6.

...Poczułem skurcz w żołądku i usłyszałem dzwonek do drzwi. Moja siostra zbiegła na dół i otworzyła drzwi witając się z mamą. Nogi się pode mną ugięły. Wolnym krokiem zszedłem po schodach. Podniosłem głowę i zobaczyłem moją mamę. Nie zmieniła się z wyglądu za bardzo, ale uśmiechała się promiennie. Mógłbym raczej stwierdzić że ten wyjazd jej służył jeśli chodzi o poprawę wyglądu. Patrzyła teraz na mnie z wyczekującą miną jakbym miał zaraz wygłosić przywitalne przemówienie. Powiedziałem ciche Hej nie móc zdobyć się na nic więcej.
- Jak wam się żyło beze mnie?- zapytała po chwili całkowitej ciszy
- Dobrze. Chociaż czasem brakowało nam ckebie- powiedziała Melody
Ja dalej odkąd przyjechała nie powiedziałem ani słowa. Wolałbym teraz poczytać ale musiałem tutaj siedzieć.
- Remus- zwróciła się do mnie mama a ja zdziwiony podniosłem głowę- Rozumiem że dawałeś dobry przykład Melody zachowując się jak każdy cywilizowany człowiek i dbałeś żeby miała co jeść i nie wracała późno do domu. I żeby nie kładła się spać później niż o 22
,,Jak każdy cywilizowany człowiek,,. Rozumiem że chodzi tu o moją fobię. Nie. To ona bardziej opiekowała się mną. Nie przestrzegałem żadnej z tych rzeczy. Miałem pełne zaufanie do Melody i nie była małym dzieckiem żeby ją tak kontrolować. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć żeby uniknąć kłótni. Na szczęście od tego uratowała mnie Mel
- Tak. Pilnował mnie we wszystkim. Jest najlepszym bratem jakiego mogłam mieć- powiedziała a ja się usmięchnąłem- A do tego kiedy był rok szkolny pomagał mi w lekcjach i miałam dzięki niemu lepsze oceny
To było jedyne prawdziwe stwierdzenie w jej krótkiej wypowiedzi. Lubiłem naukę i rozumiałem ją. Łatwo mi ona przychodziła.
- Tak. Dokładnie- potwierdziłem
Matka spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Tak naprawdę nie dziwię jej się też sam sobie bym nie wierzył w takich tematach.
- To powiedz mi Remus z kim się teraz przyjaźnisz- ciągnęła dalej
- Yy.. z Syriuszem i Jamese'm- James'a nie znałam osobiście ale musiałem coś wymyślić
- I do tego poznał ostatnio moją przyjaciółkę Caro- dopowiedziała Melody
- Wypijemy herbatę? Robi się zimno i ciemno a my siedzimy w altance. Remus zrobisz?
- Tak już idę- wstałem i udałem się do domu
Pierwsza rzeczą na którą spojrzałem to godzina. 21:30. Zdecydowałem że nie będę robić Melody i tylko powiem że za niedługo będzie 22 i ma iść spać. Może wyjdzie że jestem odpowiedzialnym bratem i w końcu się na coś przydam. Zaparzyłęm herbatę i zawołałem mamę i siostrę do domu ponieważ pomimo lata robiło się coraz zimniej.
- Mel, za chwilę 22 pamiętaj że masz iść spać- powiedziałem i mruknąłem porozumiewawczo
- Tak faktycznie. To ja może już się pójdę przygotować do spania. Dziękuję że przypomniałeś- powiedziała a ja skinąłęm głową podając mamie herbatę. Melody mnie wyminęła i udała się do pokoju. Po chwili usłyszeliśmy zamykające się drzwi
- Myślisz że nie wiem że cały czas kłamiesz jak z nut?- zapytała ostrym tonem- Jeszcze nastawiasz Melody przeciwko mnie i ma ci pomagać?!
- Nie wiem o co ci chodzi. Ja nic złego nie zrobiłem- starałem się zachować spokój
- Nie wiesz o co chodzi? Cały czas dostaje wiadomości od nauczycieli którzy przychodzą cię uczyć w domu. Z nikim się nie przyjaźnisz. Jesteś śmieciem okłamujacym wszystkich dookoła!- krzyknęła
Wracamy do standardów sprzed jej wyjazdu? Przykro mi Melody.
- Jesteś zwykłą wpadką. Bez ciebie moje życie byłoby łatwiejsze a twój ojciec by mnie nie zostawił. Mam ciebie dość!
Te słowa uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Chociaż często to słyszałem i nie tylko to. Zdarzały się gorsze rzeczy. Miałem jej dość. Zacząłem się trząść i miałem łzy w oczach.
- Co? Nie wiesz co powiedzieć?- zadrwiła
W tym momencie przyszło powiadomienie. Sięgnąłem drżącą ręką po telefon.

Syriusz✨: Wszystko w porządku Remus? Nie pisaliśmy dzisiaj w ogóle
Ja: Nie

Odpisałem jak najszybciej kiedy przyszły dwa kolejne.

Syriusz ✨: Co się stało?
Syriusz ✨: Czekaj, idę do ciebie

Kiedy już odpisywałem że nie trzeba wyrwała mi telefon z ręki. Popatrzyłem się na nią. Rzuciła nim o ścianę. Po moim telefonie jedyne co zostało to roztrzaskane kawałki. Wstałem i pobiegłem do łazienki jak najszybciej. Kątem oka zobaczyłem Melody wpatrującą się w sytuację ze schodów. Zatrzasnąłem się w łazience otworzyłem szufladę i wyjąłem pierwszą lepszą żyletkę. Przypomniały mi się podobne sytuacje. Pierwszy dzień a ona doprowadza mnie do takiego stanu po raz kolejny. Podciągnąłęm rękaw ukazując już starsze blizny i bez dalszego zastanowienia przejechałem mocno po przedramieniu. Ze szramy którą właśnie zrobiłem ciekła krew. Powtórzyłem tą czynność jeszcze z dwa razy kiedyś jednoczenie zalała mnie fala bólu i jednocześnie ulgi. Usłyszałem pukanie do drzwi i głos Syriusza. Nie chciałem żeby mnie tak widział ale po chwili drzwi się otworzyły. Zapomniałem ich zamknąć

Syriusz pov.

Zmartwiony usiadłem na łóżku i wziąłem telefon do ręki. Miałem złe przeczucia i byłem zaniepokojony tym że nie pisałem z Remusem. Nie odzywał się cały dzień. Nic

Ja: Wszystko w porządku Remus? Nie pisaliśmy dzisiaj w ogóle

Odpowiedź nadeszła niemalże natychmiast

Remi💫💕: Nie

Tak krótka odpowiedź a mi serce zaczęło szybciej bić. Od razu odpisałem.

Ja: Co się stało?
Ja: Czekaj, idę do ciebie

Popatrzyłem na zegar. 22:18. Wziąłem moją skurzaną kurtkę i nie wypowiadając słowa wyszedłem z domu. Kiedy tylko zamknąłem drzwi rzuciłem się biegiem do domu przyjaciela. Nie odpsiał do teraz... Biegłem ile sił w nogach, zatrzymałęm się przy domu Remusa. Pociągnąłem za klamkę. Drzwi były zamknięte, w sumie nie dziwię się było już dość późno. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż ktoś mi otworzy. Zniecierpliwiony czekałem a każda sekunda wydawała się być długa. W końcu drzwi się uchyliły a w drzwiach zobaczyłem Melody.
- Gdzie Remus?- zapytałem wchodząc do domu stanąłem jak wryty widząc jeszcze jedną osobę najwyraźniej ich mamę
- Syriusz dobrze że jesteś. Jest w łazience ale nie...
- Dobry wieczór- powiedziałem starając się dojść do łazienki
Dlaczego ona mi to utrudniała. Każda sekunda może tutaj być na wagę złota
- Nie wejdziesz tam- powiedziała
- Zabronisz mi?- kiedy to powiedziałem popchnąłęm ją i upadła na ziemię
Nie wiem czy to była dobra decyzja ale mogłem dojść do łazienki. Zapukałem.
- Remus! Wiem że tam jesteś- powiedziałęm i szarpnąłem za klamkę
Drzwi okazały się być otwarte co mnie dość zdziwiło. Uchyliłem je bardziej i zobaczyłem przerażający obraz. Nie chciałem nigdy tego widzieć. Remus siedział po środku łazienki a jego ręka obficie krwawiła brudząc podłogę i jego ubrania. Był blady wyglądał jakby miał zaraz zemdleć
- Remus!- krzyknąłem i podbiegłem do niego- Trzeba to opatrzeć jak najszybciej. Gdzie macie jakieś bandaże
Kiedy pomagałem wstać Remusowi usłyszałem że ktoś wchodzi. Obróciłem się lekko. Uśmiechnąłem widząc Melody trzymającą bandaż w dłoni. Zamoczyłem przedramię Remusa w wodzie a on wykrzywił twarz w grymasie. Osuszyłem rękę papierem toaletowym żeby nie brudzić ręcznika i zacząłem zawiązywać bandaż. Nie było to bardzo profesjonalne opatrzenie rany ale jednak lepsze to niż nic. Remus usiadł na taborecie. Melody się do niego przytuliła a on oparł się lekko głową o nią. Tak bardzo chciałem go przytulić..
- Mogę się przytulić?- zapytałem
To pytanie brzmiało tak beznadziejnie ale nie wiedziałem co innego można powiedzieć
- Tak- odpowiedział mi Remus posyłając uśmiech który po chwili jednak zniknął
Przytuliłem go. Poczułem płynące ciepło. Wreszcie od tak dawna poczułem się dobrze

//1162 słowa.
Kolejny beznadziejny rozdział do kolekcji. Ostatnio to co pisze nie ma żadnego sensu więc Next będzie najprawdopodobniej w następnym tygodniu kiedy się ogarnę

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top