Poszukiwania
****Następny dzień****
Pov. Białoruś
Od tylu lat czekałam aż dorwę i zemszczę się na ojcu za lata tyranii. Wcześniej nikt nie chciał się sprzeciwiać ZSRR'owi a już po tym ja Rosję wywieźli do poprawczaka straciłam nadzieję, że ktokolwiek przyłączy się do mnie w zemście. Jednak jak przenieśliśmy się do tego miasta zobaczyłam, że jednak jest wielu, którzy chcą tego samego co ja i nie boją się działać. Spojrzałam na chłopaka idącego obok mnie. Choć pierwszy raz go widziałam w domu u Chile wydał mi się bardzo znajomy. Jednak może mi się tylko wydawać ponieważ jego kolory są dość popularne. Szliśmy w stronę pewnego budynku. Nadal padało ale już mniej natarczywie.
B: Dlaczego Niemiec wybrał ciebie to tej roboty? – Zapytałam się go a on tylko uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
P: Zobaczysz. – Złożył parasol i wszedł do budynku. Zaciekawiona co ma do zaoferowania poszłam za nim. Mamy sprawdzić czy po sławnym adwokacie na pewno nie zostały dokumenty. Znaleźli go nie dawno więc sprawa jest jeszcze świeża. Mam jednak wątpliwości czy nas w ogóle wpuszczą. Polska przechodząc przez bramki nie wydał się tym zmartwiony. Albo dobrze to ukrywa albo jest naprawdę pewny siebie.
n: Dzień dobry w czym mogę służyć? – Powiedziała młoda kobieta siedząca za ladą. Polska podszedł do niej bez wahania.
P: Dzień dobry, pani. – Skłonił głową z lekkim uśmiechem. Mam nadzieję, że nie będzie z nią flirtować. Po tym jak to powiedziałam Flagowiec zmienił nagle tonację głosu na bardziej wyrafinowaną i poważną.
P: Detektyw Rzeczpospolita Polska z działu przestępstw. Jestem tu w sprawie człowieka Enrique Solís. Chcę sprawdź jego stanowisko pod kątem sprawach rzeczowych. Wiemy, że tu pracował przez 25 lat i był szanowanym człowiekiem. Czy mogłaby mi piękna pani powiedzieć gdzie się znajduje biuro Enrique Solís? – Powiedział na jednym wydechu pokazując jej identyfikator. Recepcjonistka była nie mniej zdziwiona ode mnie jego przemową. Normalna zmieszała się i dopiero po chwili odpowiedziała.
n: Na 4 piętrze drugie drzwi na lewo. – Rzekła nie śmiało.
P: Dziękuję miłej pani za informację. – Kiwną nonszalancko głową i poszedł w stronę windy a ja szłam obok niego nie dowierzając co właśnie zobaczyłam.
B: Nie mówiłeś, że jesteś detektywem. – Po moich słowach lekko się uśmiechnął.
P: Jestem nim od jakiegoś czasu. – Weszliśmy do windy wciskając 4 piętro.
B: A kim byłeś wcześniej? –Zerknął na mnie przez chwilę i włożył ręce do kieszeni.
P: Ochroniarzem, piekarzem, budowniczym, sprzątaczem, kurierem...
B: To może się zapytam inaczej. – Przerwałam mu by mi tutaj nie wymieniał wszystkiego.
B: Kim nie byłeś? – Zaśmiał się krótko.
P: Astronautą. – Wyszczerzył zęby w moją stronę a drzwi od windy się otworzyły. Ciekawe. Po chwili weszliśmy do pokoju, który o dziwo był otwarty.
B: Chyba za niedługo będą wynosić dokumenty. – W pomieszczeniu wszędzie walały się pudła lub stosy papierów już gotowe do wywózki.
P: To nie marnujmy czasu. – Podszedł do półek i zaczął je przeglądać ja poszłam do biurka, na którym były pudła z papierami. Chwilę w nich grzebałam ale nic nie wyglądało na dokumenty obwiniające Flagowców. Zastanawiałam się czy jak znajdziemy te papiery czy znajdę coś na temat osoby, która była teraz ze mną w pokoju. Polska jest dla mnie złożoną osobą, że nie wiem co o nim sądzić. Na początku myślałam, że jest opanowany i trzeźwo myślący. Nawet go wtedy polubiłam lecz na drugim spotkaniu był zupełnie inną osobą. Bardziej wkurzający i zaborczy nawet mi się wydawało, że w tamtej chwili mnie podrywa. Absurd. Teraz pokazuje swoją niezachwianą pewność siebie, która mnie zadziwia. Spojrzałam na Polskę, który przeglądał segregatory. Kto jeszcze się kryje w tobie? Szukaliśmy kilka minut ale nic nie znaleźliśmy. Podeszłam już trochę zmęczona do następnego stosu dokumentów gdy nagle usłyszałam zadowolone mruknięcie Polski.
B: Znalazłeś? – Odwróciłam się do niego.
P: Nie ale ta książka jest dziwnie znajoma. – Trzymał powieść Dostojewskiego pt. „ Zbrodnia i kara". Westchnęłam.
B: Każdy ją czytał. Jest dobrze znana. – Skrzyżowałam ręce na piersi. Nie możemy tu zostać na zawsze a on ogląda starą książkę.
P: No jemu chyba bardzo się spodobała. Nawet ja tak nie niszczę dzieł. – Otworzył ją na jakiejś stronie a kartki prawie wypadły z okładki. Wywróciłam oczy. Mam nadzieję, że będzie jakiś dobry powód jego zabawą z tą książką. Kiedy Polska próbował pozbierać kartki ja w ten czas spojrzałam na półki. Coś było nie tak.
B: Skąd wziąłeś tą książkę? - Zapytałam przypatrując się segregatorom.
P: Z półki. – Po chwili się wyprostował.
P: Co jest bardzo dziwne bo to jedyna książka pośród tych dokumentów. – Nie widziałam w tym, żadnego powiązania ale zobaczyłam jak jego twarz się zmienia jakby coś sobie przypomniał.
P: Właśnie. – Zaczął przekartkowywać strony aż w końcu się zatrzymał. Uśmiechnął się triumfalnie.
P: Patrz. – Podniósł dwie kartki do góry.
P: Są sklejone. – Potrząsnął dziełem a kiedy do niego się zbliżyłam usłyszałam, że między nimi coś szura. Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. Jednak on na to wpadł jakby to była oczywista odpowiedź do tej zagadki. Przypatrując się jemu coraz bardziej chciałam się dowiedzieć co jeszcze w nim się kryje.
n: Co państwo tu robią? – Zaskoczeni odwróciliśmy się w stronę pytającego. W wejściu stał „normalny". Był zdziwiony naszą obecnością nie mniej niż my jego. Polska schował książkę za siebie.
n: Tutaj nie można wchodzić. – Spojrzał na mnie z podejrzliwością i już chciał coś powiedzieć lecz Flagowiec stojący obok mnie był pierwszy.
P: Hugo! – Wykrzyczał radośnie biało-czerwony Flagowiec .
P: Nie spodziewałem się ciebie tutaj. – Uścisnął go chwytając go za ramię a chłopak, którego nazwał Hugo stał osłupiały.
H: Polska? – Po chwili się otrząsnął.
H: Nie możesz być tutaj. – Polska nadal miał uśmiech na twarzy.
P: Nie przejmuj się tym. Jestem tu służbowo. Miałem sprawdzić czy aby na pewno nic by tutaj nie pomogło w dochodzeniu. Naprawdę straszna sprawa. Jednak nic tu nie znaleźliśmy.
H: Wiesz, że będę musiał to sprawdzić.
P: Już i tak mieliśmy wychodzić. Więc się nie kłopocz. Masz chyba leprze zajęcia niż sprawdzanie czy twój kumpel mówi prawdę. – Polska zrobił krok w tył i podniósł ręce do góry.
P: Patrz nic nie zabrałem - Obrócił dłońmi a później zrobił obrót dookoła siebie.
P: Mogę też ściągnąć bluzkę. – Już miał to zrobić lecz Hugo go powstrzymał.
H: Dobra nie musisz. – 'Normalny" był zakłopotany całą tą sprawą. Ja jednak uważnie przyglądałam się rozgrywającej się scenie przede mną.
H: Ale kim ona jest? – Znów na mnie spojrzał. Polska nie tracąc fali odpowiedział.
P: Ona jest po to bym nic nie zrobił głupiego. Wiesz jak jest. – Zrobił gest jakby chciał mu coś szepnąć ale i tak usłyszałam.
P: Ale przyznasz, że przy niej to trochę trudno. – Przez to w jaki sposób to powiedział trochę mi schlebiało nawet jeżeli grał. „Normalny" się uśmiechnął na znak, że rozumie. W końcu Polska go puścił i wyszedł na korytarz.
P: To będziemy się zbierać. Miło było znowu się z tobą spotkać. – Kiedy zniknął mi z oczu w pokoju zostałam tylko ja i Hugo. „Normalny" już mniej podejrzliwie patrzył się na mnie a nawet się uśmiechnął.
H: On tak zawsze. – Zaczął.
H: Przyzwyczaisz się.
B: Mam nadzieję. - Rzuciłam mu i poszłam za śladami Polski. Po nie długiej chwili stanęłam naprzeciw windy gdzie już czekał na mnie Flagowiec.
P: Jednak nie będzie potrzeba kopać grobu. – Powiedział to z taką tonacją jakby mu było szkoda.
B: Myślisz, że to na pewno to? – Winda wydała dźwięk i otworzyły się do niej drzwi.
P: Chyba nie często się widzi tak wymyślną skrytkę? – W myślach przyznałam rację lecz muszę być przy nim ostrożna z moimi odczuciami. Zawsze byłam pewna co do ludzi, których spotykałam dzięki mojej intuicji ale Polska jest jak ta książka jeżeli nie będziesz jej czytać uważnie jego historia stanie się pogmatwana i bez sensu.
Pov. Rosja
Nigdy nie było łatwo pracować w firmie ojca. Pełno papierów, dokumentów, które nie powinny tu się zajmować. Fałsz rozszerzał się wszędzie. Mogło się go poczuć na każdym kroku. Nikt nie ufał nikomu przez co każdy był sprawdzany nawet po kilka razy. Szedłem korytarzem przeglądając wiadomości w telefonie gdy jednego z pomieszczeń wyszedł Kuba. Śmiał się do swoich współpracowników. Kiedy mnie zauważył kazał swoim ludziom odejść a sam został stojąc naprzeciw mnie.
Ku: Patrzcie kogo ja tu widzę? Rosja. – Powiedział śpiewnie.
R: Kuba. – Kiwnąłem głową na znak przywitania. Był o wiele mniejszy ode mnie.
Ku: Właśnie o tobie myślałem.
R: Schlebia mi to. – Uśmiechnął się sztucznie.
Ku: Zastanawiałem się kiedy ZSRR cię wywali z firmy. – Nie zrobiłem żadnego ruchu.
Ku: Słyszałem, że miał cię znowu przenieść po za miasto za niesubordynację. Ale widzę, że się rozmyślił. – Cały czas patrzył się na mnie skanując każdy ruch, który zrobię.
Ku: Od jakiegoś czasu obserwuję zdarzenia w tej firmie. – Zrobił kilka kroków w moją stronę i stanął obok mnie.
Ku: I wiesz co? Myślę, że szefunio stał się miękki przez te lata pokoju. – Spojrzałem na niego z ukosa. Zastanawiałem się skąd u niego takie stwierdzenie. Poklepał mnie po ramieniu.
Ku: Ale spokojnie w moich rękach ta firma się rozwinie, kiedy ZSRR odejdzie. – Ostatnie słowa wyszeptał a po nich zaczął iść w swoją stronę. Myśli, że pójdzie mu tak łatwo. Już powinien wiedzieć, że to tak nie działa.
R: Dziwne, że Korea ma takie samo zdanie o sobie. – Zatrzymał się. Po jego napiętych mięśniach wywnioskowałem, że go wkurzyłem. Kuba odwrócił się i szybko podszedł do mnie pokazując palcem w moją stronę.
Ku: Nie porównuj mnie to tego capullo! – Oczy zapłonęły mu ogniem.
Ku: Myśli, że jak będzie się chwalić na prawo i lewo ile to nie wyprodukował broni to nie wpadnie w tarapaty. – Zauważając swój wybuch poprawił się się i chrząknął a uśmiech znów zagościł na jego twarzy.
Ku: Ale to nie zmienia faktu, że jest tylko kolejnym idiotą, którego będzie łatwo usunąć. Złote lata ZSRR'a gasną a wraz z nim świetlana przyszłość firmy. Nawet zaprosił swojego wroga do drzwi.
R: Dlaczego mi to wszystko mówisz?
Ku: Bo wygrana bez dobrej konkurencji jest nic nie warta. – Zrobił krótką pauzę uśmiechając się.
Ku: Czas na kogoś kto na nowo postawi tą firmę i tym kimś będę JA. – Podkreślając swoje mienie odszedł zostawiając mnie samego na korytarzu. Czy Kuba mówiąc o wrogu miał na myśli Brytanię? Poszedłem w stronę mojego biura rozmyślając nad tym. Przechodziłem koło pokoju ZSRR'a gdy nagle usłyszałem donośny głos.
???: Nie tak się umawialiśmy! – Wykrzyczał. Zatrzymałem się przed drzwiami. Zauważyłem, że wejście do pomieszczenia nie było dobrze zamknięte.
???: Miałeś go tylko podłamać! – Klient był naprawdę zdenerwowany. Nie słyszałem odpowiedzi ojca ale na pewno nie uspokoił tym osoby, która podeszła do drzwi.
???: Zobaczysz zapłacisz za swoje wykręty! – Postać energicznie wyszła z biura i prawie wpadła na mnie gdybym się trochę nie odsunął. Widziałem, że był to Flagowiec o niebieskiej karnacji. Odszedł zostawiając otwarte drzwi, które powoli się zamykały. Przez nie zobaczyłem ZSRR'a patrzącego się w moją stronę. Wpatrywaliśmy się tak przez dłuższy czas aż w końcu drzwi się zatrzasnęły. Próbowałem zrozumieć co właśnie widziałem. Nigdy tutaj nie widziałem takiej sytuacji. Wszystko co było w tym pokoju zostawało w nim. Jednak ojciec nie wydawał się tym zmartwiony wręcz wydawał się spokojny. Choć miał zawsze kamienną twarz umiem wyczuć jego emocje. W końcu dotarłem do mojego biura i usiadłem na fotelu. Złote lata ZSRR'a gasną mówisz? Zobaczymy czy to prawda.
****Kilka godzin później****
Pov. Niemcy
Siedzieliśmy w salonie mojego domu. Ani ja ani Polska nie miał odwagi się odezwać. Nie było z nami Białorusi bo miała dodatkowe lekcje. Że też ma czas na to. Lecz teraz jest ważniejsze, że do mojego komputera był podpięty pendrive, który znaleźli w biurze. W pierwszej chwili gdy zobaczyłem co na nim jest doznałem szoku, który zmienił się po chwili w wściekłość. Zmarnował tak dobrą sytuację.
N: Czy naprawdę nie było nic innego niż TO! – W laptopie, który leżał na stoliku był folder wypełniony po brzegi pornosami. – Polska siedział na sofie nie mniej zszokowany ode mnie.
P: Sam jestem zdziwiony. Po co trzymał w taki sposób filmy na uciechę?
N: Nie o to się pytam. – Zwęził usta.
P: Nic innego nie było co by nas zaciekawiło. A nie mogliśmy tam zostać długo. Już i tak prawie nas przyłapano. – Szczęście w nieszczęściu.
P: Może pomiędzy tymi filmami jest ukryta wiadomość? – Czasami chcę by w takiej sytuacji nie mówił co myśli.
N: Czy ty sądzisz, że to jest zabawne? Mieliśmy szczęście, że jeszcze nie zabrali jego rzeczy a ty mi przynosisz starą książkę i...i.. – Nie dokończyłem masując się po czole. Muszę się uspokoić. Zacząłem oddychać powoli by wypłynęła ze mnie złość. Polska patrzył się na powieść ze wzrokiem jakby oczekując, że ona do niego przemówi. Otworzył ostrożnie książkę i przekartkował kilka stron. Czytał ją przez chwilę a ja wpatrywałem się w jego skupiony wyraz twarzy. Nagle strzepnął książkę ze stolika aż kilka kartek wyleciało z dzieła a sam wstał odwracając się do mnie tyłem. Westchnąłem.
N: Teraz nic to nie da. Schrzaniłeś sprawę i tyle. Musimy iść dalej. – Spojrzałem na niego. Nadal stał tyłem do mnie szybko oddychając. Zmarszczyłem brwi.
N: Polska? – Powoli odwrócił się do mnie przeczesując włosy. Na twarzy miał wymalowane przerażenie.
P: Widziałem Rosję. – Powiedział cicho a ja zastanowiłem się o co mu chodzi.
N: Przecież wszyscy go widzieli. - Powiedziałem spokojnie choć mnie trochę zaniepokoiła jego reakcja.
P: Nie. Widziałem Rosję. Tam. – Jego przerażenie powoli znikało, które zostało zastąpione zmieszaniem i niepokojem.
N: Powiedz na spokojnie o co ci chodzi. – Jego wzrok wędrował po pokoju.
P: Czytałem tę książkę choć nie miałem jej w życiu w rękach. Byłem w mieszkaniu które miało ścianę pisemnych dzieł choć nie była to biblioteka. - Jego oddech powoli uspokajał się.
P: To nie ma sensu. – Powiedział z rozdrażnieniem. Zacząłem analizować jego słowa.
N: Czy ty mi mówisz, że przypomniałeś sobie coś z tamtych lat? – Nie zrobił żadnego ruchu. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
P: Nie ważne. – Machną ręką.
P: Powinniśmy się zając sprawą udupienia wielkich ojców a nie moją demencją.
N: Nie. – Powiedziałem stanowczo wstając.
N: To jest ważne. Zwłaszcza jeżeli tam był Rosja. – Chwyciłem go za ramiona.
N: Przecież jest jego synem. – Uwolnił się z mojego uścisku.
P: To jest tylko fragment, który nic nie wnosi. Głupota z książką.
N: Polska. – Nacisnąłem na jego imię.
P: Cholera jasna! Uparłaś się. – Powiedział drapiąc się po głowie lecz po chwili zaczął opowiadać.
P:Pukałem kilka razy w jakieś drzwi wejściowe. Padał śnieg przez co mi byłobardzo zimno.
****Dzień nieokreślony****
Pov. Polska
Powoli wszedłem do domu. Wiedziałem, że coś mi się stanie jeżeli przekroczę próg ale trzęsłem się z panującego zimna na polu.
P: Proszę pana? – Nikt nie odpowiedział. Zamknąłem za sobą drzwi.
P: Przepraszam za najście ale przynoszę wiadomość. - Powoli chodziłem przez korytarz spodziewając się, że może wyjść w każdej chwili. Jedne drzwi były otwarte a z nich biło światło dnia.
P: Dzień dobry? – Zajrzałem do pokoju w którym była ściana książek. Byłem nią zachwycony. Tyle dzieł tak dawno nie widziałem od dawna. Nie zważając na strach podszedłem do niej i wziąłem jedną książkę. Była trochę podniszczona ale cieszyła moje oczy swoją prostotą. Otworzyłem ją i zacząłem czytać. Nie wiem ile tam stałem zahipnotyzowany ale nagle ktoś zasłonił mi oczy.
???: Co tu robisz? – Usłyszałem lodowaty głos za sobą. Dawny strach znów mnie wypełnił, że nie mogłem się ruszyć a po plecach przeszły mnie dreszcze.
P: Ja... - Zacząłem ale ktoś nagle go zawołał.
?: Proszę pana. – Zaczął.
?: Ja i Rosja idzie... - Urwał w pół zdaniu.
?: Już nie przeszkadzamy. – Postać za mną odsłoniła mi oczy a swoje dłonie położył na ramionach.
???: Nie przeszkadzacie. Już miał i tak wychodzić. – Nie miałem odwagi się ruszyć zwłaszcza, że mnie mocno trzymał.
???: Co chcieliście? – Zapytał się ich głos za mną.
?: Chciałem tylko powiedzieć, że wychodzimy i za chwilę wrócimy. - Zerknąłem w stronę wyjścia i zobaczyłem dwóch chłopców stojących w drzwiach. Jeden miał poziome pasy biało-niebiesko-czerwone a drugi pionowe czerwono-biało-zielone.
???: Dobrze, możecie iść. – Patrzyłem się na nich jak odchodzą. Chłopak z uszatką, który się nie odzywał spojrzał na mnie. Błagałem go niemo, żeby mnie nie zostawiał, ale odszedł i zostałem sam na sam z postacią za mną.
???: A teraz. – Zacisnął swoje ręce na mojej krtani.
???: Zajmę się tobą.
****Teraz****
Pov. Niemcy
Polska wziął głęboki wdech. Zgiął się i podniósł książkę którą strącił.
P: Teraz widzisz, że moje wspomnienie nic nie wnosi. – Położył dzieło na stole.
P: I przez co schrzaniłem. – Czułem, że był wściekły na siebie. Jednak ja myślałem inaczej srojąc przed nim.
N: To nam dużo daje. – Popatrzył się na mnie. Zaśmiałem się.
N: A mówiłeś, że wszystko widzisz. Może nie znaleźliśmy dowodów ale mamy dzięki ciebie poszlakę. Byłeś tam a Rosja cię widział.
P: Jak zauważyłeś Rosja mnie nie rozpoznał. – Przerwał mi ale nie zważałem na to uwagi.
N: To jest nie ważne. Jeżeli mu opiszesz posiadłość. To będzie mógł nam powiedzieć gdzie to jest. W przeciwieństwie do ciebie nie stracił pamięci. – Polska zmarszczył czoło w zamyśleniu.
P: Jeżeli sprawdzimy ten dom to może będą tam jakieś poszlaki jego brutalności.
N: A może nawet coś jeszcze sobie przypomnisz. – Położyłem dłonie na jego ramionach. On tylko się uśmiechnął.
P: Widać, że ja też jestem zamieszany w jego chorą grę z intrygami. – Popatrzyliśmy się na siebie.
N: Zrobię wszystko by dowiedzieć się co tak naprawdę się stało. – Polska parsknął śmiechem a ja nie wiedziałem o co mu chodzi.
P: Ty naprawdę chcesz być księciem z bajki. – Po jego słowach poczułem jak moje policzki się rumienią jednak widząc jak mu się poprawił humor mimowolnie uśmiechnąłem się. Kiedy uśmiechnął się od razu zrobiło mi się na sercu cieplej. Poprawiłem okulary.
N: Trzeba poinformować Resztę o naszym odkryciu. Jednak zrobimy to jutro. Już i tak jest późno.
Pov. Kanada
Była już noc. Nie chciałem się z nikim spotkać nawet w Akademii unikałem wszystkich. Chyba muszę się odważyć i powiedzieć prawdę Japonii. Może mi wybaczy jednak nie chcę jej zranić a ja nie pragnę złamać danej jej obietnicy. Bijąc się z myślami wszedłem do domu. Mijałem właśnie pokój ojca już miałem wchodzić po schodach gdyby nie to, że coś w jego pomieszczeniu przykuło moją uwagę. Zrobiłem krok w tył by zajrzeć. Znieruchomiałem niedowierzając co właśnie widzę.
K: Ojcze? – Podniósł wzrok na mnie. Nigdy go takiego nie widziałem. Wydawał się podłamany. Siedział przed biurkiem w ciemnościach a jedynym światłem była lampa na stoliku. Podpierał się patrząc na coś prostokątnego w rękach a obok niego stała szklanka i butelka ginu. Brytania nie lubił alkoholu przez co jeszcze bardziej obraz był abstrakcyjny.
WB: Ach! Kanada. – Odstawił trzymaną rzecz.
WB: Cieszę się, że jesteś. – Powoli wstał od biura i okrążył go by oprzeć się o niego z przodu.
WB: Nie było cię całe dwa dni. Gdzie byłeś? – Zapytał się mając gorycz w głosie. Widziałem jak od upojenia lekko się chwiał.
K: Wczoraj byłem z Japonią a dzisiaj chciałem pobyć sam. – Pokiwał głową chociaż nie wiem czy to była jego odpowiedź czy ruch spowodowany alkoholem.
WB: Z Japonią. - Powiedział w zamyśleniu.
WB: Jak dobrze pamiętam za niedługo bierzecie ślub? – Jak o tym wspomniał posmutniałem lecz przybrałem spokojną twarz by tego nie widział. Dzięki mnie może się nie odbyć.
WB: Oby wam się powodziło razem i żyli szczęśliwie. Nie popełnił moich błędów. – Ostatnie słowa powiedział ciszej ale i tak mnie zdziwiły. Ojciec zawsze twierdził, że dokonywał dobrego wyboru i nie przyznawał się przed nikim, że było inaczej. Po tym jak to powiedział powoli na jego twarzy pojawiał się grymas niezadowolenia.
WB: Możesz już iść. – Powiedział ze złością i machną ręką na znak bym wyszedł. Tak też zrobiłem. Kiedy dotarłem do mojego pokoju wyjąłem telefon i wybrałem z niego numer.
K: Niemcy.
***********************************************************************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top