Był sobie Paź
Miał ciemne włosy i oczy niezwykłego koloru. A poza tym wydawał się inteligentny i zabawny.
Nathan od razu go polubił.
- Ile masz lat?
- Dziewiętnaście, królu.
- Nie jesteś za... stary na pazia? - zdziwił się Nathan. - Mógłbyś zostać giermkiem albo rycerzem.
- Nie ukończyłem odpowiedniej szkoły. A bardzo chciałbym tobie służyć.
- Zgódź się, kochanie - westchnęła Gerda, nie odrywając wzroku od czytanej książki. - Szukasz sługi od paru miesięcy.
Król odkaszlnął.
- Masz rację, niech tak będzie. - Popatrzył na swojego nowego sługę - Przyjmuję cię.
- Dziękuję, panie.
Paź ukłonił się i spojrzał na Gerdę, która właśnie podniosła wzrok znad książki.
- Tobie też, piękna pani - wyszeptał.
Ich spojrzenia spotkały się. Gerda zamrugała. Paź szybko wbił wzrok w podłogę i wyszedł z komnaty.
***
Rocznica królewskiego ślubu była obchodzona niemal tak hucznie, jak samo wesele. Na przyjęcie zaproszono gości z czterech stron świata, także spoza Królestwa - choć matka Nathana nie była zbyt zachwycona obecnością tak niebezpiecznych osób.
Każdy z obcokrajowców mógłby być terrorystą lub szpiegiem. Z drugiej strony, nie należało zabraniać przyjazdu dla gości z innych Królestw - ich władcy nie byliby z tego powodu zadowoleni.
Dla spokoju matki Nathan zapewnił ją, że żołnierze przeprowadzą na każdym gościu kontrolę osobistą w poszukiwaniu ewentualnej broni.
Królowa Matka zamówiła różnych cyrkowców, połykaczy ognia i akrobatów, a rodzice Gerdy postarali się o świetny zespół muzyczny. Na jedzenie Królestwo wydało wiele tysięcy monet, a wina było tyle, że nawet smok nie mógłby go pomieścić w swoim żołądku.
Krawcowe, które rok wcześniej szyły suknię ślubną dla królowej Gerdy, teraz pracowały nad równie piękną kreacją, a fryzjerka już od tygodnia ćwiczyła ułożenie idealnej fryzury z pięknych, czarnych włosów władczyni.
Gdy uroczystości nareszcie się rozpoczęły, na salę wszedł najpierw Król i jego Paź. Dopiero po około minucie wszyscy wpatrzyli się w ozdobną bramę, przez którą miała przejść Królowa. Zapadła taka cisza, że słychać było bzyczenie muchy. Wtedy pod bramę przyjechała kareta zaprzężona w białe rumaki. Wyskoczył z niej woźnica i otworzył drzwi pojazdu.
Oczom wszystkich ukazała się przepiękna, smukła istota o bladej cerze, ubrana w suknię koloru oceanu. Jej ramiona były odsłonięte. Na długiej szyi układały się korale z brylantów i platyny, a z uszu zwisały takie same kolczyki. Fryzura Królowej była misterna wykonana, niezwykle pasująca do jej kształtu twarzy.
Gerda uśmiechnęła się nieśmiało.
- Witam wszystkich - wyszeptała.
Tłum zaczął klaskać i wiwatować. Niektóre kobiety z zazdrością odciągnęły swoich mężów na tyły, aby uniemożliwić im nieprzyzwoite gapienie się na Królową.
Ta, uśmiechając się do wszystkich, w otoczeniu kilku strażników, weszła na podwyższenie. Król przywitał ją z uśmiechem. Delikatnie chwycił jej rękę i przyłożył ją do ust.
Gerda kątem oka dostrzegła, że Paź niezwykle przenikliwym wzrokiem wpatruje się w swoje błyszczące buty. Wwiercał w nie wzrok, jakby widział w nich coś nadzwyczajnie interesującego.
- Gerdo?
Królowa wzdrygnęła się. Dopiero uświadomiła sobie, że przez kilka sekund przypatrywała się...
Och, jak on ma na imię? Chyba nigdy tego nie mówił. Oczywiście, Nathan o tym wiedział, ale z Gerdą Paź nigdy nie rozmawiał. Królowa zastanawiała się, jakie imię może nosić taki sympatyczny młodzieniec.
- Gerdo? Dobrze się czujesz? - zaniepokoił się Nathan.
- Tak. Trochę się zamyśliłam - mruknęła Królowa.
Adam? Eric?
- Usiądź. Zaraz wszyscy wypijemy toast.
Alexander? Bernard?
- Dobrze. Już siadam... mój kochany.
Peter? Olaf?
- Na pewno wszystko w porządku? Wyglądasz niemrawo - Nathan pogładził żonę po policzku, przyglądając jej się z niepokojem.
- Tak. Po prostu jestem trochę... zestresowana.
Scott? Matthew?
- W takim razie... Seth, przynieś nam szampan.
- Seth...? - Gerda była pewna, że powiedziała to w myślach, jednak Nathan spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- O co ci chodzi?
- Nic. Pierwszy raz usłyszałam jego imię - wymamrotała Gerda, chwytając podany przez Pazia kieliszek. - Zresztą, to nieważne. Wypijmy za nasze zdrowie, za naszą miłość i za przyszłe potomstwo.
- Daj Boże, żebyśmy za rok doczekali - roześmiał się Król.
Gerda odpowiedziała lekkim uśmiechem i uniosła kieliszek w górę.
***
Późnym wieczorem, gdy większość gości była już mocno upita, a Gerda siedziała na swoim tronie zmęczona tańcami, lekko spocona i najedzona do granic możliwości, z tłumu wybiegły tancerki. Zespół zaczął przygrywać inną niż dotychczas, trochę orientalną, a trochę cygańską muzykę - takie połączenie Gerda słyszała pierwszy raz w życiu.
Tancerki były młode i zgrabne. Ich ruchy przyciągały wzrok każdego.
Po chwili na przód wybiła się chyba najpiękniejsza, najatrakcyjniejsza dziewczyna. Gerda od razu stwierdziła, że to cyganka. Stwierdziła też, że chyba zgubiła gdzieś swoje ubranie, bo to, co miała na sobie, można było porównać do zaledwie strzępek materiału.
Wszyscy wpatrywali się w wijące się ciała. Gerda zastanawiała się, co to ma w ogóle znaczyć. Co prawda, w wielu Królestwach takie pokazy tańców były zupełnie normalne, ale...
W niektórych występowały tylko w dniu wyboru nowych nałożnic.
Nathan patrzył się na tancerki, a Gerda była pewna, że nie chce widzieć jego wzroku. Obróciła więc głowę w bok.
Wtedy zobaczyła coś, co odmieniło życie jej i całego Królestwa.
Nathan nie opuszczał wzroku z tancerek - a Seth patrzył na nią.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top