°9
Zapomniało mi się 😅
~>Powrót do dormu<~
Zaczynało robić się coraz ciemniej, gdy obydwoje przemierzaliśmy pustą drogę ręka za rękę. Czułem się szczęśliwy i błogo przy tym oddychałem. Miałem wrażenie, że to wszystko było mi przeznaczone. Tak jakby ktoś tam na górze podpowiadał mi, że ona jest mi przeznaczona, że to właśnie z nią spędzę resztę mojego życia. W sumie bardzo często o niej myślałem. Mówiąc często mam na myśli cały czas. Co chwilę patrzyłem na nią, gdy szła przytulona do mojego ramienia. Czułem, że mam obok siebie wszystko o czym marzyłem. Podekscytowałem się na myśl, gdy pomyślałem o tym, że dziewczyna może czuć to samo co ja. Gdyby jednak okazało się, że ona mnie kocha skakałbym z radości.
Nie chciałem jednak budować relacji na kłamstwie, więc powiedziałem jej, że jestem idolem. Wyznałem jej, że szaleje za mną tysiące dziewczyn i, że jestem w zespole. Jej reakcja była inna niż się spodziewałem.
-Naprawdę? - zapytała niedowierzając, a ja przytaknąłem i potwierdziłem swoje słowa cichym "Tak". - To wszystko wyjaśnia dlaczego widzimy się tak rzadko. Przy okazji zaczęłam podejrzewać, że coś ukrywasz, kiedy usłyszałam twój głos w radiu - zaśmiała się.
-Przeszkadza Ci to? No wiesz…moja sława - zapytałem zdenerwowany, a Seojung w odpowiedzi przytuliła się do mojego torsu.
-To twoja praca głuptasie - zachichotała.
- Jeśli bardzo ją lubisz to nie mam nic do gadania. Poza tym masz piękny głos i dobrze, że dzielisz się nim z innymi ludźmi.
Pierwszy raz wtedy usłyszałem od kogoś, że mam piękny głos. Pierwszy raz ktoś naprawdę dla mnie ważny to powiedział. W tamtym momencie byłem naprawdę szczęśliwy. Ten moment na zawsze zostanie w mojej pamięci.
-Jesteś tu Jin? - zapytała nagle dziewczyna przywracając mnie z powrotem na ziemię. - znowu się zamyśliłeś...pewnie znowu myślałeś o tej dziewczynie zgadza się? - zapytała po czym szturchnęła mnie uroczo łokciem w żebra.
-Tak myślałem o niej - ścisnąłem jej dłoń mocniej, a dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę. - Ale na razie nie powiem jej o tym co czuję.
-Czemu? Przecież jak jej nie powiesz w porę to może okazać się, że ona już kogoś ma - odpowiedziała co sprawiło, że przeszedł mnie dreszcz.
-Jest trochę za wcześnie, by wyznać moje uczucia. Muszę się do niej bardziej zbliżyć - rozejrzałem się dookoła. Słońce już prawie schowało się za horyzontem i było już praktycznie ciemno. O tej porze jest zazwyczaj niebezpiecznie i coś może się jej stać. Muszę sprawić, żeby dziewczyna poczuła się przy mnie bezpiecznie. Chciałbym ją chronić przed całym złem tego świata, bo jest on niekiedy nadzwyczaj brutalny. Seojung jako krucha istota musi być chroniona. Musi mieć swojego księcia, który obroni ją przed niebezpieczeństwem.
-Robi się już ciemno - rzekłem. - Odprowadzę cię do domu Seo.
-Jin, ale to bardzo daleko - pisnęła dziewczyna wtulając się w moje ramię.
-Nie martw się o mnie, słońce - odpowiedziałem czule do dziewczyny. - Najważniejsza tutaj jesteś ty.
-Ktoś Ci kiedyś mówił, że jesteś bardzo szarmancki? Naprawdę nigdy nie poznałam tak miłego, sympatycznego, troskliwego, wspierającego i przystojnego mężczyznę. - zaśmiała się pod nosem. - Można byłoby powiedzieć, że jesteś ideałem kobiety - rzekła sprawiając, że moje serce stanęło.
-Jestem taki tylko dla ciebie - przeszliśmy na parking, gdzie stał mój zaparkowany samochód. Otworzyłem drzwi i pomogłem dziewczynie przy wsiadaniu po czym sam zająłem miejsce kierowcy.
Seojung zadrżała z zimna, więc podałem jej moją bluzę z tylnego siedzenia i włączyłem ogrzewanie, które skierowałem w jej stronę.
-Wiesz gdzie mieszkam? - zapytała.
-Wiem zapamiętałem - zaśmiałem się po czym uruchomiłem pojazd i wyjechaliśmy z parkingu.
Droga była dosyć długa. Musieliśmy przejechać pół stolicy, by dostać się do jej domu. Najlepsze jest to, że to właśnie wieczorami są największe kroki, więc nie obejdzie się bez kilkunastominutowego postoju. Już w tym momencie wyobrażam sobie tej kilkunastometrowy sznur samochodów.
-Może włączę radio - zaproponowałem, a dziewczyna zgodziła się kiwnięciem głowy.
-Zostaw to! - krzyknęła podekscytowana, gdy usłyszała nasz kawałek. DNA w sumie nie jest takim starym utworem, ale promocję zaczęliśmy już jakiś czas temu.
Zacząłem wystukiwać rytm piosenki na kierownicy mrucząc przy tym pod nosem.
Dziewczyna wtuliła się w moją bluzę i podciągnęła kolana do siebie siadając wygodniej. W końcu spędzimy tu trochę czasu, więc nie zdziwiłem się, że chce poczuć się tu bardziej komfortowo. Ze zdrowym rozsądkiem patrzyłem na nią i oczarowany jej urodą chciałem zbliżyć się do niej, ale sumienie mi na to nie pozwoliło, więc pozostałem w tym samym miejscu. Zachichotałem, gdy dziewczyna mruczała pod nosem kolejne wersy piosenki i wykonała słynny gest Jeongguka z nadgarskiem. Po sekundzie auto przede mną ruszyło, a ja w końcu mogłem odetchnąć. Nie byłem ani trochę zestresowany, ale na sam widok dziewczyny miałem ochotę pisnąć niemęsko i zamknąć jej osóbkę w moich nienaturalnie szerokich ramionach. Dobrze zdaję sobie sprawę, że są one bardzo atrakcyjne i wiem, też, że moja ukochana znajdzie w nich wszystko…spokój, miłość i bezpieczeństwo.
Korek ruszył…po tych nieszczęsnych dwudziestu minutach nareszcie ruszyłem. Jednak ciągle nie miałem powodu do radości. Przede mną jeszcze połowa drogi, a dziewczyna zaczęła przysypiać. Przetarłem rękawem panel i odczytałem z niego godzinę. Właśnie dochodziła 23, a ja ciągle nie pojawiłem się w dormie. Jak nic managerowie zabiją mnie na miejscu. Reszta pewnie też bardzo się o mnie martwi, a ja jak ten dzieciak robię co chcę. Wjechałem na najbliższy parking. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, odblokowując go i wybrałem numer do, którego dzwoniłem ostatnio.
-Halo? Hyung? Gdzie ty się podziewasz? Wiesz jak jest już późno? Czemu nie dawałeś znaku życia? Myśleliśmy, że coś Ci się stało… - zaatakował mnie pytaniami Yoongi. Przez chwilę zastanowiłem się i stwierdziłem jedno. Nie będę ich okłamywał. To w końcu są moi przyjaciele. Moja druga rodzina. Dzięki ich wsparciu jestem tu gdzie jestem.
-Odwożę Seojung do domu, ponieważ byliśmy w parku i trochę się zasiedzieliśmy. Przepraszam, że nic nie napisałem, ale byłem zajęty. Nie potrafiłem wyjąć telefonu w jej obecności - opowiedziałem przyjacielowi prawdę, gdy nagle głową dziewczyny opadła na bok. Zasnęła i prędko się nie obudzi, więc postanowiłem zrobić coś szalonego.
-Yoongi? Nie będziecie mieli nic przeciwko jeśli wezmę ją do nas? Zasnęła i nie chce jej budzić - zapytałem młodszego, a on przez chwilę nie odpowiedział. W słuchawce usłyszałem krzyk reszty.
-Mówią, że możesz przyprowadzić swoją dziewczynę - zachichotał młodszy swoim uroczym śmiechem, ale po chwili spoważniał.
-Dlaczego tak ją kochasz? - zapytał się Yoongi będąc zdziwionym, że osoba, która kocha siebie tak bardzo pokochała kogoś jeszcze bardziej.
-Bo dotyk sprawia, że człowiek nie czuje się samotny. W oczach i w spojrzeniu można się zakochać, ale to dotyk się pożąda. On sprawia, że człowiek zakochuje się jeszcze bardziej. Pochłonęła mnie ta żądza. Zatraciłem się w jej dotyku Yoongi. Jest ze mną źle - spuściłem wzrok na swoje drogie, markowe buty od Gucci.
-Zauważyłem to...
-Uważaj...ciebie też to kiedyś spotka - podniosłem wzrok i spojrzałem na swoją niczego nie świadomą ukochaną. Na mojej twarzy pojawił się błogi uśmiech. Tak bardzo chciałbym by w końcu była szczęśliwa. Chciałbym zrobić dla niej wszystko, a przede wszystkim sprawić by znowu widziała.
**
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top