[3] Norweg

Kilka dni później, udało mi się nie spóźnić na lekcje. O dziwo przyszedłem nawet 10 minut przed rozpoczęciem. Usiadłem na sali na swoim miejscu i zacząłem rozpakowywać rzeczy z torby.

Poczułem czyiś oddech na karku. Odwróciłem głowę. Za mną, bardzo blisko, siedział jakiś chłopak. Patrzył mi się prosto w oczy, uśmiechając się. Nasze twarze dzieliły centymetry.

Wzdrygnąłem się z zaskoczenia. Chłopak zaśmiał się i usiadł normalnie.

- Od jak dawna tu siedzisz?! - niemal wykrzyknąłem z przerażenia.

- Dwie minuty? Dziwne, że wcześniej mnie nie zauważyłeś. - odparł.

Miał całkiem wymyślny strój. Jego ręce były całe w kolorowych bransoletkach. W dodatku jego lewą dłoń kryła kabaretkowa rękawiczka bez palców (dla tych w temacie: mitenki :D), a prawa była pokryta rysunkami z kolorowych zakreślaczy. Naszyjników miał bodajże sześć, a łańcuchów przy spodniach, trzy na raz. Jego czarne trampki zdobiły koraliki na sznurówkach i rysunki na podeszwie. Miał też przebite uszy. Na jednym uchu wisiał czerwony grzybek, a z drugiego zwisał mały kubeczek. Włosy były o ładnym kolorze karmelu, ułożone w dwa duże rogi ku górze. Teraz zauważyłem, że się zorientował co robię.

- Ty też świetnie wyglądasz - obrócił oczami.

- Ja? O, dziękuję - nieco się zarumieniłem. Lubię kiedy ktoś mi mówi, że dobrze wyglądam.

- Ta... Jestem Tord, a ty? - uśmiechnął się do mnie.

- Matt. Nie widziałem cię tu wcześniej.

- Jestem uczniem z wymiany, musiałeś słyszeć.

- A, to ty? Skąd jesteś? - dopytywałem.

- Z Norwegii.

- Całkiem logiczne. - stwierdziłem. Jego akcent brzmiał na północny. - Zimno tam?

Zaśmiał się.

- Tak...

Przez cały dzień rozmawialiśmy ze sobą. Okazało się, że Tord był już kilka razy w Wielkiej Brytanii, nawet kiedyś tutaj mieszkał, ale musiał się przeprowadzić z powrotem do Norwegii. Powiedział, że to było w czasach liceum, czyli w sumie kilka lat temu. Był ode mnie starszy o rok, ale niższy o głowę.

Było w nim coś, co sprawiło, że chcę go poznać. Nie był taki jak inni.

。・:*:・゚★,。・:*:・゚☆

Minął może tydzień, od naszego pierwszego spotkania. Przez cały tydzień codziennie ze sobą rozmawialiśmy. A w weekend wychodziliśmy razem by pogadać.

- Ym, Matt? - zapytał. Staliśmy przed budynkiem szkoły, było już po wszystkich wykładach.

- Tak, Tord?

- No bo, przez ten cały tydzień szkoła pozwoliła mi spać w akademiku, ale pod warunkiem, że znajdę sobie do tego czasu jakieś inne miejsce do spania. Jak się nie zgodzisz, pewnie uda mi się coś wymyślić, ale... Mogę zamieszkać u ciebie...? - zapytał nieśmiało.

Wtedy przypomniałem sobie co mówił Tom.

„Jak coś, jeden z pokoi jest wolny!"

- Pewnie! - rzuciłem z uśmiechem. - Mamy nawet pokój wolny.

- „Mamy"? - zapytał ze zdziwieniem.

  - A, nie mieszkam sam - dodałem. Przecież to była całkiem ważna informacja. - Mam jeszcze dwóch przyjaciół, którzy mieszkają razem ze mną.

  - Ale jeden z pokoi jest wolny, tak? Będzie wystarczać, nie potrzebuję więcej. A spytasz swoich przyjaciół, czy mogę się wprowadzić na ten czas? - uśmiechnął się niepewnie.

  - Myślę, że nic się nie stanie, jak powiemy to zaraz - stwierdziłem. Znałem dobrze Toma i Edda.

  - Świetnie, dzięki - spojrzał mi w oczy z uśmiechem.

  Po tym jak Tord odebrał swoje walizki w akademiku, skierowaliśmy się do mojego domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy o jedzeniu. Dowiedziałem się, że jego znajomi bardzo cenią jego tosty.

  Gdy doszliśmy do domu, otworzyłem Tordowi drzwi, by mógł wejść z walizkami. Weszliśmy i zamknąłem drzwi.

- Miły wystrój - przyznał rozglądając się po korytarzu.

Gdy Tord odwieszał swoją bluzę, Edd wyjrzał zza framugi swoich drzwi.

- Hej! - uśmiechnął się. - Jesteś kolegą Matta?

Tord odwrócił się w stronę Edda.

- Hej, jestem Tord. Matt mówił wam o mnie? Jestem uczniem z wymiany...

- Jestem Edd, z chęcią cię tu przyjmiemy, przynajmniej na czas pobytu w Wielkiej Brytanii. Skąd jesteś? - podszedł bliżej nas.

- Z Norwegii, dziękuję, Edd - uśmiechnął się.

- Tord...? - dało się usłyszeć głos Toma z kuchni.

Torda zamurowało.

- W kuchni jest jeszcze Tom - wyjaśniłem.

Teraz wydawał się niemal wystraszony.

- T-Tom...? - powtórzył.

Wtedy Tom wyszedł z kuchni na korytarz. Gdy zobaczył Torda, z ręki wypadła mu butelka wody.

- TY! - krzyknął.

Z Eddem zastanawialiśmy się o co chodzi. Tord chyba już wiedział.

- MIAŁEŚ JUŻ NIE WRACAĆ! - mogłoby się wydawać, że jest blisko rozpaczy.

Jednak Tord ukrył swój strach i zaskoczenie niemal natychmiast.

- Oh! Czy to nie jest mój stary i dobry przyjaciel Tom?! - uśmiechnął się.

- NIE JESTEM TWOIM PRZYJACIELEM, TORD - podszedł do niego.

- A czy my przypadkiem sobie wszystkiego nie wyjaśniliśmy...? - zapytał Tord nadal z uśmiechem na twarzy.

- Wspomnienia pozostają na zawsze - powiedział mu prosto w twarz.

Norweg jeszcze bardziej uśmiechnął się, kompletnie niewzruszony.

- Tak samo jak ten smród, alkoholiku.

- NIENAWIDZĘ CIĘ! - krzyknął Tom i poszedł do swojego pokoju, trzaskając agresywnie drzwiami.

Nastała chwila ciszy. Próbowałem ogarnąć co się właściwie stało.

- No więc - zaczął Tord. - Mówiliście coś o wolnym pokoju tak...?

Edd również się ocknął.

- Zaprowadzę cię - powiedział i poszli w dwójkę do nowego pokoju Torda.

Co się właściwie stało?

。・:*:・゚★,。・:*:・゚☆

  Wieczór spędziliśmy w trójkę. Oczywiście Tom ani razu nie wyszedł jeszcze z pokoju. Powiedział, że już nigdy więcej nie chce zobaczyć Torda na oczy.

  Było już późno, Edd stwierdził, że już pójdzie spać. Ja z Tordem chwilę posiedzieliśmy jeszcze, ale też zaczęliśmy ziewać.

  - Todd? - zapytałem, gdy mieliśmy wyjść z salonu.

  - No?

  - Czy wy z Tomem znacie się już długo?

  Prychnął ze śmiechu.

  - Moja „przyjaźń" z Tomem to przeszłość. To było jeszcze w liceum.

  - Chcesz może mi opowiedzieć?

  Uśmiechnął się.

  - Następnym razem. Teraz strasznie chce mi się spać...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top