8 - Na mały paluszek

Ilość słów: 4848

—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—

Tym razem śniadanie w rezydencji Harpii odbywało się później niż zwykle, z wiadomych przyczyn. Lecz znajdowali się na nim tylko i wyłącznie skacowani mężczyźni, którzy jedli to, co mieli na swoich talerzach w ciszy. Każdego z nich bolała głowa i każdy był przymulony, przez co wydawało się, że czynności, które wykonywali, robili jakby w zwolnionym tempie. Nie mieli kompletnie na nic siły, a najchętniej przeleżeliby cały dzień w łóżkach, lecz dziś mieli gościć u siebie Seungmina, którego chcieli poprosić o pomoc. Na dodatek, niektórzy mieli też swoje osobiste obowiązki do wypełnienia.

Każdy był więc pogrążony w swoich myślach, mając przed oczami obrazy z wczorajszego after party. Felix szczególnie dziwił się samemu sobie, że z taką łatwością przyszło mu rozmawiać z Harpiami, żartować i opowiadać historie z życia. Mimo wcześniejszych przeżyć z nimi, musiał przyznać, że bardzo dobrze się z nimi bawił, a nawet chciałby to jeszcze raz powtórzyć. W trakcie tej małej imprezy czuł z nimi chemię, zupełnie tak, jak gdy był w gronie Meduz. Przez to zaczynał się zastanawiać, czy może nie warto pogodzić się ze swoim losem i zaprzyjaźnić się z Harpiami. Może nie byli tacy źli, jak mu się wcześniej wydawało?

Z zamyślenia wyrwał wszystkich dźwięk przychodzącego SMS-a, do któregoś z nich. Wszyscy, oprócz Felixa, który nie posiadał telefonu, sprawdzili swoje urządzenia i już po chwili okazało się, że była to wiadomość do Hyunjina. Ten wystukał coś szybko na klawiaturze i odłożył telefon obok talerza.

— Seungmin będzie tu o czternastej. Zgodził się pomóc za odpowiednią opłatą oczywiście. — powiedział, uśmiechając się krzywo, czując okropny ból głowy.

— To jak przyjedzie, będziesz musiał iść do bramy i autoryzować jego wjazd. Tylko ty możesz go rozpoznać. — oznajmił Chan, wstając ze swojego krzesła, gdyż skończył jeść.

— Jasne. — pokiwał głową na znak, że rozumie, po czym zajął się dalej swoim jedzeniem.

Po chwili Chan wyszedł z pomieszczenia, mówiąc krótkie "do później" i poszedł wykonać swoje obowiązki lidera. Niedługo po nim również i Minho oraz Jeongin skończyli śniadanie i wyszli, aby wykonać swoje rutynowe czynności, zostawiając Felixa i Hyunjina samych. Mimo że blondyn też już skończył jeść, to dalej siedział przy stole, zastanawiając się, czy zapytać o pewną rzecz czerwonowłosego. Od wczoraj nie dawała mu ta sytuacja spokoju. Bawił się więc widelcem, przesuwając resztki jedzenia z jednej strony talerza na drugą. Hwang natomiast jadł dalej powoli, lekko wręcz przysypiając, gdyż oczy same zaczęły mu się kleić.

— Kim jest Junhan? — spytał w końcu Felix, a Hyunjin zastygł nagle w miejscu, mając pałeczki z kimchi w połowie drogi do swoich ust. Skąd on znał to imię? Czyżby będąc pijanym, powiedział za dużo?

— Co? — spytał głupio, odkładając pałeczki na talerz. Spojrzał na Felixa z udawanym zdezorientowaniem, a ten westchnął.

— Wczoraj, jak siedzieliśmy i rozmawialiśmy już sami, powiedziałeś "przepraszam, Junhan". — wyjaśnił, wzruszając ramionami.
— Po prostu jestem ciekaw, kim on jest.

— Nikim ważnym. — odpowiedział szybko, unikając jego wzroku, po czym wstał dosyć gwałtownie od stołu, sprawiając, że krzesło głośno przesunęło się po podłodze. Felix zmarszczył tylko brwi w zdziwieniu, ale postanowił nie drążyć dalej tematu, mimo że wiedział po jego reakcji, że ten cały Junhan nie jest wcale "nikim ważnym".

Hyunjin nie chciał na ten temat rozmawiać z nikim, a tym bardziej z Felixem. Dawno nie słyszał tego imienia, a teraz przypomniał sobie, jak bardzo samo usłyszenie tego boli. Wyszedł więc z pomieszczenia z zamiarem udania się do swojego pokoju i spróbowania ponownego wyrzucenia go ze swoich myśli. Nie chciał o nim pamiętać. I tak minęło już zbyt wiele czasu, żeby dalej żyć tym, co się stało.



🦋🦋🦋



Gdy nadchodziła godzina czternasta, Hyunjin wyszedł już przed rezydencje i udał się pod bramę. Znając Seungmina pojawi się on przed nią punktualnie, a nie chciał, żeby ten na niego czekał. Wiedział, że chociażby małe opóźnienie może go zirytować, a dalej chciał, aby ten im pomógł. I tak, jak przewidywał, znajomy mu samochód podjechał pod bramę równo z wybiciem godziny czternastej. Hyunjin wyszedł za nią i razem z ochroniarzem podeszli do pojazdu, którego szyba od strony kierowcy się opuściła.

— Cześć, Min. — przywitał się z nim, lekko się uśmiechając. Seungmin spojrzał oceniająco na niego, a potem na rezydencję przed nimi.

— Potrafisz się ustawić, Hyunjin. — powiedział zamiast przywitania, unosząc nieznacznie brwi. Jeszcze niedawno jak odwiedzał przyjaciela, mieszkał on po prostu w domku w lesie, przy jeziorze, a nagle z dnia na dzień zaczął mieszkać w ogromnej i bogatej rezydencji. Zwykle wkradał się na konta takich właśnie ludzi, aby przekazać środki na cele charytatywne.

— Nie włamuj mi się na konto, proszę. — zaśmiał się lekko, domyślając się, o co mu tak dokładnie chodzi. Hyunjin machnął ręką do innego ochroniarza, a brama po chwili się otworzyła.

— Zastanowię się. — odpowiedział, również się lekko śmiejąc, po czym wjechał na podjazd.

Hyunjin, dawno go nie widząc, chciał go przywitać przytulasem, lecz ten zamiast tego wyciągnął do niego rękę, uśmiechając się szeroko. Hwang spojrzał na niego z pobłażaniem, po czym z udawanym oburzeniem ścisnął jego dłoń. Gdy szli do gabinetu lidera, w którym już czekali inni, Seungmin podziwiał zarówno zewnętrze, jak i wnętrze rezydencji. Z uwagi na jej wielkość i to, kim byli jej mieszkańcy, myślał, że napotka przepych, którego wręcz nienawidził. Zamiast tego miło się zaskoczył, a ciemne, drewniane wnętrza przypadły mu do gustu.

Gdy weszli do gabinetu, wszystkie oczy zwróciły się na nich. Hyunjin zamknął za nimi drzwi, a Harpie oraz Felix wstali, aby się przywitać. Seungmin spojrzał na wszystkich podejrzliwym wzrokiem. W końcu ich nie znał, więc nie wiedział, jakimi ludźmi są. Aczkolwiek znając Hyunjina i jego upodobania w dobieraniu sobie przyjaciół, nie mogli oni być złymi ludźmi.

— Wszyscy... — zwrócił się do nich Hyunjin, stając wraz z Seungminem przed nimi.
— Poznajcie Seungmina. Seungmin...poznaj po kolei... — zaczął wskazywać rękoma na mężczyzn, rozpoczynając od lewej strony.
— Jeongina, Minho, Chana i Felixa. — powiedział, a wszyscy skinęli do Kima głowami, co odwzajemnił.

— O! Czyli ten, którego porwałeś. — zauważył, a blondyn zmarszczył na niego brwi i zmrużył oczy.
— Właśnie! Miałeś mi opowiedzieć tą historię. — spojrzał na Hyunjina z oburzeniem.

— Kiedy indziej, Min. Teraz mamy inną sprawę do załatwienia. — powiedział, patrząc na niego znacząco. Ten przyznał mu rację, a następnie wszyscy zasiedli przy okrągłym stole, na którym stał już laptop Hyunjina.

— A więc... — Seungmin otworzył urządzenie, pokazując ekran blokady. Gdy Hyunjin miał już wpisać PIN, Kim podłączył do laptopa pendrive'a, którego wyciągnął z kieszeni swojej szarej bluzy, a urządzenie się odblokowało. Hwang zamrugał kilka razy w zdumieniu i nieznacznym oburzeniu.
— ...znaleźć zleceniodawcę...

— Tak...Wiem, że nie korzystasz raczej z tego programu, co niektórzy zabójcy na zlecenie korzystają, ale pewnie sobie poradzisz. — poklepał go pocieszająco po ramieniu.

Po chwili można było usłyszeć już tylko stukanie w klawiaturę. Mężczyźni, będąc ciekawymi działania Seungmina, wstali ze swoich krzeseł i stanęli za nim, patrząc mu się w ekran. Kim tylko westchnął w lekkim poirytowaniu, ale postanowił tego nie komentować. Po jakimś czasie jednak nie mógł się skupić, gdyż czuł wzrok jednej osoby na profilu swojej twarzy, a nie na ekranie, co mu zbyt przeszkadzało. Zaprzestał więc na chwilę swoich działań i odwrócił twarz w stronę osoby, która się na niego patrzyła.

— Możesz przestać się tak gapić? — spytał, unosząc jedną brew. Mężczyzna natomiast tylko się niewinnie uśmiechał i dalej wpatrywał w jego przystojną i jednocześnie uroczą twarz, na którą teraz miał lepszy widok.

— Masz kogoś? — spytał Minho, ignorując kompletnie jego "prośbę".

— Co? — zmarszczył brwi w zdezorientowaniu. Reszta natomiast przyzwyczajona do dziwnych zachowań Minho, westchnęła ciężko w tym samym czasie. Zaczyna się...

— Czy. Jesteś. Z kimś. W związku? — spytał, oddzielając od siebie słowa, mówiąc trochę jak robot. Seungmin zamrugał kilka razy, będąc jeszcze bardziej zdezorientowanym.

— Nie? — odpowiedział niepewnie, po czym potrząsnął głową i wrócił do swojego zadania.

— Okej. — odpowiedział krótko na znak, że przyjął tę informację, po czym w końcu zwrócił uwagę na ekran laptopa.
— Ej, wiedzieliście, że homary sikają ze swojej twarzy? — rzucił ciekawostką, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem i pobłażaniem jednocześnie. Chan przetarł twarz w zażenowaniu, zastanawiając się, kogo on wziął na swojego zastępcę. Hyunjin i Jeongin tylko znów westchnęli ciężko, uznając to już za normalne dla Minho, a Felix próbował wyobrazić sobie, jak wygląda homar, który sika. Seungmin postanowił się nie przejmować i ignorować tego dziwnego mężczyznę i po prostu zajął się dalszym wyszukiwaniem.

Jako że trochę to trwało, Harpie i Felix postanowili jednak usiąść znów na swoich krzesłach. Nie mówili nic, aby nie przeszkadzać Seungminowi, każdy zanurzając się we własnych myślach. Jedni nawet już zaczynali się zastanawiać nad planem, co zrobić, jak już się dowiedzą, kim jest zleceniodawca. Tylko Felix dalej próbował zrozumieć, jak działa wydalanie moczu u homarów, nie mając nic lepszego do roboty.

— Mam. — po kilkunastu minutach Seungmin oznajmił koniec swojej roboty, a wszyscy nagle się ożywili, wstali, znów się za nim ustawili i spojrzeli na ekran.
— Jung Minyoon, lider mafii Wilków oraz właściciel firmy zajmującej się transportem przemysłowym. — gdy tylko to powiedział, Felix się zaśmiał, a wszystkie pary oczu zwróciły się na niego.

— Po twojej reakcji wnioskuję, że go znasz... — rzekł Chan, patrząc na niego znacząco.

— Taa...To jest zwykła szuja nieumiejąca przegrywać. — powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej, a inni spojrzeli na niego pytająco. Chcieli, aby rozwinął swoją wypowiedź. Mogło im to pomóc w wymyśleniu planu.
— Pozwał jednego z mniej znaczących członków Meduz za oszustwo, które rzeczywiście miało miejsce, ale i tak przegrał rozprawę, w której, jak się pewnie domyślacie, byłem obrońcą. — wzruszył ramionami.

— Z tego co wiem, to powinno być z nim łatwo. Nie ważne co wymyślimy, raczej się ten plan powiedzie. W jego wieku to powinien przejść już na mafijną emeryturę, a nie zajmować się pozywaniem ludzi. — oznajmił wszystkim Minho, po krótkim zastanowieniu. Słyszał trochę o tym człowieku, więc mógł mniej więcej oszacować ich szanse.

— No! — Seungmin wstał z krzesła i odwrócił się do nich przodem. Ci rozstąpili się, aby dać mu przejście.
— To wy sobie tutaj opracowujcie plan, a ja będę się już zbierał. — uśmiechnął się lekko, a następnie spojrzał na Hyunjina.
— Cenę za zapłatę wyślę ci SMS-em. — powiedział do niego, po czym udał się w stronę drzwi.

— Pewnie. Odpro...

— Odprowadzę cię. — wyprzedził go Minho z cwanym uśmiechem. Hyunjin spojrzał tylko na niego, marszcząc brwi, ale nie miał zamiaru się z nim kłócić. Po chwili obaj mężczyźni wyszli, zamykając za sobą drzwi, a reszta usiadła znów przy stole.

— No dobra, skoro wiemy teraz, kto wyznaczył na ciebie zlecenie, to można teraz ustalić jakiś plan. — klasnął w dłonie Chan, patrząc na Felixa.

I tak oto, póki co, w czwórkę zaczęli myśleć nad planem umorzenia zlecenia. Wszystko musiało wyjść tak, aby oni na tym nie ucierpieli, ale uzyskali pożądany efekt. Po kilkudziesięciu minutach mieli już pierwszy zarys planu. Lecz coś im tylko nie pasowało, ale nie wiedzieli co.

— Chwila... — rzekł nagle Chan, marszcząc brwi i spojrzał na puste krzesło.
— Gdzie do cholery jest Minho? — spytał, a reszta tylko wzruszyła ramionami. Nagle, o wilku mówiąc, do pomieszczenia wszedł lekko zdyszany starszy Lee.

— Już jestem. Musiałem jeszcze coś tylko szybko zrobić. — powiedział z tajemniczym uśmiechem, po czym podszedł do stołu. Inni tylko spojrzeli na niego podejrzliwym wzrokiem, widząc jego nieco roztrzepane włosy i lekko zaczerwienione policzki.



🦋🦋🦋



Felix siedział w swoim pokoju, na łóżku, czytając jakąś książkę, którą znalazł w małej bibliotece, znajdującej się w rezydencji. Nie mając jakiejkolwiek elektroniki, nudził się niesamowicie. Zwykle, gdy nie miał co robić, to po prostu grał w różne gry internetowe. W swoim domu miał dosyć drogie i dobre stanowisko komputerowe, co pozwalało mu na lepsze doświadczenia podczas rozgrywki. Można by było powiedzieć, że jest w pewnym sensie uzależniony. Teraz kiedy miał to odebrane, czuł się jak na głodzie i kompletnie nie miał pomysłu na to, co mógłby robić.

Dlatego teraz czytał książkę, która jako jedyna przykuła jego oko, lecz zastanawiał się, co ona robi pośród tych wszystkich, według niego, nudnych tomów. W końcu jakiś tani romans nie pasował zbytnio do tych wszystkich starych klasyków czy poradników. Zanim jednak zdołał bardziej zagłębić się w historię miłosną głównych bohaterów, zostało mu to przerwane. Gdy usłyszał pukanie do drzwi, zmarszczył brwi w zdziwieniu, po czym odłożył książkę i zaprosił tego kogoś do środka.

— Hej, Felix. — w progu pokoju stanął ubrany w zwykłą, czarną koszulkę i szare dresy Jeongin, trzymający jakieś opakowanie w ręku.

— Hej. Coś się stało? — wstał z łóżka i podszedł do niego bliżej.

— Nie...Po prostu... — uśmiechnął się niezręcznie.
— Chan i Hyunjin pojechali do kawiarni na drugą zmianę. Minho i Soyeon wykonują swoje obowiązki, a ja... — podrapał się jedną ręką po karku.
— Chciałem sobie pofarbować włosy i potrzebuję kogoś pomocy. — powiedział nieśmiało, po czym pokazał opakowanie farby do włosów.

— Rudy blond? — pokiwał głową z uznaniem.
— Odważnie. Wiesz, że będzie dosyć ciężko zejść z czarnego?

— Wiem...dlatego chciałem poprosić właśnie o pomoc. — wzruszył nieznacznie ramionami i uśmiechnął się, chowając wargi.
— Pomożesz?

— Jasne. — zgodził się od razu. Farbowanie włosów na pewno było ciekawszym zajęciem niż czytanie taniego romansidła.

— To chodźmy może do mojej łazienki. Nie chcę ci pobrudzić twojej. — zaproponował z szerokim uśmiechem.

Felix mu przytaknął, po czym przeszli do pokoju młodszego. Pomieszczenie nie różniło się nazbyt od pokoju Felixa. Jedyne co, to Jeongin miał granatową pościel oraz starannie ułożone na biurku dokumenty. Mężczyźni zostawili otwarte drzwi zarówno do sypialni, jak i do łazienki, do której weszli, aby nie udusić się chemikaliami zawartymi w rozjaśniaczu i farbie. Młodszy poszedł jeszcze tylko po krzesło, miseczkę i pędzel do nakładania farby, a następnie usiadł na postawiony na środku łazienki mebel.

— Dobra...Daj mi to. — rzekł Felix, stając za nim i wyciągając w jego stronę rękę. Jeongin podał mu najpierw opakowanie z rozjaśniaczem, a ten od razu je otworzył i wyciągnął zawartość. Założył na siebie plastikowe rękawiczki i zabrał się do roboty, nie czytając instrukcji użycia, będąc już w tym doświadczonym. W końcu blond u koreańczyka nie bierze się z natury.
— Dlaczego taki kolor? — spytał, chcąc zacząć jakąkolwiek rozmowę, aby nie było niezręcznie.

— Ostatnio, jak z nudów przeglądałem TikToka, widziałem pewnego k-popowego idola o właśnie takim kolorze włosów. Stwierdziłem, że z urody nawet przypomina mnie, więc pomyślałem, że jak jemu pasuje taki kolor, to może mi też. — wytłumaczył, wzruszając ramionami.

— Wiesz...też mi się wydaje, że będzie ci pasować. Mimo że nie wiem, jak wyglądasz nawet w jaśniejszych włosach. — zaśmiał się lekko.

— A ty zawsze farbujesz na blond czy inne kolory też? — spytał z czystej ciekawości.

— Przeważnie... — przerwał na chwilę, aby się skupić i nie nałożyć za dużo rozjaśniacza.
— ...mam blond. Chociaż jeszcze niedawno miałem niebieskie. Czasami też mam na dłuższy okres czasu brązowe. Ale najlepiej mi jest w blond. To jest też tak, że moja osobowość się nieco zmienia wraz z kolorem. — zaśmiał się na koniec, sprawiając, że Jeongin również się nieznacznie zaśmiał pod nosem. Młodszy spojrzał na twarz Felixa w lustrze.

— Czyli jak masz blond włosy, to jesteś najlepszą wersją siebie? — spytał, a ten przytaknął, wiedząc, że Jeongin patrzy się na niego.
— To w jakim kolorze jesteś najgorszą wersją siebie? — spytał, unosząc jedną brew.

— Hmm... — zastanowił się chwilę.
— Chyba w moim naturalnym, czyli czarnym.

— Dobrze wiedzieć. — znów się zaśmiał pod nosem.

Po tym małym wstępie rozmowa przeszła na różne inne tematy, prowadzona w luźnej atmosferze. Dużo się śmiali, znów opowiadając jakieś historie z życia, zupełnie tak, jak na after party. Czuli się naprawdę komfortowo w swoim towarzystwie. Jeongin nawet pozwolił Felixowi pomóc zmyć farbę z jego włosów, mimo że sam na pewno by sobie poradził. Na koniec przyszło im tylko wysuszenie włosów i ułożenie ich w jakiś sensowny sposób.

— O! — Jeonginowi nagle się coś przypomniało, gdy Felix mu suszył włosy najpierw ręcznikiem.
— Przypomniało mi się też, jak raz z Hyunjinem wyszliśmy na miasto wieczorem i jakiś dziwny pan nas zaczepił. Chciał, abyśmy mu coś zatańczyli, bo inaczej nas nie puści i... — wyjął telefon z kieszeni od dresów i coś na nim zaczął szukać.
— ...zatańczyliśmy do "Tell Me" Wonder Girls, bo to był jedyny taniec, jaki obaj znaliśmy i ktoś nas nawet nagrał i wstawił na TikToka. — zaczął się głośno śmiać, przypominając sobie tę sytuację. Po chwili wyciągnął telefon w stronę Felixa, aby pokazać mu filmik.

Na nim bardzo dobrze było widać, jak Hyunjin i Jeongin wręcz idealnie tańczą do układu tej piosenki. Wokół nich zebrało się więcej ludzi, a oni robili też różne miny zupełnie tak, jakby występowali na scenie. Felix śmiał się głośno, szczególnie jak sobie uświadomił, kim tak naprawdę są osoby na filmiku. Raczej nie jest to typowy widok, w którym płatny zabójca i członek groźnej mafii tańczą do całej k-popowej piosenki, na dodatek kobiecej grupy.

Nagle w progu łazienki pojawiły się sylwetki Chana i Hyunjina, którzy akurat, gdy szli korytarzem, usłyszeli śmiechy dochodzące przez otwarte drzwi zarówno od sypialni, jak i samej łazienki. Nowoprzybyli patrzyli się na mężczyzn zdezorientowanym wzrokiem, a tamci przestali się śmiać i jakby zastygli w miejscu, a ich miny zrzedły.

— A co tu się dzieje? — spytał Chan, unosząc jedną brew. Musiał przyznać, że takiego widoku po powrocie z pracy się nigdy nie spodziewał.

— O mój Boże! Czy ty mu pokazałeś ten filmik? — oburzył się Hyunjin, słysząc dobrze mu znaną piosenkę, po czym wszedł głębiej do pomieszczenia, aby wyrwać telefon z rąk Inniego.

— Nieźle wywijasz, Hyunjin. Nauczysz mnie tak? — spytał z cwaniackim uśmiechem Felix, odsuwając się od Jeongina, który wręcz został zaatakowany przez Hwanga. Zanim jednak ten zdążył cokolwiek zrobić, młodszy zablokował telefon i schował go z powrotem do kieszeni.

— Po moim trupie. — odpowiedział, po czym westchnął, a w odwecie pstryknął palcami w tył głowy Jeongina. Ten złapał się za bolące miejsce i spojrzał na przyjaciela z pobłażaniem.

— Możecie stąd iść? Nie widzicie, że jesteśmy zajęci? — pytał obrażonym tonem Jeongin, patrząc na mężczyzn jak na intruzów.

— Ależ proszę bardzo, rudzielcu. — odrzekł Hyunjin, kierując się do wyjścia.
— Widzisz, Chan, jak on się odzywa do starszych od siebie? — spytał z udawanym oburzeniem. Tak naprawdę ani trochę mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie - czuł się wtedy młodziej. Co z tego, że dwadzieścia sześć lat nie oznaczało bycia starym.

— Miłego spędzania czasu wam życzę. — zaśmiał się tylko pod nosem Chan, a następnie spojrzał na Hyunjina.
— A ty chodź. Też sobie może pogadamy.

Pożegnali się z nimi krótko, po czym wyszli, udając się do pokoju Hyunjina. Byli lekko zazdrośni, że ci spędzają miło czas, rozmawiając ze sobą, więc również chcieli sobie zrobić mały przyjacielski wieczór. Felix natomiast wyjął z szuflady suszarkę do włosów i zaczął nią suszyć włosy Jeongina, przy okazji układając je na swoją wizję. Po kilku minutach nowa fryzura młodszego była w pełni gotowa.

— I jak? — spytał, patrząc na niego w lustrze. Jeongin obracał głowę, patrząc oceniająco. Jego włosy były ułożone tak, że zakrywały całkowicie jego czoło oraz brwi, prawie wpadając mu do oczu. Fryzura ta odmładzała go o kilka lat i sprawiała, że nie wyglądał już na tak poważnego.

— Jest zajebiście. — powiedział z szerokim uśmiechem.
— Dziękuję, Felix. — powiedział, po czym wstał, aby stanąć do niego przodem. Ten odłożył suszarkę na blat, a następnie stanął naprzeciwko niego, uśmiechając się do niego nieznacznie.

— Nie ma za co, I.N. Przynajmniej miałem w końcu coś do roboty. — wzruszył lekko ramionami.

— I.N? — spytał, marszcząc brwi w zdziwieniu.
— Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś tak do mnie mówił.

— A tak jakoś wpadło mi to nagle do głowy. — wzruszył ramionami.
— Jeongin brzmi jakoś tak zbyt poważnie, a jak się okazuje, potrafisz być zabawny nawet bez pomocy alkoholu. — przyznał, dając mu kuksańca w ramię i lekko się śmiejąc pod nosem.

— To chyba zależy wszystko od atmosfery i z jakimi ludźmi się gdzieś znajduję... — wzruszył ramionami, a jego mina nagle nieznacznie posmutniała.
— Kiedyś, w szkole, inni zawsze mówili mi, że jak się nie uśmiecham, to wyglądam strasznie. Od tamtych czasów starałem się wtedy uśmiechać praktycznie cały czas, nawet jak coś mnie bolało albo byłem smutny. Potem, jak skończyłem szkołę, znów przestałem się uśmiechać, bo nie musiałem. — spuścił głowę, a Felix spojrzał na niego z troską i położył rękę na jego barku w geście pocieszenia.

— To musiało być pewnie ciężkie, gdy będąc dzieckiem, inne dzieci mówiły ci, że wyglądasz strasznie. Współczuję. — powiedział szczerze, a ten uniósł głowę i uśmiechnął się do niego smutno.

— Tak było...Na szczęście już nie chodzę do szkoły, a mój...zawód, w pewnym sensie, wymaga ode mnie bycia poważnym. Wyglądanie "strasznie" może być przydatne w tym świecie. — uśmiechnął się, pokazując zęby, a Felix uznał to za przeuroczy widok. Gdyby miał telefon to zrobiłby mu zdjęcie i ustawił sobie na tapetę tylko po to, aby widzieć jego słodką twarzyczkę, za każdym razem jak by odblokowywał ekran.

— Ważne, aby widzieć pozytywy. — przyznał, również uśmiechając się szerzej. Po chwili Jeongin westchnął i spojrzał na Felixa z nieznacznie zmarszczonymi brwiami.

— Jak to jest, że praktycznie cię nie znam, nie ufam ci kompletnie, ale i tak mam ochotę wyżalić ci się ze wszelkich moich przeszłych i teraźniejszych problemów? — spytał nagle, a Felix się zaśmiał.

— Uwierz mi, nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi...Najwyraźniej taki mam już urok. — wzruszył ramionami.



🦋🦋🦋



W końcu nadszedł wyczekiwany przez Harpie i Felixa dzień, w którym zdziałają coś razem dla dobra ich wszystkich. Plan był stosunkowo prosty do wykonania. Znając lidera Wilków, nie był on zbyt mądrym człowiekiem, a na dodatek starym. Większe grupy nawet się nim nie przejmowały, uznając go za niezbyt groźnego, a konkurencją był praktycznie żadną. Łatwo było się domyślić też, co kocha najbardziej i właśnie to Harpie miały zamiar wykorzystać.

Chan, Minho, Jeongin, Hyunjin i Felix siedzieli w wanie, stojąc w zaułku budynku, w którym pracowała kobieta, którą mieli zamiar porwać. Każdy z nich był ubrany na czarno oraz posiadali maski i czapki, aby nie można było ich rozpoznać. Wszyscy też, oprócz Felixa, posiadali broń palną, którą planowali użyć tylko i wyłącznie do grożenia i w skrajnych przypadkach, gdyby wywiązała się jakaś strzelanina.

Zgodnie z ich planem, po kilkunastu minutach czekania kobieta o krótkich czarnych włosach, w średnim wieku, wyszła z budynku tylnymi drzwiami, gdzie miała zaparkowany samochód. To był znak dla Chana oraz Minho, którzy wyszli tylnymi drzwiami z brońmi wycelowanymi w kobietę. Gdy ta była już blisko swojego samochodu, obaj stanęli za nią.

— Podnieś ręce do góry i nie rób żadnych głupich ruchów. — powiedział spokojnie Chan. Kobieta z przestrachu aż opuściła swoją torebkę na ziemię. Wykonała jednak polecenie i uniosła trzęsące się ręce, poddając się.

Chan dał znać ruchem głowy Minho, że może teraz wykonać swoją część. Ten podszedł do niej, kiedy lider go osłaniał i niezbyt delikatnie złapał za jej nadgarstki, które związał mocno liną. Kobieta próbowała się wyrywać oraz panicznie chciała się dowiedzieć, o co chodzi i gdzie ją zabierają, lecz ci milczeli. Minho poprowadził ją w stronę wana, gdzie wręcz wrzucił ją do tyłu, gdzie siedzieli Felix oraz Hyunjin. Chan i starszy Lee również weszli do środka, a Bang pomógł przerażonej kobiecie usiąść na jednym z siedzeń. Hyunjin, który siedział obok niej, założył jej worek na głowę, a wtedy Jeongin, który prowadził, ruszył z miejsca.

Całą drogę w ustalone miejsce pokonali, nic nie mówiąc. Słyszeli tylko, jak kobieta płacze i błaga o swoje życie, chcąc dać im dużą ilość pieniędzy w zamian za jej wypuszczenie. Ta lecz nie dostawała żadnej odpowiedzi, co tylko wzmagało jej przerażenie. Hyunjinowi było mu jej szkoda. Została porwana, aby być ich kartą przetargową tylko i wyłącznie dlatego, że mąż ją kochał. Smutne, że miłość w tym świecie może okazać się niebezpieczna. To był z kolei kolejny powód dla Hwanga, aby się z nikim nie wiązać. Chciał uchronić dzięki temu siebie, jak i jego potencjalną drugą połówkę. I tak już dawno pogodził się z tym, że kiedyś umrze sam.

Po kilkunastu minutach dotarli do jakiegoś opuszczonego magazynu, gdzieś na obrzeżach miasta. Tam zaprowadzili kobietę do środka, gdzie pośrodku pustej hali stało wcześniej przygotowane krzesło. Minho posadził ją na nim, a następnie przywiązał ją do niego. Chan w tym czasie wybrał numer do męża kobiety i zadzwonił poprzez zaszyfrowane połączenie. Po kilku sygnałach mężczyzna odebrał.

— Jung Minyoon...Pewnie zastanawiasz się, dlaczego twoja żona jeszcze nie dotarła do domu na cowieczorną kolację... — powiedział z cwanym uśmiechem, mimo że ten nie mógł go zobaczyć.

Nagle z przyjaznego i roztaczającego wokół siebie ciepło mężczyzny, powstał poważny lider mafii, zimny, stanowczy i oschły. Tak, jakby za pomocą guzika mógł zmieniać osobowość w zależności od tego, w jakiej sytuacji się znajdował. Lecz Chanowi ta osobowość się nie podobała. Wiedział jednak, że bez niej się nie obejdzie. Inni członkowie Harpii też bali się z lekka takiego lidera, szczególnie gdy na co dzień mieli jego przyjazną i ciepłą wersję.

— Co z nią zrobiłeś?! Gdzie ona jest?! — wydarł się do telefonu wkurzony mężczyzna w nieco podeszłym wieku.

— Zaraz wyślę ci jej zdjęcie i lokalizację. Przyjedź na nią. Możesz z co najwyżej dwoma ochroniarzami. Jeśli będziesz kombinować, twoja żona zginie. Jeśli będziesz współpracować, oddamy ci ją. — powiedział poważnie, patrząc na kobietę przed nim. Minho i Jeongin stali po jej bokach, a Felix i Hyunjin z boku, obserwując sytuację.

— Skąd mam pewność, że to nie pułapka? — spytał niepewnie.

— Nie masz. — odpowiedział z wrednym uśmiechem.
— Masz trzydzieści minut. Po nich odstrzeliwuje ci żonę. — dodał i nie dając mu nic odpowiedzieć, rozłączył się.

Po chwili kazał jednemu z mężczyzn zdjąć worek z głowy kobiety, aby móc jej zrobić zdjęcie. Kobieta miała całkowicie rozmazany makijaż przez płacz. W jej oczach było widać strach, a jej wargi drgały. Chan wykonał zdjęcie, tak jak mówił, a następnie wysłał jej mężowi z dopiskiem z ich lokalizacją, po czym westchnął ciężko i przymknął oczy. Dawno nie uczestniczył w akcji, w której musiał włączać swoją bezwzględną osobowość, której szczerze nienawidził, więc ta sytuacja była dla niego nieco ciężka na psychikę. Obiecał więc sobie, że po tym dniu zrobi coś, aby odkupić się u swojego sumienia.

Mężczyźni czekali już dwadzieścia pięć minut na przybycie lidera Wilków, a kończący się mu czas zaczynał ich denerwować i nieco stresować. Tak naprawdę nie chcieli zabijać tej niczemu winnej kobiety i mieć krew na swoich rękach przez tę sytuację. Mieli zasadę, że zabijali tylko, gdy musieli, a to się do niej nie zaliczało. Lecz na szczęście dla nich, kobiety i samego Jung Minyoona, zjawił się na miejscu z jakimiś dwoma osiłkami. Minho od razu wtedy wycelował w głowę kobiety, co sprawiło, że ta zaczęła błagać o uratowanie jej. Dosyć niski, chudy mężczyzna z wąsem i okularami podszedł do nich i spojrzał ze strachem na swoją żonę.

— Czego za nią chcecie? — spytał od razu, nie spuszczając z niej oka.

— Smok... — Chan zawołał Felixa, wcześniej ustalonym pseudonimem. Młodszy Lee powiedział wtedy, że tak mówiły do niego czasem Meduzy, szczególnie jak byli na jakiejś akcji, więc dlatego zaproponował właśnie ten pseudonim. Blondyn podszedł do nich bliżej i stanął obok Chana.

— Chcemy umorzenia zlecenia, które wyznaczyłeś na pewną osobę. — powiedział głębszym głosem niż zwykle. Nie chciał, aby ten go po nim rozpoznał. Nie po to zakładał maskę i czapkę, aby ukryć swoją tożsamość.

— Na kogo? — spytał, udając głupiego, lecz oni wiedzieli, że ten wie, o kogo im chodzi.

— Nie będziemy podawać nazwiska, dopóki nie ustalimy warunków. Zapewniamy jednak, że będą one korzystne dla obu stron. My dostaniemy to, co chcemy, a ty odzyskasz całą i zdrową żonę. — powiedział profesjonalnym tonem. Widział, że mężczyzna się waha. Raz patrzył na niego, a raz na swoją błagającą o pomoc żonę.

— Dobrze...Mogę na to pójść. — odpowiedział po krótkiej chwili.
— Odwołam zlecenie na Lee Felixa. — powiedział z ciężkim westchnieniem.

— Potrzebujemy również gwarancji, że po oddaniu ci żony, ty i tak nie wywiążesz się ze swojego zadania. Potrzebujemy też mieć gwarancję, że nikt nas nie będzie śledził po odjeździe stąd, oraz że nie będziesz się mścił na innych członkach naszej grupy. — powiedział, podchodząc nieco bliżej niższego od niego mężczyzny, aby wywołać na nim większą presję. To niezbyt spodobało się jego ochroniarzom, którzy wycelowali w Felixa.

— Hej! — krzyknął Chan, który wycelował w lidera Wilków, natomiast Hyunjin i Jeongin wymierzyli swoje bronie w głowy ochroniarzy.
— Opuśćcie broń, inaczej odstrzelę wam szefa! — Jung dał znać swoim osiłkom, aby wykonali jego polecenie, a po tym jak opuścili broń, Chan, Jeongin i Hyunjin również to zrobili.

— To jak będzie? — dopytał niczym niewzruszony Felix. Za dużo razy był w podobnych sytuacjach, aby takie coś robiło na nim jakiekolwiek wrażenie. Aczkolwiek gdzieś głęboko w środku bał się o swoje życie. Tak naprawdę każdego dnia miał z tyłu głowy myśl, że może zginąć w każdej chwili.

— Dobrze...Co mam zrobić, abyście mieli tę gwarancję? Bo zakładam, że obietnica na mały paluszek tutaj nie zadziała. — powiedział z ironią, a Felix prychnął. Musiał przyznać, że jak na tak poważną sytuację, mężczyzna go nieco rozbawił swoimi słowami.

— Proponuje spisanie umowy, na której są wypisane warunki. Wtedy obie strony będą zobowiązane do wypełnienia swojej części. Jeśli ty się nie wywiążesz ze swojej części, my się nie wywiążemy ze swojej. A wiesz bardzo dobrze, co to oznacza. — powiedział ze słyszalnym, cwanym uśmiechem na twarzy, którego nie było widać przez maskę.

— Po prostu daj mi tą umowę i miejmy to za sobą. — powiedział wkurzony i poirytowany mężczyzna.

Felix wyciągnął z tylnej kieszeni swoich spodni zwinięte w rulonik dwie kartki papieru, które były nieco zgniecione oraz długopis i podał przedmioty mężczyźnie. Ten rozwinął najpierw jedną kartkę i ją podpisał w wyznaczonym miejscu, używając swojej dłoni jako podkładki, a następnie zrobił to samo z drugą. Jedną zachował sobie, dając ją jednemu z ochroniarzy, a drugą przekazał Felixowi.

— Świetnie. — skwitował młodszy Lee, patrząc czy podpis się zgadza. Zwinął kartkę w rulonik i znów włożył ją do tylnej kieszeni od spodni.
— Miło się robi z panem interesy. Do niezobaczenia.

Gdy to powiedział on i Harpie, jak jeden mąż, udali się do wyjścia z budynku pewnym krokiem. Tylko Minho szedł tyłem, aby pilnować, żeby ci czegoś nie kombinowali. Na szczęście lider Wilków tylko podbiegł do swojej żony, a jego ochroniarze pomogli w rozwiązywaniu jej od krzesła. I takim oto sposobem zadowolone Harpie i Felix wrócili do rezydencji.

—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—

That was sus, Minho...

Sus jest też to, że dziś też został wstawiony OneShot w Butterfly's Oneshots, który ma tytuł  Follow The Rules ⁺¹⁸ || 2min

Very sus...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top