°62

🌹Odzyskać Y/N -Plan A (per.Jimin)🌹

Nie wiedząc czemu cały tydzień zleciał mi szybciej niż mogłem się tego spodziewać. Dom, praca i ćwiczenia były ciągle w mojej głowie. Starałem się nie myśleć o sobocie, mimo, że chciałem, by nadeszła jak najszybciej. Haeun ciągle męczyła Y/N, by dzwoniła do mnie (dzięki czemu odzyskałem do niej numer telefonu). Wszystko wracało na odpowiednie tory. Y/N o dziwo zmieniła nastawienie do mojej osoby. Już nie patrzy na mnie krzywym wzrokiem, który zabijał, choć zasłużyłem sobie na o wiele gorsze traktowanie. Nareszcie byłem szczęśliwy i pełen nadziei.

Nadeszła upragniona sobota. Razem z Y/N i Haeun miałem wybrać się do wesołego miasteczka, by mógł spędzić czas z córką. Y/N wybiera się z nami tylko po to, by pilnować małą. Cieszyłem się z tego. To była moja szansa, by się do niej zbliżyć. Przeczesałem dłonią swoje czarne włosy (już nie używam farb tak jak wcześniej) i podeszłem do mojego planu działania.

-Park...na pewno wszystko się uda... Y/N do ciebie wróci - przyglądałem się korkowej tablicy. Musiałem się jakoś pocieszyć. Wiem, że nie będzie łatwo, ale nie mogę ich stracić. Wziąłem marker i napisałem na fioletowej kartce "Odzyskać Y/N - plan A" - wszystko będzie dobrze - szepnąłem z nadzieją do siebie i wzdychnąłem nerwowo.

Oczywiście miałem o wiele więcej pomysłów, ale skończyło się na tym, że wybrałem z pośród nich ten, który pozwoli mi się zbliżyć do Y/N. Wiem i mam nadzieję, że wybaczy mi każdy błąd i wróci do mnie, a nasza rodzina w końcu będzie w komplecie.

Uśmiechnąłem się będąc dumnym z siebie, że jednak nie postanowiłem się poddać i zrobić to co Namjoon radził - walczyć o jej miłość.

Ja ciągle ją kocham i tak naprawdę nigdy nie przestałem. Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić, że zrobiłem jej takie świństwo. Czasu nie cofnę, ale mogę wszystko naprawić.

Wracajac.

Mój plan polega na tym, że przyjadę do Busan na spotkanie z córką (to będzie pretekst, chociaż bardzo tęsknię za moją małą księżniczką) i zabiorę je w pewne miejsce. Po drodze spotkamy Jungkooka, który zabierze Hae na plac zabaw, a my zostaniemy wtedy sami. Pod pretekstem niespodzianki zabiorę ją na dach najwyższego budynku w mieście i tam podaruję bukiet składający się z tysiąca róż (który wcześniej schowam, choć nie wiem, czy nie przesadzam z tysiącem, ponieważ on będzie bardzo duży). Wiem, że to zbyt łatwy pomysł. Nie będę naciskać za pierwszym razem, by wróciła do mnie. Plan polega na tym, żeby od nowa sprawić, żeby zauroczyła się we mnie. By wiedziała, że bardzo zależy mi na niej.

-Jimin nie przesadzasz? ta tablica wygląda strasznie - odezwał się głos za mną. Odwróciłem się i spojrzałem na swojego hyunga.

-Nie wiedziałem, że tak to wygląda...nie mogłem poukładać myśli w głowie, a to mi pomogło...- zacząłem odpinać wszystkie zdjęcia, ale poczułem rękę Jina na swojej.

-Czemu mnie powstrzymujesz?

-Jeśli to ma ci pomóc to rób to dalej...- spojrzał na plan swoim przenikliwym wzrokiem. -Masz plan B i C w razie czego?

-Mam, ale oba wydają mi się kiepskie - wzdychnąłem. - Wiesz restauracja i kwiaty...nie miałem innego pomysłu.

- No masz rację to trochę oklepane...macie jakieś swoje miejsce? takie o, którym wiecie tylko wy...nikt inny - przez chwilę nie wiedziałem o co chodzi i o jakim miejscu mam myśleć, ale po jakiejś chwili doszedłem do wniosku, że mamy takie miejsce!

-Już wiem co mam robić! Dziękuję Jin! - objąłem przyjaciela.

-Nie chcę cię zniechęcać, ale rób to wszystko spokojnie i bez pośpiechu. Y/N w ogóle ci nie ufa. Ciężko będzie odbudować to zaufanie.

-Zdaje sobie z tego sprawę - spojrzałem na zegarek. -Muszę już jechać. - oderwałem się szybko od niego

-Czeka mnie kilka godzin drogi, a chciałbym tam dojechać przed 11 - wziąłem z łóżka walizkę i torbę, którą zarzuciłem sobie na ramię. - Wrócę jak odzyskam Y/N.

-Walcz...wiem, że potrafisz! Będziemy trzymać za ciebie kciuki - podniósł pięść w geście pocieszenia, a ja uśmiechnąłem się. Cieszyłem się, że mimo tego, że jakiś czas temu byłem jednym, wielkim zlepkiem nieszczęścia oni mnie nie zostawili choć wiedzieli, że to moja wina.

-Dziękuje Seokjin. Podziękuj reszcie! - pożegnałem się z przyjacielem i ruszyłem do czarnego suva.

Podczas drogi słuchałem czego popadnie... od chicken noodle soup do coveru Jungkooka. Było to naprawdę dużo. Przesłuchałem cały album Map of the soul, mimo, że nie brałem udziału w czwartej części. Skoro Persona (mimo, że wydana tak dawno temu) była hitem to nie dziwię się, że Shadow i Ego były krok od uzyskania grammy. Szkoda, że nie widziałem jak powstaje Self. Naprawdę żałuję, że byłem wtedy w wojsku. Nawet nie zauważyłem kiedy mijałem Icheon, a potem Daegu. Im bliżej byłem Busan tym bardziej zacząłem się denerwować.

Mimo wszystko po dotarciu na miejsce od razu ruszyłem do drzwi. Y/N nie zdążyła ich nawet otworzyć, a już usłyszałem pisk Hae.

-Tata! Tata! Tata! Tatuś jest! Mamo! Mamo! Otwórz tatusiowi drzwi! - zaśmiałem się pod nosem, a po jakieś chwili poczułem jak Haeun wpada mu w ramiona.

-Tatuś! Tęskniłam! - pisnęła czterolatka wtulając się w moją szyję.

-Bąbelku ja też tęskniłem...brakowało mi ciebie i twojej mamy... - uśmiechnąłem się do kobiety czuły wzrokiem. Czekaj! Czy mi się wydaje czy Y/N się zarumieniła?

Postawiłem dziewczynkę na podłodze i podałem Y/N duży bukiet róż. Przyjęła je z nieśmiałym uśmiechem.

-Jedziemy tatusiu? - złapałem dłoń dziewczynki, a po chwili podniosłem ją i pogłaskałem po czarnych włosach.

-Jedziemy jeśli mamusia się zgodzi.. - spojrzałem jej głęboko w oczy. Wiedziałem, że jest teraz skołowana.

-Jedziemy - odpowiedziała w końcu i ruszyła do samochodu wcześniej zabierając torebkę z szafki na buty. Udałem się za nią przy okazji przybijając piątkę z Haeun.

Wiedziałem gdzie się kierować.

Czas wcielić plan w życie.

Przez całą drogę kusiło mnie, by położyć dłoń na jej kolanie, jednak przypomniały mi się słowa Jina o zaufaniu.

-Spokojnie Jimin...wszystko stopniowo - mówiłem sobie w myślach, chociaż gdybym mógł już dawno smakowałbym jej ust i ciała.

-Tatusiu za ile będziemy na miejscu? - odezwała się Hae, która siedziała w foteliku za mną.

-Jeszcze chwila skarbie - odpowiedziałem dziecku wpatrując się w drogę. Nie mógłbym dopuścić, by coś im się stało.

-Y/N...- położyłem dłoń na jej dłoni, którą trzymała na kolanie. - Chciałabyś...

-Nie - odpowiedziała przerywając mi, a ja cofnąłem dłoń. Nie powiem zgasiła mnie i to porządnie. Jednak...przez chwilę zauważyłem, że powstrzymuje śmiech. Coś jest nie tak...

-Ale na wesołe miasteczko skręca się w lewo, a nie w prawo...- odparła wpatrując się w szybę.

-Zmiana planów - odpowiedziałem pewny siebie. - Jedziemy do parku.

-Zabawne Jimin...co ty kombinujesz? - oparła się plecami o fotel i skierowała swój wzrok na moją twarz. Splotła ręce na wysokości klatki piersiowej i zmrużyła oczy.

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła...skarbie - odpowiedziałem pewny siebie i zaparkowałem auto przy wejściu głównym do naszego celu. Za drzewem zauważyłem Nama (skąd on się tu wziął?).

-W takim razie już dawno powinieneś tam się palić - odpyskowała i wysiadła z samochodu trzaskając drzwiami. Haeun podskoczyła.

-Tato! Widziałam wujaszka Nama... będę mogła do niego iść? - zapytała bawiąc się paluszkami.

-Właśnie taki miałem plan skarbie - szepnąłem do dziecka. - Tatuś pójdzie z mamusią na spacer.

-Tatusiu postaraj się - odpowiedziała również szeptem, gdy po chwili drzwi po stronie dziecka się otworzyły.

-Chodź Hae pójdziemy z tatusiem na spacer... - odpięła dziecko, a ja wysiadłem z auta. Gdy obie oddaliły się od samochodu zamknąłem go.

-Tato! - dziewczynka podbiegła do mnie i wyciągnęła rączki, bym wziął ją na ręce. Uczyniłem to z przyjemnością. Dziewczynka była taka leciutka. Taka drobna. Ciężko było mi uwierzyć, że mam ją przy sobie i będę widzieć jak dorasta. Jak robi się z niej najpiękniejsza kobieta świata, jak znajduje ukochanego (którego wykastruje) i wychodzi za mąż (którego uprzednio przed ceremonią nafaszeruję ołowiem, by nie popełnił takich błędów jak ja). - Kocham cię.

-Ja ciebie też kocham - ucałowałem jej czoło i ruszyłem przed siebie. Y/N dołączyła do nas. Hae trzymałem jedna ręką dzięki czemu czułem jak moja druga dłoń ociera się o dłoń dziewczyny. Chciałbym spleść nasze palce i nigdy nie puścić, ale gdzieś z tyłu mojej głowy ciągle słyszałem głos Jina o zaufaniu. Nie mogę się spieszyć, bo stracę je na zawsze. Gdyby to się stało straciłbym sens życia.

-Wujek Nam! - krzyknęła Haeun, a ja postawiłem ją na ziemi. Od razu pobiegła do mężczyzny i rzuciła mu się w ramiona. Nam ucieszony podniósł dziewczynkę na ręce, by ona mogła się w niego wtulić.

-Hae! Kruszynko brakowało mi ciebie - przytulił ją, a do nas krzyknął.

-Zajmijcie się chwilę sobą! Zabiorę ją do reszty! - pomachał nam i odszedł prawdopodobnie w stronę placu zabaw. Nareszcie byłem z nią sam na sam. Nie wiem czy mi się to przywidziało, ale Y/N chyba się uśmiechnęła. Nie mam pewności czy to dlatego, że zobaczyła Hae z ulubionym wujkiem czy dlatego,że jesteśmy sami. Co ja gadam...na pewno nie cieszy się z tego drugiego. Przecież ona mnie nienawidzi. To znaczy tak myślę, bo odkąd odebrałem ją z domu mam wrażenie, że się ze mną drażni.

Y/N ruszyła w głąb parku. Udało mi się ją dogonić więc po chwili szliśmy równo i obok siebie. Jedynym problemem była ta cisza. Chciałbym coś powiedzieć, ale w tym momencie nie potrafiłem znaleźć żadnego sensownego tematu. Spojrzałem na swoje buty, a dziewczyna ruszyła do naszego drzewa, które jako jedyne miało na tyle nisko gałąź, że można było na niej usiąść. Y/N przerzuciła nogę i usiadła na gałęzi przodem do pnia i poklepała miejsce przed nią. Usiadłem dokładnie tak jak ona tylko na przeciwko niej. Spojrzałem w dół w jej oczy, a ona w górę w moje.

-Y/N...

-Jimin...-przerwała mi. - Wiem, że się starasz nas odzyskać...

-Ale? - zapytałem domyślając się o co chodzi.

-Jakie ale? - zapytała zdziwiona przechylając głowę w bok.

-Zawsze jest jakieś "ale" chciałaś pewnie powiedzieć, że nie mam już u ciebie szans prawda? - spojrzałem na jej dłonie, którymi opierała się o gałąź.

-Wiem o tym całym planie...nie ma "ale". Tylko...widze jak się starasz...chciałam Ci powiedzieć, że nie jestem już z Jungkookiem - natychmiast spojrzałem na jej twarz chcąc sprawdzić czy rzeczywiście mówi prawdę. Ona nie kłamała!

-Naprawdę? - zapytałem ucieszony. - Czyli mam szansę?

-Nie twierdzę, że tak...- mruknęła, ale zaraz potem przysunęła się do mnie bliżej. - Ale daj mi czas. Widzę, że wszystkiego żałujesz, a ja naprawdę chciałabym, by Hae była szczęśliwa.

Nie mogłem się powstrzymać i przyciągnąłem jej ciało bliżej mojego. Przytuliłem ją czując, że niedługo się rozpłaczę. Za dużo emocji!

-Ja za to chciałbym, by nie tylko Hae była szczęśliwa. Bardzo zależy mi na tobie Y/N. Wiem, że ciężko będzie odbudować twoje zaufanie po tym wszystkim, ale na ciebie będę nawet czekać tysiąc lat.

Dziewczyna wtuliła się we mnie, a ja nareszcie czułem się kompletny.

-Kocham cię - szepnąłem dziewczynie do ucha i pogłaskałem po plecach. Ucałowałem czubek jej głowy tak jak zawsze i zacząłem pocierać jej ramię. Brakowało mi tych czułości. Brakowało mi jej ciepła. Tęskniłem za jej ramionami, którymi zawsze uśmierzała mój ból. Z każdą mijającą chwilą czułem jak Y/N sie uspokaja. Chciałbym tak trwać cały dzień.

Dziewczyna odsunęła się ode mnie, ale to nie był koniec. Spojrzała mi w oczy i następnie.

Jej usta.

Dotknęły moich.

🌹🌹🌹





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top