XXII
Grafika z darmowych- w miarę, jestem gotowa się założyć, że od każdego użytkownika, który to pobrał, strona coś otrzymuje- zasobów z Pixelbuddha.net .
Pisarsko-literacko-książkowo-autystyczne wnioski z ostatniego miesiąca, bo w sumie czemu nie:
- Kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy kradną słowniki z czytelni: ani się tego w internecie nie opchnie(bo kto kupi specjalistyczne tomiszcze o imiesłowach wydane w latach osiemdziesiątych na lichym papierze?), ani się tego nie ukryje, bo, prędzej czy później ktoś ( w tym przypadku- ja) spyta bibliotekarkę, gdzie jest tom ten a ten tego i tamtego słownika! Większość słowników to nie żadne białe kruki, na stronie wydawnictw można kupić nowsze edycje ale nie, łatwiej wynieść...
- Nie znam prawdziwszego przysłowia niż dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane: zdecydowana większość ableistycznego* głupiego gadania, z jakim mam do czynienia, wynika nie ze złej woli a z bezmyślności i postrzegania autyzmu jako zaburzenia. Zaburzeniem jest tylko jeśli widzi się ludzką różnorodność w kategoriach choroby i normalności: jeśli się spojrzy tak, że mam inną budowę mózgu, która ma swoje wady i zalety ale jest równie ciekawa i sprawna co ta "standardowa", nie, nie jestem zaburzona, nigdy nie byłam i nigdy nie będę.
- Pozostając w temacie materiałów do budowy dróg w piekle: nie przeczę, że kobitka, u której obecnie się uczę, ma syna z zespołem Aspergera (wspominałam, że się odchodzi od tego terminu? Wiem, to trudne, bo sama jestem przyzwyczajona...), który bardzo dobrze sobie radzi w kontaktach społecznych i czyta emocje z ludzkich twarzy ALE, po pierwsze, niewykluczone, że młody mówi mamie tylko o sukcesach a nie swoich kłopotach ( całkiem prawdopodobne), a po drugie, do cholery, spektrum to spektrum i to, że jednemu "czytanie" ludzkich twarzy nie sprawia kłopotów nie oznacza, że jego przemądrzała matka ma prawo umniejszać to, że mam kłopoty z komunikacją tekstami pokroju "inni mają gorzej". Wiem, że chciała dobrze ale, kuźwa, życzliwa bezmyślność ma główną wadę; aż głupio się wściekać i należałoby puścić w niepamięć ale właśnie przez takie gadanie muszę się ciągle użerać z ludźmi!
- To uczucie, gdy przeczytało się artykuły, poryło, pouczyło, zajrzało się do materiałów raz jeszcze a w dalszym ciągu gość od praktyk zadaje pytanie "Czy zajrzała już Pani do artykułów...?". Czaję sugestię, czaję(!), tylko co z tego, że przeczytałam te cholernie skomplikowane artykuły po trzy razy, wypisałam co mogę, a czego nie powinnam robić w pracy skoro i tak robię błędy i nawet nie rozumiem czemu i co musiałabym zrobić, by wyszło dobrze...?
- Usiłuję wyzbyć się wewnętrznej i, co do tego jestem prawie pewna, niepochodzącej ode mnie potrzeby "mienia pozwolenia" na robienie wielu rzeczy: nie mam na myśli, na przykład, zaglądania do cudzych notatek czy pożyczania książek- chodzi mi o to, że czuję się skrępowana, zawstydzona i jak ostatni wrzód na tyłku społeczeństwa jeśli usiądę na ławce w miejscu publicznym, zajmę puste miejsce obok kogoś w autobusie, poproszę któregoś z pracowników sklepu o pomoc, dam komuś grzecznie znać, że stoi w wąskim gardle a ja chciałabym przejść, zwrócę, proszę kogoś o wyjaśnienie mi czegoś i tak dalej...
- Ostatnimi czasy dostałam wiele argumentów za tym, by nie spodziewać się po ludziach niczego dobrego i podchodzić do nich niczym do błąkającego się psa: ze spokojem, bez przemocy ale bez entuzjazmu, nie pozwolić mu się zbliżyć, by nie zarazić się wścieklizną...
-... co nie zmienia faktu, że w głębi serca chciałabym się mylić, tak bardzo chciałabym się mylić, tak bardzo chciałabym, aby coś lub ktoś temu zaprzeczył.
- Z ciekawości sprawdzałam, ile jest wersji baśni o królewnie Śnieżce; jak się okazuje, od cholery. Najbardziej spodobała mi się ta flandryjska, gdzie zamiast Śnieżki jest Mauricia, zamiast macochy- biologiczna matka protagonistki, zamiast magicznego lustra- demon z pajęczą głową, zamiast siedmiu krasnoludków-siedemnastu złodziei, zamiast jabłka- magiczny pierścień: najlepszy jest finał, w którym książę zdejmuje z palca Maurici magiczny pierścień i od razu pyta przebudzoną dziewczynę, czy zechciałaby zostać jego żoną- ona na to, że nie, nie chce i wraca do życia z siedemnastoma złodziejami. Niby baśń a brzmi jak jakiś szalony retelling... nie narzekam!
- Czasem się zastanawiam co ja robię ze swoim życiem, że klikam w dwudziestopięciosekundowe filmiki w stylu "Świadkowie Jehowy kontra owczarek niemiecki" lub "Farmer złapał rysia za kołnierz i go opierniczył za zniszczenie kurnika" ( choć muszę przyznać, gość popisał się głupotą zahaczającą o brawurę a jego kazanie na temat niemordowania kurczaków capnięty za kark ryś wysłuchał z zaskakującą cierpliwością).
- Dopiero przy opracowywaniu jako-takiej alchemii do świata przedstawionego- tzn. na tyle rozwiniętej, że mogę się swobodnie w tym temacie poruszać, a czytelnik się nie zorientuje, że skończyłam przygodę z chemią po pierwszej liceum- pluję sobie w brodę, że na chemii w gimnazjum i pierwszej liceum odpływałam myślami... choć i tak jestem zdziwiona, że pamiętam właściwości kwasu azotowego i wierszyk o chemiku młodym i wodzie.
- Od niedawna chodzi mi po głowie kwestia grzechu pierworodnego; oczywiście, najłatwiej powiedzieć, że on nie istnieje (no cóż, dowodów nie ma) ale nie o to mi chodzi. Myślę raczej o tym, dlaczego przez stulecia obwiniano za to Ewę a nie Adama. Wiem, wiem- seksizm, patriarchat i inne tego typu atrakcje, które wówczas jeszcze nie miały nazwy ale, spójrzmy na to logicznie; jeśli pierwsza poległa pokusie Ewa a Adam widział, że zerwała owoc akurat z tego jednego, konkretnego, zakazanego drzewa to czemu wina spada tylko na nią, skoro Adam nie musiał brać od niej owocu...?
- Rodzice często mi radzą, abym oderwała się od "pracy umysłowej" i zajęła się czymś odmóżdżającym. Niby fajnie tylko jest jeden, zasadniczy problem: gdy nie śpię, nie ma chwili, bym o czymś nie myślała, czegoś nie próbowała zanalizować, nie rozmyślała na temat taki a taki, krótko mówiąc- nie wykonywała jakiejś "pracy umysłowej".
- Jeśli uznamy, że każda kultura wykształciła swoiste rytuały przejścia lub kroki milowe do pokonania w życiu młodego człowieka, należałoby do nich zaliczyć pierwszy rekonesans po internecie w poszukiwaniu elementów graficznych, które są jednocześnie ładne, nie rozchrzanią komputera, nie zawirusują urządzenia i są darmowe... jest tyle pięknych grafik i zasobów do użycia ale połowa z nich jest wściekle droga, zwłaszcza po wymianie waluty; wiecie ile to jest na nasze siedemnaście dolarów?! I nie, opcja z podaniem e-maila też nie wchodzi w grę, mam dostatecznie zawaloną reklamami skrzynkę mejlową...
-Zastanawiam się, czy nie zacząć pisać raportów do wiki Backrooms; są nieco mniej skomplikowane niż ta formuła z Fundacji SCP, sama myśl o "zapleczu rzeczywistości" jest na tyle fascynująca, że warto byłoby jej poświęcić trochę czasu, nie straciłabym wprawy w pisaniu (czasem mam wrażenie, że literacko obumieram, tłukąc teksty na studia) i miałabym dodatkową atrakcję...
***
* "Ableizm" jako termin to rzecz w naszym języku młoda, a artykuł na polskiej Wikipedii absolutnie nie wyczerpuje tematu, więc, jeśliś ciekawy/a co to jest "ableism", "sanism" czy inne formy, niekiedy nieumyślnego, utrudniania życia osobom niepełnosprawnym lub neuroróżnorodnych ( wolę termin neurodiversity, warto byłoby to jakoś zgrabnie przetłumaczyć...), parę artykułów z angielskiej Wikipedii i jeden z naszej :
https://en.wikipedia.org/wiki/Ableism
https://en.wikipedia.org/wiki/Sanism
https://pl.wikipedia.org/wiki/Neuror%C3%B3%C5%BCnorodno%C5%9B%C4%87
Jestem autystyczna- nie jestem niepełnosprawna umysłowo lub fizycznie ale nie zaprzeczę; odczuwanie więcej i nieskończony potok myśli potrafią dać w kość i jest to rzecz, którą codziennie muszę brać pod uwagę: dlatego też interesuję się kwestiami zdrowia psychicznego i neuroróżnorodności/neurodiversity i widzę, że przed społeczeństwem ( nie powiem, że przed polskim, bo innego nie znam, nie?) jeszcze daleka droga: wątpię, bym dożyła czasów, gdy ktoś taki jak ja nie będzie musiał zmagać się z nienawiścią do samego siebie.
Jakby linki nie działały, zaznaczcie go, kliknijcie prawy przycisk myszki i poszukajcie opcji "przejdź do strony/wyszukaj".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top