°71
Mam doła.
🌹Podwójna nowina🌹
Najgorsze co może być dla rodzica to choroba dziecka. Nie zyczyłabym tego najgorszemu wrogowi. Jednak najbardziej byłam zła na to, że nie mogłam nic zrobić, by ulżyć w cierpieniu Hae. Przecież to jest okropny ból, a dziewczynka ma dopiero pięć lat. Naprawdę nie życzę nikomu takiego ciosu.
Haeun zasnęła po podaniu odpowiednich lekarstw. Bardzo płakała, a mnie tak bardzo bolało serce. Po tym jak dziewczynka zamknęła swoje oczka miałam ochotę zwinąć się w kłębek i płakać tak jak ona. Ściskało mnie serce na widok jej cierpienia. Serce matki boli najbardziej, gdy widzi jak jej dziecko przeżywa katusze. Dotknęłam jej zimnej dłoni i uniosłam ją powoli do góry. Była blada i najbardziej martwiło mnie to, że po lekkim dotknięciu na jej skórze pojawiały się siniaki. Może to wynik chemioterapii? Nie wiem nawet jak ona wygląda. To Jimin jest z nią, gdy zostaje przyjmowana do sali. Mi odradzono przebywanie wśród chemii ze względu na mój stan psychiczny.
-Mamusiu? Jesteś tutaj? - poczułam jak Hae zaciska dłoń w moim uścisku i dźwięk poruszającej się pościeli. Uniosłam głowę znad materaca i spojrzałam na jej zabandażowane oczy.
-Tak Hae jestem słoneczko - uniosłam dłoń do jej policzka i pogłaskałam ją delikatnie. Nie chciałam zrobić jej krzywdy. Hae jest teraz bardzo krucha i nawet najmniejszy dotyk może zrobić jej krzywdę.
-Mamusiu dlaczego nic nie widzę? Dlaczego mam bandaż na oczach? Dlaczego bolą mnie oczka? - Gdy usłyszałam przestraszony ton Hae od razu przytuliłam ją do siebie i zaczęłam głaskać po głowie. Czułam jak bardzo dziewczynka jest przerażona. Trzęsła się, a jej bandaż robił się coraz bardziej mokry od łez.
-Hae na razie musisz go mieć na oczkach - ucałowałem jej czoło chcąc wesprzeć. - Zobaczysz jeszcze troszkę i wszystkie będzie dobrze. Nie będzie cię już boleć.
Stałam łzy z twarzy rękawem i schowałam twarz w jej czarnych włosach.
-Moja kochana córeczko…nie bój się. Mamusia będzie przy tobie skarbie - pogłaskałam jej policzek delikatnie i czule.
Po chwili drzwi do sali otworzyły się i do środka wszedł zatroskany Jimin z torbą na ramieniu i siatką w dłoni.
-Cześć kochanie, część malutka - podszedł do nas i ucałował swoją córkę w czoło, a mnie w usta.
-Jak się czujesz skarbie? - zapytał małą, a ona skoczyła mu w ramiona.
-Tatusiu! - wtuliła się w niego, a Jimin wziął ją na kolana. - Chcę do domu!
-Malutka…niedługo wrócimy do domku. Musisz wyzdrowieć i pan lekarz powie ci to niedługo. Musisz być cierpliwa kochanie - wstał z małą z łóżka i zaczął chodzić z nią po pomieszczeniu.
-Obiecujesz? - oparła się podbródkiem o jego ramię i zaczęła bawić się jego włosami. - Tatusiu obiecaj mi to.
-Obiecuję skarbie - pogłaskał ją po plecach, a ja ciągle ocierałam łzy z policzków. Jimin usiadł obok mnie z dziewczynką i ułożył swoją wolną dłoń na moim mokrym policzku.
Nagle znowu zrobiło mi się słabo, a brzuch zaczął boleć. Ciarki przeszły przez moje ciało. Jimin odłożył przysypiającą Hae z powrotem do łóżka.
Zbliżył się do mnie i ułożył swoje dłonie na moich przedramionach. Uniosłam głowę i spojrzałam na jego zmartwioną twarz.
-Y/N! Co się dzieje?! - zauważyłam w jego oczach łzy. Chłopak był bardzo zrozpaczony. Przyszłość jego rodziny jest zagrożona.
-Słabo mi… - wyszeptałam i oparłam się czołem o jego tors. Zbliżyłam się do niego i usiadłam na jego kolanie.
-Zawołam lekarza! - wstał ze mną i wyszedł z pomieszczenia zostawiając Hae na chwilę samą i udał się do gabinetu lekarza. Czułam się coraz słabiej. Było mi ciepło i było mi jakoś dziwnie.
-Panie doktorze! Moja narzeczona źle się czuję! - wszedł do otwartej sali i podszedł do zajętego papierami mężczyzny. On wskazał łóżko przy ścianie. Jimin położył mnie na nim starając się nie popłakać.
-Gdzie boli? - zapytał monotonnym głosem i pochylił się nade mną z stetoskopem.
-Brzuch… - wskazałam na podbrzusze, a Jimin przetarł moje spocone czoło chusteczką.
-Była pani u ginekologa? - zapytał i ucisnął moje bolące miejsce.
-Boli! - strzepnęłam jego dłoń i skuliłam się w kłębek.
-Czy była pani u naszego ginekologa? Pana Choi? - zapytał zaniepokojony, a Jimin potwierdził. - Bo ten pan już u nas nie pracuje. Zdiagnozował zbyt wiele błędnych wyników. Pewnie także u państwa podał złe wyniki.
Gardło zacisnęło mi się i z trudem przełknęłam ślinę. Jimin spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, a lekarz cofnął się do biurka i wcisnął czerwony przycisk pod blatem.
Zabrzmiał krótki dzwonek, a potem telefon zadzwonił.
-Z doktorem Chungiem proszę - powiedział do słuchawki, a Jimin usiadł obok mnie i pogłaskał mnie po plecach chcąc pocieszyć. Wkrótce po krótkiej rozmowie lekarz podał chłopakowi teczkę.
-To pani doktor Choi przekazał poronienie jako diagnozę? - przytaknęłam, a lekarz klęknął przy łóżku. - Wkrótce przyjdzie doktor Chung i zbada Panią jeszcze raz.
Uśmiechał się chcąc dodać mi otuchy i wrócił do swoich dokumentów. Po chwili do sali wszedł dość młody lekarz. Był nawet przystojny, ale nie był taki cudowny jak Jimin. Tak szczerze nie widziałam w nim nic ciekawego.
-Nazywam się Chung Soonam i przyszedłem do pani Y/N - podniosłam dłoń do góry, a lekarz powiedział Jiminowi, żeby wziął mnie na ręce.
-Weźmiemy Panią do mojego gabinetu i zbadamy jeszcze raz - wyszedł z pomieszczenia, a Jimin razem ze mną krok w krok za nim.
Na korytarzu odwrócił się do nas i rzekł.
-Chciałbym przeprosić was za niekompetencję mojego kolegi…- położył dłoń na sercu. - Zdaję sobie sprawę z tego jaki przeżyła pani stres.
-Jeśli okaże się, że wyniki są błędne i tak wszystko załatwimy w sądzie - odparł Jimin i musnął moje czoło. - On nie zdaje sobie sprawy z tego co moja przyszła żona musiała przez niego przejść.
Doktor przytaknął i ruszył do przodu.
Przeszliśmy dość spory kawałek, ponieważ ginekologia znajdowała się prawie na drugim końcu szpitala. Mimo wszystko chciałam poznać prawdę. Może po badaniach lekarz przepisze mi jakieś mocniejsze leki, żeby ból brzucha minął?
Po dwudziestu minutach lekarz otworzył drzwi kluczem, a Jimin położył mnie na kozetce.
Uniosłam podekscytowana bluzę do góry, a lekarz podłączył urządzenie do prądu. Jimin objął mnie ramieniem i złapał dłoń.
-Jest pani gotowa? - zapytał doktor Chung, a ja przytaknęłam.
Po chwili poczułam zimny żel i wzdrygnęłam, gdy dotknął on mojej skóry.
-Zaraz minie - rzekł Jimin widząc moją minę.
Po chwili poczułam jak urządzenie jeździ mi po podbrzuszu.
Zauważyłam zdziwioną minę doktora i lekko się przeraziłam. Ścisnęłam dłoń Jimina, a on spojrzał się w doktora z wielką nadzieją.
-Mam niespodziankę - rzekł wesoło i odwrócił ekran do nas. - Gratulacje!
Wskazał na ekran.
-Jest pani w ciąży! - Jimin zaśmiał się za moimi plecami, a ja zauważyłam coś dziwnego.
-Ale…coś mi się tu nie zgadza… - szepnęłam…
Doktor Choi wziął długopis z biurka i otoczył pętlą płód.
-Zaraz… - przyjrzał się ekranowi. - Wygląda na, że to będą…bliźniaki!
-Tak! - krzyknął Jimin i mocno się do mnie przytulił.
Z szoku nie wiedziałam co mam powiedzieć…
Bliźniaki!?
🌹🌹🌹
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top