Part 21
Był poranek. Jakoś po godzinie dziesiątej, gdy Soo otworzyła oczy. Coś się zmieniło i nie to, że leżała wtulona w tors przyjaciela.
Zauważyła, że otoczenie było żywsze niż zazwyczaj. Wszystko było wyraźniejsze, kolorowsze i głośniejsze. Głośniejsze, ale w dobrym znaczeniu. Soo była pozytywnie zaskoczona faktem, że Jimin czuje do niej coś więcej. Wyznał jej nawet uczucia, a ona co?
- O czym tak myślisz? wiem, że nie śpisz...- poczuła ciepłe powietrze przy uchu i głos chłopaka, który od pewnego czasu obserwował jej zachowanie. Dziewczyna mruknęła pod nosem i odwróciła się tyłem do niego. Przykryła się kołdrą po sam czubek głowy i próbowała znowu zasnąć. Poczuła dłonie, które przyciągają ją do niego.
- Trochę dziwnie czuje się z tym co powiedziałeś mi w nocy - mruknęła szczerze zakrywając twarz kołdrą. Jimin spokojnie odkrył jej głowę i spojrzał w oczy.
- Ej, ale będzie tak jak zawsze. Nic się nie zmieni, okej? Przecież to, że czujemy coś do siebie nie zmienia tego jacy jesteśmy dla siebie. Ja dalej będę tą uroczą kluską mochi, a ty wredną zołzą - odgarnął jej włosy z twarzy chowając je za ucho. Soo za to zmarszczyła brwi starając przetrawić to, że Jimin właśnie nazwał ją wredną zołzą.
- Wredną zołzą? Teraz przynajmniej wiem za kogo mnie uważasz - odepchnęła go od siebie i już miała wstać z łóżka, ale Jimin miał inne plany. Gdy tylko Soo usiadła na łóżku on pociągnął ją do siebie, więc była zmuszona leżeć tuż obok niego.
- Gdzie się tak spieszysz? - zapytał tuląc ją do swojego torsu i klepiąc po plecach. - Dziś sobota. Dzień odpoczynku. Poleż ze mną i po przytulajmy się.
Soo nie odpowiedziała tylko schowała twarz w jego torsie co Jimin uważał za urocze. Jednak po jakieś pięciu minutach odepchnęła go i wstała z łóżka chcąc się ubrać. Nie chciała marnować czasu w łóżku, gdy jest tyle ciekawych rzeczy do roboty. Jimin wodził za nią wzrokiem, gdy ona szukała ubrań w szafie. Nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Wyjdziemy gdzieś razem? - spojrzała na niego i jego roztrzepane blond włosy, które wyglądały dość słodko. Jego grzywka opadała na jego rumianą twarz, a uśmiech nie chciał zejsc z ust. Był szczęśliwy.
Jimin zgodził się i wstał z łóżka. Niestety zasnął we wczorajszych ubraniach przez co były teraz wygniecione. Spojrzał na swój ubiór i wzruszył ramionami. Ona widziała go w gorszych wydaniach. Jimin lubił droczyć się z nią, więc podszedł po niej po kryjomu, gdy dziewczyna przekopywała szafę i niespodziewanie objął ją i ucałował w szyję. Soo miała łaskotki, więc najpierw podskoczyła wystraszona, a potem zachichotała czując ciepły oddech starszego na swojej szyi. Zacisnęła dłonie na jego rękach i starała się odepchnąć go od siebie, ale on był znacznie silniejszy od niej. Jimin odwrócił ją do siebie i przytulił kładąc jej głowę na ramieniu.
- Wiesz...jestem taki szczęśliwy, że wszystko już wiesz - przerwał biorąc głęboki oddech. - I chciałbym zapytać się coś ciebie. Skoro teraz moim zadaniem jest, żebyś poczuła do mnie coś głębszego niż zauroczenie chciałbym zaprosić cię na małą randkę. Czy zgodzisz się na to?
Soo nie spodziewała się takiego ruchu ze strony Parka. Sama do końca nie wiedziała co czuje, ale wiedziała, że nie jest to coś powierzchownego. Bardzo ciągnęło ją do tego niskiego blondyna z szerokim, cudownym uśmiechem. Chciała dobrze określić i oznajmić mu jaki naprawdę się czuje. Wie też to, że zawsze może mu wszystko powiedzieć, ale czasami Soo za bardzo martwi się, że zrani tym jego uczucia.
Ostatecznie przytaknęła z delikatnym uśmiechem, a Park szczęśliwy nie powstrzymał się przed delikatnym pocałunkiem w policzek swojej ukochanej. Przecież byli prawie parą. Mógł pozwolić sobie na takie gesty.
- Idziemy coś zjeść? - zapytał z nadzieją, że brązowowłosa się zgodzi. Od jakiegoś czasu burczało mu w brzuchu, ale nie miał serca budzić jej ze snu. Szczególnie, że wygląda wtedy tak niewinnie i słodko.
- Mhmm - zgodziła się dalej szukając ubrań w szafie. - Ubiorę się i idziemy. Zrobię nam coś dobrego.
- Może zjemy na mieście? Albo coś zamówimy? - dziewczyna odwróciła wzrok od czynności, którą wykonywała i oparła się bokiem o szafę.
- Nie lubisz jak gotuję? - zapytała lekko urazona. Jimin szybko zaprzeczył i lekko czerwony znowu przytulił do siebie brunetkę. Mężczyzna pokazał jej w przeciągu dwudziestu czterech godzin tyle czułości jakiej nigdy nikt nie pokazał dziewczynie. I dobrze, bo Soo była jedynaczką i to w dodatku bez rodziców, bo ciągle byli w trasie.
- Nie! - machał dłońmi zaprzeczając. - Tylko po prostu nie chciałem zawracać ci głowy gotowaniem, skoro możemy wyjść od razu i nie robić bałaganu.
Poprawił swoje odstające włosy i patrzył na Soo swoim szczenięcym wzrokiem. Może i wziął to trochę za bardzo na poważnie. Soo przecież tylko żartowała, ale Jiminowi bardzo zależało na tym, żeby nie zranić jej delikatnych uczuć zaraz po tym, gdy wyznał jej swoje uczucia.
- Co z twoimi ubraniami? - zmieniła temat wskazując na wygniecioną koszulę mężczyzny. Ubiór koloru białego był ładny, ale oczywiście, gdyby był wyprasowany. Aktualnie wyglądał nieestetycznie i w ogóle nie pasował do delikatnej urody mężczyzny. Jimin był bardzo zadbanym i przystojnym mężczyzną, który dawał przykład innym swoją nienagannością. Wiele osób brało z niego przykład, ale teraz...wyglądał trochę jak bezdomny.
- Wrócę szybko do siebie, ale tak, by nikt mnie nie zauważył i zmienię ubrania. Poczekasz na mnie? - zapytał patrząc jej prosto w oczy. Przez chwilę poczuł jak pod jej ciele przechodzą dreszcze, a uśmiech pojawił się na jego ustach. Dziewczyna wyglądała jak w transie. Jimin przez to poczuł się dumny, że samym wzrokiem sprawił, że Soo zapomniała o wszystkim co robiła. - Tak? - zapytał jeszcze raz dziewczynę chcąc obudzić ją z transu.
- Tak - mruknęła z przymrużonymi oczami, a Jimin dotknął lekko jej policzka i pogłaskał go.
- Zaraz wrócę. - rzekł szczęśliwy i wziął ręce z jej ciała przez co Soo poczuła pustkę. Wziął jeszcze swój płaszcz, który rzucił poprzedniego wieczoru na sofę i kiedy miał opuścić pomieszczenie jeszcze raz spojrzał na dziewczynę, która nie ruszyła się ani na krok. - Kocham cię.
Kiedy zamknął za sobą drzwi od drugiej strony pomieszczenia usłyszała jak klamka ulega naciskowi. Już myślała, że to Jimin czegoś zapomniał, ale to był tylko Jeon.
- I co? Opowiadaj jak to było! - krzyknął podekstytowany siadając na stercie ubrań obok szafy Soo. Oparł się łokciem o lewe kolano, a na jego ustach tkwił szeroki, ciekawski uśmiech. - I nie próbuj mi tu wmawiać kłamstw. Dobrze wiedziałem w jakim celu on tu przyszedł. - pogroził jej zabawnie palcem. Soo uśmiechnęła się pod nosem i rzekła.
- Powiedział mi, że mnie kocha - objęła się ramionami.
- A ty co na to? Nie mów mi tylko, że nic mu nie powiedziałaś. Stara on cię tak uwielbia! - rzucił w nią poduszką, którą Soo złapała w locie.
- To nie tak, że nic mu nie powiedziałam - mruknęła pod nosem czując lekki wstyd. - Odpowiedziałam mu, że też coś do niego czuję, ale nie jestem pewna swoich uczuć. Wiesz co on wymyślił?
- No co?
- Że od dziś jego nowym zadaniem jest, żebym zakochała się w nim na poważnie. Sam lukier! - pisnęła chowając twarz w dłoniach.
- Muszę teraz cię ostrzec. Jeśli Jimin naprawdę będzie starał się o Twoje uczucia to szykuj się na sam cukier, karmel, lukier i wszelkie słodkości, bo on inaczej nie wyobraża sobie miłości. To z jednej strony dobrze, bo wie, że miłość trzeba okazywać swojej sympatii, ale z drugie to naprawdę źle, bo miłość to nie tylko przytulanie czy dbanie o drugą połówkę.
Soo przytaknęła spoglądając na szare chmury za oknem. Jeśli to prawda to na pewno będzie musiała pokazać mu, że miłość ma swoje ciemne strony. Oczywiście nie będzie chciała go odstraszyć, a przygotować na to, że w związku nie zawsze jest tak kolorowo jak się wydaje. Mimo, że zarówno jak i dla niej jak i dla niego to będą pierwsze poważne związki.
*
To widzimy się za kilka miesięcy?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top