Rozdział X

Siedziałam już dobre pół godziny w jednej pozycji, mając już dosyć.

- Skończyłam! - krzyknęła radośnie.

- Nareszcie - westchnęłam i przeciągnęłam się, czując przeszywający ból w plecahc.

Jennie spojrzała się na mnie i pokręciła z niedowierzaniem głową.

- A teraz ubranie - podeszła do szafy i zaczęła dopasowywać do siebie ubrania.

Trochę to potrwało i czuję, że dużo czasu spędzę nad składaniem wszystkich ubrań. Jednak cieszyłam się, że wreszcie rozmawiamy, ponieważ te nasze kłótnie były zupełnie niepotrzebne.

- Mam, a teraz idź się przebrać - klasnęła w dłonie, podając mi ubrania.

Wybrała mi  białe spodenki z wysokim stanem, jasno fioletową bluzkę i pudrowo różową bluzę. Chociaż wolałabym coś ciemnego, a najlepiej czarnego, bez słowa wzięłam od niej ubrania i pobiegłam do łazieńki. Szybko się ubrałam i wróciłam gotowa do pokoju, opierając się pokusie spojrzenia w lustro, przez groźbę Jennie.

- Jestem z siebie dumna! - zakryła dłonią usta i podeszła do mnie.

- Teraz możesz się przejrzeć - podeszłam do lustra.

- O Boże... - nie mogłam z siebie nic więcej wykrztusić. Miałam dość mocno podkreślone oczy a na ustach różową szminkę, włosy miałam lekko falowane i gdzieniegdzie różowe pasemka.

- Potraktuję to jako komplement - zachichitała.

- Dziekuję! - rzuciłam się jej na szyję.

- Du-dusisz mnie - wydusiła z siebie ledwo łapiąc oddech. Natychmiast puściłam ją z moich żelaznych objęć. Chwilę później usłyszałam dźwięk sms'a.

Od Tae
Zaraz będę pod twoim domem

- Kto to? - zapytała się Jennie, zaglądając mi przez ramię.

- Nikt ważny - schowałam szybko telefon, jakby miało od tego zależeć moje życie. Nie chciałam jej na razie o tym wspominać, może za jakiś czas.

 - Dobra,  ja się już będę zbierać - wzięła swoją bluzę oraz kosmetyczki.

- Jeszcze raz dzięki - przytuliłam ją, tym razem nie tak mocno.

- Udanej randki - odwróciłam się i w tym momencie zauważyłam Tae z wielkim uśmiechem.

Czemu on nie mógł się spóźnić czy coś? Jak potrzeba to nic nie odwala.

- T-to wcale... - czułam sie zakłopotana.

- Powodzenia - szepnęła mi na ucho.

Pomachała Tae i wymachując kuferkiem poszła w stronę domu. Stałam na schodach i czułam, że popełniam ogromny błąd. Miałam ochotę wrócić do pokoju, zakopać się w kołdrze i nigdzie nie wychodzić.

- Zamurowało cię na mój widok? - nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie.

 - Chciałbyś - odwróciłam się i otworzyłam drzwi.

- Muszę iść jeszcze po torebkę - rzuciłam, nie zwracając uwagi na chłopaka.

Zabrałam torebkę i wrzuciłam do niej klucze, telefon oraz gaz pieprzowy tak na wszelki wypadek. Zeszłam i zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam w stronę czerwonego Jeepa zapewnie ojca Taehyunga, który nonszalancko opierał się o maskę samochodu. Był ubrany w czarne rurki, biały T-shirt, czarną skórzaną kurtkę i czerwone buty.

- No to dokąd mnie zabierasz? - wsiadłam do środka, od razu zapinając pasy.

- Najpierw ognisko a potem jeszcze coś - odpalił silnik i ruszył.

Całą drogę nie odzywałam się za wiele, mimo starań chłopaka. Okno jednak okazało się  bardziej interesujące niż jego osoba. Całą drogę towarzyszył nam głos Blackber'a, którego od niedawna ubóstwiałam.

- Jesteśmy na miejscu - oznajmił Tae, wjeżdżając na jakieś podwórko. 

Wsiedliśmy i moim oczom ukazał się wielki dom w stylu angielskim, był śliczny. Po chwili koło nas zjawił się znany mi rudzielec. Tae podszedł bliżej się przywitać a ja zostałam przy samochodzie.

- Siema stary - przybił piątkę z Taehyung'iem.

- Widzę, że znowu inna laska, nawet niezła ale mógłbyś się w końcu ustatkować - Jimin pokazał na mnie ręką, najwidoczniej mnie nie poznając.

- Cześć Jimin, nie pij tyle bo ludzi nie rozpoznajesz - podeszłam do chłopaków.

 - Hej, najwidoczniej tego mi już wystarczy - zaśmiał się, wyrzucająć gdzieś w bok czerwony kubeczek.

- Chodźcie wszyscy już są - rudowłosy złapał mnie za rękę i zaprowadził z tyłu domu gdzie paliło się wielkie ognisko.

Siedziało tam kilka osób, najprawdopodobniej reszta paczki Tae oraz jakieś dziewczyny.

- Tae! - krzyknęła jakaś dziewczyna.

Miała długie jasne blond włosy, zielone oczy, pełne krwistoczerwone usta, ujmując była śliczna.

- Cześć Taeś - podeszła i zaczęła robić do niego maślane oczka.

Dziewczyna była wniebowzięta na jedo widok, natomiast Taehyng zrobił taką minę jakby zabiła mu kota albo matkę. Natychmiastowo odeszłam, nie chcąc im przeszkadzać. Miałam zamiar usiąść sobie gdześ z brzegu i po prostu jakoś to przeczekać.

 - Chodź przedstawię cię innym - podszedł do mnie Jimin, wyciągając dłoń w moim kierunku.

- Poznajcie naszą nową koleżankę Hyunę - krzyknął, na co wszyscy się na niego spojrzeli.

- To tak mnie, Tae, Kooka i Sugę już znasz, ten w różowych włosach to Namjoon...

-Rap monster - odezwał się wspomniany chłopak.

- Dobra zamknij się... Ten z końskim ryjem to Hobi inaczej J-hope, koło niego siedzi Hani jego dziewczyna. Ta blondyna co gada z Tae to Taeyeon.

- Hejka, Hyuna - uśmiechnęłam się i usiadłam. Po chwili dosiadł się do mnie Suga.

- Trzymaj - podał mi czerwony kubeczek, w którym była wódka wymieszana z sokiem pomarańczowym.

 - Dzięki - wzięłam łyk.

- Tae i Jimin nam wiele o tobie mówili - spojrzał mi się w oczy.

- Chyba tylko najgorsze rzeczy - uśmiechnęłam się.

- Wcale nie! Chwilowo było to już męczące. Hyuna to Hyuna tamto... - zaśmiał się.

- Nie dziwię się - zaśmiałam się, biorąc kolejny łyk.

- Zatańczysz? - zaproponował, odstawiając swój jak i zarówno mój kubek.

- Jasne - wstałam i poszliśmy tańczyć.

****

Po trzech godzinach wszędzie walały się butelki, dziewczyny zmyły się parę minut po moim przyjsciu, chłopaki się do siebie darli, a nawet zachciało im sie wyznawać miłość.

- Hyuna, kocham cię - spojrzałam roześmiana na Jimina i popukałam się w czoło

Poszłam usiąść gdzieś indziej a tam znowu Suga się do mnie doczepił.

- Hyuna wyjdź za mnie!! - wszedł na stół i wydarł się na cały głos.

- Powaliło cię?! Złaź natychmiast! - miałam już ich dosyć. Wyszłam z domu zostawiając tych pijaków samych.

 - Idziemy? - szepnął mi na ucho Tae.

- Tak tylko się pożegnam - poszłam do salonu gdzie byli chłopcy.

 - Pa chłopcy! - krzyknęłam a oni zaczęli się drzeć, że nigdzie nie idę itp.

 Olałam to i wróciłam do Tae, który jako jedyny nie pił. J-hope próbował go nawet przekonać żeby został ale mu się nie udało. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy, gdzie? Nie miałam pojęcia gdzie on mnie wiezie. Było jeszcze jasno mimo iż było po 20. Dojechaliśmy do jakiejś polany i zatrzymaliśmy się.

- Chodź pokażę ci coś super - otworzył mi drzwi. Wysiadłam i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, jednak on nic nie powiedział....

~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top