☆☆☆[50]☆☆☆
Po powrocie do domku Levi był dziwnie zmieszany. Usiadł na kanapie i pogrążył się w swoich własnych myślach. Do czarnowłosego podszedł Eren, usiadł obok i przyciągnął go do siebie.
- Myślisz, że Kriss będzie chciał się zemścić?... - zapytał czarnowłosy opierając się o ramię swojej Alfy.
- Myślę, że nie... Może i był dziwny, ale coś mi mówi, że nie szuka zemsty, a wyjaśnia... - stwierdził Eren, gładząc ramię swojej Omegi.
- Wyjaśnienia? Ale czego? - podniósł się aby móc spojrzeć mu w oczy.
- Podejrzewam, że Erwin nawet nie powiedział swojemu bratu za co tak naprawdę siedzi w więzieniu... Jeżeli tak, to chce to usłyszeć od nas - Levi położył głowę na jego kolanach. Brunet wykorzystał to, aby zacząć głaskać brzuszek Levi'a, który był wypukły bardziej niż tydzień temu.
- Pewnie masz rację, myślisz że trzeba będzie z nim porozmawiać? - zapytał jakby retorycznie. Dobrze widział jaka będzie odpowiedź.
- Myślę, że tak, trzeba to wyjaśnić, prawdopodobnie Erwin już dorzucił swoje trzy grosze, a Kriss chce to też usłyszeć od nas - czarnowłosy bił się z myślami. Bał się. Nie widział czego się spodziewać po tym człowieku, tym bardziej że wyglądał na starszego od Erena. Taki też był.
- Eren... A... A co jeżeli będzie chciał mi coś zrobić?... No wiesz... Zazdrość... To najgorsze co może prowadzić człowieka - patrzył na swoją Alfe. Eren nachylił się i złożył mu na ustach delikatny pocałunek. Levi od razu poczuł się bezpieczniej. Widział, że będąc ze swoją Alfą, jest całkowicie bezpieczny, jednak zdawał sobie sprawę, że świat potrafi zaskakiwać i nie zawsze uda mu się chronić jego i dzieci.
- Kochanie, nie pozwolę na to, cokolwiek by nie zrobił, nie uda mu się Ciebie... Przepraszam, was, tknąć - połaskotał Levi'a na biodrze. Czarnowłosy cicho się zaśmiał.
**
- No dobra Kriss... Musimy pogadać - zaczął pewnie Eren siedząc na przeciw niego w pewnym barze. Levi siedział obok swojej Alfy trzymając go za dłoń.
- Zapewne już się domyślacie o co może mi chodzić - patrzył na nich. Nie wyglądał na groźnego, jednak jego wcześniejsze zachowanie wzbudzało pewne wątpliwości.
- Chodzi ci o Erwina? - blondyn przytaknął. Levi wraz z Erenem westchnęli w tym samym momencie.
- Ale nie chodzi mi tylko o Erwina - brunet spojrzał na mężczyznę. - Tu chodzi też o Zake'a
Eren słysząc to zamarł. Nie chciał mieć nic wspólnego z tym człowiekiem, jednak nie można było od niego uciec.
- Zake? Kim jest Zake? - zapytał Levi. Brunet tylko wzmocnij uścisk na dłoni Levi'a. To był znak dla czarnowłosego, że lepiej to przemilczeć. Wiedział, że przecież Eren mu powie.
- Zacznijmy od Erwina... Przedstawił mi taką wersję wydarzeń - wziął wdech. - Stwierdził, że wrobiliście go w gwałt, a chciał tylko pomóc Levi'owi przynosząc mu notatki
- Pff - prychnął Eren. - Levi miał w tedy ruje, był sam w domu i w tedy zaatakował go Erwin, teoretycznie prawie doszło do gwałtu ale coś mnie tknęło, aby pójść do Levi'a... Słyszałem coś dziwnego zanim się rozłączył... Dobrze, że pojawiłem się na czas, udało mi się go uratować... - Kriss słuchał uważnie. Nie podobało mu się zachowanie Erwina.
- Za to poszedł do więzienia... - zaczął Levi. - Jednak zanim jeszcze to się stało, ciągle chciał mnie poderwać i zaciągnąć do łóżka... Często rzucał w moja stronę obraźliwe obelgi... Dopiero gdy pojawił się Eren, sytuacja stopniowo przestała mnie przerastać, ponieważ Eren mi cały czas pomagałi wspierał...
- Rozumiem... Erwin cały czas kłamał i byłem tego świadom, po prostu chciałem się tego dowiedzieć od was, ponieważ on nigdy jeszcze nie powiedział mi jaka jest prawda - poprawił swoje włosy. - Nigdy mu nie ufałem i od samego początku jego dziecinne zachowanie wzbudzało u mnie pewne wątpliwości co do jego prawdomówności - spojrzał na Erena poważnie. - A teraz wracając do Zake'a...
- No właśnie, podobno chodzisz z nim do szkoły A nawet do klasy... A raczej chodziłeś - Eren nie miał ochoty o nim rozmawiać.
- No właśnie, nasz kontakt się urwał ale gdy dowiedział się o waszym wypadku postanowił szukać czasu wolnego, powiedział mi o tym - po tych słowach brunet otworzył szerzej oczy. - Dzwonił do niego Grisha i powiedział kiedy przyjeżdża, jednak nie znam dokładnej daty... Podobno Zake przyjedzie tego samego dnia lub parę dni później, w zależności od tego kiedy będzie mieć wolne w pracy
- Dlaczego mi to mówisz? - zapytał trochę zdezorientowany Eren.
- Ponieważ wiem, że Zake wcale nie cieszy się z tego, że Cię zobaczy... Podobno chce tylko Cię udupić... Dina już miała w to swój wkład, nie wiem czy wiesz, ale zmarła na wakacjach
- Dobrą była kobietą-
- Tak ci się tylko wydaje Eren - przerwał mu Kriss. - Może i to z pozoru dobra kobieta, ale nawet o Zake'a nie dbała
- A tu akurat ma za swoje
- Może i tak, ale zanim umarła, to już zdążyła wlać w niego tyle nienawiści i głupoty, że na pewno nie przytuliłby Cię na przywitanie... - brunet westchnął. Nie chciał aby Zake zawitał do ich domu. Nie dość że obawiał się ojca, to jeszcze Zake'a... Dobrze wiedział że będzie ojca nastawiał przeciwko niemu.
Mimo wszystko postanowił się tym jakoś specjalnie nie przejmować. Chciał przyjemnie spędzić czas ze swoją omegą, a póki co wszystko sprawiało, że wychodziło na odwrót.
- Eh... Tak czy siak nie obchodzi mnie to co ta dwójka zrobi i powie, interesuje mnie tylko Levi, nasze jeszcze nienarodzone dzieci i mama, nic poza tym - objął Levi'a ramieniem. Czarnowłosy oparł się o jego ramie głową.
- Cóż za maminsynek - zaśmiał się cicho. - To ja was już zostawię, a i tak w ogóle muszę was przeprosić za to, że tak dziwnie się zachowywałem na samym początku, heh, można powiedzieć, że w tedy nie byłem do końca trzeźwy
- Pijanym na plaży? - zdziwił się Levi.
- Tak jakby, ja nie mam głowy do alkoholu, wystarczy jedno piwo A gadam głupoty - ich rozmowa trwała jeszcze chwilkę po czym poszli w swoje strony. Kriss wytłumaczył, że na plaży spotkał ich całkiem przypadkiem, także przyjechał odpocząć, a że skoro wiedział jak oni wyglądają, to po prostu do nich podszedł.
***
Dzisiaj była ich ostatnia wspólna noc, ponieważ następnego ranka mieli po śniadaniu wracać już do domu. Akurat Eren postarał się, aby ta noc była dla nich wyjątkowo udana. Levi właśnie się przebierał. Eren podszedł do niego od tyłu. Objął go w talii, a głowę położył na jego ramieniu, od razu zaciągając się zapachem swojej Omegi.
- Słodko pachniesz... - polizał miejsce jego gruczołu. Czarnowłosy bardzo cicho jęknął. Eren wgryzł się w jego gruczoł, na co Levi odpowiedział mu głównym i przeciągłym jękiem. Nogi zaczęły się pod nim uginać, zrobiło mu się bardzo gorąco, było mu trochę słabo, ale najbardziej to w tej chwili chciał się kochać.
Eren odebrał jego mowę ciała jednoznacznie. Kręcenie biodrami lub ocieranie się o jego krocze nie da się odebrać inaczej. Wziął go na ręce, kładąc na łóżku. Levi był w noebowzięty. Czuł się naprawdę dobrze, a co ważniejsze, był naprawdę szczęśliwy. Jego Alfa nareszcie go naznaczyła.
**
Noc spędzili kochając się. Eren nie robił żadnych szybkich ruchów. Było spokojnie i delikatnie, tak aby przypadkiem nie skrzywdzić dzieci, tym bardziej, że Levi był w ciąży bliźniaczej. Oczywiście doszedł w nim, po czym zasneli gdy byli połączenie w węźle.
**
Levi i Eren byli właśnie w drodze do domu. Zostało im może jeszcze z pół godziny drogi.
- A właśnie Eren... - zaczął Levi. - Nie powiedziałeś mi kim jest ten cały Zake
- To mój brat - odpowiedział niezadowolony z tego faktu.
- Brat? Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś? - zdziwił go to trochę. Myślał, że nie mają przed sobą żadnych tajemnic, a tu jednak się okazuje, że takowe są.
- Nie uważałem tego za jakiś specjalnie konieczne... Tym bardziej, że nigdy się z nim nie potrafiłem dogadać - wyznał szczerze. Nie kłamał.
- A kim jest ta cała Dina? - patrzył na swoją Alfe.
- Dina była pierwsza żoną mojego ojca, Grishy, miał z nią jedno dziecko Zake'a, nigdy się nie dogadywał z Diną, więc po prostu wziął z nią rozwód... Nigdy jej nie naznaczył, a on też nigdy nie był jej przeznaczonym, więc rozstanie jej nie zabolało - wszytko mu dokładnie tłumaczył. Levi słuchał w skupieniu i w ciszy. - Więc tata zostawił ją i Zake'a, a ożenił się z moją mamą, Carlą, która była jego przeznaczoną, tak jak i on jej, też mieli jedno dziecko, czyli mnie... Ojciec pracuje jako lekarz, rzadko jest w domu... A co do dogadywania się... Z Diną nie miał dobrych kontaktów, ale za to z Zake'em bardzo dobre... Z moja mamą także bardzo dobrze się dogaduje, jednak jeżeli chodzi o mnie, to już niekoniecznie... Zawsze lubi mnie poniżać i wytykać błędy, oraz pytać, dlaczego jestem taką ofermą i czy nie mogłem być taki jak mój starszy przyrodni brat...
- To przykre... - wyznał zmieszany.
- Ale wiesz, on nigdy mnie jakoś za bardzo nie interesował, kiedy byłem dzieckiem często mnie bił i zmuszał do różnych prac w polu... Zawsze wymagał ode mnie jak najwyższych ocen, jednak ja zawsze byłem uczniem, na którego było stać na trójkę lub czwórkę, ewenrualnie piątkę, jeżeli dany temat nie był jakiś za bardzo trudny...
- Za to jeżeli chodzi o mnie, to mam same piątki i ewentualnie czwórki... Nauka sama wchodzi mi do głowy i nie potrzebuje żadnych pomocy korepetytora - Eren się uśmiechnął.
- Udziel mi korepetycji o moja omego i matko mych dzieci - czarnowłosy się zaśmiał.
- Mogę Ci pomóc, jednak nie obiecuje, że zrobię z ciebie geniusza - reszta drogi minęła im spokojnie. Najpierw pojechali do domu Levi'a. Pomógł mu się rozpakować. Z racji, że Levi bardzo chciał jechać do Erena, to pojechali do niego razem.
Po wejściu do domu Eren doznał szoku. Aż chciał zwrócić kaszki z czasów gdy jeszcze nie miał pierwszych zębów.
- Tata? Zake? - zdziwił się. Levi szybko rozpoznał który był którym i od razu zaczął żałować, że w ogóle chciał przyjechać do Erena, zamiast zostać z nim u siebie.
- Gdzieś Ty się podziewał Eren? Zamiast się uczyć to Ty sobie jakieś wycieczki urządzasz!? W ogóle, kim on jest!? - wskazał zdenerwowany na Levi'a. Czarnowłosego przeszły nieprzyjemne dreszcze. Na szczęście nie było widać brzuszka Levi'a, gdyż miał dość luźną bluzkę.
Eren stał zmieszany. Trzymał Levi'a za rękę. Czuł że to nie będzie przyjemna rozmowa ojca i Syna...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
1627 słów!
A z jakiej to okazji!?
Rozdział...
☆☆☆50☆☆☆
TAK!!!! TO JUŻ JEST PIĘĆDZIESIĄTY ROZDZIAŁ!!
Mam nadzieję że się podobało moim ziemniaczkom :33
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top