Zły wybór

Pov. Niemcy

Niepokoi mnie zachowanie USA. Podparłem się o framugę. Nie wiem jak mam to wytłumaczyć ale bije od niego mrok. Rzuciło mi się w oczy, że nie odzywał się za wiele. Ciągle nad czymś się zastanawiał na zebraniu. Możliwe, że to co się stało w tamtą noc naprawdę go podłamało? Mam nadzieję, że to chwilowe i Rosja się nim zaopiekuje. Moja pomoc mu nie pomoże.

P: Widać zostaliśmy tylko my. – Powiedział niespodziewanie Polska. Spojrzałem w stronę salonu i zobaczyłem tylko odwróconego w moją stronę biało-czerwonego Flagowca, który nadal siedział na kanapie.

N: Nie da się zaprzeczyć. – Przez to, że nie mam nic do roboty mój umysł zaczął krążył koło niego. Przez te kilka dni dużo się działo i wiele uczuć przeze mnie się przelało. Teraz chcę wszystko uporządkować i przemyśleć jak mam czas. Zauważyłem, że Polska nadal patrzył się na mnie znad siedzenia. Trochę mnie to zmieszało.

N: Jak chcesz możesz wyjść. Nie musisz tu siedzieć. – Rzekłem poprawiając okulary.

P: I tak nie mam nic do roboty. – Odparł nie zmieniając pozy. Wolałbym gdybym został sam. Przy nim nie mogę uporządkować myśli. Dlaczego tak się wpatruje we mnie?

P: Chodźże usiądź koło mnie bo od takiej pozy skręcę sobie kark. – Machnął ręką zapraszając mnie na kanapę. Powoli podszedłem do siedzenia i umieściłem się trochę dalej od Polski. Myślałem, że jak usiądę przestanie się na mnie gapić ale on ciągle przyglądał się moim ruchom. Poczułem ciepło na policzkach. Próbując nie zwracać na to uwagi przypomniały mi się słowa USA. Kiedy rozmawiał ze mną przez tą krótką chwilę zanim wyszedł powiedział żebym nie czekał z wyznaniem do Polski bo później będzie coraz trudniej. Niech się tak nie przemądrza przez to, że jemu się udało. Z jednej strony nie chcę nic mówić pochopnie jak sam jeszcze nie wiem co do niego czuję. Zależy mi na nim i chcę dla niego jak najlepiej ale czy to jest miłość? Spojrzałem na Polskę. Patrzył się w podłogę mając poważną minę jakby rozmyślał nad czymś. Ma bardzo przystojną twarz kiedy tak siedzi. Nagle Flagowiec zerknął na mnie a ja poczułem przepływające przeze mnie ciepło. Szybko odwróciłem wzrok. Z drugiej strony ma rację. Jak będę zwlekać coraz bardziej stanę się niepewny co do swoich uczuć do niego aż w końcu będę się tak bał reakcji, że nigdy mu nie wyznam. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy. A ja coraz bardziej zastanawiałem się czy to dobry moment mu wyznać. Odwróciłem się do Polski.

P i N: Chcę ci coś powiedzieć. – Powiedzieliśmy jednocześnie. Uśmiechnął się a ja tylko lekko podniosłem kąciki ust z zażenowania.

P: Ty pierwszy. – Powiedział po chwili jednak stchórzyłem. Poprawiłem okulary.

N: Moje może poczekać. – Poczułem jak moje dłonie zaczęły drżeć. Ścisnąłem je razem by przestały.

P: Na pewno? – Zapytał podpierając ręce na nogach.

N: Tak. – Powiedziałem jak zawsze spokojnym głosem a w myślach beształem siebie, że się zawahałem.

P: Chciałem cię przeprosić. – Zerknąłem na niego z lekkim zaskoczeniem. Polska patrzył się na swoje ręce kiedy to mówił.

P: Za to że wybuchając po naszym pierwszym zebraniu nazwałem ciebie nazistą. – To było dwa dni temu, że nawet zapomniałem o tym. Nie jeden raz słyszałem to wyzwisko więc przyzwyczaiłem się do niego.

N: Nie musisz. – Spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem.

P: Muszę. – Powiedział twardo.

P: Wiem jak bardzo bolą słowa a nie chcę tego puścić w niepamięć. Przyjaźnimy się i nie powinieneś ode mnie słyszeć takich słów. – Przerwał na chwilę. Dziwnie słyszeć to od człowieka, który wszystko mówi szczerze ze swoimi odczuciami. Czyli nie myśli o mnie tak. To zdanie utknęło mi w głowie i dała mi dziwne uczucie spokoju.

P: Jednak chce cię przeprosić nie tylko za to. – Kontynuował.

P: Wybacz, że zabroniłem ci mówić o przeszłości.

N: Przecież razem zgodziliśmy... – Podniósł rękę bym mu nie przerywał. Jego oczy były wypełnione determinacją.

P: Wiem, że to zrobiłeś by siebie nie zrazić do mnie. – Mówił nie odrywając ode mnie wzroku.

P: Nie powinienem tego wymuszać na tobie. – Chciałem mu coś powiedzieć ale widząc jak wpatruje się we mnie swoimi piwnymi oczami zrezygnowałem. Po chwili znów spuścił wzrok na swoje ręce.

P: Widzę teraz, że mówienie o przeszłości jest ważne. Dzięki nim możemy odnaleźć ważne elementy takie jak choćby kto jest domniemanym porywaczem Flagowców. – Ostatnie słowa powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Kiedy mówił ciągle się biłem z myślami czy mam niszczyć to co jest między nami by mieć spokojne serce.

P: Dlatego zrywam naszą umowę. – Usłyszałem jego głos, że aż przeszły mnie dreszcze po plecach.

P: Od teraz możesz pytać się mnie o co chcesz. Nawet o moją durną siostrę. – Wyciągnął do mnie rękę.

P: Zgadzasz się na to? – Spojrzałem na dłoń Polski.

P: Jeżeli ty też chcesz tego. – Dodał po chwili. Jego szczerość zaczęła mnie onieśmielać i dopiero po nie długim czasie odwzajemniłem jego gest.

N: Zgadzam się jeżeli ty też będziesz się mnie pytał o przeszłość. – Po moich słowach zaśmiał się szczerze.

P: Nic nie może być nie dopowiedziane przy tobie. Co? – Był taki radosny, że już zaczynałem odchodzić od tego by mu powiedzieć o moich uczuciach.

N: Nic. – Powiedziałem smutniej niż chciałem.

P: No to teraz ty. – Poprawił się na kanapie.

N: Sądzę, że to może poczekać. Nie jest to tak ważne. - Chciałem wstać lecz Polska mnie powstrzymał chwytając mnie za rękę.

P: Ciągle masz skwaszoną minę więc mów co chciałeś mi powiedzieć. – Na chwilę przymknąłem oczy i westchnąłem ale usiadłem z powrotem na kanapie. Nic nie mówił więc siedzieliśmy w ciszy. Dopiero po jakimś czasie wydobyłem z siebie głos.

N: Też chciałem coś wyznać. – Przez to, że dłonie znów zaczęły drżeć jeszcze bardziej splotłem je ze sobą a na skroni poczułem jak zimny pot mi spływa. Dlaczego tak reaguję? Zamknąłem oczy by się opanować.

P: No to słucham. – Powiedział zachęcającym głosem lecz na mnie oddziałało odwrotnie. Jak się już zaczęło skończę to.

N: Jednak nie jestem do tego pewny. – Polska zmarszczył brwi i trochę przysunął się do mnie. Moje serce mocniej zabiło.

P: Ty do czegoś niepewny? – Przyglądał mi się a mi co raz trudniej było mówić. Niezdarnie uśmiechnąłem się pod nosem.

N: Wiem, śmieszne ale tak jest. – Poprawiłem okulary. Przez co zobaczyłem, że Flagowiec spojrzał na moje ręce, które ciągle drżały. Nie mogłem tego powstrzymać.

P: Nie powiedziałem, że to jest śmieszne. – Stwierdził łagodnym głosem lecz wyczułem podejrzliwość w jego tonie.

N: Ale ja tak uważam. – Moje ciało coraz bardziej było po za moją kontrolą a Polska jeszcze bardziej przybliżył się do mnie nie pomagając mi z opanowaniem siebie.

P: Powiedz to może jakoś razem to zaradzimy. – Widziałem jak intensywnie patrzył się w moją twarz.

N: Nie możesz mi pomóc. – Powiedziałem odwracając wzrok od niego.

P: Zawsze to ty wspierałeś innych więc pozwól raz sobie pomóc. – Chciałem zapanować nad moim drżeniem, które już rozeszło się po całym ciele ale przez to, że miał taki łagodny głos spojrzałem w jego stronę, na jego twarz, piwne oczy i bliznę biegnącą po jego lewej stronie. Nie wytrzymałem. Chwytając jego głowę pocałowałem go namiętnie. Trwaliśmy tak przez krótki moment, który był dla mnie wiecznością. Wyczułem jak napina mięśnie i po chwili poczułem wielki ból w szczęce. Uderzył mnie z całej siły w twarz. Zgiąłem się i poczułem słodki posmak krwi w ustach. Jednak nie powinienem.

P: CO TY DO CHO...!? – Nie skończył. Patrząc w podłogę wycierałem dłonią kąciki ust z czerwonej mazi. Źle zrobiłem.

N: Nie możesz pomóc. – Powiedziałem ciszej. Polska nic nie odpowiedział a nie miałem odwagi spojrzeć na niego przez co siedzieliśmy w ciszy.

P: Kurwa. – Rzucił po chwili energicznie wstając. Słyszałem jak wychodzi z pokoju a później z mieszkania. Zasłoniłem twarz ręką wbijając lekko paznokcie w skórę. Popełniłem błąd.  

***********************************************************************************************

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top