Obojętność jak śmierć

Wstawałam jak zawsze około 5.30, ubierałam się i schodziłam na dół. Jednak dziś był wyjątkowy dzień.. 26 urodziny mojego chłopaka. Stwierdziłam że nie będę go jeszcze budzić, i dam mu pospać. Zeszłam po cichutku na dół i zaczęłam szykować śniadanie. Po chwili zadzwonił dzwonek. Modliłam się żeby tylko głośny dźwięk nie obudził Oskara. Jednak wszystko poszło nie po mojej myśli. Oskar zeszedł na dół i patrzył na mnie chłodnym wzrokiem, nie witając się ze mną poszedł się ubrać. Zraziło mnie to do niego, miałam ochote zamknąć się w pokoju i przepłakać cały poranek. Stwierdziłam że się nie poddam tak łatwo i normalnie będę wszystko robić.
Weszedł do kuchni..
Dzień dobry Kochanie - odparłam patrząc się z lekką pogardą i wymuszonym uśmiechu...
Cześć Kotuś. Coś się dzieje ? - odparł jak gdyby nigdy nic się nie stało...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top