°2
Tak żyje. Tak nie mam koronawirusa.
🌹Szczera rozmowa🌹
Następnego dnia jak zwykle wstałam z łóżka i zeszłam na dół w samej piżamie. Tato zajmował się sączeniem kawy z jego ulubionej filiżanki, a mama w tym czasie szykowała posiłek dla bliźniaków. Dziś środa, więc żadne z nas nie musiało się nigdzie spieszyć. Każde z nas miało swoje zajęcia na później. Ja zaczynałam lekcje po dziesiątej, bliźniaki miały godzinę wolną, mama mogła otworzyć klinikę dopiero po dwunastej, a tata jako prowadzący music bank ma cały dzień wolne i pracę zaczyna dopiero wieczorem. Gdy stanęłam przed wejściem do pomieszczenia zauważyłam jak tata przyglądał się mamie. Co chwilę jego wzrok lądował na jej osobie. Widać było, że jest w niej po uszy zakochany. Przekroczyłam próg kuchni i przywitałam się z domownikami. Usiadłam przy stole, a mama posłała mi czuły uśmiech i podeszła do mnie całując w czoło.
-Dobrze Ci się spało córeczko? - zapytała kierując na mnie całą swoją uwagę.
-Dobrze Mamusiu - odpowiedziałam i wzięłam do ręki chleb i zaczęłam robić sobie małą kanapkę na śniadanie. - Dzisiaj wrócę później niż zazwyczaj. Mam dodatkowe zajęcia z matematyki.
-Ale tobie nie są one potrzebne… - odparł tata. - Przecież jesteś najlepsza w klasie.
-Ale boję się, że czegoś nie wiem i zawalę testy, a wiesz jakie są one dla mnie ważne - upewniłam tatę. - Nie martw się będę tam bezpieczna.
On jedynie wyjrzał zza gazety, którą wcześniej zaczął czytać i odłożył ją na stół.
-O której kończysz? - zapytał zdejmując okulary do czytania z nosa. - Przyjadę po ciebie.
-Nie musisz tatusiu. Siwon mnie odprowadzi - oznajmiłam i wzięłam pierwszy gryz kanapki.
-A czy Siwon może zostać u nas na chwilę? - zapytał podekscytowany Haeseo. - Bo ostatnio obiecał, że pogra ze mną w Fifę.
-Siwon jest dzisiaj zajęty - oznajmiłam z widoczną zazdrością młodszemu bratu, a mama zaśmiała się pod nosem.
-Co cię tak bawi mamo? - zapytałam oburzona.
-Nic córeczko - prychnęła śmiejąc się, a tata spojrzał na nią zdziwiony. Sama zastanawiałam się o co jej chodzi.
-I tak po ciebie przyjadę - oznajmił tata ignorując mamę. - Nie ufam temu chłopakowi.
-Ale Tato…- chciałam coś powiedzieć, by zmienił zdanie, ale on mi przerwał.
-Chcę byś była bezpieczna, a będziesz wracała dość późno. Będę czuł się lepiej, gdy sam cię przypilnuje, a nie oddam w ręce tego dzieciaka…- wstał z krzesła i podszedł do mnie kucając przy moim krześle. - Boję się o ciebie w końcu jesteś moją córką.
-Ale ja nie jestem już małym dzieckiem Tato…Siwon to mój przyjaciel i znamy się od zawsze czemu nie potrafisz go zaakceptować? - zapytałam przygnębionym głosem spoglądając ojcu w oczy. - Czemu nie potrafisz nam zaufać? Damy sobie radę…
-Hae nie zgadzam się, żeby on cię odprowadzał. Nie wierzę, ani nie ufam temu dzieciakowi dostatecznie, by powierzyć mu mój skarb - odgarnął moją grzywkę i ucałował uroczo czoło. - Musiałby chyba skoczyć w ogień, żebym mu zaufał.
-Tato…Siwon to mój najlepszy przyjaciel i to chyba dostateczny dowód, żeby mu ufać. Nigdy mnie nie zranił, ani nie skrzywdził. Zawsze mi pomagał i bronił przed innymi, gdy wszyscy wytykali moją bliznę palcami. Chociaż sprobuj…prosze tato - wychlipałam, a on ostatecznie odwrócił wzrok i wzdychnął.
-Masz co chwilę pisać do mnie, że jesteś cała i zdrowa…jak nie odpiszesz w przeciągu dziesięciu minut przyjeżdżam po ciebie i nie ma żadnej dyskusji - rzekł, a ja rzuciłam się mu na szyję. Wiedziałam, że go przekonam. Moje oczy sprawiają cuda. Dziękuję mamo, że odziedziczyłam po tobie ten cudowny błękit. Będę Ci wdzięczna całe życie.
-Jimin Seo i Rin muszą już jechać do szkoły - odezwała się mama za moimi plecami i przekazała mu pojemniki z posiłkiem dla nich. - Spakowałam im picie.
-Dobrze kochanie - wziął rzeczy z jej rąk i ucałował przelotnie jej czoło. - Idziemy dzieci! Kto jest gotowy na kolejny fajny dzień w szkole?
-Szkoła nie jest fajna - mruknęła Rin szurając nogami o podłogę.
-To prawda - potwierdził Seo biorąc do rąk plecak i założył go na plecy.
-Wrócę za godzinę skarbie - rzekł tata do mamy i nachylił się nad nią i pocałował mocno w usta. - Będę tęsknił.
-Ja też meżusiu - odpowiedziała mama głaszcząc policzki mężczyzny. Wzdychnęłam wzruszona i oparłam się łokciem o stół obserwując tą uroczą scenę. - Uważaj na siebie i dzieci. Jedź ostrożnie i wróć szybko do mnie.
-Dziękuję, że się tak o mnie martwisz. O mnie i dzieci - objął ją i przytulił do siebie. - Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham, ale musisz już iść, bo dzieci spóźnią się na zajęcia - odparła mama odsuwając się od bezpiecznych ramion taty.
On cofnął się nie spuszczając wzroku z mamy i udał się do korytarza zgarniając wcześniej klucze do samochodu.
-To teraz mamy czas by pogadać - rzekła mama i usiadła tuż obok mnie. - Muszę się ciebie o coś zapytać i liczę na szczerą odpowiedź.
-Co się stało mamo? - zapytałam zaskoczona spoglądając w jej twarz i nabierając podejrzeń.
-Coś się stało wczoraj wieczorem? Płakałaś… - zapytała mama opierając się policzkiem o rękę, którą oparła się o stół.
-To nic ważnego - mruknęłam spoglądając na dłonie, które splotłam pod stołem. - Mam ostatnio ciężki czas.
-Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko…podejrzewam, że tu chodzi o Siwona, prawda?
-Nie to nie przez niego… To przez…przez…
-Siwona - przerwała mi patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem.
-Mamo…to boli…- odezwałam się w końcu. - To boli patrzeć na niego, kiedy on widzi we mnie tylko przyjaciółkę.
-Podejrzewałam, że zakochałaś się w nim - przysunęła się bliżej, by objąć mnie rękami. - Myślę, że pewnego dnia zrozumie swoje uczucia. Od kiedy czujesz coś więcej do niego?
-Jakieś pół roku, gdy poszliśmy na przyjęcie urodzinowe do naszego kolegi z klasy… - przerwałam na moment zastanawiając się czy powiedzieć jej prawdę.
-Coś się wtedy wydarzyło? - zapytała zmartwiona.
-Stało się o wiele za dużo…mamo…- cofnęłam się spoglądając na nią. - Obiecaj, że nie powiesz tacie..na mały palec.
-Obiecuję - złożyliśmy obietnice i z powrotem wtuliłam się w jej ramiona.
-Jeden z kolegów Siwona przyniósł alkohol…każdy pił…- wyznałam. Wiem, że mam dopiero siedemnaście lat, ale zawsze byłam grzeczna. - Ja też piłam i to tak jakby trochę za dużo. Nie pamiętam połowę rzeczy, ale jedną pamiętam aż za dobrze…gra w butelkę.
-I musiałaś iść do szafy z Siwonem na siedem minut? - przerwała mi pytaniem, ale zaprzeczyłam.
-Kazali nam iść do pokoju na godzinę, takie było wyzwanie, ale tam stało się więcej niż tylko pocałunek…-wychlipałam wycierając łzy z twarzy. - Mamo to był mój pierwszy raz!
-Kochaliście się? A on to pamięta? - zadała pytania mama będąc trochę zła.
-Tak kochaliśmy się, ale rano byłam tak zawstydzona, że od razu powiedziałam mu, żebyśmy to puścili w niepamięć. Że to był błąd.
-I co on na to?
-Od tamtego czasu stał się straszny…zajmował się wszystkim byle by tylko się ze mną nie spotkać…a gdy dochodziło do tego nie był taki jak przed tym zdarzeniem. Żałuję, że to wtedy powiedziałam. On chyba mnie nienawidzi…- wyznałam, a mama odsunęła się ode mnie.
-Myślę, że on też coś czuję i specjalnie chce się od ciebie odsunąć.
-Tak myślisz? - zapytałam, a mama przytaknęła. Przytuliłam się do niej. - Musisz z nim porozmawiać.
-Dziękuję mamo…dziękuję, że jesteś… - wtuliłam się bardziej w jej ramiona, a ona pogłaskała mnie po włosach.
-Zawsze będę kochanie…zawsze będę dla ciebie - pocałowała moje czoło. - W końcu jesteś moim skarbem.
🌹 🌹🌹
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top