°8
~>Jak to odkręcić!?<~
Nie wiedząc czemu byłem zadowolony z tego co powiedziałem dziewczynie. Co prawda była ona zszokowana i nie wiedziała co powiedzieć, ale przynajmniej wiedziała, że widzę ją inaczej niż myślała. Nie powiedziałem jej tego wprost, ale mam nadzieję, że zrozumiała o co mi chodzi. Mówiłem to sobie tyle razy. Zakochałem się w niej i nie zrezygnuję z walki o nią.
Mało tego widzę, że także nie jestem jej obojętny. Widzę jak reaguje na mój dotyk czy komplement. Ona naprawdę słodko się rumieni i wygląda wtedy przeuroczo. Zresztą ona zawsze tak wygląda. Nie żeby nie było…uwielbiam ją całą, a nie tylko z wyglądu.
Seo mocniej ścisnęła moje ramię, gdy minęliśmy bramę cmentarza. Nie lubiłem tu przychodzić. Szczególnie kiedy miałem zamiar odwiedzić grób dziecka. A wiadomo, że śmierć dziecka jest najgorszym co może być. Bardzo ściskało mnie serce, gdy patrzyłem na ten mały nagrobek. Czułem się okropnie wyobrażając sobie rozpaczających rodziców dziewczyny. Pewnie czuli się strasznie wiedząc, że jeden z ich skarbów opuścił ich na zawsze. Nigdy nie chciałbym poczuć to co oni wtedy poczuli. Dobrze, że dziewczyna położyła swojemu bratu kwiaty i zapaliła znicz. Wydaje mi się, że ona będzie o nim pamiętać zawsze, mimo, że była bardzo mała kiedy on odszedł. Nie dziwię się…w końcu byli rodziną.
-Czemu nic nie mówisz Seokjin? - zapytała dziewczyna próbując nawiązać ze mną kontakt.
-Zamyśliłem się…-spojrzałem na nasze buty. - Przepraszam - rzekłem zmieszany.
-O czym tak myślisz? - zapytała zaciekawiona, a ja pogłaskałem jej nadgarstek.
-Myślę o twoim bracie Seo…przecież on był taki mały. Przecież mógł żyć dalej…- szepnąłem na tyle głośno, by dziewczyna usłyszała moją wypowiedź.
-Mógł, ale to był nieszczęśliwy wypadek…gdyby nie to to on byłby ciągle z nami. Poza tym mój wypadek też był nieszczęśliwy - rzekła.
-Ale żyjesz i bardzo się z tego cieszę - odpowiedziałem zatrzymując się i pociągnąłem ją w swoje ramiona obejmując ją w talii. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Seokjin… - szepnęła dziewczyna po czym lekko odsunęła się ode mnie i wyszukała dłońmi mojej twarzy po czym lekko zbliżyła się, a ja schyliłem. Ucałowała mój policzek (chociaż liczyłem bardziej na usta) i odsunęła się zaczerwieniona jak buraczek.
-Jesteś kochany - szepnęła opierając się rękami o moje szerokie ramiona. - Bardzo dużo słodzisz - zaśmiała się słodko, a ja uśmiechnąłem się słysząc ten dźwięk.
-Mówię tylko prawdę - rzekłem po czym ucałowałem bok jej głowy.
Kiedy cofnąłem głowę nastała cisza. Żadne z nas nie odważyło się wypowiedzieć nawet słowa. Ruszyliśmy dalej, a ja znowu zagubiłem się w myślach.
-Jin? -Tak? Coś się stało? - zapytałem z lekka zaniepokojony, ponieważ dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę. Pisnęła, gdy po chwili zasłoniła twarz wolną dłonią.
-Nic nie ważne! - pisnęła czerwieniąc się jak słodki buraczek. Zaśmiałem się czym zwróciłem uwagę zawstydzonej dziewczyny.
-O co chciałaś zapytać Seo? Przecież nie musisz się mnie wstydzić! - zatrzymałem się chcąc zobaczyć reakcje Seojung. Stanąłem przed nią i pocieszająco wziąłem jej dłoń w swoją tak, by były między nami. Przybliżyłem ją do siebie…poczułem jakby między nami była zbyt duża odległość. Naprawdę nie mogłem się powstrzymać. Jej ciepło, jej ciało, jej głos ciągle siedział w mojej głowie. Ona jest dla mnie idealna.
-To nie ważne naprawdę - mruknęła pod nosem dziewczyna po czym puściła moją dłoń. Od razu poczułem chłód i pustkę. W dodatku zrobiło mi się smutno z nie wiadomo jakiego powodu.
-Przecież wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko - rzuciłem przyglądając się jej osobie.
-Wiem, ale…to zawstydzające pytanie - szepnęła bawiąc się palcami.
Podeszłem bliżej niej, od razu zauważyłem dreszcz, który przeszył jej ciało, a u mnie włączył się tryb troski, więc zdjąłem płaszcz i zarzuciłem go na jej chudziutkie ramionka. Seojung najpierw zaskoczona odskoczyła do tyłu, a dopiero potem wtuliła się w ciepły materiał. Jaka ona słodka!
-Seokjin…czemu nie masz żony? Albo narzeczonej? - zapytała i od razu na jej twarzy pojawił się kolor czerwony. Już chyba tysięczny raz w ciągu dnia. Zaśmiałem się i przytuliłem zarumienioną kobietę.
-Nie mogę mieć drugiej połówki, bo praca mi na to nie pozwala…ale myślę, że niedługo postaram się to zmienić - położyłem dłoń na jej głowie, a dziewczyna wtuliła się we mnie.
-Co masz na myśli Jin?
-Chcę wyznać jej miłość - wyznałem szczerze, a dziewczyna nagle oderwała się od mojego ciała.
-Zakochałeś się? Czemu nie mówiłeś, że masz drugą połówkę na oku? - wyszeptała dziewczyna, a ja poczułem, że powiedziałem coś nie tak. - Skoro kogoś kochasz to czemu mnie przytulasz? Czemu mnie tak chronisz przed wszystkim? Czemu mówisz do mnie tak słodko? - rzuciła we mnie pytaniami, a ja nie wiedziałem jak jej to wyjaśnić.
Naprawdę przez chwilę poczułem, że muszę powiedzieć jej wszystko, ale jest stanowczo za wcześnie! Za krótko się znamy, żebym wyznał jej miłość. Kocham ją, ale nie mogę jej stracić. Gdybym stracił ją załamałbym się. Bo miłość można porównać z winem. Wino, które dojrzewa krótko jest nijakie w smaku, ale takie, które leży już jakiś czas ma swój unikatowy smak i aromat, a wiadomo, że im dłuższą znajomość tym większe przywiązanie. Chciałbym stworzyć najpierw mocną więź między mną, a dziewczyną, żebym na koniec mógł jej pięknie wyznać uczucia. Tak bardzo chciałbym jej pomóc, tak bardzo chciałbym ją pocałować. Tak bardzo chciałbym powiedzieć, że ją kocham, ale ciągle jest za wcześnie. Nawet nie wiem czy ona w ogóle czuje to samo co ja.
-Nie odpowiesz mi Jin? - wyrwała mnie z zamyślenia Seojung, a ja naprawdę nie wiedziałem jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. - Och…tak myślałam…..
-Co? - zapytałem zdziwiony. Przecież…nie na pewno ona nie wie, że to o nią chodzi.
-Myślałam o tym już dawno temu, ale to chyba prawda - mruknęła dziewczyna wyciągając białą łaskę z torby. - Nie potrzebuję litości Jin. Tyle czasu potrafiłam zająć się sobą. Naprawdę nie potrzebuje całodobowej opieki, bo to, że jestem niewidoma nie oznacza, że nie poradzę sobie w codziennym funkcjonowaniu. To miłe, że mi współczujesz, ale nie potrzebuje tego. Wiem, że jesteś dobry Jin, ale jeśli ją kochasz to leć do niej. Nie przejmuj się mną w końcu i tak nie ma na co patrzeć, prawda? - gdy dziewczyna wypowiadała się poczułem jak powstrzymuje płacz. Ona naprawdę chciała płakać, a to wszystko przeze mnie.
-Nie opiekuje się tobą z litości Seo! Jesteś piękną, niezależną i silną kobietą, ale po prostu bardzo cię lubię i uwielbiam spędzać z tobą czas! Jesteś taka życzliwa, wyrozumiała i potrafisz wesprzeć i… - zatrzymałem się w połowie zdania zastanawiając się czy na pewno dobrze robię. - Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką mogłem sobie wymarzyć. Jednak muszę Ci coś wyznać.
-Co takiego? - zapytała, a ja po raz kolejny tego dnia zbliżyłem się do niej.
Nie wiem czy Seojung uwierzy mi w to co zaraz powiem. Nie wiem nawet czy dalej będzie chciała zadawać się z taką osobą jak ja.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top