°22

(Ostrzegam...wyczuwam w tym raczka XD) Enjoy moi kochani!! (komentarze mile widziane)

(Macie pomysły na ciąg dalszy? bo u mnie pustka...)

🌹Chcę Ci pomóc!🌹

-Perełko...- usłyszałam stłumiony głos chłopaka przez zamknięte drzwi pokoju. -Nie płacz skarbie. Otwórz drzwi proszę...

Mówił czułym głosem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę.

-Widziałeś co o mnie pisali? Czuję się okropnie, bo mają rację...jak możesz być z kimś takim jak ja...- powiedziałam przez płacz. Usiadłam na podłodze i oparłam się o oparcie łóżka. Przede mną leżał laptop z otwartą stroną jakiegoś plotkarskiego portalu. Na głównej stronie znajdował się artykuł:

"Afera! Park Jimin przyłapany z dziewczyną!" i to nasze zdjęcie z parku...chyba nigdy w życiu nie przeczytałam na swój temat tyle niemiłych rzeczy...

-Nie mów tak skarbie...- usłyszałam dźwięk poruszającej się klamki. -Otwórz drzwi...porozmawiajmy. Mam ochotę cię przytulić. -szepnął.

Podniosłam swój wzrok na okno za, którym mogłam zobaczyć padający śnieg. Tak czysty i niewinny jak chłopak stojący za drzwiami. Ciągle nie wiem jak to się stało, że ktokolwiek zakochał się we mnie...w osobie tak bardzo niedoskonałej i pełnej wad. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że miłość mimo, że jest najpiękniejszym uczuciem na świecie ma swoje drugie oblicze. To oblicze jest jej ciemną stroną, wadą lub skazą, którą zdążył poznać już każdy z nas. Podniosłam trzęsącą się dłoń do policzka i starłam z niego kryształowe łzy.

-...proszę! daj mi się dotknąć! Nie odpychaj mnie od siebie...- usłyszałam rozpaczliwy krzyk chłopaka, a po chwili rytmiczne uderzanie pięścią w te niczemu winne drewniane drzwi.

🌹🌹🌹

-Jimin...chodź zejdź na dół...daj jej wszystko przemyśleć- najwidoczniej Jin miał już dość tej sytuacji i postanowił ingerować...

-Hyung...nie zostawię jej samej. Nie w tej sytuacji!- zaczęłam podsłuchiwać rozmowę między najstarszym, a moim ukochanym. Było mi przykro, że ranię wszystkich domowników, ale nie mam odwagi spojrzeć im w twarz po tym wszystkim...w końcu to przeze mnie do tego doszło.

-Seuta...Co mam robić?- powiedziałam do suczki siedzącej wytrwale przy moim boku. Nie ruszyła się na krok odkąd zamknęłam się w pokoju. Patrzyła na mnie i próbowała pocieszyć kładąc się na moich kolanach czy liżąc po dłoni. Kochana...tak się cieszę, że ją mamy. Dzięki niej moje życie jest jeszcze bardziej kolorowe...jeśli to w ogóle możliwe.

-(T.I)...- usłyszałam głos Jina. -Wiem, że jesteś teraz bardzo smutna i masz wątpliwości, ale pamiętaj...masz nas i Jimina. Wszyscy kochamy cię najbardziej na świecie i nie chcemy, żebyś czuła się źle. Wniosłaś w nasze życia radość i nie pozbędziemy się go, bo niektóre nasze fanki nie potrafią zaakceptować pewnych rzeczy. Pamiętaj masz w nas wsparcie. Jeśli będziesz gotowa zejdź na dół lub do któregoś z nas.

Wsłuchałam się w słowa najstarszego, a po moich policzkach spłynęła kaskada łez. Położyłam dłoń na ustach, a po chwili wydobył się szloch.

Po chwili usłyszałam pukanie...

-Skarbie...to co powiedział Jin to prawda...masz mnie i chłopaków. Nie przejmuj się co piszą hejterzy w internecie. Oni nie znają ciebie, mnie czy innych. Jesteś najbardziej wartościową i kochaną osobą jaką znam. Nikogo nigdy nie kochałem tak jak ciebie kocham- wstałam z podłogi zamykając przy okazji laptopa. Podeszłam do drzwi i powoli je odkluczyłam. To co powiedzieli chłopcy pocieszyło mnie. Tak bardzo chciałam ich wszystkich przytulić. Wdzięczność to za mało...cieszę się, że pojawili się w moim życiu. Bez ich przyjaźni i miłości dalej byłabym sama. Człowiek najbardziej cierpi gdy doskwiera mu samotność, więc nie powinnam była się od nich odcinać. Takie sprawy trzeba przedyskutować i pomyśleć wspólnie nad jej rozwiązaniem, a nie zamykając się w pokoju na cztery spusty. Otworzyłam powoli drzwi i przy okazji starłam łzy z twarzy.

-(T.I)!- spojrzałam na chłopaka. Jego policzki były mokre i zarumienione. Spojrzałam w dół na swoje buty...

Poczułam na swoim podbródku dłoń chłopaka, która zmusiła mnie bym spojrzała mu w oczy. Jego ręce objęły mnie w talii, a usta przez krótki moment spotkały się z moimi. Uśmiechnęłam się delikatnie mimo tego, że w moich oczach ciągle były łzy. Uniosłam dłonie i położyłam je na policzkach chłopaka. Zaczęłam ścierać jego kropelki smutku kciukami. Jimin położył swoją dłoń na mojej i wtulił się w nią. Spojrzał na mnie wzrokiem, który wyznawał mi miłość po raz setny.

-Uwielbiam cię, wiesz?- zapytał chłopak ciągle, kiedy ciągle patrzył mi w oczy.

-Ja ciebie też uwielbiam...- przytuliłam się do niego obejmując go rękoma wokół karku. Oparłam się o jego ramię, a twarz miałam zwróconą w kierunku szyi, więc mogłam czuć jego zapach od, którego kręciło mi się w głowie.

-Cieszę się, że otworzyłaś te drzwi- mruknął chłopak.

-Zdałam sobie sprawę, że dookoła mnie są ludzie na, których bardziej mi zależy. Nie powinnam była się tak przejąć tymi głupimi komentarzami i nie powinnam była czytać tych bzdur. Jesteście moją rodziną, a rodzina powinna trzymać się razem, prawda?

-Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie próbuj sobie wmówić, że jest inaczej- chłopak objął mnie mocno i zaczął głaskać pocieszająco po plecach. -To prawda nie powinnaś czytać tych komentarzy, bo po pierwsze nikt cię tam nie zna, po drugie sama znasz swoją wartość, wiesz jaka jesteś i do czego dążysz, a po trzecie jesteśmy już dość długo ze sobą to muszę ci coś wyznać...

-Co takiego?- szepnęłam...

-To miało być niespodzianką, ale nie mam wyboru muszę ci to powiedzieć...

-Nie trzymaj mnie w niepewności proszę...bo zaczynam się już bać.

Chłopak odsunął się ode mnie, spojrzał na mnie i założył moje opadające na twarz włosy za ucho. Splótł nasze palce i spojrzał mi w twarz...

-Kochasz mnie?- zapytał.

-Najbardziej na świecie...

-A chciałabyś spędzić ze mną resztę życia?

Byłam w szoku! Czy się nie przesłyszałam? Spojrzałam na chłopaka wielkimi oczami.

-Co?- chłopak zaśmiał się cicho. Jego wzrok przesiąknięty był uczuciem do mnie.

-Czy chciałabyś wyjść za mnie?- klęknął na jedno kolano. Złożył pocałunek na mojej dłoni. -Nie mam jeszcze pierścionka, ale nadrobię to wkrótce.

Jego wzrok ani na chwilę nie opuścił mojej twarzy. Ciągle czekał na moją odpowiedź. Oczy szczypały mnie, a uczucie płaczu powiększało się z każdą chwilą. Byłam wzruszona i miałam pewność...chłopak naprawdę mnie kocha i to miłością jak najbardziej szczerą i prawdziwą!

-Tak!- odpowiedziałam w końcu, a na końcu korytarza usłyszałam krzyki radości. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na mojego już narzeczonego. Uśmiech pojawił się na jego twarzy, a po chwili łza spłynęłam mi po policzku. Jimin wstał szybko i porwał mnie w swoje ramiona. Oderwałam się od niego i połączyłam nasze usta. Reszta podeszła do nas i przytulili.

-Kocham cię...- usłyszałam wyznanie od mojego narzeczonego.

-Ja ciebie też kocham...i was też- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Aww my ciebie też- poczułam ramiona, które objęły mnie delikatnie. Spojrzałam za siebie i ujrzałam uśmiech maknae.

-Ej, (T.I) to moja narzeczona!- powiedział zazdrosny Jimin. Przytuliłam go. Jestem najszczęśliwsza na świecie!

🌹🌹🌹

Gdy atmosfera z zaręczynami opadła udaliśmy się razem do salonu. Musieliśmy wyjaśnić sobie pewne sprawy. Nie mogliśmy tak po prostu zapomnieć o tym incydencie w parku. Sprawa i tak była zbyt poważna. Usiadłam na kolanach chłopaka, a reszta spoczęła obok nas w kółku.

-Więc co robimy?- zapytał Taehyung wyraźnie zdenerwowany. Miał położoną poduszkę na kolanach, a wiadomo było, że Tae jest spokojniejszy gdy coś przytula. Nawet to nie pomagało. Z jednej strony cieszyłam się, że wszyscy są z nami w tych trudnych chwilach, ale jednak stres to stres i nikomu on dobrze nie służy.

-Rozmawiałem już na ten temat z Bang Si Hyukiem- zaczął Namjoon i spojrzał smutnym wzrokiem na Jimina.

-Nie rób takiej miny, bo chłopak jeszcze pomyśli, że coś złego się stanie- wtrącił się Yoongi. Jimin spojrzał na swojego hyunga, a zaraz potem objął mnie delikatnie i położył brodę na moim ramieniu. Byłam zaniepokojona.

-Na początku był sceptycznie nastawiony, ale udało mi się go udobruchać. Z trudem przekonałem go, że uczucie jakie jest między wami jest jak najbardziej szczere i zasługujecie na szczęście. Przecież taka miłość jest tylko jedna w życiu prawda?

Wszyscy kiwnęli głowami i spojrzeli na nas rozczulonym wzrokiem.

-Tylko jest pewien warunek...- trzymał nas w niepewności. Założył sobie nogę na nogę, oparł się o oparcie kanapy i poprawił odstające włosy. -Jimin...

-Tak?- zapytał zestresowany chłopak i złapał moją dłoń.

-Musisz się przyznać na najbliższym fanmeetingu albo to...albo zerwanie- powiedział, a zaraz potem poczułam napinające się mięśnie chłopaka.

-Nie mam wyboru- spojrzałam na Jimina zaskoczonym wzrokiem. -Czas się przyznać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top