Zrozumieć siebie
Pov. Polska
Cholera. Oklapł mi. A tak było dobrze na początku. Pierdole to. Muszę ją przeprosić. Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzi.
R: Nie zadowoliła cię? – Wzdrygnąłem się na dźwięk jego głosu. Spojrzałem na opierającą się o ścianę postać. Kurwa. Jeszcze jego brakowało. Chciałem pozbyć się z mojej głowy wszystko co wiązało się z tym cholerstwem. Naprawdę? Nie dacie my wytchnąć?
P: Spierdalaj. – Odpowiedziałem mierzwiąc włosy ze złości.
R: Naprawdę nie było innego miejsca na to? – Coraz bardziej wkurwiała mnie jego ciekawość.
P: Powiedziałem byś spierdalał. – Rzekłem agresywniej.
R: Nie spierdolę bo mam tu za chwilę zajęcia. – Chciałem się już mu odgryźć ale powstrzymałem się. Nie chcę z nim gadać by się odczepił. Mam co innego na głowie czego chcę się bardziej pozbyć. Minąłem go by pójść w jakąkolwiek stronę myśląc nad następnym ruchem lecz Rosja szybko chwycił mnie za nadgarstek. Zastygłem napinając mięśnie.
R: Co ciebie naszło? – Odwróciłem się napięcie i spojrzałem w jego chłodne spojrzenie.
P: Jeżeli jeszcze raz się mnie o coś zapytasz przysięgam, wydłubię ci oczy i zrobię z nich kulki analne, które wsadzę ci do tej twojej ciekawskiej dupy! – Zasyczałem w jego stronę. Flagowiec stojący naprzeciw mnie nadal miał spokojną twarz przez co jeszcze bardziej odczuwałem wściekłość. Nie tylko na niego.
R: Musisz się uspokoić. – Powiedział nadal trzymając mnie za przegub.
R: Nie chce by ktoś nieuważny zginą z twojej ręki. – Trzęsąc się z negatywnych emocji zacząłem głęboko oddychać patrząc się na niego. Po chwili Uśmiechnąłem się mówiąc.
P: Ja w przeciwieństwie do ciebie jeszcze nikogo nie zabiłem. – Na moje słowa lekko się skrzywił i mnie puścił a ja odzyskiwałem panowanie nad moim ciałem.
P: Jedyne co bym mógł zrobić to pobić jegomościa to utraty przytomności. – Rosja lustrował mnie chyba tylko sprawdzić czy aby wyglądam na taką osobę. Uwierz wyglądam.
R: Dlaczego to zrobiłeś? – Zwęziłem usta.
P: A co? – Odsunąłem się od niego rozkładając ręce na boki.
P: Tylko tobie można kogoś kochać? Też niekiedy potrzebuję trochę namiętności.
R: Wykorzystałeś ją. – Przeszły przeze mnie ciarki.
P: To nie twoja sprawa. – Powiedziałem przez zęby. Prawda zrobiłem to. Nie chciałem ale myślałem, że dzięki temu pozbędę się wszelkich obrazów z nim związanych. Uprawiłem z nią sex tylko dlatego by na chwilę nie myśleć o tamtym popołudniu. Było dobrze dopóki nie zaczęła mnie całować. Miała szorstkie usta, które za każdym razem mnie kaleczyły a kiedy mnie pocałowała w usta... Co za okropne uczucie.
R: Jeżeli jestem świadkiem złamania jednego z wielu zakazów w tej akademii to chyba powinienem to zgłosić.
P: Szantażujesz mnie? – Zmrużyłem oczy.
R: Może. – Patrzyliśmy się na siebie w milczeniu czekając, który odwróci wzrok. Rosja pierwszy zrobił ruch i odsunął się od ściany.
R: Lepiej chodźmy stąd zanim ktoś cię zobaczy w takim stanie. – Powiedział ciągle mi się przypatrując. Podniosłem jedną brew i spojrzałem na siebie. Miałem na sobie beżową koszulę, która teraz była rozpięta i wisiała na mnie nie mając w niektórych miejscach guzików a na ciele czerwieniły się malinki. Przyznam była ostra. Prychnąłem podpierając ręce na biodrach.
R: Mam zapasową bluzę. – Powiedział.
R: Dam ci ją a w zamian powiesz mi co się stało. – Patrzyłem się na niego prostując się i poprawiając ubranie. Dlaczego w ogóle się mną interesuje?
P: A nie masz przypadkiem zajęć? – ciągle nie spuszczając z niego wzroku zapinałem koszulę na guzikach, które pozostały.
R: Nie mam zamiaru puścić się wolno w tych łachmanach być raził innych w oczy swoim ciałem. – Zaśmiałem się pod nosem.
P: Nie w takich rzeczach się chodziło. – Spojrzałem w dół.
P: Kurwa! – Na materiale gdzie powinna być kieszeń teraz znajdowała się dziura, która ukazywała moje czerwone ciało. Wpatrując się w nią podrapałem się po głowie. Aż tak mnie pragnęła? Westchnąłem ciężko.
P: Masz nadal tą bluzę?
****Kilka minut później****
Siedzieliśmy na ławce placu akademii. Słońce świeciło nam w twarz a ja nadal się zastanawiam jak pozbyć się tych dziwnych emocji, które mnie torturują.
R: To jak? – Zapytał się burząc sielankową atmosferę. Spojrzałem na Rosję, który ciągle miał wkurzająco spokojny wyraz twarzy.
P: Co tak bardzo chcesz wiedzieć co mnie trapi?
R: Bo nie chcę by nasz plan zawiódł przez twoje rozproszone myśli. – Prychnąłem.
P: Nasz plan. – Rosja patrzył się na mnie oczekując na mój ruch. Westchnąłem i spojrzałem na mknące po niebie chmury.
P: Kara boska mnie spotkała, że na ciebie trafiłem. – Nie chciałem tego mówić a w szczególności JEMU ale nie w mojej naturze, żeby chować myśli w sobie.
P: Jak by tu ubrać w słowa...? – Oparłem swoją głowę o rękę i patrzyłem się na przechodzących flagowców. Cmoknąłem z niezadowolenia i pokręciłem głową.
P: Ech.. nie będę się bawił w poetę... Przyjaciel, którego znam od lat mnie pocałował a wiem, że nie lubi takich żartów. – Niemca znam od dzieciństwa. Byliśmy przyjaciółmi i chociaż rozłączyła nas wojna dogadywaliśmy się i nigdy nie widziałem, że coś więcej do mnie czuje. Zawsze był chłodny, opanowany i skoty do pomocy.
P: Rozmawialiśmy ze sobą a kiedy zapytałem co go trapi on mnie pocałował. Przez co teraz nie mogę o tym zapomnieć. - Chciałem zerwać naszą umowę, żeby już nam nic nie przeszkadzało w byciu ze sobą jak dawniej. Co on sobie myślał? Walnąłem go i miałem zamiar na niego się rzucić za to co zrobił ale kiedy zobaczyłem jego przygnębienie na twarzy nie mogłem nic z siebie wydusić. Wściekły wyszedłem stamtąd nic nie mówiąc a grupka szczyli, która mnie zaczepiła po drodze mocno oberwała ode mnie.
R: A dlaczego chcesz o tym zapomnieć? – Wziąłem głębszy oddech by mu nie przyfasolić.
P: Wiesz w przeciwieństwie do ciebie nie pociągają mnie faceci.– Nie interesowało mnie co prawda z kim Niemiec chodzi ale nigdy nie widziałem u niego jakikolwiek pociągu do mężczyzn. Nawet ma niezłą gromadkę wielbicielek. Ale jak tak się głębiej zastanowić od dwóch miesięcy na coś wyczekiwał. Widziałem to w jego oczach ale nie połączyłem tego faktu ze mną. Może nie chciałem? Ciągle patrząc się na otaczający mnie krajobraz zobaczyłem Japonię, która szła z Koreą Południową. Wyglądała na przybitą a jej towarzysz próbował nieudolnie ją pocieszyć. Jak dobrze pamiętam powiedziała mi kiedyś, że jest zaręczona z Kanadą i nie mogła się doczekać wesela. Czyżby miała rozterki zaręczonych?
R: Ale dlaczego chcesz o tym zapomnieć? – Czy on nie słyszał?
P: Już ci mówiłem... - Japonia zatrzymała się a Korea stanął naprzeciwko niej.
R: Powiedziałeś tylko dlaczego to ci się nie spodobało. – Flagowiec z czerwoną kropką na twarzy chwyciła za rękaw postaci naprzeciwko niej.
P: Nie powiedziałem, że mi się nie podobało. –Korea nadal nie zrobił żadnego ruchu a Japonia była coraz bardziej przybita.
R: Więc ci się podobało. – Biały chłopak zbliżył się do dziewczyny. Zmarszczyłem brwi ze wściekłości.
P: Nie. – Powiedziałem stanowczo. Korea przytulił Japonię.
R: Więc jak jest z tobą? – Zapytał się a mnie znów krew zalewała od jego ciekawości. Flagowców, których obserwowałem stali w obcięciu dłuższy czas.
R: Podobało ci się czy nie? – Nagle Korea wziął Japonię za brodę i ją pocałował. Dziewczyna odskoczyła od niego z zaskoczenia. Stali dłuższy czas patrząc się na siebie.
P: To bez znaczenia. - Przez to co się odegrało przede mną zasępiłem się. Chciałem wstać ale Rosja mnie powstrzymał.
R: Obiecałeś, ze ze mną porozmawiasz.
P: I ci powiedziałem co mnie gnębi a teraz daj mi spokój. – Nie chciałem już tu być. Chcę zapomnieć i by było jak dawniej.
R: Mam cię puścić byś znów posuwał jakąś dziewczynę tylko po to by na chwilę zapomnieć o twoim przyjacielu? – Znieruchomiałem ale po chwili zaśmiałem się pod nosem. To naprawdę brzmi jak popaprany plan. Spojrzałem na parę, którą wcześniej obserwowałem. Obejmowali się nawzajem w mocnym uścisku. Czy to jej odpowiedź?
R: Słuchaj. Mówisz, że to bez znaczenia ale czy to prawda? – Nic nie odpowiedziałem.
R: Czy ty w ogóle wiesz co czujesz? – Wywróciłem oczami. Co ja czuję? Prychnąłem. Zawsze przypatruję się ludziom by wiedzieć o nich więcej, o tym co myślą, robią i czują, żeby być kimś z kim chętnie by rozmawiali. Dopasowywałem się do każdej sytuacji jak i napotkanych przy tym osobach, że już nie wiem czy to są moje własne uczucia czy tylko przybrana przeze mnie osobowość. Nie przeszkadzało mi to dopóki Niemiec zrobił co zrobił. Wtedy pierwszy raz nie wiedziałem jak zareagować i co o tym myśleć. Przez co byłem wkurzony. Ale jaki mam stosunek do tego? Obojętność, Wstręt czy może wręcz odwrotnie?...
P: Sam już nie wiem. – Powiedziałem wyczuwając jak moje gardło wysycha choć niewiele przecież mówiłem. Rosja w końcu puścił moją rękę.
R: A wiesz w ogóle czego pragniesz? – Zaśmiałem się pod nosem i oparłem się o drzewo obok ławki.
P: Czy to nie oczywiste. Normalnego życia.
R: A czym dla ciebie jest normalne życie? – Spojrzałem w stronę gdzie była para ale już jej tam nie było. Z jakiegoś powodu zasmucił mnie ten fakt.
R: Możesz mieć każdą robotę i widzę, że też dziewczynę. Próbujesz nowych rzeczy i znasz wielu ludzi. Jesteś wolny od wszystkiego. Czy to cię nie uszczęśliwia? – Zaśmiałem się, krótko.
P: Co ty możesz wiedzieć? – Zacząłem mówiąc przez zęby.
P: Chociaż mieszkałeś razem zhizowym ojcem, który za każdym krokiem cię obserwuje miałeś wszystko pod dostatkiem. Niczego ci nie brakowało. Ja musiałem imać się wszystkiego by przetrwać na tym cholernym świecie. Chcieli mnie zabić, otruć. Torturowali mnie i wypędzali a nawet też wyprali mi mózg zostawiając mnie z niczym. Nic nie miałem. Pracowałem jak wół by w końcu żyć jak teraz. Przez te lata odrzuciłem to co mi było niepotrzebne.
R: Czy uczucia się do nich zaliczają? – Spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem. Ma rację. Praca, dom, ludzie a nawet wspomnienia odrzucałem. Kiedy zrozumiałem, że nie pamiętam wielu lat mojej przeszłości przeraziłem się tym. Nie mówiłem o tym chcąc zapomnieć. Zaśmiałem się w duchu. Jaka głupota. Zapomnieć o tym, że się nie pamięta. Ale to jest prawda. Chciałem wymazać tą część siebie by normalnie żyć. Kiedy Niemcy zainteresował się nią poczułem lęk. Bałem się odkrywać tą zakopaną przeze mnie przeszłość, która mogła zburzyć wszystko co zapracowałem. Lecz ten but nawet jak chciałem go odsunąć od tego nie ustępował. Wtedy poczułem lekką radość z tego powodu. Nie rozumiałem jej. Szczerze. Mówię, że wszystkich znam ale teraz przez jego wkurzające pytania uświadomiłem coś sobie. Tak naprawdę jedyną osobą, którą nie poznałem jestem ja sam. Usłyszałem jego Westchnięcie.
R: Myślisz, że ja też nie próbowałem wymazać wspomnienia? – Zauważyłem, że na jego twarzy gdzie był ciągle spokój pojawił się smutek.
R: Też chciałem zapomnieć o wspomnieniach i uczuciach, które mnie raniły. Myślałem, że dzięki temu nie będę sprawiał sobie i innym cierpienia. Nawet mi się udało ale to nie byłem już ja. Nie czułem się sobą i tak naprawdę bardziej zadawałem ból niż ukojenie przez swoją nieświadomość. - Lekko się uśmiechnął.
R: Okazuje się, że nawet ta część której tak bardzo chcemy zapomnieć jest ważna by być szczęśliwym. – Słońce świeciło mu w twarz przez co wydał mi się na osobę, którą po wielkiej wędrówce dotarł do celu. Czy ja też taki będę? Otrząsnąłem się i odsunąłem się od drzewa.
P: Myślałem, że jesteś inny. Synek, który szuka zemsty na ojcu za wiele lat tyranii i zranienie jego kochasia. – Na ostatnie słowo Rosja lekko się zmieszał. Też coś. Znów spojrzałem na przechodzących Flagowców.
P: Ale teraz widzę, że nie szukasz zemsty ale tego samo co ja... Normalnego życia. – Zerknąłem na niego i zauważyłem, że też się na mnie patrzy. Uśmiechnąłem się.
P: Jak widać nie różnimy się tak wiele.
R: Co teraz zrobisz? - Zapytał.
P: Teraz pójdę do domu i się wyśpię. – Odwróciłem się machnąwszy ręką na do widzenia.
P: Miło się rozmawiało. - Szedłem już we własną stronę zostawiając Rosję na ławce. Chociaż nie wiem jak postąpić z zaistniałą sytuacją między mną a Niemcem ani jak ją zaradzić już nie będę przed tym uciekał. Teraz muszę skupić się na zadaniu. Może dzięki niej dowiem się i odpowiem sobie w końcu na to pierdolone pytanie. Kim jestem?
***********************************************************************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top