Nieoczekiwane spotkania

****Następny dzień****

Pov. Kan

J: Jak myślisz?– Zapytała się mnie robiąc obrót w sali mając uśmiech na twarzy. Była szczęśliwa jednak już od dłuższego czasu nie udzielał mi się jej humor ale by jej nie psuć dnia przybrałem uśmiechniętą twarz. Znów grałem przy niej.

K: Nadaje się. – Odpowiedziałem.

J: Będzie tu dostatecznie dużo miejsca dla gości? – Zapytała się mając iskry w szmaragdowych oczach.

K: Z pewnością. – Chodziliśmy cały dzień by znaleźć odpowiednie miejsce z salą, dobrym jedzeniem i nagłośnieniem na wesele. Przez co musiałem odpuścić akademię a razem z nią Ukrainę. Znów o niej myślę. Nie powinienem jeszcze przy Japonii. To dla niej tu jestem by towarzyszyć jej z przygotowaniem na NASZ ślub. Patrząc jak z uśmiechem próbowała próbki z jedzeniem niekiedy chwaląc smak zastanawiałem się czy przypadkiem Japonii nie kocham a Ukraina jest tylko narkotykiem, od którego się uzależniłem. Nie. Jak mogłem w ogóle tak pomyśleć. Ale sam już nie wiem. Czuję się zagubiony w tym co czuję do nich.

J: Kitsune. – Zawołała wyrywając mnie zamyśleń.

J: Musisz to spróbować jest przepyszne. – Podszedłem do niej a ona podała mi na widelcu danie. Otworzyłem usta i zjadłem to co było na sztućcu. Było naprawdę dobre. Uśmiechnąłem się przeżuwając jedzenie. Japonia to zauważywszy jeszcze bardziej się rozpromieniła.

n: Wyglądacie na piękną parę. – Powiedział kierownik restauracji. Na jego stwierdzenie z wielkim trudem przełknąłem jedzenie a w gardle poczułem wielką gulę. Japonia patrzyła się na mnie uradowana jego komentarzem.

J: Myślę, że ten lokaj jest idealny. – Rzekła radośnie.

K: Też tak sądzę. – Powiedziałem choć nadal czułem ucisk w gardle.

J: Do pozostałych też to powiedziałeś. – Wytknęła mi robiąc obrażoną minę. Wiedziałem, że zrobiła ją na żarty ale i tak nie chciałem by miała w sobie negatywne emocje. Chociaż ty z nas dwojga bądź dziś szczęśliwa bo nie wiem czy w następnym dniu cię nie zranię.

K: Myślę, że ten najbardziej cię uszczęśliwi. – Japonia znów się rozpromieniła i zaczęła dyskutował z kierownikiem. Po kilku minutach wszystko było załatwione a mi było coraz ciężej na sercu. Wyszliśmy z restauracji. Na polu była piękna pogoda tak odmienna niż to co we mnie szalało.

J: Nareszcie mamy czas dla siebie. – Rzekła niespodziewanie.

K: Przecież cały dzień byłem z tobą. – Japonia nagle stanęła naprzeciw mnie.

J: Byłeś tylko ciałem z myślami znowu byłeś gdzie indziej. – Pstryknęła mnie lekko w czoło i odwróciła się idąc w jakimś kierunku.

J: Mamy pierwszy punk załatwiony więc trochę wolnego przy czymś słodkim nam nie zaszkodzi. Może pójdziemy do naszej ulubionej kawiarenki?– Mówiła a ja już wiedziałem, że nie przestanie. Chciałbym znów do tej cichej sali. Zbeształem się. Nie powinienem o tym myśleć. Japonia ma wady ale przy niej też mogłem się zrelaksować.

J: Czasami myślę, że ty lubisz swoje myśli ode mnie. - Kontynuowała.

J: Jednak zawsze mnie słuchałeś i dlatego cię kocham. Nawet bym się nie spodziewała że jesteśmy tyle lat ze sobą. Nie wiesz jak jestem szczęśliwa że za kilka miesięcy będziemy mężem i żoną. – To co mówiła  kluło moje serce. Dlaczego to się dzieje teraz? Dlaczego znów ją spotkałem? Czy to jest kara boska? Test na moją wierność do niej? Tylko do której? Nie wytrzymałem. Od tych pytań opadłem ciężko na schodach do restauracji. Japonia zauważając to i podeszła do mnie.

J: Kitsune? – Powiedziała łagodnym głosem. Było mi tak źle, że dopiero po chwili spojrzałem na Japonię. Jest taka piękna kiedy się uśmiecha. Jej radość promieniuje tak bardzo, że aż mnie przytłacza. Spuściłem wzrok.

K: Chyba miałaś rację. – Powiedziałem ciężko.

K: Boję się. – Wyczułem jak siadła koło mnie kładąc swoją dłoń na moich plecach.

J: Kochanie. Co cię martwi? – Nie spojrzałem na nią. Chciałem jej powiedzieć tu i teraz o moich lękach uczuciach ponieważ moje serce tego nie wytrzymywało lecz stchórzyłem.

K: Że mogę cię stracić. – Powiedziałem cicho. Załamując się coraz bardziej że nie mam odwagi.

J: Już ci mówiłam tyle razy. – Powiedziała powoli kładąc swoją dłoń na moim policzku lekko obracając moją głowę w jej stronę

J: Nigdy cię nie opuszczę. – Przybliżyła się do mnie i złożyła mi pocałunek na ustach. Kiedy to zrobiła uświadomiłem sobie w bólu, że tak naprawdę to co do niej czułem była TYLKO litość by jej nie skrzywdzić. Ja jej już nie kocham. Chciałem jej to powiedzieć ale nagle usłyszałem swoje imię. Odwróciłem wzrok w tamtym kierunku. To co ujrzałem zmroziło mi krew w żyłach a moje serce przestało na moment bić. Przede mną stała Ukraina razem z Białorusią. Patrzyły się na mnie tak samo zdziwione jak ja na nie.

J: Kanada? – Usłyszałem głos Japonii ale nadal patrzyłam się na Ukrainę. To nie tak.

J: Znacie się? – Zapytała ściskając mi lekko dłoń. Chciałem to zakończyć.

B: Tak. Znamy się. – Odpowiedziała jej Białoruś. Uwierz mi aniele.

J: Przedstawisz nas sobie? – Zapytała się szturchając mnie ramieniem odrywając  tym samym od moich myśli.

K: Tak. – Powiedziałem czując wielką gulę w gardle. Wstaliśmy razem z Japonią i zacząłem je prezentować.

K: Przedstawiam ci Białoruś i... Ukrainę. – Nie mogłem już udawać opanowanego. Czułem jak mi się trzęsą ręce a na skórze pojawił się pot. Patrzyłem się na przepełnione bólem oczy ukochanej dziewczyny. Proszę daj mi się wytłumaczyć.

J: Ach! Milo mi was poznać. Ja jestem Japonia. – Powiedziała z uśmiechem na twarzy. Proszę nie uciekaj.

J: Kanada zawsze sam chodzi zamyślony. Więc jestem zaskoczona, że może się z kimś zaprzyjaźnić.– Powiedziała. Mogę ci wszystko wytłumaczyć.

J: I to jeszcze z takimi pięknymi dziewczynami. - Japonia dalej ciągnęła konwersację choć bardzo chciałem by przestała. Zaczęła rozmawiać z Białorusią a ja i Ukraina patrzyliśmy się na siebie nie mając odwagi nic powiedzieć. Wyciągnąłem do niej powoli rękę chcąc wziąć ją za dłoń i zabrać daleko od tego wszystkiego lecz znieruchomiałem gdy usłyszałem głos Białorusi.

B: Mogę się zapytać co wy tu robicie? – Spytała  się mojej niedoszłej narzeczonej. Nie.

J: Właśnie skończyliśmy rezerwować miejsce w restauracji. A wy? – Odwróciłem się do Japonii. Muszę ją odciągnąć nim będzie za późno.

K: Japonio. – Przełknąłem ślinę.

K: Może już nie będziemy im przeszkadzać i tak im zajęliśmy czas.

B: Właściwie to nic szczególnego nie mamy do roboty a bardzo mnie ciekawi dlaczego zarezerwowaliście restaurację. - Spojrzałem na nią z przerażeniem i od razu mnie zmroziło. Ona wie.

J: To wy nie wiecie? Za niedługo bierzemy ślub! – Na te słowa zobaczyłem jak w pięknych błękitnych oczach Ukrainy pojawiły się łzy. Zrobiła krok w tył.

J: I teraz wy też jesteście na nie zaproszone. - Błękitnooka zaczęła uciekać. Chciałem ją chwycić ale wymknęła mi się. Nim się zorientowałem była już daleko ode mnie.

K: Ukraina! – Zawołałem podążając jej śladem. Białoruś chciała mnie zatrzymać lecz się wyrwałem. Nie zważając na nic biegłem za Ukrainą ile tchu krzycząc raz po raz jej imię. Lawirowaliśmy między budynkami po wąskich ulicach aż w końcu złapałem ją za rękę. Czując jak serce wali mi jak szalone zastygliśmy nie robiąc żadnego ruchu. Widziałem jak jej klatka piersiowa szybko podnosiła się i opadała od niedawnego wysiłku.

K: Proszę. Daj mi to wytłumaczyć. – Powiedziałem dysząc. Poczułem pod palcami jak napina mięśnie.

K: Daj mi szansę. – Powili wyrównywałem  oddech.

U: Dlaczego? – Powiedziała łamiącym się głosem. Nagle gwałtownie odwróciła się do mnie.

U: Dlaczego miałabym?! – Zobaczyłem jak na jej anielskiej twarzy wymalowana była rozpacz a z pięknych oczu wylewały się krystaliczne łzy. Widząc ją w takim stanie straszliwy ból ścisnął mi serce.

U: Mówiłeś, że jesteś potworem jak ja. – Powiedziała szlochając.

U: Ale ty jesteś czymś gorszym.... Czymś co nawet nie można nazwać stworzeniem... – Po tych słowach spuściła głowę płacząc cicho. Coraz bardziej czułem jak moje serce z każdym uderzeniem zadaje mi nieubłagany ból w klatce.

U: Puść mnie. - Chciała się wyrwać z mojego uścisku ale nie dałem jej takiej szansy.

K: Proszę, wysłuchaj mnie nim odejdziesz. – Słyszałem nasze ciężkie oddechy niekiedy zagłuszane przez warkot samochodów.

U: Pość mnie. – Powtórzyła ciszej zamykając oczy. Czułem jak trzęsła się od płaczu. Chwyciłem jej dłonie nadal je ściskając by nie uciekła.

K: Proszę – Rzekłem też ściszając głos. W tej chwili stałem się diabłem nękający niewinną istotę. Ale musi wiedzieć. Muszę jej wyjaśnić, że to co widziała i słyszała jest dla mnie nieaktualne. Poczułem jak szczypią mi oczy. Klęknąłem przed nią.

K: Kocham cię i tylko ciebie i nic już tego nie zmieni. – Spuściłem głowę nie mogąc wytrzymać bólu.

K: Lecz na początku nie było to dla mnie proste. – Zacząłem.

K: Byłem już zaręczony z Japonią kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem. Dlatego bałem się do ciebie podejść bo myślałem, że to co do ciebie czuję nie jest prawdziwe. – Bo przecież byłem z Japonią. Nadal ją trzymając za ręce pokręciłem głową zamykając szczypiące oczy.

K: Jednak kiedy widziałem ciebie wreszcie byłem pełny. Poczułem wtedy co to znaczy prawdziwe szczęście. Pokochałem anioła, który dawał mi spokój i ukojenie. Jednak nadal lękałem się do ciebie podejść. Czułem się nie godny twojej osoby. – Moja dusza była już splamiona grzechem zdrady.

K: Tak bardzo nie chciałem tego robić, że coraz bardziej kochałem twoją niewinność. Przychodziłem pod tamten balkon by zatapiać się w błogim szczęściu, które mi dawałaś swoją osobą. Lecz zniknęłaś tak nagle i niespodziewanie, że pomyślałem, że to wszystko było pięknym snem na jawie. Po latach twojej nieobecności chciałem wrócić do mojego wcześniejszego życia. Do Japonii, do niedalekiego małżeństwa. – Jednak już to nie było możliwe. Ścisnąłem bardziej jej delikatne jak puch dłonie.

K: Jednak uczucia względem ciebie były we mnie. Zachowane jak najcenniejszy skarb. W dzień i w noc. Każda myśl o tobie była światłem w mym sercu a każdy twój śpiew zachowany we mnie był symfonią mojej duszy. Przez co nieświadomie coraz bardziej pragnąłem ciebie. – Tak bardzo, że stałem się egoistą i już nie mogłem inaczej patrzeć na Japonię niż przez pryzmat ciebie.

K: Kiedy wróciłaś moje uczucia zapłonęły. Znów patrząc na ciebie odczuwałem tak dawno zapomniane szczęście. Kochałem każdy moment z tobą zapominając o zmartwieniach. Lecz nie chciałem skrzywdzić Japonii. Złamać danego jej słowa. Przez to stałem się niepewny i coraz bardziej zatracałem się w moich obawach. Jednak kiedy Japonia mnie pocałowała zrozumiałem, że popełniłem błąd. Powinienem już dawno z nią zerwać by być przy Tobie i to z Tobą spędzać każdy mój czas. Widzieć jak w słońcu delikatnie się uśmiechasz a twoje włosy lekko rozwiewa wiatr w śród kwiatów, które dbasz z czułością. – Zadrżałem.

K: A tak przez moje wahanie, niepewność i głupotę zrobiłem to co tak bardzo nie chciałem tobie sprawić. Skrzywdziłem Ciebie. Moją Najdroższą Ukochaną Ukrainę. – Jej ręce, które kurczowo trzymałem delikatnie pocałowałem.

K: Przepraszam. Tak bardzo tego nie chciałem. – Poczułem jak samotna łza spłynęła mi moim policzku.

K: Wybacz. Wybacz mi, że przez moją zuchwałość zadałem ci ból. - Nie chciałem ją ani Japonię okłamywać a tym bardziej zranić. Wszystko mi się wymieszało. Straciłem kontrolę nad moim życiem a zwłaszcza nad uczuciami. Rozsypałem się. Jednocześnie chciałem uszczęśliwić obydwie podświadomie wiedząc, że to niemożliwe. Przez to się biczowałem ale nic z tym nie robiłem bojąc się widzieć ich bólu, które teraz było na twarzy ukochanej. Zaśmiałem się w duchu. Jednak Ameryka miał rację. Jestem pizdą. Nie wiem ile klęczałem przed nią na brudnym bruku kiedy w końcu usłyszałem jej głos.

U: Nie. – Powiedziała cicho choć dla mnie te słowa były jak uderzenie dzwona. Spojrzałem na nią z wielkimi oczami. Choć widziałem ślad po jej łzach jej niebieskie oczy przepełnione miłością teraz stały się chłodne jak lód. 

U: Nie mogę wybaczyć człowiekowi, który tylko mówi piękne słowa. – Zastygliśmy w tej pozie patrząc się na siebie. Nie mogłem nic z siebie wyrzucić. Powiedziała to samo co brat, co ja sam uświadomiłem sobie ale słysząc od niej tą prawdę zabolały mnie do głębi. Ona też tak uważa. Moje serce przestało bić a ja puściłem jej dłonie. Chciałem otworzyć usta ale nie mogłem już nic powiedzieć. Moje słowa nic dla niej nie znaczą.

U: Nie przychodź więcej do mnie. – Gdy to powiedziała powolnym krokiem zaczęła iść a ja widziałem jak jej postać oddala się w wąskiej uliczce. Samotnie klękając na bruku odczuwałem pustkę. Nic dla niej nie znaczę.

****Następny dzień****

Pov. Rosja

Miałem w planach odwiedzić jutro Amerykę. Chciałbym codziennie przyjeżdżać do niego ale jak ojciec by się dowiedział, że nadal z nim jestem nie ścierpiałbym gdyby kolejny raz mu coś zrobił. Może coś mu ugotuję? Idąc już po pustym korytarzu szedłem na ostatnie wykłady. Jednak z drugiej strony chciałbym zostać z siostrami. Wczoraj Ukraina wydawała się bardziej skryta niż zawsze. Nawet widziałem, że miała spuchnięte oczy od płaczu. Chciałem z nią porozmawiać ale nie dała mi wejść do swojego pokoju. Tylko Białorusi, która wróciła po paru minutach po niej dała pozwolenie. Powinienem być blisko rodzeństwa by je wspierać lecz nawet młodsza siostra powiedziała ze złością bym się nie wtrącał mówiąc, że to kobiece sprawy. Z tego powodu nic nie mogę zrobić niż czekać aż same mi powiedzą przyczynę ich zachowań. Mam nadzieję, że Ukraina wyjdzie z tego. Podczas samotnej wędrówki po akademiku usłyszałem czyjś głos. Rozejrzałem się. Nie było jeszcze nikogo ponieważ przyszedłem dużo wcześniej. Stwierdziłem, że głos dobiegał z małej sali obok pomieszczenia, w którym miały być moje ostatnie zajęcia.

???: ACH! – Krzyknął ktoś przez co zbliżyłem się do drzwi.

???: Ach! Tak! ha! A..! – Znieruchomiałem. Nie wierzyłem właśnie w to co słyszę. Powoli już miałem zamiar odejść ale nie zrobiłem tego. Oparłem się o ścianę obok sali, z której dobiegały erotyczne odgłosy. Miałem zamiar poznać parę gruchaczy, która miała jaja się kochać w miejscu publicznym. Po kilku minutach ich jęków i stękań w końcu wyszli. Najpierw dziewczyna, która zauważając mnie szybko się odwróciła i cała czerwona ze wstydu pędziła w jakimś kierunku znikając za rogiem. Po chwili ujrzałem chłopaka, który nadal dysząc z zaznanych rozkoszy wychodził z pomieszczenia. Intensywnie drapiąc się po głowie mając niezadowoloną minę. Polska?

***********************************************************************************************

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top