Part 4
Pierwszą osobą z zespołu jaką zobaczyła Soo, był Seokjin, który otworzył drzwi do dormu. W dodatku zrobił to z delikatnym uśmiechem i przez ten gest zrobiło jej się naprawdę miło. Najstarszy był chyba najbardziej kulturalny z całego zespołu i wiedział jak obchodzić się z dziewczynami. No tak...ma więcej doświadczenia, bo nie przestrzegał od początku zasad panujących w wytwórni. To wszystko wyjaśnia dlaczego po wejściu do mieszkania pomógł jej zdjąć bluzę i sam powiesił ją na wieszaku.
— No tak przecież nie dosięgnę — pomyślała patrząc w górę na wiszącą bluzę, która wyglądała trochę biednie wśród marek takich jak Balenciaga, Dior, Saint Laurent czy najbardziej popularny Gucci. Nawet znalazła się tutaj ta rozpoznawalna koszulka z trochę mniej kojarzonej francuskiej firmy, która w swoim kraju słynie z wyrobów gotowych i skórzanych, a mówię tu o oczywiście o Céline. Brązowowłosa od razu domyśliła się, że z całą pewnością owa koszulka należy do Taehyunga
— Chodź do salonu — odezwał się głos za nią i nagle poczuła jak wielkie ręce pchają ją w nieznanym jej kierunku. Jedyne co mogła teraz zrobić to odpuścić i przekonać się jak to wszystko się skończy.
— To jest Soorim moja przyjaciółka — rzekł uroczyście Jeon obejmując ją od tyłu wokół szyi. — Mam nadzieję, że bardzo się polubicie.
Wtedy poczuła pustkę, a sam chłopak popchnął ją lekko do przodu, by mogła zebrać głos. Kiedy wszystkie oczy spoczęły na niej poczuła coraz gorszą tremę. W tym momencie poczuła się jakbym stała przed tablicą i rozwiązywała zadania z matematyki. Ewentualnie poczuła taką samą tremę jak wtedy w pierwszej klasie podstawówki na swoim debiucie, kiedy recytowała wiersz przebrana za warzywo…była szczypiorkiem i do teraz za bardzo nie wie czy jest ono warzywem czy ziołem. Mniejsza z tym…
Cały zespół czekał, aż coś powie, ale w tym momencie jej nieśmiałość nie pozwalała wypuścić z gardła nawet jednego słowa.
— Wszystko w porządku? — zapytał prawdopodobnie Yoongi, gdyż wstał z miejsca i podszedł ze zmartwioną miną. — Wyglądasz jakbyś miała tu nam stracić przytomność…
Zerknęła na resztę i powoli wypuściła powietrze z płuc przymykając oczy. Całe napięcie zaczęło z niej spływać, a sama w końcu odnalazła spokój.
— Mam na imię Soorim i mam dziewiętnaście lat. Przyjaźnie się z Jeonem odkąd pamiętam i mam nadzieję, że z wami także nawiąże przyjaźń — powiedziała nieśmiało bawiąc się palcami u rąk. Dziewczyna nigdy nie była dobra w nawiązywaniu nowych znajomości, więc Jeon na pewno wiedział, że to tak się skończy.
Jako pierwszy wstał Namjoon, który z opowiadań Jeongguka był najbardziej otwartą i rozmowną osobą z całej tej gromadki. Jimin opowiadał jej jaką niesamowitą dykcję posiada ten człowiek i co on potrafi zrobić z językiem (chodzi o rap). Soo zawsze miała ochotę posłuchać go na żywo. Słyszała też, że mężczyzna ma bardzo piękny język. Rzadko kiedy przeklina i w dodatku jak na rapera jest bardzo schludny i ułożony. To stawia inne światło na obraz artysty takiego jak Namjoon - raper z małego miasteczka, który wspiął się na najwyższy szczebel w swojej karierze.
Raper to nie osoba, którą reprezentują obwisłe ubrania, tona łańcuchów, tatuaże, dredy czy cenzuralne słowa. Taką osobę reprezentuje to, że robią to co chcą i ubierają tak jak pragną, a Namjoon jest tego idealnym przykładem.
Mężczyzna podszedł do niej i wyciągnął swoją wielką dłoń, a ona uścisnęłam ją patrząc na jego wielki, szczery uśmiech.
— Miło mi cię poznać Soorim — powiedział miło po czym przymknął oczy ciągle się uśmiechając. Po chwili otworzył je, a na jego policzkach pojawiły się dość wyraźne dołeczki.
—Ojejku…one są przesłodkie! — pisnęła w myślach dziewczyna, gdy przyglądała się policzkom rapera.
— Naprawdę miło mi was poznać — mruknęła na tyle głośno, żeby starszy usłyszał co powiedziała, a Jimin siedzący na kanapie oparł się łokciem o kolano. Spojrzał na nią rozczulonym wzrokiem, po czym wstał i stanął obok niej. Objął ją delikatnie ramieniem i powiedział…
— To dziwne, że ten mały karzeł jest taki nieśmiały. U siebie w domu zachowywałaś się inaczej — zaśmiał się po czym oberwał w ramię pięścią.
— Nie bądź wredny Jimin. Widzisz, że ma problemy z poznawaniem nowych ludzi — skarcił go Yoongi, który stanął po jej drugiej stronie. — Nie przejmuj się nim.
Soo zerknęła w górę starszego i, gdy zobaczyła jego spojrzenie wiedziała, że jest on posiadaczem najpiękniejszych oczu na świecie. Chciała coś powiedzieć do niego, ale jej nieśmiałość nie pozwalała się odezwać.
— Jaka słodzinka! — krzyknął Taehyung po czym przytulił się do niej. Wystraszona cofnęła się krok do tyłu, a potem poczuła małe łapki na łydkach. Zerknęła w dół i ujrzała najpiękniejsze stworzenie na świecie…psa! Pisnęła cicho i wzięła stworzenie na ręce. Ucieszony szczeniak zaczął merdać ogonem i polizał ją po policzku.
— Yeontan! Miałeś być w kojcu! — skrzyczał go Tae i już chciał zabrać go z jej rąk, ale nie pozwoliła mu na to.
— Mogę go jeszcze potrzymać? On jest taki uroczy — zapytała wprost, a chłopak przytaknął. Wtuliła się w sierść zwierzaka.
— Nie wiedziałem, że pies pomoże ci przełamać twoją nieśmiałą naturę — rzekł Jeon odpychając się od stołu o, który się opierał. — Ale to dobrze…i bardzo mnie to cieszy.
— Skoro już jest wszystko okej to może usiądziesz? — zapytał Hoseok i przesunął się w bok na kanapie robiąc jej trochę miejsca, żeby spoczęła.
Wtedy poczuła się swobodniej. Poznała chłopaków bliżej, a pies siedzący na jej kolanach bardzo pomógł bardziej otworzyć się na obecność przyjaciół Jimina i Jeona. Z uśmiechem na twarzy opowiadała im co działo się w jej życiu i odpowiadała na pytania. Zdziwili się słysząc to…
— Co to jest ARMY? — zapytała zdziwiona. — A to nie jest czasami armia, albo wojsko militarne?
Ich oczy zamieniły się w pięciozłotowe monety.
— Naprawdę nie wiesz kim są ARMY? — zapytał zszokowany Jin. — Jimin nic nie opowiadał Ci o naszych fanach?
— Coś tam wspominał, ale nie wiedziałam, że nazywacie ich tą nazwą…— mruknęła, a reszta zaczęła zabijać Parka wzrokiem.
— Pozwól mi Soo, że z chęcią opowiem Ci o naszych Army's - rzekł Taehyung wstając z kanapy i stanął przed nami. — Army's to nasze skarby, to potężna armia z bombami, które mają kolor fioletowy. Army to przede wszystkim skrót od "Adorable Representative MC for Young" i są naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Wspierają nas i kochają ze wszystkich swoich sił. Bronią i chronią za wszelką cenę i vice versa. Nawzajem bronimy siebie przed hejtem i prześladowaniem. Nasi fani są najwspanialsi na świecie i kochamy ich ponad swoje życia.
Reszta zgodziła się ze słowami Taehyunga i z powrotem zaczęli rozmawiać o bzdurach. Soo nie spodziewała się tego, ale stwierdziła jedno. Ten zespół nie będzie jej obojętny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top