Part 8
Nie mając lepszego planu w głowie Soo wzięła się w garść i wstała z kanapy. Jej największym pragnieniem było to, żeby Jimin opamiętał się i zaczął normalnie odżywiać. Nie po to brnęła coraz głębiej w tą relację, żeby teraz go stracić. Soo wie, że takiego przyjaciela jak Jimin to szukać ze świecą. Tak wyjątkowej osoby nigdy nie poznała w całym swoim krótkim życiu i wątpi, żeby znalazł się taki człowiek jak on.
— Powodzenia — rzekł Jeon ruszając za nią. — Może ty w końcu do niego dotrzesz, bo my naprawdę nie wiemy co zrobić, żeby się opamiętał. Ej!…w ogóle kiedy zauważyłaś, że Park źle się odżywia?
Odwróciła głowę.
— Jakoś w tamtym tygodniu, kiedy byłam u was na noc — zaczęła, ale przerwała na moment, ponieważ chciała założyć na siebie wkładaną bluzę Parka, którą mu kiedyś zwędziła. — Nie chciał w ogóle ani łyka soju, a przecież wiesz, że jeśli chodzi o alkohol to on jest pierwszy do picia.
Zdziwiłam się, ale zignorowałam to. Jednak, kiedy zauważyłam, że odmówił zjedzenia swoich ulubionych ryżowych ciastek wyczułam, że coś jest nie tak.
Wzdychnęła pod nosem i klęknęła po to, by założyć buty.
— No tak, przecież Jimin nigdy nie odmówił zjedzenia tych swoich ciastek — odpowiedział chłopak i otworzył jej drzwi chcąc w nich przepuścić.
Minęła go w progu i zatrzymała się na korytarzu. Poczekała moment, aż starszy zamknie za nimi drzwi na klucz po czym podał jej je do ręki.
— To mnie bardzo zmartwiło, więc postanowiłam działać. Na początku przynosiłam mu coś, gdy ćwiczył, ale nigdy nie widziałam jak to jadł. Potem ogarnęłam jedzenie z knajpki, którą uwielbia, ale to znowu nie dało rezultatów, więc zrobię to co on.
Jeongguk zmarszczył brwi.
— Nie mów mi, że naprawdę będziesz się głodzić …! — podniósł głos i natychmiast spojrzał jej w twarz. Był rozgniewany i było to widać. — Myślałem, że normalnie będziesz się odżywiać, a tylko przy nim jeść tak jak on!
Dziewczyna wzdychnęła zamykając oczy i utrzymując tempo splotła palce w mały koszyczek.
— Naprawdę nie wiem co mam zrobić. Jeśli nie zareagujemy w odpowiednim czasie jemu może stać się coś poważnego! Nie chcę, żeby wylądował w szpitalu z anemią czy bulimią. — rzekła poważnie z sztywnym głosem.
Atmosfera zagęściła się po tym co powiedziała. Jeon nie powiedział ani słowa, co bardzo ją zmartwiło. Był zły i dziewczyna wcale się nie zdziwiła. Gdybym usłyszała, że Jeon planuje taką akcję sama kazałaby mu porzucić taki straszny pomysł. Zanim się obejrzała starszy zatrzymał ją łapiąc za dłoń i obrócił w swoją stronę.
— Obiecaj mi jedną rzecz — nakazał głębokim głosem czym sprawił, że poczuła się bardzo mała. Taka drobna i uległa…jak mały dzieciaczek, który narobił sobie problemów. Zmuszona była przytaknąć, a Jeon puszczając jej nadgarstek i przetarł sobie czoło dłonią. — Nie zrób sobie krzywdy. Jeśli poczujesz, że już nie dajesz rady przestań. Naprawdę jeśli sama masz wylądować w szpitalu…nawet nie mogę sobie tego wyobrazić. To zbyt straszne…
Rozczulona zachowaniem starszego zachichotała cicho pod nosem i przytuliła się do niego chcąc go uspokoić.
Jeon odpowiedział na jej gest drobnym objęciem i ułożeniem na ramieniu swojej głowy co było naprawdę trudnym wyzwaniem przez to, że jej wzrost jest raczej…nikły.
— Obiecuję — szepnęła mu do uszka i pogłaskała po przyjacielsku po długich włosach, które jej zdaniem idealnie pasowały do jego urody.
— Naprawdę nie chcę, żebyś zrobiła sobie krzywdę. Jesteś dla mnie naprawdę ważna i martwię się o ciebie — wymamrotał oparty o jej ramię mężczyzna.
— Wiem, że jestem dla ciebie ważna i vice versa, ale Jimin też jest w ważnej części mojego serduszka i nie potrafię patrzeć obojętnie na to, że dzieje mu się krzywda — odsunęłam się i ułożyła dłonie na policzkach przyjaciela. — A teraz uśmiechnij się i nie martw, bo wiem co robię. Wiem, że bardzo się martwisz, ale jemu naprawdę trzeba pomóc.
— Zdaje sobie z tego sprawę, ale bądź ostrożna. Jeśli zauważę, że sprawy wymykają się spod kontroli nie zdziw się, że będę reagował dość ostro. W końcu twoje zdrowie jest najważniejsze — wzięła swoje dłonie i razem ze starszym ruszyła w kierunku windy. Po drodze nie obyło się bez rozmów na temat mojej szkoły i pracy starszego.
Dowiedziała się, że niedługo zbliża się długo wyczekiwana przez zespół trasa. Trochę zasmuciło ją to, że nie zobaczy ich przez dobre trzy miesiące, ale za to była pocieszona tym, że kiedy wrócą dostaną miesiąc wolnego i wtedy pojadą razem do Busan odwiedzić rodziców Jeona. Jimin pewnie pojedzie razem z nami, co bardzo ją cieszy. Jego mama to naprawdę urocza kobieta i nikt nigdy nie wyszedł z jej domu głodny. Może jeśli jej się nie uda zmusić go do normalnych posiłków, to może ona na niego wpłynie?
Wkrótce stanęli przed drzwiami windy. Duże metalowe drzwi tym razem były obwieszone różnymi plakatami na temat różnorakich imprez, na które w sumie nie Soo nie miała zamiaru się wybrać. Nie lubi tłumów, a takie zbiorowisko ludzi to naprawdę dobra przykrywka dla przestępców. Zawsze bała się, że ktoś ukradnie jej portfel, lub zaciągnie w krzaki chcąc zgwałcić. Wzdrygnęła czym zwróciłam uwagę stojącego Jeongguk, który tak jak ona czekał aż winda w końcu otworzy się przed nimi.
— Coś się stało? — zapytał zaniepokojony. — Wystraszyłaś się czegoś?
— Przypomniało mi się coś, ale to nie ważne — uspokoiła starszego lekkim uśmiechem i w tym samym momencie drzwi otworzyły się, a z pomieszczenia zaczęli wychodzić ludzie. Kiedy winda opustoszała mieli dość miejsca, by stanąć naprzeciwko siebie oparci o ściany.
— Boisz się jak zareaguje Jimin na Twój pomysł?
— Nie boję się…to znaczy spodziewam się, że będzie zły i będzie chciał odwieść mnie od tego pomysłu. — przerwała na moment wzdychając. — W końcu będę musiała zrezygnować z wielu przyjemności i będzie bardzo ciężko mi się skoncentrować na wielu rzeczach, ale czuję, że to nie jest ważne przy uczuciu, że on czuje się znacznie gorzej. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
Przytaknął wsłuchany w jej wyjaśnienia.
— Jeon…ja naprawdę chce dobrze — pociągnęła nosem powstrzymując nadchodzący płacz. — A co jeśli stanie się mu coś naprawdę złego?
— Spodziewam się tego, że będzie zawieszony dopóki nie wyzdrowieje — wzdychnął splatając ręce i pochylił i głowę w dół zastanawiając się. — Ale spodziewam się tego, że on nie za bardzo będzie chciał do tego dopuścić. On kocha występy.
— W ogóle… — zaczęła zmieniając temat. — To wszystko przez hejterów, prawda?
Starszy niechętnie przytaknął i odbił się od ściany windy tylko po to, by spojrzeć w swoje
odbicie w szybie.
— Ja naprawdę nie wiem dlaczego ludzie nas tak krytykują. Nie jesteśmy inni od reszty. No może jedyne co nas wyróżnia to ciężka praca — westchnal odwracając głowę w jej kierunku. Już chciała pocieszyć go, ale drzwi windy otworzyły się ukazując piętro na, którym mieszkał zespół.
Zerknęła ukradkiem na wychodzącego z windy starszego i zrobiła to samo. Soorim zaczęła się zastanawiać nad jednym.
— Czy to właśnie jedyne wyjście z tej sytuacji? Czy może samą rozmową może coś zmienię…
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top