Part 17


Przed bramą szkoły nadszedł czas, by rozdzielić się i pójść w swoją stronę. Jak zwykle przed nią oczywiście stał dumny fan club Jeona.
Kiedy zaczęły piszczeć Soo zakryła uszy spoglądając na mężczyznę sarkastycznie. 

— Nic nie poradzę na to. Army's takie są — wzruszył ramionami mijając bramę, gdy nagle dziewczyny otoczyły go z każdej strony. On wystraszony skulił się i starał pójść na zajęcia, ale tych dziewczyn było na tyle dużo, że nie mógł zrobić nawet kroku. 
Soo zaśmiała się na głos, a Jeon słysząc to odwrócił się do niej i błagalnym wzrokiem poprosił ją o pomoc. 

— Nie tym razem Jeon. Jestem już praktycznie spóźniona na w-f, a muszę się jeszcze przebrać — zaczęła machać mu na pożegnanie idąc w stronę sali gimnastycznej, która nie była połączona ze szkołą. — Widzimy się po czternastej!

Sport. Najgorszy wróg Soo. Od zawsze bieganie i ćwiczenia sprawiały jej duże trudności. Nienawidziła ich, ale co miała zrobić? Żeby mieć dobry stopień na świadectwie musiała być obecna na każdej lekcji. Po w-f miała matematykę, historię i kilka innych mniej ważnych lekcji. 

Po zajęciach musiała zostać na dodatkowych zajęciach. Wszystkie te dodatkowe godziny mają przygotować ją do dobrze zdanego egzaminu, który nie ukrywając zbliża się wielkimi krokami. Gdy tylko wyszła z budynku dostała wiadomość. 

Jungkluska:
Dostałem karę, więc przykro mi, ale wracasz dziś sama. Na Twoje szczęście mam pomocnych hyungów, więc Jimin po ciebie przyjedzie. Nie dziękuj 😉 

— Aish ten zdrajca. Ciekawe co takiego zrobił, że dostał karę — wymamrotała kopiąc kamyk po chodniku. Dziewczyna mogłaby wracać sama, ale była już praktycznie noc, więc to było trochę niebezpieczne tak wracać samemu. 

Soo przeszła pewien fragment drogi sama, ale bojąc się, że ktoś może za nią podążać. Co chwilę rozglądała się dookoła szukając źródła zagrożenia, gdy dosłownie chwilę później koło niej stanął czarny samochód marki Hyundai. 
— Hello — odezwał się milutki głos Jimina, gdy powoli szyba ukazywała jego osobę siedzącą za kierownicą.

Brązowowłosa zaśmiała się i wsiadła do samochodu. Zanim jednak zapięła pasy, a Jimin ruszył wzięła jego rękę, którą miał położoną na gałce od zmiany biegów i ścisnęła ją czując, że musi zapytać się go czy wszystko jest w porządku. 

— Jimin, ja chciałam… 

— Nic nie mów. Muszę odwieźć cię bezpiecznie do domu — przerwał jej i zabrał swoją dłoń. Soo zrezygnowała z dalszej walki, bo wiedziała, że teraz nic nie zdziała. Musi poczekać, aż wylądują w jej mieszkaniu, żeby mogła zacząć temat. Chłopak był bardzo tajemniczy. Nie uśmiechał się tak normalnie jak zazwyczaj i miał do niej chłodny stosunek. Przecież Soo nic mu tak naprawdę nie zrobiła. Sama do końca nie wiedziała o co chodzi, a przecież na pierwszy rzut oka wszystko było jasne. 
Jimin ją kochał, ale ona tego nie widziała. Albo wiedziała, tylko ukrywała tą wiadomość w najdalszych skrawkach swojego umysłu. Nie potrafiła rozpoznać przejawów zakochania w innych osobach. 

Jimin bezszelestnie uruchomił samochód i włączył się bezkolizyjnie do ruchu, którego tak naprawdę już nie było ze względu na późną porę. Teraz mógł jechać o jakieś dziesięć kilometrów na godzinę szybciej, więc w ekspresowym czasie znaleźli się pod wieżowcem. Mężczyzna zaciągnął hamulec ręczny i wyłączył pojazd zostawiając tylko małą lampkę, która świeciła nad ich głowami. Oparł się o fotel i zamknął oczy. 

— Jimin co się z tobą znowu dzieje? — zapytała niecierpliwie. Jimin spokojnie oddychał z zamkniętymi oczami i w dodatku nic nie mówił. Dziewczyna zniecierpliwiona spoglądała na jeszcze spokojnego chłopaka. 

— Ze mną wszystko w porządku. To ty nie odzywasz się od trzech dni — zarzucił jej nawet na nią nie patrząc. Soo nie mogła tego tak zostawić. 

— Przecież to ty zacząłeś mnie unikać. Co ja ci takiego zrobiłam? — zapytała siadając przodem do niego. 

Jimin nie zmienił pozycji. Wyglądał także jakby nic go nie dotykało. Widać było, że starał się ukryć wszystkie swoje uczucia. Najgorsze jest to, że chciałby coś zrobić, ale boi się, że wszystko zniszczy. 

— Myślałem, że znaczę coś dla ciebie. Myślałem, że jesteśmy sobie bliscy, ale gdy tylko pojawił się Tae z tym swoim uśmiechem od razu pobiegłaś do niego, a mnie rzuciłaś jak starą zabawkę. Spędzaliśmy razem tyle czasu, a przez te ostatnie trzy dni poczułem jakbyś o mnie zapomniała. — wyznał bawiąc się palcami. 

— Przecież przyjaźnimy się, a czasami bywa tak, że nie mam czasu odezwać się do któregoś z nas — odpowiedziała miło starając się nie podnosić głosu. Nie chciała rozpocząć sprzeczki pomiędzy nimi. Za bardzo zależało jej na tym, żeby ich relacja była taka jak dotychczas. 

— No tak…dalej się nie domyśliłaś…— mruknął cicho czym zainteresował brązowowłosą, która mimo tego, że chłopak powiedział to prawie, że nie słyszalnie i tak zrozumiała o co mi chodzi. 

— Możesz mnie oświecić? — Jimin od razu spojrzał jej w oczy po czym spojrzał jej głęboko w oczy. Dziewczynie zrobiło się gorąco, a przez ciało przeszedł dreszcz. W dodatku strój mężczyzny wcale jej nie pomagał. Błękitna koszula wetknięta w spodnie bardzo przylegała do jego umięśnionego torsu, a łańcuszek na szyi pięknie błyszczał, gdy tylko zaczął odbijać światło ulicznych lamp. Kolczyk poruszał się z każdym nawet najmniejszym ruchem głowy bruneta, a kwadratowe okulary zsuwały się z nosa ukazując inny odcień oczu. 
Jimin pod wpływem chwili chwycił w dłonie jej policzki i pogłaskał je swoimi kciukami, a Soo przez chwilę pomyślała, że chce ją pocałować. Jednak myliła się. 

— Nie wiem jak można być tak ślepym! — wyjęczał sfrustrowany starając się opanować drżenie głosu. — Ja po prostu…ja…

— Ty? 

Poczuła pustkę. Jimin wybiegł z samochodu zostawiając ją całkiem samą na środku pustego parkingu. 

— Co się….— szepnęła do siebie czując smutek. Przez pewną chwilę poczuła jakby miał za chwilę wyznać jej swoje uczucia. Z fatalnym humorem zamknęła auto i wzięła klucze do siebie do mieszkania. Nie mogła spać tej nocy. Wszystko przypominało jej Jimina. 

 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top