Part 15
Dziewczyna obejrzała się w lustrze i przyglądała swojej przeciętnej urodzie. Nie była brzydka, ale także nie przepiękna. Była w sam raz. Potrafiła o siebie zadbać, ale nie wyróżniała się z tłumu. Przynajmniej Soo tak twierdziła. Według Jimina była najpiękniejsza na świecie. Szkoda tylko, że ona o tym nie wiedziała. Soo poprawiła pognieciony fragment sukni.
- Nie jest tak źle - rzekła szeptem do siebie. Gwałtownie odwróciła się i obejrzała tył kreacji. - Nie będzie wstydu.
- Stukupuku - drzwi otworzyły się ukazując brązową czuprynę Taehyunga. - Jesteś gotowa?
Brązowowłosa przytaknęła, a w tym samym czasie oblał ją buraczany rumieniec.
- Słodka - szepnął do siebie mężczyzna. W powietrzu można było wyczuć unoszący się zapach perfum dziewczyny. Okno do jej pokoju było lekko uchylone, więc można było usłyszeć ćwierkające ptaki, ale Taehyung i tak nie słyszał i nie reagował na bodźce z otoczenia, ponieważ widział tylko Soo. Wystawił do niej dłoń zachęcając ją do zbliżenia. Dziewczyna z lekkim oporem wykonała pierwszy krok, gdy poczuła, że jednak suknia jest za długa, a jej stopa nadepnęła na materiał. Już myślała, że jej twarz spotka się z podłogą, gdy poczuła, że obejmują ją silne ramiona starszego.
- Ostrożnie - szepnął na tyle głośno, by Soo usłyszała co powiedział. - Nie chciałbym, żebyś zrobiła sobie krzywdę.
Drugie zdanie usłyszała idealnie, więc uśmiechnęła się szeroko i podziękowała cicho delikatnym pocałunkiem w policzek.
- Jeśli tak wygląda nagroda za taką błahostkę to muszę częściej jej pomagać - pomyślał.
Soo przeszła przez pokój w kierunku szafy i wyjęła z niej parę czarnych szpilek, które idealnie pasowały do jej długiej wieczorowej sukni. Po jakiejś chwili po wygranej walce z malutką zapinką w całym pomieszczeniu zabrzmiał stukot obcasów i śmiech naprawdę szczęśliwej dziewczyny. Taehyung w oddali słuchał tych odgłosów jak zaczarowany. Nie odezwał się tylko zachwycał gracją i wdziękiem Soo.
- Możemy już iść? - zapytała niecierpliwie. Nagle usłyszeli szczekanie psa. - To pewnie Mickey. Zaraz przestanie.
- Nie wiedziałem, że masz psa. - rzekł speszony drapiąc się po nażelowanych włosach.
- Bo nie mam - zachichotała. - Mickey to pies sąsiadki.
Taehyung przytaknął chwytając dłoń Soo. Widać było, że był podekscytowany nadchodzącą randką. Inaczej tego nazwać nie można. Spotkanie dwojga ludzi, którzy są sobą zainteresowani i chcą poznać siebie nawzajem zazwyczaj nazywane jest randką. Dziewczyna spojrzała na ich złączone dłonie.
- Idziemy? - spytała niecierpliwie. Soo nie mogła doczekać się tego spotkania. Odkąd mężczyzna zapytał się jej o wyjście ciągle miała w głowie cały przebieg spotkania.
- Ciekawe czy weźmie mnie do jakiegoś parku. Ewentualnie do restauracji lub baru. Może jednak jakiś lunapark, albo piknik? - myślała czując dziwne łaskotanie w brzuchu. Taehyung patrzył na nią łagodnym, lecz nieco rozbawionym wzrokiem.
- Może przebierz się w coś cieplejszego. - zasugerował starszy. Soo zerknęła na niego zagadkowym wzrokiem mówiącym "ale po co?"
- Zabieram cię gdzieś gdzie jest trochę chłodno. Twoja sukienka jest naprawdę piękna, ale tam gdzie się wybieramy będzie trochę przeszkadzać - szepnął jej do ucha starszy. Soo nieśmiale puściła jego dłoń i cicho poszła do siebie zmienić strój.
- Gdzie idziemy? - zapytała już mając przekraczać próg pomieszczenia. - No wiesz chciałabym ubrać się adekwatnie do sytuacji. Nie chciałabym znowu jakieś porażki.
Tae usiadł na kanapie.
- Wybieramy się na plażę. - mrugnął do niej okiem. - Ubierz się wygodnie.
Dziewczyna trochę zdziwiła się, ale nieśmiale zgodziła i po chwili zniknęła za drzwiami pokoju. Zamknęła się na wszelki wypadek i podeszła do szafy, która przez ilość ubrań w środku nie chciała się zamknąć. Otworzyła ją, a sterta ciuchów spadła prosto na nią.
Dziewczyna westchnęła zbierając się z podłogi. Ostatnio nie miała zbyt dużo czasu, by zająć się obowiązkami domowymi nie mówiąc o tym, żeby chociażby posprzątać w szafie. Wszystko co leżało na podłodze po prostu zgarnęła na sofę. Ostatecznie zdecydowała, że zajmie się tym później. Szybko po drodze zgarnęła ciepłą bluzę z kapturem i jakieś legginsy, które kupiła dość niedawno.
- Jestem gotowa! - wyszła z pokoju do czekającego na nią Taehyunga. - Przepraszam, że tyle czekałeś, ale miałam mały problem.
- Ale już wszystko w porządku, prawda? - zapytał wstając z kanapy i stanął przed dziewczyną. Złapał jej dłonie w swoje.
- Tak! - odpowiedziała z uśmiechem. Taehyung wtedy zaniemówił tylko spojrzał jej głęboko w oczy. To co poczuł było...dziwne.
Jakby tysiące motyli rozwinęło skrzydła w jego brzuchu.
- Czyli możemy już iść? - zapytał ostatecznie.
- Tak, tylko wezmę torebkę. Zapytam tak z ciekawości. Co przygotowałeś? - rozłączyła ich dłonie, a on poczuł lekką pustkę.
- To niespodzianka - mruknął tajemniczo i wziął swój plecak. Obydwoje ubrali buty i wyszli na zewnątrz. Oczywiście z odpowiednim zabezpieczeniem jakim były maseczki i czapki z daszkiem.
Cała ich droga była usłana śmiechem, żartami i dziwnymi historiami żywcem wziętych z życia. Gdy dotarli na miejsce Soo zaniemówiła tylko wpatrzona w horyzont usiadła na piasku. Co prawda mieli kawał drogi, bo mieszkali na drugiej części miasta z dala od morza, ale nie przeszkadzało im to. Taehyung w tym czasie cieszył się, że dał się namówić na zrobienie prawa jazdy.
- Jak tu pięknie - szepnęła czym zwróciła uwagę stojącego za nią Taehyunga, który patrzył się na zachodzące słońce.
- Dziękuję Jimin - szepnął do siebie Tae po czym usiadł obok Soo. Koszyk, który miał w rękach postawił przed nimi.
- Piknik? - zapytała wiedząc tak naprawdę, że chłopak odpowie, że tak, ale wolała potwierdzić swoje przypuszczenia.
- Tak. Długo nad tym myślałem i piknik to najlepszy pomysł. Nie przeszkadza Ci to? To znaczy...podoba Ci się ten pomysł? Cholera mogłem zapytać czy lubisz w ogóle pikniki, bo jakby okazało się, że nie lubisz to wyszedłbym na idi- - Soo przerwała mu buziakiem w policzek.
- Uwielbiam pikniki -odpowiedziała uspokajając mężczyznę. On odetchnął z ulgą i opadł plecami na lekko wilgotny piasek. Nie przejął się w tym momencie, że za chwilę będzie cały brudny. To była ich chwila. Nikt na nich nie patrzył i nie oceniał. To był czas, by poznać siebie nawzajem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę - podłożył dłonie pod głowę, a Soo położyła swoją głowę na jego wystającym łokciu.
- Ja też. To pierwszy raz, gdy ktoś zabrał mnie na prawdziwą randkę - przekręciła głowę na bok spoglądając na jego przystojną twarz. On był jak model. Wyglądał jakby jego ciało było wyrzeźbione przez jednego z najwybitniejszych rzeźbiarzy naszej ery, a Soo właśnie tak twierdziła.
Taehyung trochę zdziwił się wyznaniem Soo, ale szybko zaczął inny temat. Ich rozmowa trwała bardzo długo zanim rozłożyli koc i wyjęli przekąski. Truskawki w czekoladzie, jabłka w karmelu, popcorn i nieco zdrowsze kimchi i inne potrawy wylądowały na kocu. Najpierw zajęli się zdrowymi potrawami (które przygotował Jin), a na koniec zaczęli dla żartu karmić siebie nawzajem truskawkami.
Około godziny dwudziestej trzeciej skończyło się jedzenie, więc stwierdzili, że to czas powrotu do domu.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś - rzucił nieśmiale Tae.
- To była najlepsza randka w moim życiu - odpowiedziała Soo i ucałowała po raz ostatni policzek Taesia.
Tak to była najlepsza randka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top