°6
~>Army mają krzepę<~
Wiedziałem, że decyzja, ktorą podjąłem była wlaściwa. Seojung wplotła się w moje życie niczym bluszcz i nie pozbędę się jej tak łatwo. Oczywiście nigdy nie będę tego chciał, bo naprawdę szczerze ją kocham i chciałbym czuć się tak już zawsze. Miłość jest naprawdę cudownym uczuciem i chciałbym, by każdy poczuł się tak jak ja. Jednak czy warto kochać? Napewno, bo dzięki niej świat jest żywszy i kolorowszy. Dzięki miłości tak naprawdę wszystko ma sens.
Wybiegłem na ulicę. Samochody mijały mnie z obojętnością, a ja krzyknąłem do pierwszej lepszej taksówki.
-Zatrzymaj się! - podbiegłem do zdezowientowanego kierowcy i wepchnąłem się do środka nie zważając na to, że w środku ktoś już jest.
-Jak Pan może wpychać się tak! To wysoce niekulturalne! - fuknęła od razu pokazując urazę.
-Naprawdę mi przykro, ale to jedyna taksówka w okolicy - przerwałem na moment i zwróciłem się do kierowcy.
-Do parku przy rzece Han! - oznajmiłem kierowcy, a potem jedynie uśmiechnąłem się przepraszająco do kobiety obok. Ta jedynie prychnęła pod nosem i zerknęła na widoki za oknem.
Nie chciałem wyjść na niekulturalnego, ale gdy wchodziło w to zdrowie, a nawet życie mojej miłości byłem w stanie zrobić wszystko. Nie interesowało mnie zdanie jakieś obcej kobiety. Nie o nią się staram i nie zależy mi na niej. Seojung to mój promyczek i to ją będę chronić.
Gdy zapłaciłem kierowcy i wyszedłem z samochodu trzaskając drzwiami rozejrzałem się szukając znajomej twarzy oraz figury. Było to bardzo niebezpieczne. Bardzo dużo osób kręciło się po okolicy, gdy nagle usłyszałem pisk za moimi plecami…
-Patrzcie! To Seokjin z BTS! - krzyknęła jakaś dziewczyna.
-O k***a - przekląłem w myślach, gdy zdałem sobie spraw z tego, że nie posiadam przy sobie żadnego kamuflażu. Jakim ja jestem idiotą…
Zacząłem biec w nieznanym kierunku, ake dziewczyny coraz szybciej mnie doganiały. Nasze fanki są aż tak wysporotowne? Przecież to ja potrafię tańczyć godzinami i się nie spocic, a tu nagle muszę uciekać. O dziwo przebiegając kilkaset metrów jestem już mokry. Myślałem, że mam mocniejszą kondycję.
Nagle skręciłem w róg i ukryłem się za śmietnikiem. Jak narazie dziewczyny przystanęły przy budynku i rozglądały się dookoła szukając mojej osoby.
-Gdzie on zniknął? - zapytała jedna z army.
-A chciałam tylko autograf… - posmutniala druga.
-Zauważyliście jaki był przystojny? Prawdziwy worldwild handsome! - pisnęła następna, a reszta jej przytaknęła.
-Może poszedł w tamtą stronę? - wskazała na ulicę przed sobą. Na szczęście nie była tam moja skrytka. Dziewczyny zgodziły się z nią i poszły we wskazanym jej kierunku. Wzdychnąłem z ulgą i zsunąłem się po brudnej ścianie na ziemię. Usiadłem na niej i wyjąłem telefon z kieszeni. Wybrałem numer do dziewczyny i poczekałem kilka sekund zanim odebrała ode mnie połączenie.
-Halo? Seokjin? - kiedy usłyszałem jej melodyjny głos po drugiej stronie uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Słońce gdzie ty się podziewasz? - zapytałem nagle i ze wstydu schowałem głowę w dłoniach. To pierwszy raz kiedy odezwałem się do niej tak słodko. Poczułem przyjemne ciepło na policzkach.
-Słońce? - wydukała dziewczyna powoli, a w moich myślach pojawiła się dziewczyna z rumiencami na twarzy. Chciałbym zobaczyć ją jeszcze raz w takim wydaniu.
-Ah! N-nie o to mi chodziło! - spanikowany zacząłem jąkać się i mącić. - T-to znaczy gdybyś chciała, bym cię tak nazywał… - szepnąłem wykrzywiając twarz w grymasie.
Dziewczyna zareagowała śmiechem.
-Jesteś taki zabawny Seokjin! - wsłuchałem się w jej dźwięczny śmiech i sam uśmiechnąłem się na myśl, że moja głupota sprawiła, że na jej twarzy zagościł uroczy uśmiech.
Chciałbym, być radością dziewczyny. Naprawdę chciałbym, by była przy mnie szczęśliwa.
-Nie będzie przeszkadzać mi to, że nazwiesz mnie swoim słońcem - oznajmiła uspokajając się.
-W takim razie gdzie jesteś słoneczko? - zapytałem starając się brzmieć kusząco. Chociaż nie wiem po co…Seojung i tak jest już praktycznie moja.
Chyba zrobiłem się zbyt pewny siebie.
-Słyszę obok siebie wodę więc prawdopodobnie jestem gdzieś blisko rzeki - po chwili usłyszałem szept. - Właśnie powiedziano mi, że jestem przy głównym moście…mam nadzieję, że wiesz gdzie to się znajduje.
-Wiem gdzie to jest - rzekłem. - Za chwilę będę u ciebie.
-Czekam na ciebie - pisnęła zadowolona i rozłączyła się.
Mam nadzieję, że nie będzie to daleko. Chciałbym ją już zobaczyć.
***
A co mi tam.
Proszę tu kolejny rozdział.
Ostatnio zastanawiałam się czemu to ma tak mało wyświetleń skoro Jimin tak dobrze się przyjął...dopiero potem zdałam sobie sprawę, że ta książka ma wciąż za mało części.
Mam nadzieję, że gdy pojawi się więcej rozdziałów ta książka będzie lepiej przyjęta i może nawet i lubiana. Jest mało książek o Jinie, a szkoda...Jin to naprawdę wspaniała osoba i powinien być traktowany tak samo jak reszta zespołu. Zauważyłam, że praktycznie zawsze jest stawiany na końcu, a maknae line zawsze obsypywane jest złotem. Szkoda...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top