°67
🌹Choroba🌹
Ostatnio zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy.
Nasz związek wyglądał teraz o wiele inaczej, niż przed zerwaniem. Może dojrzeliśmy? Może zmieniliśmy się? Ale jednego jestem pewna.
Nasza uczucia są ciągle takie same.
Teraz miałam czas, by pomyśleć pewne sprawy. Gdy leżałam w łóżku już prawie cztery dni Jimin bardzo starał się, by choroba odeszła, ale jak na razie nie ma żadnych zmian na lepsze. Mogłabym powiedzieć, że czuję się coraz gorzej. Nie przejmując się gorączką wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Dziś właśnie zaczęła się wiosna. Dla wielu osób jest to czas na znalezienie drugiej połówki. Wiele osób o tej porze roku podejmuje się aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. Oparłam radośnie ręce na parapecie i z uśmiechem zerknęłam kątem oka na stojący na parapecie kaktus, którego przyozdabiały małe kwiatki o kolorze purpury. Mimo wyglądu posiadał kolce.
-Pewnie chce chronić swoje piękno - szepnęłam i oparłam głowę o oparte na parapecie dłonie. Ten kwiat przypominał mi Jimina. Twardy na zewnątrz, ale miękki i czuły w środku.
Mimo, że przeszliśmy wiele prób ciągle kochamy się jak zawsze. Tyle osób chciało nas rozdzielić. Było tyle sytuacji w, których prawie doszło do rozstania. Jednak ciągle mamy wiele wspólnego. Bardzo dużo nas łączy. I nie są to tylko wspaniałe wspomnienia.
-Skarbie czemu wyszłaś z łóżka. W twoim stanie nie jest to wskazane - zaraz po tym poczułam te silne ramiona, które objęły mnie w talii. - Wiesz, że gorączka to nie przelewki.
Po chwili usłyszałam tupanie stópek o parkiet i ramionka, które obejmują moje biodra.
-Mamusiu, Mamusiu! Zrobiłam dla ciebie rysunek! - dziewczynka stanęła przede mną i zaraz potem przytuliła się do moich nóg. W rączce trzymała kartkę.
Jimin odsunął się ode mnie, a ja kucnęłam przed córeczką.
-Mogę zobaczyć, kochanie? - dziewczynka spojrzała radośnie i rozłożyła kartkę. Na papierze widniał dziecięcy obrazek naszej rodziny (był narysowany kredkami świecowymi). Byłam na nim ja, Jimin, Hae i Seuta. Pomiędzy mną, a Jiminem było niemowlę.
-Kto to skarbie? - wskazałam na postać na obrazku.
-To moją siostrzyczka! - krzyknęła radośnie i rzuciła mi się na szyję. - Podoba Ci się?
Objęłam ją i przytuliłam.
-Jest cudowny skarbie - cmoknęłam jej czoło, a Jimin cofnął się i zrobił nam zdjęcie.
-Moje kochane dziewczyny - uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawiły się ogniki. Było widać, że jest szczęśliwy z tego, że wszystko powinno być tak jak powinno.
-Tatusiu! Tatusiu chcę buzi! - Hae podbiegła do niego, a mężczyzna wziął ją na ręce.
Hae jest bardzo uczuciowym dzieckiem. Bardzo lubi być przytulana i całowana. Jest bardzo grzeczna, ale nawet jej zdarzy się zrobić coś źle. Nie każemy jej, bo jak na jej wiek jest ona bardzo mądra i wie co zrobiła źle. Potem już tego nie robi.
-Oczywiście moja księżniczko - dał jej lekkiego buziaka w policzek, a dziewczynka przytuliła się do niego bardzo mocno.
-Kocham was - wyznała Haeun i wyciągnęła rękę do mnie. Podeszłam do tej kochanej dwójki, a Jimin objął mnie ramieniem.
-My ciebie też kochamy kruszynko - odparłam i pogłaskałam córkę po włosach.
-Y/N lepiej się dziś czujesz? - zapytał chłopak i z nadzieją spojrzał mi w twarz.
Czy było lepiej? Nie bardzo.
-Dziś jest gorzej…doszedł ból głowy. Tylko nudności lekko minęły - wzdychnęłam opierając się o ramię chłopaka.
-Może jednak pojedziemy do szpitala? tam powiedzą co ci dolega - zasugerował chłopak i pociągnął mnie do łóżka.
-To tylko gorączka Jimin…przejdzie mi - odparłam kładąc się z powrotem do łóżka. Hae położyła się tuż obok mnie i spojrzała na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami.
-Umówmy się, że jeśli za trzy dni ci nie przejdzie to pojedziemy - wyciągnął mały palec w moją stronę i spojrzał mi w oczy.
Wzdychnęłam i złożyłam paluszkową obietnicę z chłopakiem.
-Obiecuję - Jimin uśmiechał się i rzekł.
-W takim razie jesteśmy umówieni. Teraz pójdę zrobić Ci herbatę - pochylił się i złożył pocałunek na moim czole. - Tylko nie wychodzi mi z łóżka.
-Tak jest! - zaśmiałam się i przytuliłam do siebie Hae, która, gdy tylko poczuła moje ramiona wtuliła się we mnie i powoli zaczęła zamykać swoje oczka. Chłopak zaczął zbierać się do wyjścia z pomieszczenia, a ja zerknęłam na zegarek. No tak…to czas drzemki Haeun.
Poleżałam chwilę w ciszy przy okazji głaskałam włosy córki czule i delikatnie. Seuta spała na swoim posłaniu, a w telewizji nie było nic ciekawego.
-Wszystko okej? - zapytał cichy głos pochodzący z progu.
Spojrzałam na drzwi i, gdy zauważyłam, że stoi tam Jimin z dwoma kubkami z gorącą cieczą uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.
-Jest okej - przesunęłam się robiąc miejsce na łóżku, a chłopak podszedł i odstawił kubki na szafeczkę nocną. Położył się obok mnie i objął ramieniem tak jak ja Hae.
-Naprawdę nie bierzesz pod uwagę ciąży? - zapytał głaszcząc moje ramię. - Przecież cały czas boli cię brzuch…
-To nie ciąża…czułabym to - pogłaskałam go wolną ręką po policzku, a on pochylił się nade mną i złączył nasze wargi w czułym i delikatnym pocałunku. Po chwili zdałam sobie z czegoś sprawę. Klepnęłam się w myślach w czoło. Jak mogłam o tym zapomnieć?!
-Chociaż…Jimin - oderwałam się od ust chłopaka i zamknęłam oczy ściskając wargi w wąska linię. - Muszę przyznać się teraz do czegoś…
-Do czego? Kochanie? - zapytał zdezorientowany, gdy dalej pochylał się nade mną.
-Miesiączka mi się spóźnia…już drugi tydzień…- wyznałam i przycisnęłam dłonie do twarzy. - Jak mogłam o tym zapomnieć?!
-Czyli…- gdy usłyszałam jego radosny ton, który był przerywany cichym oddechem Hae wzięłam dłonie z twarzy i otworzyłam oczy. - Prawdopodobnie jesteś w ciąży, kochanie - zarumienił się i mocno pocałował mnie w usta. Zaraz po tym geście położył się obok mnie i przytulił do siebie mocno.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę! - rzekł szczęśliwy i obdarował moją twarz tuzinem pocałunków. Zaraz potem oparł się czołem o moje i szepnął.
-Musimy jechać do lekarza i to potwierdzić - pogłaskał mnie po włosach jedną dłonią, a drugą pogłaskał mój brzuch. Po chwili sięgnął głową do Haeun i pocałował jej czoło.
-Naprawdę? - zapytałam wiedząc, że i tak cieszyłby się, gdyby okazało się, że jestem w ciąży.
-Tak kochanie! - przytulił nas. - Jeśli to będzie prawda to będę najszczęśliwszy na świecie - mruknął i zamknął oczy.
-Jutro zadzwonię do lekarza i umówię cię na wizytę. A teraz śpijmy - rzekł i cmoknął moje czoło. Po chwili położył swoją dłoń na moim brzuchu.
Zadowolona z obrotu sytuacji położyłam córkę pomiędzy nami i zamknęłam oczy przytulając ich do siebie. Jestem szczęśliwa, że mam całą rodzinę przy sobie. Zasnęłam z uśmiechem na ustach i uczuciem, że wszystko zaczyna się stabilizować.
🌹🌹🌹
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top