Rozdział VII
Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć w to kogo ujrzałam...
Byłam w dużym szkou, gdy ujrzałam w drzwiach małżeństwo a za nimi znajomą, fioletową czuprynę. Nie to jakiś głupi żart. Z szkou wyrwał mnie gruby, lecz przyjemny głos mężczyzny.
-Dobry wieczór- uśmiechnął się miło, zarówno jak jego żona.
-D-dobry wieczór... zapraszam- ukłoniłam się i zrobiłam zapraszający gest ręką.
Ojciec Taehyung'a był do niego w ogóle nie podobny. Wysoki, dobrze zbudowany ciemnowłosy mężczyzna.Za to jego mama jak i sam Taehyung, wyglądali jak dwie krople wody. To samo przenikliwe spojrzenie oraz ciemne oczy, kształt twarzy i ten uśmiech.
Goście weszli do środka, od razu witani przez moich rodziców.
-Dobry wieczór Panie Kim- podał mu rękę, lekko nią potrząsając.
Taehyung przywitał się z moimi rodzicami i podszedł do mnie.
-Piękie wyglądasz króliczku- szepnął mi do ucha, po czym zmierzył mnie całą wzrokiem.
Boże daj mi siłę bo ja go chyba zaraz uduszę.
-Cześć- rzuciłam ze sztucznym uśmiechem, nie chcąc zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.
-Panie Kim, oto moja córka Hyuna- przedstawił mnie, uśmiechając się szeroko.
-Bardzo mi miło cię poznać- uścisnął mi dłoń.
-Mi również- uśmiechnęłam się, odwzajemniając gest.
-No Park masz piękną córkę- zwrócił się do taty. I właśnie w tym momencie niewiedomo skąd, koło nas pojawił się Tae.
-Tae poznałeś już Hyunę?- pokazał na mnie pan Kim.
-Miałem już taką przyjemność- uśmiechnął się nonszalancko i puścił mi oczko.
Źle się czułam z tym, że musiałam udawać jakby nic się nie wydarzyło. Samo jego towarzystwo zaczynało mi powoli przeszkadzać, a nie minęło nawet 15 minut od jego przyjścia.
Po krótkiej chwili mama zaprosiła nas do stołu, oznajmując, że kolacja jest gotowa.
Usiedliśmy na miejscach. Oczywiście on musiał usiąść naprzeciwko mnie. Do tej pory nie wiem jak to możliwe, że właśnie ta osoba, której najbardziej nienawidzę musi być synem szefa mojego taty. Jednak nie pozostało mi nic innego jak siedzieć i mieć dobrą minę do złej gry.
Zaczęliśmy jeść. Czułam się niekomfortowo z powodu Tae. Cały czas się na mnie patrzył.
Taehyung pov.
Miałem iść z chłopakami do kina ale ojciec powiedział mi, że dzisiaj wybieramy się na kolację u jego pracownika. Próbowałem się wymigać ale nic z tego. O 19 staliśmy pod drzwiami jednorodzinnego domu. Drzwi otworzyły się, a w nich ujrzałem moją księżniczkę. Momentalnie się uśmiechnąłem. Może ta kolacja nie będzie taka zła? Nie żałowałem tego, że tu przyszedłem.
Widziałem, że mój skarb był lekko zaszokowany. Wyglądała tak jakby zobaczyła ducha. Co było całkiem śmieszne. Wszedłem do środka i przywitałem się z gospodarzami. Podeszłem do Hyuny. Wyglądała przepięknie, jak zawsze nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Pięknie wyglądasz króliczku- szepnąłem jej do ucha, a ona tylko powiedziała cześć, uciekając ode mnie.
Czemu ona mnie tak nienawidzi? To pytanie krążyło cały czas w mojej głowie. Poszedłem do salonu, gdzie był mój tata jak i Hyuny. Usiadłem koło nich i przysłuchiwałem się rozmowie.
-Tae poznałeś już Hyunę- zapytał się mnie ojciec.
-Miałem już taką przyjemność- zdążyłem tylko to powiedzieć i usiedliśmy do kolacji.
Oczywiście zająłem miejsce naprzeciwko Hyuny. Nie mogłem się na niczym skoncentrować, oprócz niej. Widocznie była speszona tym, że cały czas się na nią patrzę. Wygląda tak słodko kiedy się złości. Postanowiłem, nie stresować jej dłużej i wdałem się w rozmowę.
Hyuan pov.
No wreszcie, przestał się gapić. Ale tym razem, to ja się na niego spojrzałam. W tej chwili widziałam innego człowieka. Wesołego, uprzejmego i sympatycznego. Ma śliczny uśmiech. Chwila co?! Nie, nie, nie Hyuna, ogarnij się. To nadal ten sam dupek tylko, że teraz jest w gościach wraz ze swoimi rodzicami. Tylko dlatego się tak zachowuje. Ale może jest tak jak mówiła Jennie, że jeżeli lepiej się go pozna, to da się lubić. Może to i prawda. Gdyby inaczej zaczęła się nasza znajomość.... Ale to nie jest ważne.
Ku mojemu zdziwieniu przez połowę kolacji rozmawiałam i śmiałam się razem z nim.
-Hyuna możemy się przejść?- szepnął, spoglądając na mnie.
-Ale tak teraz?- zdziwiłam się.
-Przepraszam Panie Park, ale czy mógłbym zabrać pańską córkę na krótki spacer?- wstał i spojrzała na mojego tatę, z powagą.
-Dobrze, tylko uważajcie na siebie.
- Dopilnuję, żeby nic się Hyunie nie stało- z szerokim uśmiechem, ruszył w kierunku holu.
Od razu wstałam i poszłam za nim. Założyłam kurtkę i wyszłam. Zimne powietrze, rozwiało moje kosmyki włosów, plącząc je lekko. Ciemne, bezkresne niebo pokrywało pełno malutkich punkcików, a na samym środku widniał nadzwyczaj jasny półksiężyc.
-Od kiedy jesteś taki kulturalny?- uniosłam brew, dziwiąc się jego zachowaniem.
-Od zawsze.
- Ta mhm... więc o czym chciałeś pogadać?- spytałam się, siadając na ławeczce, stojącej na werandzie.
- Chciałem cię za wszystko przeprosić. Wiem, że nasza znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze, ale chciałbym to wszystko naprawić. Wybaczysz mi?- zatkało mnie.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Z jednej strony był dla mnie chamski i tacy ludzie się nie zmieniają, ale z drugiej strony co mi szkodzi?
- Dobra niech ci będzie, ale nie zachowuj się więcej jak rozpieszczona księżniczka, okej?
- Przyrzekam. A już myślałem, że aż tak mnie nienawidzisz.
-No może trochę- zmarszczył brwi.
-Co robisz jutro?- zapytał się.
- Mam zamiar przesiedzieć cały dzień w do...- nie skończyłam.
-Tak to bardzo ciekawe zajęcie, ale ja mam lepsze- usiadł koło mnie podekscytowany.
-Niby jakie?- przewróciłam oczami, na samą myśl o jego wspaniałym pomyśle.
-Co powiesz na to żebym cię zabrał w cudowne miejsce?- stanął przede mną.
- Hmm kuszącą propozycja...- zrobiłam zamyśloną minę.
Proszę...- zrobił minę szczeniaka, a ja nie mogłam się jej oprzeć.
-Dobrze, a gdzie zamierzasz mnie zabrać?- byłam ciekawa co wykombinował.
-A to jest niespodzianka- uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów
- Nienawidzę niespodzianek- jęknęłam przeciągle.
- Ta ci się spodoba a teraz wracajmy, bo robi się zimno - powiedział i złapał mnie pod ramię.
Weszliśmy do domu, akurat wtedy gdy rodzice Tae żegnali się z moimi.
-Dowidzenia Hyuna- powiedziała mama chłopaka.
-Dowidzenia Państwu- podałam im rękę.
-Do jutra - uśmiechnął sie delikatnie i wyszedł.
- Pa Tae- pomachałam mu.
-Wreszcie... Już mam dosyć tych cholernych butów- zdjęła swoje ulubione buty, mówiąc cicho, że i tak je kocha.
Zdjęłam, również swoje bardzo wygodne buty i kurtkę.
- Ja już dzisiaj tego nie sprzątam idę wziąść długą kąpiel i idę spać- oznajmiła mama wchodząc ociężale po schodach. Tata popatrzył się na nią z uśmiechem i poszedł za nią.
Weszłam do pokoju i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to zdjęcie tej strasznej sukienki. Gdy już byłam ubrana w swoją piżamkę odnalazłam telefon. Miałam kilka nie odebranych telefonów i wiadomość.
Od Kiki
Hyuna musimy pogadać to bardzo ważne!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top