl, że będę walczyć u twego boku! - sarknęła czarnowłosa. - Jestem lojalna...

- Wobec kogo, Kate? - spytał Matt. - Swojego byłego chłopaka? Oboje wiemy, że tylko dla niego nie zabijałaś ze mną. Tylko on cię trzymał przy Białej Stronie. - odgarnął dziewczynie włosy, które spadły jej na twarz - Ale go już nie ma. Już cię nic nie zatrzymuje. 

- Potrafisz uruchomić Mroczny Znak. - szybko zmieniła temat, czując się niekomfortowo w ramionach białowłosego. 

 - Jestem dziedzicem Czarnego Pana. - zauważył. - To oczywiste, że potrafię takie rzeczy. 

- Co teraz planujesz? - dopytała Kate. 

- Wezwę resztę Śmierciożerców. - oświadczył i zanim ją pocałował, dodał - Potter'owie muszą zapłacić za grzechy. 

                                                                        ✚✚✚   

5 lat wcześniej

Harry poczuł, że płonie. Nie było to już kontrolowany ogień, który mógł powstrzymać w każdym momencie. Zamknął oczy i po chwili ponownie je otworzył. 

- Skrzydło Szpitalne? - mruknął pod nosem. 

Leżał na łóżku w pomieszczeniu, które już bardzo dobrze znał. Wszędzie panowała biel. On również miał na sobie białe ubrania. Koszula, spodnie i buty - wszystko białe. Przez okna wpadały promienie słoneczne, które odbijały się od podłogi. 

- Dziwi cię to? - spytał ktoś obok chłopaka. 

Kais spojrzał w lewo i zobaczył chłopca w jego wieku. Młodzieniec miał ciemnobrązowe oczy i czarne włosy.

- Kim jesteś? - zapytał zbity z tropu Harry.

- Tom Marvolo Riddle. - powiedział z szerokim uśmiechem rówieśnik. - Przed chwilą mnie zabiłeś, o ile się nie mylę. 

- Serio, Voldemort?! - westchnął Potter i przetarł twarz dłonią. - Nawet po śmierci musisz mnie nękać?! 

- Już tak nie marudź. - odparł Tom. - Jesteśmy teraz zdani na siebie. 

- Czemu jesteśmy w Hogwarcie? 

- To nasza interpretacja nieba. - wyjaśnił Ślizgon. - Dla każdego człowieka niebo jest najbezpieczniejszym miejscem, jakie istnieje. Dla nas obydwu Hogwart jest tym miejscem.

- To ma sens. - przyznał po namyśle Writ. - A z jakiej konkretnej przyczyny musimy tu być razem? Nie możesz iść do dormitorium czy coś...

- Przestałbyś narzekać. - mruknął Riddle i wskazał na wyjście. - Chcesz, to wyjdź. 

Harry wstał z łoża i podszedł do drzwi. Chwycił za klamkę - zamknięte. Sięgnął do rękawu - swojego schowku na różdżkę - lecz nie znalazł tam jej. Sprawdził drugi - brak różdżki. 

- Czemu... - zaczął.

- ...nie masz różdżek? - dokończył za niego młody Czarny Pan. - Jesteś martwy. Nie masz ani grama magii. Twoje czarodziejskie, wilcze i smocze moce wyparowały. Trup nie może być czarodziejem. 

- Mam wytrzymać z tobą całą wieczność, do tego bez magii?! - jęknął Kais i uderzył w drzwi pięścią. - WYPUŚĆCIE MNIE!

- Nie bądź śmieszny! - rzekł Marvolo, przy czym wyjął talię kart i potrząsnął nią. - Partyjka?

                                                                          ✚✚✚     

1 punkt dla osoby (nie pamiętam kto to napisał) która twierdziła że Harry pojawi się w innym stanie

Wprowadzam nowy format. Szymon (pozdrawiam) jako pierwszy miał "zaszczyt" odpowiedzieć na  parę pytań ode mnie (na temat serii Braterskiej Mocy) 

Bym do ciebie napisał - napisz komentarz i licz na to że cię wybiorę

Chcę mieć lepszy kontakt z czytelnikami <3 

Następny rozdział - niebawem 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top