Part 20


Soo w tym samym czasie, gdy Jimin rozmawiał z przyjaciółmi leżała w łóżku zastanawiając się co zrobiła źle. Przewracała się z boku na bok próbując zasnąć, ale piekące oczy i przyśpieszony oddech nie pozwalał jej na to. Czuła się bardzo źle i jedyne co mogła robić to spoglądać w sufit. Nie wiedziała dlaczego ją to zabolało. Jimin był tylko kolegą. Najwyraźniej podświadomie bardzo pragnęła tego pocałunku, ale mózg odrzucał te myśli. Serce jednak za każdym razem biło mocno, gdy był w pobliżu, a umysł udawał, że nic takiego się nie działo. To tak nie działa. Prędzej czy później uczucia dają o sobie znać i nic nie jest w stanie ich powstrzymać. 

Dziewczyna była cała czerwona. Leżała opatulona w bawełnianą pościel ubrana w przewiewną piżamę, która była koloru pomarańczowego. Zdecydowanie uwielbiała jasne barwy, a pomarańcz był najulubieńszy z nich wszystkich. Dlatego Soo tak bardzo kochała pomarańcze, albo sok pomarańczowy. Nigdy nie mogła odmówić, gdy ktoś jej go proponował. 
Światło w pokoju było zgaszone, jedynym żródłem światła była mała lampka, która stała przy stoliku i dawała poczucie bezpieczeństwa. Za oknem było słychać wiecznie żywe miasto. 

Soo wyjęła telefon spod poduszki sprawdzając godzinę. Było po północy i wyglądało na to, że nie uda się jej zasnąć. Teraz poczuła skutki tego, że mieszka praktycznie sama. Samotność. Gdyby chodziaż jej matka była w domu z pewnością poszłaby do niej, by wyrzucić z siebie ten zbędny balast, ale jak na złość rodzicielka aktualnie znajdowała się po drugiej stronie globu. Europa. Nieznany dla azjatów kontynent. Pełen nieznanych kultur, obyczajów i miejsc, które aż wołają by je zobaczyć. Dlatego tam polecieli, ale Soo niestety ma szkołę. Gdyby nie chodziła do szkoły kto wie czy nie podróżowałaby razem z nimi. Chociaż teraz chciała być w Hiszpanii razem z nimi. Przynajmniej nie myślałaby o tym co Jimin odwalił jakieś dwie, może trzy godziny temu. 

— Skoro nie zasnę może spróbuje sprawdzić czy wszystko odrobiłam dobrze — powiedziała do siebie. Wstała z łózka ubierając kapcie i podeszła do biurka wyciągając plecak. Położyła go na fotelu i wyciągnęła wszystkie książki. Spokojnie i bez pośpiechu usiadła na fotelu ówcześnie chowając tornister pod łóżko i otworzyła książkę od matematyki. 

— Co ja mam — szepnęła do siebie kładąc  twarz na dłonie. Wcześniej oparła łokcie na biurku i westchnęła urywnie starając powstrzymać łzy, które chciały w końcu znajść ujście. — Jimin ty idioto… 

Poklepała się po policzkach próbując opanować uczucia, gdy nagle przez myśli przeszło jej to, że Jimin może uważać ją za brzydką, więc dlatego się odsunął. Soo wstała z fotela i rzuciła się na łóżko. 

— Może śmierdziałam dlatego uciekł — próbowała znaleźć odpowiedź dotyczącą ucieczki mężczyzny, ale za każdym razem kończyło się na tym, że to ona zrobiła coś złego. Na koniec zniecierpliwiona wzięła komórkę do rąk. Chciała napisać mu wiadomość jednak ręce zaczęły się jej trząść z niewiadomych powodów. Ciągle odrzucała myśli, że może zakochała się w nim. Że podświadomie go pragnie, ale cały czas utrzymywała wersję, że Jimin to tylko przyjaciel. Mózg chciał Taehyunga, ale serce zdecydowanie wolało Jimina. 

— Czemu uciekłeś? — dyktowała sobie na głos wiadomość i wysłała ją nie zastanawiając się nad treścią. Typowa Soo najpierw robi potem myśli. To zachowanie było całkowicie w jej stylu. Następnie co zrobiła to przykryła się kołdrą i spojrzała w okno. Przetarła lekko załzawione oczy i zaczęła powoli oddychać próbując opanować ból w klatce piersiowej. Bolało ją serce. Tak bardzo, że miała ochotę płakać, ale niestety nie mogła sobie na to pozwolić. Nie chciała wyjść na słabeusza co było błędem, bo czasami trzeba dać sobie spokój i przepłakać to co się czuje. 

— Może rzeczywiście on mnie nie lubi — szepnęła do siebie ściskając kołdrę w pięściach i zaciskając usta w wąską kreskę. — Głupia czemu…czemu go tak lubię? Te oczy. Te usta. Charakter i zachowanie. Poczucie humoru. To jak się śmieje. Jak tańczy. Jak spiewa. A co najważniejsze jego dobroć i czyste wnętrze. 

Oczy przepełniły się łzami, które nareszcie wypłynęły z oczu. 

— Chyba go kocham — wyznała spoglądając za zegarek. — A teraz co mam zrobić? 

Wzięła miśka do rąk. 

— Co mam zrobić skoro wiem, że go kocham? Co panie misiu? — przybliżyła pyszczek pluszaka do ucha udając, że go słyszy. — Chyba oszalałam. 

Westchnęła rzucając pluszaka na drugi koniec pokoju. Zamknęła oczy licząc na to, że w końcu zaśnie, gdy ktoś zapukał do drzwi jej pokoju. Zdziwiona wstała z łóżka poprawiając wygniecioną piżamę i otworzyła drzwi. Za nimi stał właśnie Jimin, który przeczytał wiadomość od brązowowłosej. Wolał nie załatwiać takich spraw przez telefon i w dodatku nie mógł spać, więc przyszedł. Szczerze mówiąc liczył na to, że dziewczyna będzie spała, ale okazało się odwrotnie. Stał przed nią przez chwilę i obydwoje patrzyli sobie w oczy nic nie mówiąc. W tym momencie to milczenie wszystko wyjaśniało. Obydwoje byli zbyt mocno zdenerwowani, by cokolwiek zrobić. On chciał powiedzieć jej prawdę, a ona upewnić się czy to na pewno jest miłość. Dosłownie chwilę temu przyznała się, że go kocha. Chciałaby być pewna. 

— Mogę wejść? — zapytał Jimin przerywając ciszę. Mężczyzna podszedł do łóżka dziewczyny i bez pytania położył się pod ciepłą pierzynę. To nie miałby być pierwszy raz, gdy obydwoje śpią razem na jednym łóżku. Podczas ich znajomość było mnóstwo takich zdarzeń, że spali obok siebie. — Położysz się obok mnie? — zapytał klepiąc miejsce obok siebie. Dziewczyna przytaknęła opanowując swój stres i położyła się obok mężczyzny, który leżał przodem do niej. 

— Wszystko okej? Nic nie mówisz — próbował ją zagadać, ale Soo nie wiedziała jak ma się zachować i po raz pierwszy w życiu nie wiedziała co ma powiedzieć. Jimin spokojnie oddychał, ale zamknął oczy starając się przewidzieć czy któreś z jego przemyślanych pomysłów będzie teraz dobre.

— Jak wszedłeś do mieszkania? Przecież zamknęłam drzwi — zapytała zdziwiona przybyciem przyjaciela. To nie tak, że nie chciała żeby przyszedł. Tak naprawdę bardzo tego pragnęła, bo wiedziała, że tylko z nim mogła się naprawdę, porządnie wyspać. 

— Mam twój zapasowy klucz. Nie martw się zamknąłem za sobą drzwi — wytłumaczył jej patrząc jak dziewczyna wpatruje się w sufit zamglonym wzrokiem. — Wiem, że nie powinienem uciekać — zaczął jednak kiedy zauważył, że Soo zaczyna patrzeć mu w oczy przerwał. — Nie wiem co mi się stało w samochodzie. Mogłem na spokojnie wyjawić Ci całą prawdę. 

— Jak mogłeś mi to zrobić? Wiesz jak to jest, gdy ktoś od ciebie ucieka z niewiadomych powodów? Zrobiłam coś źle, że uciekłeś? — zaczęła zadawać pytania jak karabin maszynowy, a Jimin niestety nie wiedział na które odpowiedzieć. Soo, która dotychczas unikała wzroku starszego nareście spojrzała mu w oczy. Zaniemówiła. Te głębokie czarne oczy spoglądały na nią z taką czułością, że poczuła się trochę skrępowana. Jimin za to lekko uśmiechnął się i przyciągnął ją do swojego torsu przytulając. 

— Przepraszam, Soo — szepnął głaszcząc ją dłonią po plecach. Ucałował ją w czubek głowy, a dziewczyna myślała, że dostanie ataku serca. Znowu zaszczypały ją oczy, ale schowała twarz w jego torsie, żeby nie zauważył tego, że chce się jej płakać. — Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Po prostu…spojrzałem Ci w oczy i nie wiedziałem co zrobić. Spanikowałem. 

— Czemu? Czemu spanikowaleś? Przecież jesteśmy przyjaciółmi i możemy mówić sobie wszystko — odsunęła się od niego spoglądając do góry w jego twarz. — Jimin co się dzieje? 

— Spanikowałem, bo martwiłem się, że nie będę potrafił się opanować przed…

— Przed? — zapytała zniecierpliwiona. 

— Przed…pocałunkiem, który miał wszystko zepsuć. Przyjaźnimy się i to mogło zepsuć to co jest pomiędzy nami. Nie chciałem tego dlatego uciekłem — ułożył swoją dłoń na jej policzku, gdy zauważył, że dziewczynę mało co zaskoczyła odpowiedź. Jimin spokojnie zatoczył kciukiem okręgi na jej rumianym policzku. 

— Jimin ja… 

— Kocham cie — przerwał jej wyznawajac prawdę. Soo z szoku prawie zadławiła się powietrzem i szybko usiadła na łóżku kaszląc. Jimin zmartwiony zrobił to samo i poklepał ją po plecach przytulając ją do swojego torsu. Soo poczuła ciepło jednak, gdy uspokoiła się nie wiedziała co odpowiedzieć, bo jeszcze do wczoraj uważała go tylko za przyjaciela. Co prawda Jimin bardzo często pokazywał jej swoją romantyczną stronę, ale nigdy nie brała tego do siebie, że on może ją kochać. Ba! Myślała, że robi sobie z niej żarty. 

— Błagam powiedz coś — wyszeptał błagalnie. — Powiedz coś, bo oszaleję. 

— Jimin, ja — wykrztusiła z siebie te dwa słowa, ale odsunęła się od jego uścisku. Spojrzała w te jego czarne źrenice i poczuła się dziwnie malutka. Szybko odwróciła wzrok. — Ja nie wiem co powiedzieć. Też coś czuję do ciebie, ale nie wiem czy to na pewno miłość. 

Zerknęła w dół na swoje dłonie. Jimin w tym czasie uśmiechnięty patrzył na nią jak na najpiękniejszy obraz na świecie. Odważnie chwycił ją w talii i znowu przyciągnął do siebie. Dziewczyna zaskoczona objęła go wokół szyi, by podtrzymać równowagę. 

— Nawet nie wiesz jak się cieszę — odpowiedział szczęśliwy. — Przynajmniej wiem, że coś tam czujesz i nie odrzucasz mnie. 

Następnie schował głowę w jej szyi, a ją samą posadził na swoich udach. Cmoknął ją w miejsce za uchem i, gdy poczuł dreszcze dziewczyny poczuł dziwną satysfakcję. Jakiś przypływ energii popchnął go do tego, że cofnął głowę i obcałował całą jej twarzyczkę. Oczywiście unikając ust. Mężczyzna chce mieć pewność, że uda mu się rozkochać brązowowłosą w sobie do szaleństwa. Będzie robił wszystko, by do tego doprowadzić. 
 
— Chodź spróbujemy zasnąć — powiedział do niej kładąc głowę na poduszce, a ją kładąc na swój tors. Przez to, że Soo była malutka idealnie mieściła się pomiędzy drobnymi ramionami mężczyzny. Patrzyli na siebie nic nie mówiąc. Jimin był taki szczęśliwy, że mógł mieć ją w końcu w swoich ramionach, a Soo? Soo nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji. Zdecydowanie wyznanie miłości przez chłopaka ani razu nie przeszła jej na myśl, gdy myślała, czemu uciekł z samochodu przed wieżowcem. 

— Naprawdę cię kocham — upewnił ją całując jej czoło i zamykając oczy zasypiając od razu. Dziewczyna jeszcze przez chwilę patrzyła na jego twarz i ułożyła dłoń na jego policzku głaszcząc ją kciukiem. W dalszym ciągu nie wiedziała jak ma się zachować, ale postanowiła jedno. Nie będzie nic robić i pozwoli, by wszystko potoczyło się naturalnie. 

(Błagam! nawet nie komentujcie pierwszej połowy tej części, bo jest tragiczna)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top