1
Nastał piękny pogodny dzień. Wręcz wspaniały na mecz, który odbędzie się późnym po południem. Ale najpierw trzeba będzie wstać. Byron nie jest zbytnio rannym ptaszkiem chociaż codziennie wstaje o szóstej rano. Bo śniadania jadło się zawsze o siódmej.
**********
Blondyna obudziły śpiewy ptaków za oknem. Które od czasu do czasu stukały w szkoło i plastikową ramę okna. Wyskoczył przy tym z łóżka, zauważając, że jest już wpół do siódmej. Jakby spał dłużej przespał by całe śniadanie, a tego to jego rodzice a zwłaszcza mama strasznie by się czepiała.
Przez co chłopak szybko się ubrał i wręcz,,pobiegł" po schodach skręcając w lewo od razu po zejściu na pierwsze piętro. Blondyn znalazł się w jadalni połączonej z kuchnią. Stół był zastawiony obrusem ozdobionym złotymi ozdobami przy brzegach a na środku złoto różany wzór. Na stole znajdowało się różnorodne śniadanie składające się z dwóch rodzajów sałatek, ryżu i ryb.
Yuuki przeszyła syna spojrzeniem ale nie spóźnienie Byrona wprawiło ją w zły humor. Natsumi już siedziała przy stole. Była wyraźnie podekscytowana oczekując na dzisiejszy mecz.
Zasiedli do posiłku. Przez kolejne dziesięć minut nie było słychać żadnych rozmów. Lecz rodzice byli wyraźnie podenerwowani. Na co zwróciło uwagę rodzeństwo. I trwało to, tak długo aż Byron spytał:
-Czy coś się stało?
W tym czasie uważnie przyglądał się rodzicom. Którzy nie wyglądali za zaskoczonych zadanym do nich pytaniem. Wyprostowali się bardziej i Yuuki odrzekła:
-Tak, dostaliśmy wczoraj kartotekę z waszymi ocenami i nie są one wystarczająco dobre.Oczywiście mówię tu o ocenach Natsumi. Bo twoje Byron są w porządku chociaż jak na ciebie mogłyby być lepsze.
Mówiąc o ocenach dziewczyny Yuuki przeszyła ją chłodnym spojrzeniem jednocześnie pełnym gniewu.
- Co ja takiego zrobiłam?-Krzyknęła na cały głos Natsumi.
-Nie denerwuj się! Nie wypada, żeby członkini rodziny Love'ów tak odnosiła się do rodziców.
Na chwile nastało milczenie, nikt nie odważył się rzec ani słowa. Ciszę jednak przerwała pani Love, która dodała:
-Twoje oceny składają się głównie z dwójek,trójek a nawet jedynek. To karygodne, że dziewczyna z tak zacnej rodziny zdobywa tak złe oceny. I dlatego postanowiłam, że dostaniesz zakaz grania w piłkę nożną do puki nie poprawisz ocen.
Rodzeństwo osłupiało, nie spodziewało się takiej decyzji. Byron nie odezwał się ale wiedział, że Natsumi nie przeboleje tej decyzji. Kochała piłkę nożną tak samo mocno jak on ale miała bardziej wybuchowy charakter. Było pewne, że nie będzie się stosowała do zakazu. Ale on był spokojny, już od najmłodszych lat nabierał pewnego dystansu do wybuchowych zachowań i zawsze stosował się do zakazów nadawanych przez matkę.
Mogło by się wydawać, że Byron miał nie zwykły dar przepowiadania przyszłości. Bo właśnie w tej chwili można było usłyszeć oburzony głos blondynki:
-Jak to! A co z dzisiejszym meczem?-Wykrzyknęła.
-Nie pójdziesz. To ostateczna decyzja i nie próbuj się jej sprzeciwiać.-Dodała Yuuki.
W tej o to chwili Natsumi wstała i poszła obrażona do swojego pokoju. Blondyn spojrzał w ślad za nią szczerze zastanawiając się co głupiego wymyśli żeby znaleźć się na boisku. Po zjedzonym śniadaniu Byron spędzał czas w swoim pokoju. Czytając coś od czasu do czasu albo po prostu patrząc w jasno błękitny sufit. Gdyż był to dzień wolny i nie trzeba było iść do szkoły. Pewnym momencie usłyszał szelest. Na początku myślał, że to wiewiórka ale postanowił to sprawdzić. Wstał z łóżka i podszedł do jasnego parapetu. I zobaczył to co podejrzewał od samego początku. Natsumi przeskakiwała właśnie przez płot. Nie rozumiał jej, rodzice przecież poszli do pracy. To jeśli chciała uciec to mogła spokojnie wyjść prze furtkę.Nie lubił się zbytnio mieszać w nie swoje sprawy. Ale musiał ją odnaleźć bo inaczej miałaby jeszcze większe kłopoty.
Rozglądał się po parku w poszukiwaniu siostry. Wiedział, że razem z drużyną zawsze trenowała na boisku po blisko fontanny, która była w czymś w rodzaju centrum parku. Szukał ją cięgle przez długie godziny ale jej nie znalazł. Postanowił, więc że pójdzie na mecz. Bo tam istniało większe prawdopodobieństwo spotkania jej. Akurat zbliżała się 17:00 o której to miał zacząć się mecz.
**********
-Mecz właśnie się rozpoczyna! Raimon kontra Feniksy! Zapowiada się bardzo interesujący mecz!- Krzyknął entuzjastycznie komentator.
-Feniksy rozpoczynają pierwszą połowę!
A po chwili dodał:
-Widać, że obie drużyny są podekscytowane i mocno zmotywowane dzisiejszym wydarzeniem.
Istotnie tak było ale Raimon był też wyraźnie zdezorientowany. Czego nie zauważył komentator i tłumy kibiców na trybunach. Ale dlaczego? Przecież byli dobrze przygotowani. Po głowach chodziły im tylko ostatnie słowa Byrona ,, Chwilowo odpuszczam z piłką nożną. Na razie muszę uzupełnić zaległości". Było to dość niedawno, więc wielkie było ich zdziwienie gdy mecz rozpoczęła dziewczyna. Można powiedzieć, że wręcz identyczna do Byrona. Nie którzy pomyśleli nawet, że Byron i okłamał i ... że on wcale nie jest chłopakiem ale dziewczyną. Jak większość osób które go zobaczyły, uważało. Ale Raimon nie miał zbytnio czasu przejmować się ewentualnymi powiązaniami rodzinnymi. Trwał mecz i na tym trzeba było się na razie skupić.
Niektórzy zbytnio się w to wgłębiali co spowodowało, że Natsumi szybko przeszła przez obronę i kierowała się w kierunku bramki Raimon'a. Zawodniczka stała przed słynnym Markiem Evans'em, nazywanym prze niektórych Endou'em Mamoru. Blondynka rozpoczęła swoją technikę hissatsu. Piłka odbiła się od ziemi. Zawodniczka w czerwono-pomarańczowym stroju wręcz identycznym co wcześniejsza Akademia Zeusa tyle, że w innych kolorach. Wyrosły jej czarne skrzydła i podleciała on razem z piłką do góry, krzyżując ręce, a gdy odczepiła je od siebie, wytwarzała się wielka energia, która skupiła się na piłce.
Można by rzec, że robiła przy tym ataku identyczne ruchy co Byron.
Ale jednak coś ich różniło. A były to czarne skrzydła i nazwa ataku chociaż i sama nazwa była bardzo podobna.
- Szatańska wiedza!- Krzyknęła, gdy piłka kierowała się coraz bliżej bramki.
-Ręka Majina!
Piłka wleciała w lewy górny róg bramki.
-Gol! Wpadła!-Wykrzyknął komentator. A po chwili dodał:
-Evans nie dał rady tego powstrzymać!
Zbiegiem czasu a tak dokładniej sześciu, siedmiu minut Natsumi zdobyła drugiego gola dla swojej drużyny. Sposób odbierania piłki, obrony i ataków przytłoczył Raimona. Słowa komentatora nie polepszyły sytuacji:
-Raimon jest przytłoczony stylem gry Feniksów!
Nastepne słowa wcale nie były lepsze:
-Dzisiejszy Raimon wydaje się być zdekoncentrowany! Co do diabła się dzieje?!
To był trudny mecz a raczej pierwsza połowa.
- Koniec pierwszej połowy! Feniksy prowadzą dwa do zera! czy marzenie Raimona o wygranej umiera?!
W trakcie przerwy Raimon miał stosunkowo mało czasu na wymyślenie jakiejkolwiek strategi przeciwko ,,przytłaczającemu"stylowi gry Feniksów. Ale trudno było cokolwiek wymyślić gdy nawet trener nie za bardzo wiedział co począć i jak zatrzymać ich dynamiczne i szybkie kontrataki. Problem istniał też w niepokonanym strzale Natsumi, którego nijak nie mógł powstrzymać Mark. Powrócono nawet do tematu jej niezwykłego podobieństwa do Byrona. Choć dalsze wgłębianie się w temat przerwał głos trenera oznajmującego, że mecz niebawem się zacznie.
Komentator zaczął obwieszczać początek drugiej połowy. Tym razem rozpoczynał Raimon. Poprzez szybkie podania zawodnicy Feniksów nie mogli zdobyć piłki. Wydawało się nawet, że Raimon znalazł sposób na strategiczną grę przeciwników. Jednak to nie był koniec meczu a Natsumi była wyraźnie poirytowana zbiegiem wydarzeń. Bo jak się jej dziwić w końcu zawodnicy Raimona byli jedynymi osobami, którzy zabrali jej między czasie piłkę. ,,Jedynymi osobami?". Oczywiście wliczając w to jeszcze Byrona, który zawsze umiał zabrać jej piłkę.
Dostało dziesięć minut do końca drugiej połowy. Między czasie Raimon zdobył dwie bramki. Doprowadzając do remisu. Udało się im odkryć sposoby na przejście niepokonanych jeszcze przez nikogo taktyk. Ale ,,Szatańską wiedzę'' Natsumi Mark nadal powstrzymywał z trudnością. Problemem okazał się też ,,Piekielny czas''. Druga technika Natsumi tyle, że bardziej obronna. Ich używała najczęściej ale były one jednocześnie strasznie podobne do ,,Boskiej wiedzy'' i ,,Rajskiego czasu''Byrona. Mecz trwał. Zawodnicy walczyli zaciekle ale nikt w czasie tych dziesięciu minut nie nie był w stanie zdobyć zwycięskiego gola warunkującego wygranie meczu. Walczyli... walczyli o ten jeden punkt przewagi jednak ich zmagania przerwał komentator:
-Koniec meczu! Mecz zakończony remisem dwa do dwóch! Co to był za emocjonujący mecz!
Natsumi nie wytrzymała. Była wręcz wściekła. Zawodnicy właśnie żegnali się ze sobą. Natsumi nie podeszła do nich wręcz przeciwnie nie chciała tam podchodzić. Ona nie zamierzała podejść za to podszedł ktoś inny. A był to Mark, który wystawił rękę do przodu by się z nią pożegnać. Wypadało tak zrobić. Ale ona zamiast podać rękę odtrąciła ją. A na dodatek prawą zrobiła ruch do tyłu, podnosząc ją i robiąc mocny zamach. Który miał trafić w brzuch Marka. Jednakże noga nie dotknęła Marka. Gdyż nogę dziewczyny chwycił chłopak w zielonej bluzie a na głowie nosił kaptur zakrywający jego twarz. Tylko Natsumi rozpoznała chłopaka. Po czym nieznajomy rzekł:
- Co ty robisz?
-Nie powstrzymuj mnie Byron?
Zawodnicy Raimona znieruchomieli na te słowa. Natsumi była wyraźnie wściekła i oburzona jego obecnością. Przez co ,,uderzyła go'' w twarz zrzucając jego głowy zielony kaptur. Z pod kaptura wyszły długie blond włosy, które najwyraźniej starał się ukryć skoro nie wszedł na boisko już z ściągniętym kapturem. Moment ten był bacznie obserwowany przez zawodników i trenera Raimona a zwłaszcza przez kapitana, który stał najbliżej rodzeństwa. Feniksy wraz z trenerem już poszli do szatni. Komentator i fani też już wyszli, dostał tylko zespół Raimona ich trener, Natsumi i oczywiście Byron. Gdy wszystkim ukazała się już cała ,,zawartość''z pod kaptura. Rozległo się tylko ciche echo. Pełne zaskoczenia, zdziwienia a nawet pod znakiem zapytania:
-Byron?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top