Businessmance
Część druga
- Seks telefon? Nie wiedziałem, że Pan Gojo Satoru jeden z największych biznesmenów w całych Stanach lubi takie rzeczy.
- Suguru... Oszaleję przez te dwa dni. Dotknij się dla mnie, piękny, albo jutro zrobię ci wizytę w firmie i zerżnę na jebanej konferencji na oczach wszystkich.
- Ktoś tu za mną teskni?
- Suguru... Nie da się za tobą nie tęsknić.
- Oh, dziecinko...
- Nie drocz się ze mną.
- Uwielbiasz to.
- Tylko wtedy, kiedy od razu mogę ukarać cie za te wszystkie brzydkie rzeczy, które wygadujesz.
- Czyli kara będzie bardziej bolesna, niż zwykle?
- Nie do wytrzymania. Kurwa... Jestem na granicy wytrzymałości... Suguru...
- Mogę zgodzić się na kilka zdjęć, ale od ciebie też chcę. Wyślij mi zdjęcie swojego fiuta.
- Kurwa... - zamruczał podniecony. - Daj mi parę minut.
- Czekam, panie Gojo.
Satoru i Suguru uprawiali seks już od kilku tygodni. Zbliżyli się do siebie na tyle, że nie czuli wobec siebie żadnego zawstydzenia. W swojej obecności potrafili mówić to co myślą, nie bojąc się, że zostaną odtrąceni przez druga stronę. Akceptowali siebie i swoje charaktery przez co dogadywali się ze sobą naprawdę dobrze, nie tylko w sprawach łóżkowych.
Suguru rozłączył się i zgasił papierosa w popielniczce, stojącej na materacu. Siedział na łóżku w puchatym szlafroku i popijał wino. Przez natłok pracy nie widzieli się z Gojo dwa dni i oboje mieli na siebie wielką ochotę. Domyślał się, że Satoru poprosi go o zdjęcia... Dlatego przygotował się wcześniej. Nagrał mu seksowny filmik, na którym siedzi nagi przed lustrem i wsuwa w siebie sztucznego penisa, którego jakiś czas temu dostał od Satoru. Wiedział, że całkowicie zawróci mu w głowie i kiedy się spotkają seks będzie jeszcze lepszy.
Geto oblizał się, kiedy zobaczył w swoim telefonie zdjęcie dużego członka Gojo. Był twardy, a mężczyzna trzymał go w dłoni. Przez przyciemnione, ciepłe światło wyglądał naprawdę apetycznie...
Suguru nie czekając wysłał mu przygotowany wcześniej filmik z dopiskiem 'Tylko nie dojdź za szybko' i uśmiechnął się sam do siebie. Uwielbiał czuć się adorowany szczególnie przez tego faceta.
Rozłożył się na łóżku z paczką czipsów i serialem puszczonym na laptopie, czekając na odpowiedź. Po kilku minutach dostał wiadomość.
Satoru: Przez ciebie zaspermiłem kołdrę.
Satoru: Suguru, uwielbiam cię. Jesteś spełnieniem moich najskrytszych fantazji.
Geto przygryzł dolną wargę, uśmiechając się przy tym. Czuł ciepło w klatce, kiedy Gojo mówił mu tyle miłych rzeczy.
Satoru: Jesteś najpiękniejszy.
Satoru: To arcydzieło przebiło mojego ulubionego pornola.
Satoru: Już nie mogę doczekać się jutra, aż w końcu się spotkamy.
Suguru: Śpij smacznie i śnij o mnie.
Satoru: Dobranoc, skarbie <3
*
Suguru trzymał się krawędzi biurka i przyległ do niego brzuchem jeszcze mocniej, kiedy Gojo wsunął w niego swojego penisa zdecydowanie głębiej. Nogi mebla zatrzęsły się, a z blatu spadł przybornik z długopisami, które rozsypały się po mahoniowej podłodze. Z ust Suguru wyrwał się rozkoszny jęk, a dłonie Satoru mocniej zacisnęły się na jego biodrach. Uprawianie seksu podczas spotkań jeden na jeden w gabinecie Gojo stało się dla nich tradycją. Wolne przestrzenie w ich kalendarzach już od kilku tygodni zajmowane były przez ich wspólne konferencje. Potrafili ustalić piętnastominutowy termin, tylko po to aby całować się bez opamiętania. Mogli sobie na to wszystko pozwolić, bo w rzeczywistości Gojo opracował całą strategię ich współpracy, a Geto ufał mu w stuprocentach i nie kwestionował jego decyzji. Dlatego teraz Suguru pozwalał mu, aby znów zatopił się w jego ciele i doprowadził go do szaleństwa.
Satoru specjalnie przedłużał ich stosunek. Poruszał się w nim bardzo szybko, a kiedy Geto był już na skraju, zwalniał i na chwilę osłabiał stymulację jego punktu g. Suguru czuł, że zaraz złamie granice swojej wytrzymałości. Pragnął już osiągnąć orgazm, mimo że ich wspólne zabawy były naprawdę przyjemne i czuł, że chciałby spędzić z nim o wiele więcej czasu, niż mieli na to przeznaczone.
- Proszę, Satoru... - wyjęczał i przejechał dłonią po blacie biurka. Wyciągnął ją do tyłu szukając ciała kochanka.
Satoru puścił jego biodro i złapał go za dłoń znów przyszpilając ją do biurka. Splątał ich palce ze sobą i pchnął w niego jeszcze mocniej. Z gardła Geto wyrwał się krzyk, czując jak jego penis zagłębia się w nim tak daleko, jak nigdy dotąd. Z jego oczu popłynęły łzy, a jego nogi zaczęły mocno drżeć. Gdyby nie leżał, prawdopodobnie już by się przewrócił, bo przestał je kontrolować, skupiając się tylko na rozkoszy i gorącym kochanku.
- Suguru... - Gojo pochylił się i zaczął szeptać do jego ucha. - Chcesz dojść?
- Tak... - wymamrotał bezsilnie i zamknął oczy. - Proszę...
Gojo przygryzł dolną wargę i wyprostował się. Owinął sobie jego włosy wokół dłoni i pociągnął za nie. Suguru zajęczał z bólu i niemożliwego podniecenia, unosząc głowę do góry. Satoru gwałtownie przyspieszył ruchy swoich bioder, starając się trafiać w prostatę kochanka.
- O Boże! - wykrzyczał Suguru, czując jak znów poziom podniecenia rośnie, aby w końcu mógł przekroczyć granicę i wylać się poza swoją skalę. - Satoru! - wykrzyczał i osiągnął bardzo silny orgazm. - Ah! Satoru! - zacisnął dłonie w pieści i pozwolił, aby przyjemność zalała całe jego ciało.
Satoru oblizał usta i poruszał się w nim dalej. Wytrysnął w prezerwatywę, osiągając spełnienie. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo tego pragnął.
- Kurwa... - zamknął oczy i mocno docisnął biodra do pośladków Geto.
Poruszał się w nim jeszcze przez chwilę, aż w końcu ich ciała całkowicie się uspokoiły.
Gojo zaczął ciężko dyszeć i powoli poprawił swoje spodnie, a prezerwatywę wyrzucił do śmietnika, stojącego pod biurkiem. Opadł na swój fotel i spojrzał na zaczerwienione wejście Suguru, z którego wypływał lubrykant. Uśmiechnął się i sięgnął po chusteczkę, czyszcząc miejsca intymne Geto.
- Dałbym radę sam... - mruknął cicho Suguru, lekko się uśmiechając. Dalej nie mógł podnieść się z blatu i zbierał siły po intensywnym stosunku.
- Lubię o ciebie dbać. - powiedział i zaczął go ubierać, nasuwając na jego biodra bieliznę i spodnie.
- Nie musisz tego robić.
- Ale chcę. - wstał z krzesła i pomógł Suguru się podnieść. Objął go w pasie i pocałował go w szyję. - Odpocznijmy chwilę. Mamy jeszcze pół godziny.
- Jestem za.
Usiedli na miękkiej, czarnej kanapie, stojącej w kącie gabinetu. Suguru rozłożył się na niej wygodnie, a Satoru położył się na jego udach. Zaczął wpatrywać się w piękną buzię kochanka z dziwnym zamyśleniem. Geto przymknął oczy i wplątał dłoń w siwe włosy, gładząc go po głowie.
- Suguru... Odpadło mi jutro jedno spotkanie.
- Czyli mała powtórka z dzisiaj? - przygryzł dolną wargę.
- W zasadzie myślałem... Może zjemy obiad? - odwrócił wzrok i oblizał usta. - Otworzyli fajną restaurację z wystrojem starożytnego Rzymu. W menu są twoje ulubione dania...
- O-oh... Obiad. - zakłopotał się trochę. - Zwyczajny obiad...
- Tak, no wiesz... We dwoje.
Między nimi zrobiło się nieco niezręcznie. Gojo mimo to mocniej wtulił się w ciało Suguru. Niepewnie złapał go za dłoń i splótł ich palce ze sobą. Geto poczuł, jak serce bije mu szybciej. Nie rozumiał skąd wzięła się taka zmiana w Satoru. Może zwyczajnie był zmęczony seksem. Osiagali bardzo mocne orgazmy, a one wymagały dużego wysiłku fizycznego.
- Okej, chętnie zjem z tobą obiad, Satoru... - odpowiedział i przygryzł dolną wargę. - Przyjedziesz po mnie?
- Jasne, kotku. Będę o trzynastej pod twoją firmą. - ucieszył się i zamknął oczy. Na jego usta wpłynął ładny uśmiech.
Suguru był nieco zaskoczony określeniem, jakim nazwał go Gojo. Kotku. Podczas seksu coraz częściej wymykały mu się pieszczotliwe słowa w jego stronę. Były mile, ale... Nie na miejscu? W końcu nie łączyła ich żadna głębsza relacja. To był tylko seks. Czerpali przyjemność dzięki kontaktowi fizycznemu. Nie rozumiał skąd wzięło się te przekroczenie granicy, jednak nie przejął się tym mocno. Zdawał sobie sprawę, że Gojo mógł czuć się tak fantastycznie po ich wspólnych chwilach, że cały świat wokół wydawał mu się zbyt kolorowy. Zdecydował się nie komentować jego wypowiedzi i wrócił do delikatnego głaskania jego włosów.
- Mógłbym tak cały dzień... - zamruczał i wtulił się w brzuch Geto.
- Mhm... Praca nie zrobi się sama.
- Jebać pracę. Mam już wszystko zaplanowane. Teraz moi pracownicy muszą to tylko zrealizować. Moglibyśmy... Częściej się spotykać.
- Jeszcze częściej? - zdziwił się. - Nie wiem czy moje ciało to wytrzyma. Seks z tobą jest... Ostry.
- Mogę być delikatny, jeżeli chcesz... Poza tym wcale nie musimy ciągle się kochać. Możemy na przykład... Poprzytulać się i coś obejrzeć? Może wpadniesz do mnie w weekend. Poznasz Megumiego i jego chłopaka. Miałeś rację co do niego, jest naprawdę dobrym i nieszkodliwie stukniętym człowiekiem.
Kochać się?
- Nie wiem, czy powinienem poznawać się z twoją rodziną. W końcu między nami... To nic poważnego, prawda? - wytłumaczył i odwrócił wzrok, czując coraz większe zdenerwowanie przez zachowanie Satoru. Był zestresowany jego słowami. Miał coraz większe podejrzenia, że Gojo... Naprawdę chce czegoś więcej.
- To nic. - burknął. - Chciałbym naprawdę spędzać z tobą więcej czasu.
- Okej, pomyślę o tym. - odpowiedział wymijająco i zaraz zmienił temat. - Zaraz będę musiał się zbierać, wiesz? Czeka mnie spotkanie w sprawie nowej reklamy.
- Powodzenia. Reklamy są bardzo skuteczne, jeżeli są dobrze wykonane.
- Może... Doradzisz mi coś w tej sprawie?
- W sumie... Znam parę sztuczek.
*
Suguru był zmieszany. Odnosił wrażenie, że Satoru zdecydowanie za bardzo angażował się w ich relację. Obudził go słodkim esemesem i utulił do snu jeszcze słodszym. Ciągle pisał, że chce już go zobaczyć, a ilość serduszek, które dodawał w wiadomościach była przytłaczająca. W dodatku mieli iść na obiad... Nie na seks. Na zwyczajny obiad.
Nie wiedział co o tym myśleć. Miał mętlik w głowie i nie potrafił go uporządkować. Nawet na spotkaniu był zamyślony, ale z opresji wybawił go asystent, który dzielnie notował niemalże każde słowo, które zostało wypowiedziane w sali konferencyjnej.
Chciał wiedzieć na czym stoi, ale nie wiedział jak zbadać grunt pod nogami. Nie mógł zapytać Gojo wprost o jego zamiary wobec niego, nie dałby rady pociągnąć tak zawstydzającej rozmowy. Nie mógł czekać, gdyby Satoru się w nim zakochał tylko niepotrzebnie złamałby mu serce. Myślenie o związku wydawało mu się abstrakcyjne w tym momencie. Od kilku tygodni uprawiali seks. Naprawdę dobry seks. Gojo był zabawny i troskliwy, w dodatku odpowiedzialny, ale myśl że miałby być w poważnym związku z drugim facetem bardzo się z nim gryzła. Nie widział tego, nie miał pojęcia w jaki sposób mieliby razem funkcjonować. To było dla niego ciężkie...
Mimo wszystko jego serce biło bardzo mocno, kiedy jadł kolejny kawałek sushi w towarzystwie swojego kochanka. Kiedy nie rozmawiali ciągle uśmiechali się do siebie. Martwiły go kwiaty, które od niego dostał - bukiet dwudziestu jeden róż był dość jednoznacznym sygnałem, że Satoru chciał od Suguru czegoś więcej, niż tylko seksu. Też odnosił wrażenie, że w jego towarzystwie czuł się wyjątkowo swobodnie, jakby znali się od lat. Nie musiał nikogo udawać, mógł być sobą i nawet gdyby opluł się podczas jedzenia nie czułby wstydu.
To było niesamowite i dziwne w tym samym momencie. Gojo nie krępował się nawet całować go w miejscach publicznych, jakby byli... Parą.
Spojrzał na śnieżno biały obrus i wasabi, które właśnie spadło z jego pałeczek. Zrozumiał, że przez chwilę był kompletnie nieobecny, co nie umknęło uwadze Satoru.
- Suguru, wszystko w porządku? Pobladłeś.
- To nic... Martwię się sprawami biznesowymi. - skłamał i teatralnie machnął ręką. - Dostaliśmy propozycje reklamy i... Muszę to dobrze rozegrać. Twoje rady mi pomogły.
- Nie musisz się tym przejmować. Na pewno uda ci się to ogarnąć. W końcu twoja wytwórnia jest postrzegana bardzo atrakcyjnie na rynku.
- Co? - zaśmiał się. - Mamy spore kłopoty finansowe.
- Chyba nie myślisz, że podpisałem z tobą umowę, bo zgodziłeś się na seks. I tak bym ją podpisał.
Suguru zastygł chwilę w bezruchu. Musiał jeszcze raz przeanalizować słowa Gojo. Od początku był pewny, że taki był ich układ - umowa za seks. Poczuł, jak robi mu się gorąco. Teraz był pewien czego tak naprawdę chciał od niego Satoru.
- Przepraszam... Chyba muszę wyjść do toalety.
- Źle się czujesz? Chcesz się przewietrzyć? - zmartwił się. - Sushi jest nieświeże?
- Wszystko w porządku. - posłał mu słaby uśmiech i wstał od stolika.
Zaczął iść na tył lokalu w stronę toalet. Zwyczajnie uciekł. Sprawy zaczęły wymykać się spod kontroli. Znali się dopiero kilka tygodni, jak Satoru mógł traktować go w tak poważny sposób? Wiedział, że niektórzy mężczyźni zakochują się szybko, szczególnie po seksie i przyjemnych chwilach, ale nie sądził, że tak wysoko ustawiony dyrektor też jest typem takiej osoby. Miał wrażenie ma do czynienia z uroczym nastolatkiem, a nie poważnym mężczyzną.
Odetchnął chwilę przy umywalce i polał swoje nadgarstki lodowatą wodą. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. On też się zmienił. Miał wrażenie, że przez Satoru zaczął ubierać się seksowniej i bardziej delikatnie. W dodatku codziennie zakładał seksowną bieliznę, zamiast zwykłych bokserek, które były dla niego najwygodniejsze. Ozdabiał ciało biżuterią i nawet jego dłonie były podkreślone delikatnymi pierścionkami. Częściej rozpuszczał włosy, bo Gojo ciągle powtarzał jak je uwielbia. Całego siebie podporządkował pod niego i nawet nie zauważył kiedy.
Próbował wmawiać sobie, że tylko mu się wydaje... Może faktycznie tak było. Może Gojo chciał po prostu umilić ich spotkania drobnymi prezentami i dać mu odpocząć od ostrego seksu. Postanowił w to wierzyć. Dopóki Gojo nie powiedział swoich zamiarów wprost, Geto nie powinien tym się przejmować.
Chyba...
Tylko tyle udało mu się ustalić przez chwilę samotności w toalecie.
Odetchnął jeszcze chwilę i poprawił włosy w lustrze. Musiał wrócić i udawać, że wszystko było w porządku.
*
Suguru dopiero co wszedł do biura i włączył laptopa w swoim gabinecie. Napił się kawy przez słomkę z plastikowego pojemniczka i odgarnął włosy do tyłu. Dzisiaj po pracy miał spotkać się z Satoru w jego domu. Pierwszy raz denerwował się tak bardzo spotkaniem z nim. Bał się, że zrobią krok dalej w swojej relacji. Kiedy o tym myślał ogarniała go panika, ale teraz starał się skupić na pracy. Otworzył skrzynkę mailową z zamiarem odpisania na kilka wiadomości, kiedy jego telefon zaczął dzwonić. Wyjął go z kieszeni i odetchnąć, widząc imię przyjaciółki na ekranie.
- Shoko, w końcu oddzwoniłaś do cholery. - odebrał i od razu zaczął mówić. - Co się z tobą wczoraj działo?
- Hej, Suguru... Przepraszam. Miałam zły dzień. - odezwała się. W jej głosie wyraźnie było słychać smutek.
- Co się stało? - zmartwił się. - Przyjechać do ciebie?
- Nie to nic poważnego... Miałam sprzeczkę z Haibarą.
- Zerwaliście?
- Nie wiem... Chyba tak. - powiedziała drżącym głosem.
- Jak to się stało?
- Po prostu... Wiesz, że jest kobieciarzem. Widziałam go w klubie z inną. Przytulali się, a ja wybuchłam. Mówił coś, że... To nie tak, ale ja nie mogłam go słuchać. Ciągle do mnie dzwoni, ale nie chce z nim gadać.
- Co za dupek. Jak mógł zrobić ci coś takiego? - Geto poczuł przypływ gniewu. Zawsze starał się chronić Shoko i był pewien, że Haibara to dobry facet, której nigdy jej nie skrzywdzi. Najwidoczniej mylił się w wielu kwestiach, a jego przeczucie go zawiodło.
- Układało się tak dobrze... Najwidoczniej nie byłam wystarczająca. - zapłakała. - Jestem wściekła, że dałam się tak oszukać. To obrzydliwe, że najpierw pieprzył mnie, a później szedł do drugiej.
- Przyjadę do ciebie. Widzę, że czujesz się okropnie.
- Nie... Muszę pobyć sama. Lepiej powiedz mi co się stało, że wczoraj tyle razy dzwoniłeś.
- Nie będę obarczać cie moimi problemami, kiedy masz swoje.
- Gadaj.
- Okej... - westchnął i przetarł twarz dłonią. - Po prostu... Satoru zaczął wkręcać się w naszą relację.
- Masz na myśli, że chce więcej, niż tylko seksu? Chce związku?
- Chyba... Nie wiem. Tak mi się wydaje. Ciągle zaprasza mnie na randki. Jasne uprawiamy dużo seksu, ale zmienił się. Ciągle daje mi prezenty, a dzisiaj zaprosił mnie do domu, żebym poznał jego rodzinę.
- Najwidoczniej naprawdę się wkręcił. Coś w tym złego?
- Nie wiem... Nie dam rady odwzajemnić jego uczuć. Seks to jedno, ale związek z facetem to drugie. Nie wiem, jak miałoby to wyglądać.
- Masz wątpliwości, to normalne. Nie chcę cię do niczego namawiać, ale Satoru to naprawdę dobra osoba. Myślę, że byłbyś z nim szczęśliwy. Od kiedy uprawiacie seks, jesteś szczęśliwszy i myślę, że nie chodzi tu o cudowne doznania.
- Co masz na myśli?
- Nic, po prostu on ma na ciebie dobry wpływ. Lubię go, ale to ty wiesz najlepiej, czy coś z tego będzie czy nie.
- Akceptowałabyś nas?
- Co to za pytanie? Oczywiście, że tak. - zaśmiała się. - Mimo tego co mówisz, to szczerze po cichu wam kibicowałam.
- Mam mętlik w głowie. Zawsze chciałem mieć dzieci. Nie wiem czy potrafiłbym wziąć związek z nim na poważnie.
- Wciąż możesz mieć dzieci. Możecie zaadoptować dziecko w przyszłości. Więzy krwi nic nie znaczą. Przecież wiesz... - westchnęła. - No i myślę, że nie bez powodu nie dogadujesz się z kobietami, Suguru.
- Może faktycznie niepotrzebnie się martwię... A może tak naprawdę to wszystko tylko mi się wydaje i Satoru nic więcej ode mnie nie chce.
- Wszystko wyjdzie z czasem. Przestań się bać i otwórz się na jego uczucia. No i przede wszystkim zachowaj spokój.
- Masz rację. Zgłupiałem przez to wszystko. Tyle się dzieje, że ciężko mi nad nad tym zapanować.
- Kiedy dzisiaj będziesz u Satoru postaraj się wyluzować i daj się ponieść. Wtedy będziesz wiedział najlepiej czego chcesz.
- Wiesz co, Shoko? Myślę, że ty też powinnaś trochę się wyluzować i odebrać telefon od Haibary. - zmienił nagle temat cicho się śmiejąc. - Dajesz najlepsze rady, ale sama się do nich nie stosujesz.
- Co?
- Może to wszystko to faktycznie jedno wielkie nieporozumienie.
*
Gojo trzymał w dłoni bukiet róż i nerwowo przeskakiwał z nogi na nogę. Czekał na parkingu biura na Geto. Serce waliło mu jak oszalałe na myśl, że zaraz zobaczy swojego pięknego Suguru. Nie mógł już doczekać się ich wspólnego wieczoru w towarzystwie pizzy i nowej pary - Megumiego i Yuujiego. Zaplanował coś na rodzaj podwójnej randki, mimo że byli z Suguru w związku bez zobowiązań. Chciał spędzić z nim miło czas, a potem uprawiać w nocy romantyczny seks.
Kiedy Geto przeszedł przez ruchome drzwi, Gojo nie mógł oderwać od niego wzroku. Wyglądał przepięknie w dopasowanym sweterku i spodniach. Ubranie podkreślało jego idealne ciało. Satoru zamknął buzię, która otworzyła się na widok chodzącej piękności i uśmiechnął się, robiąc kilka kroków w jego stronę.
- Hej, skarbie. - powiedział w czuły sposób i delikatnie pocałował go w usta.
- Hej... - Suguru zamruczał i seksownym spojrzeniem oplótł ciało kochanka.
- Dla ciebie. - wręczył mu bukiet i objął mężczyznę w talii.
- Dziękuję. Nie musiałeś. - zaśmiał się i dał mu się prowadzić do auta.
- Lubie sprawiać ci przyjemność.
- Ja tobie też... Ale nie powinieneś całować mnie na widoku. Jesteśmy pod moim biurem. - zaśmiał się i spojrzał na niego znacząco.
- Wiem... Mam brzydkie pragnienie chwalenia się tobą wszystkim wokół. - puścił mu oczko i otworzył drzwi czarnego samochodu. - Zapraszam.
Oboje weszli do auta. Satoru odpalił silnik i wjechał na jezdnię, kierując się prosto do swojego domu. Odważnie zdjął dłoń z dźwigni skrzyni biegów i ułożył ją na udzie Geto.
- Satoru... - zaczął Suguru, gryząc lekko dolną wargę. - Co mam odpowiedzieć, kiedy Megumi zapyta mnie kim dla ciebie jestem?
- Hm... A co byś chciał odpowiedzieć? - spojrzał na niego przez lustro.
Suguru poczuł stres i słodkie uczucie w brzuchu. To była wybuchowa mieszanka. Specjalnie zadał takie pytanie Satoru, ale nie spodziewał się, że tak łatwo uda mu się zrobić kontrę. Ścisnął mocniej łodygi kwiatów, które wciąż trzymał w dłoniach i spojrzał na niego odważnie.
- Wolałbym, żebyś to ty mi powiedział.
- Powiedz, że jesteś dla mnie... Kimś bardzo ważnym.
Geto miał ochotę wybuchnąć i wykrzyczeć wszystko co leżało mu na sercu. Zachował jednak spokój i za radą przyjaciółki uśmiechnął się tylko w stronę Gojo. To nie był sztuczny i wymuszony uśmiech, a wywołany spokojem i szczerością.
- Nie wiem co teraz myślisz Suguru, ale tak długo jak jesteś przy mnie to mi wystarczy, abym był w końcu szczęśliwy. - wyznał i pogłaskał jego nogę w czuły sposób.
- Czyli... Próbujesz zrobić krok dalej, ale akceptujesz każdy scenariusz, obym tylko w nim był przy tobie.
- Tak... Nie wiem kiedy moje życie zaczęło kręcić się wokół ciebie, ale nie chcę tego zmieniać.
- Satoru to... Bardzo poważne słowa.
- Nie przejmuj się tym. Niech zostanie między nami tak jak jest.
- Nie mogę się tym nie przejmować. Nigdy nie chciałbym cię skrzywdzić. Wyglądasz na twardziela, ale masz delikatne serce.
- Pogadajmy o tym wieczorem.
- W porządku. Podczas jazdy nie można rozmawiać o takich rzeczach. Jeszcze nas wywieziesz bóg wie gdzie. - zaśmiał się i przytulił do siebie kwiaty.
- Ej! Mam gpsa w głowie!
- Jasne, dziecinko. - wywrócił oczami, dalej cicho chichocząc.
*
Dwie różne osoby, a jednak dogadywali się świetnie. Megumi - przyszywany syn, lub bardziej młodszy brat Gojo i Yuuji - chłopak Megumiego. Tworzyli najbardziej zbilansowane połączenie, jakie kiedykolwiek Suguru zobaczył na oczy. Odzwierciedlenie spokoju i bomba radości siedzieli w swoich objęciach w salonie na podwójnej kanapie. Obok stała podobna tworząca kąt prosty miedzy meblami. Satoru siedział na niej i zajadajał się pizzą, czekając aż Suguru dołączy do niego. Dom Gojo przypominał villę w stylu wiktoriańskim zarówno zewnątrz, jak i wewnątrz. Domownicy ozdobili salon na ten wieczór nie tylko kolorowymi poduszkami i kocami, ale też przeuroczymi pluszakami. Dwa duże psy - czarny i biały leniwie drzemały na podłodze, rozciągając łapy w każdą możliwą stronę. Wnętrze wyglądało bardzo rodzinnie, mimo że rodziny Satoru i Megumiego były rozbite.
Suguru oblizał nerwowo wargi i wszedł w głąb salonu dołączając do Satoru i nowo poznanych chłopców. Usiadł obok swojego kochanka, a on na jego widok uśmiechnął się i od razu przytulił go, zupełnie jak to robiła para obok.
- Już miałem cię iść szukać. Myślałem, że się zgubiłeś. - Satoru zażartował i podał Suguru szklankę z brokatowym drinkiem.
- Musiałem ułożyć włosy. - wytłumaczył i napił się alkoholu. Był widocznie spięty, a procenty mogły pomóc mu szybko się rozluźnić.
- To co oglądamy? - zapytał radośnie Yuuji. - Megumi chyba ma ochotę na romans...
- Nie prawda. - zaprzeczył od razu.
- Przecież mówiłeś, że chcesz obejrzeć ten nowy film o policjancie i morderczyni! Wczoraj specjalnie go pobrałem!
- Nie będziemy oglądać erotycznego filmu, kiedy nie jesteśmy we dwoje.
- O-oh... To zmienia postać rzeczy. - powiedział, a po chwili zaczął się śmiać. Megumi też się uśmiechnął i wtulił się mocniej w chłopaka.
- To może... Suguru i Satoru, macie ochotę na jakiś konkretny film?
- Dostosuję się.
- Tylko nic nudnego, bo zasnę! - jęknął Gojo i oparł głowę na ramieniu Geto. - Ostatnio Megumi wybrał jakieś flaki z olejem, a potem miał pretensje, że obśliniłem mu bluzkę przez sen, tylko że ja wcale się nie ślinię.
- Owszem, ślinisz.
- Wcale nie!
- Wcale tak.
- Nie!
- To prawda. Miałem ogromną plamę na środku brzucha, bo przygniotłeś mnie na dwie godziny i nie mogłem się ruszyć.
- To twoja wina, że wybrałeś tak chujowy film.
- Więc teraz ty coś wybierz. - Megumi westchnął i pomasował skroń.
- Spoko! Wybiorę coś tak zajebistego, że jeszcze odwołasz to co powiedziałeś!
- Ale to prawda.
- Nie kłam!
Suguru uśmiechnął się na ich wymianę zdań. Satoru potrafił być naprawdę infantylny, przez co zachowywał się w bardzo uroczy sposób. Przypominał mu raczej duże dziecko, niżeli poważnego biznesmena. Złapał za pilota i z rozkoszną zawziętością w błękitnych oczach, zaczął przewijać listę z filmami na telewizorze. Mimo wszystko padło na romans, który włączył szybko i posłał Megumiemu dumne spojrzenie.
- Jeżeli ci się spodoba, to ty zmywasz w następnym tygodniu. - pokazał mu język i z zadowoleniem wymalowany na twarzy wtulił się w ciało Geto.
Chłopak tylko wywrócił oczami i zajął się swoim chłopakiem, który już z zaangażowaniem patrzył w wielki telewizor, mimo że leciała właśnie krótka reklama.
Suguru uśmiechnął się delikatnie i pocałował Satoru w czoło, kiedy ten przyległ do niego jeszcze mocniej. Złapał się na tym czułym gęście i zaczął intensywnie myśleć dlaczego tak w zasadzie to zrobił, przez co w ogóle nie skupił się na początku filmu.
Nie zauważył kiedy Gojo wygodnie rozłożył się na kanapie. Sam wylądował między jego nogami z głową ułożoną na jego torsie. Nakryli się kocem i co chwila sięgali po szklankę z drinkiem na przemiennie z pizzą. Był zaskoczony tym, jak dużo jadł Satoru, mimo że jego sylwetka była nieskazitelna. Oprócz całego kartonu pizzy pochłonął już paczkę ciasteczek i ciągle sięgał po popcorn. Wolną dłonią masował skórę głowy Suguru i co jakiś czas oplatał sobie wokół palców ciemne kosmyki, bawiąc się jego włosami.
Film okazał się całkiem przyjemny i chyba wszyscy byli zadowoleni z seansu, mimo że Megumi za wszelką cenę nie dawał po sobie tego poznać.
Mimo silnej woli Suguru przymknął oczy i zgubił się w połowie filmu, skupiając się na przyjemnym masażu oferowanym przez Satoru. Nie był w żaden sposób erotyczny, znacznie bardziej czuły i delikatny. Odprężył się tak bardzo, że z jego ust nie znikał uśmiech, a kiedy Satoru na chwilę przestawał, on dopraszał się o więcej, kładąc sobie znów jego dłoń na głowie. W dodatku jeden z psów wskoczył na jego kolana w celu ucięcia sobie kolejnej drzemki i zaczął go przyjemnie grzać. Zupełnie nie mógł skupić się na seansie, kiedy dostarczano mu tyle relaksujących bodźców.
Z jego obserwacji, Yuuji był naprawdę zabawną osobą. Przytulał swojego chłopaka jedną ręką, drugą obejmował pluszaka, nogami objął drugiego psa, a w międzyczasie jeszcze zajadał się popcornem. Nawet na chwilę nie spuścił wzroku z ekranu, w przeciwieństwie do Megumiego, który z miłością w oczach patrzył na ukochanego i wzdychał co jakiś czas.
Suguru czuł się nieco dziwnie, jakby też był częścią ich rodziny. Wiedział, że nie powinien, jednak było tak przyjemnie, że przez chwilę pozwolił sobie tak myśleć.
*
Suguru poprawił włosy przed lustrem i spryskał ciało mgiełką o zapachu papaji. Nie sądził, że Gojo uprze się tak bardzo, żeby został na noc jednak domyślał się dlaczego. Też miał ochotę na pieszczoty, więc zgodził się niemalże od razu. Satoru dał mu swoją koszulkę, jako pidżamę i wyglądał w niej naprawdę seksownie, mimo prostego kroju. Swoje ubrania wrzucił do prania, łącznie z bielizną, co znaczyło, że pod materiałem, który sięgał mu do ud, nie miał kompletnie nic. Wyszedł z łazienki z delikatnym uśmiechem na ustach i zaraz po przekroczeniu progu wpadł na Fushiguro. Przez zderzenie, młodszy upuścił swoją kosmetyczkę, z której wypadły kosmetyki do pielęgnacji.
- Najmocniej przepraszam. - Geto przejął się i uklęknął razem z Megumim, zbierając upuszczone rzeczy.
- To moja wina... Stanąłem za blisko drzwi. - powiedział cicho.
Oboje wstali z podłogi i spojrzeli na siebie. Wzrok Megumiego był podejrzliwy. Od początku chłopak był co do niego zdystansowany, ale wiedział, że taki ma charakter. Satoru dużo o nim opowiadał i rozumiał dlaczego się tak zachowywał.
- Uciekam do Satoru. Nie chcę przeszkadzać.
- Suguru, w zasadzie chciałem cię o coś zapytać. - Megumi przytulił do siebie swoją kosmetyczkę i spojrzał mu w oczy.
- O co chodzi?
- Ty i Satoru... To coś poważnego?
- Jeżeli mam być szczery... Układ między nami był inny.
- Chodzi ci tylko o seks?
- Na to się umawialiśmy, ale widzę, że Satoru trochę za bardzo się wkręcił.
- A ty? Patrzy na ciebie jak na ósmy cud świata. Może jest idiotą, ale też moją jedyną rodziną. Nie chcę, aby ktokolwiek go skrzywdził.
- Co masz na myśli?
- Jest z tobą szczęśliwy, ale jeżeli ty nie oczekujesz od niego niczego więcej, niż seksu... Powinieneś to skończyć. Nie łam mu serca.
- Nie martw się, Megumi. Wiem, że Satoru to dobra osoba. Też nie chcę go skrzywdzić.
- Ufam ci, Suguru. - kiwnął lekko głową. - Myślę, że moglibyście być całkiem fajną parą. Mam nadzieję, że podejmiesz dobrą decyzję i oboje nie będziecie niczego żałować.
Suguru rozchylił lekko usta, żeby coś powiedzieć, ale z nich nie wpłynęły żadne słowa. W zamian lekko kiwnął głową, a Megumi posłał mu delikatny uśmiech. Zniknął za drzwiami łazienki, a Geto z mocno bijacym sercem zaczął powoli iść w stronę sypialni, gdzie czekał na niego kochanek.
Odnosił wrażenie, że Megumi go zaakceptował, jako drugą połówkę Satoru. Czuł, że to dla niego ważne, mimo że nie potrzebował akceptacji. W końcu nie łączyła go żadna głębsza relacja z Satoru... Prawda?
Westchnął ciężko i wszedł zakręconymi schodami na górę, gdzie znajdowały się jedyne drzwi prowadzące niegdyś na strych.
Wszedł do środka. Uśmiechnął się, widząc pół nagiego Satoru wtulającego się w poduszkę. Leżał na łóżku i przysnął z telefonem w dłoni. Na ekranie wyświetlała się strona z forum. Satoru zadał pytanie, jaki tablet będzie najlepszy do nauki dla studenta. Poczuł przypływ ciepła w klatce, rozumiejąc jak bardzo Gojo był opiekuńczy i dbał o swojego przyszywanego brata tudzież syna.
- Satoru... Juz jestem. - powiedział cicho i położył się obok niego.
- Przysnąłem... - westchnął sennie i odłożył smartfona na szafkę nocną.
- Chodźmy spać jeżeli jesteś zmęczony. - złapał za róg kołdry i nakrył kochanka, aż po ramiona, przykrywając przy okazji też siebie.
- Możemy się kochać.
- Jutro też jest dzień. - spojrzał mu w oczy.
Satoru uśmiechnął się lekko. Przysunął się, aby pocałować go czule w usta. - To dobranoc, skarbie. - powiedział cicho i objął go w pasie. Wtulił głowę w jego tors i zamknął oczy.
- Dobranoc, Satoru. - odpowiedział i wplątał dłoń w jego włosy. Pocałował go w czoło i odgarnął białe kosmyki z jego czoła. Dopiero po chwili zrozumiał, jak szybko biło jego serce.
*
Geto wygiął plecy w łuk i krzyknął, kiedy palce Satoru doprowadziły go do kolejnego orgazmu. Zacisnął mocno pięści na pościeli i zaczął uspokajać oddech, jednak Gojo nie miał zamiaru dawać mu chwili wytchnienia. Uklęknął za nim i zaczął zakładać prezerwatywę na swojego penisa. Bez ostrzeżenia złapał Suguru za biodra i wszedł w niego szybko. Z jego gardła wydarł się kolejny krzyk, czując jak rozmiar kochanka bezlitośnie miażdży jego granice.
- Satoru... Nie dam rady... - wysapał i zamknął oczy, ciężko oddychając.
- Doszedłeś dwa razy od tyłu... Dalej, skarbie. Wypnij się do mnie bardziej. - powiedział zmysłowo i zachłannie przejechał dłońmi po jego biodrach.
Mimo zmęczenia i resztek orgazmu sprzed chwili, Geto uniósł biodra. Jego uda zaczęły drżeć, a on sam czuł, że nie ma w sobie już grama siły. Gojo miał zamiar kontynuować i udowodnił to mocnym pchnięciem w jego prostatę.
- Boże! Satoru! - wykrzyczał i pociągnął za poduszkę, nie panując nad emocjami. Rozkosz była wręcz nieznośna, bo teraz jego ciało było bardzo czułe na najmniejszy dotyk.
- Suguru... Jesteś taki przepiękny... - zamruczał, zanurzając w nim swojego penisa, aż po sam trzon. - Oh, tak... - westchnął seksownie, nie przestając się w nim poruszać.
Tempo Satoru stało się nieznośnie szybkie. Suguru wił się z rozkoszy, a przy mocniejszych pchnięciach wycofywał swoje biodra w przeciwną stronę, a przynajmniej próbował. Gojo trzymał go tak mocno, że oprócz szarpania nie mógł wykonać żadnego ruchu.
- Za szybko! - krzyknął w końcu i opadł torsem na pościel przez nadmiar przyjemności i zmęczenia.
Gojo wysunął się z niego, cicho dysząc. Odwrócił go przodem do siebie, a jego oczy zabłysnęły niebezpiecznie pożądaniem. Widok tak bardzo wymęczonego kochanka z szeroko rozłożonymi nogami, dział na niego w niemożliwie pobudzający zmysły sposób.
Geto uniósł się na łokciach i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wylądował okrakiem na Satoru.
- Poruszaj się na mnie jak chcesz... - powiedział do jego ucha i nakierował dłonią swojego penisa na jego wejście.
- Co w ciebie wstąpiło, kretynie... - przejechał nosem po jego policzku i powoli opuścił się na niego z głośnym jękiem.
- Nie licząc dzisiaj... Nie będziemy widzieć się przez cztery dni. - wytłumaczył cicho i przejechał dłońmi po jego talii. Pocałował go w czuły sposób w ramię i oparł o nie czoło. - To najdłuższa przerwa odkąd się... Widujemy. Będę wracać do pustego domu. Megumi idzie na parę dni do Yuujiego...
- Mój duży chłopiec nie znosi samotności? - pogłaskał go po głowie, muskając wargami jego skroń.
- Tak... Coś w tym stylu.
- Może uda nam się złapać chociaż na kawę.
- Byłoby wspaniale. - uniósł głowę i posłał mu uroczy uśmiech.
Suguru zaśmiał się i pocałował go w usta. Nagle uniósł biodra i opuścił się na penisa Gojo. Oboje głośno jękneli, a ich oddechy znów przyspieszyły. Geto poruszał się w swoim tempie, kręcąc erotycznie biodrami na kolanach Satoru. Odchylił głowę do tyłu i zaczął wzdychać, kiedy tylko jego członek zagłębiał się w nim bardziej. Zdecydowanie potrzebował tak spokojnych ruchów, aby dojść po siebie po dwóch mocnych orgazmach. Jego intymne części ciała były bardzo wrażliwe na dotyk przez niedawno osiągnięte szczytowanie. Ocierał się penisem o brzuch Satoru i mimo że był to bardzo delikatny ruch, on wręcz wił się z rozkoszy. Dłonie Gojo zsunęły się na jego pośladki, a z jego gardła zaczęły wydobywać się zadowolone pomruki. Oboje zamknęli oczy, rozkoszując się swoją bliskością.
- Suguru... Tak bardzo cię uwielbiam... Chcę ciebie codziennie. - wyznał i zacisnął palce na jego skórze przez odczuwaną rozkosz.
- Oh, Satoru... - westchnął i przeczesał swoje włosy palcami, odrzucając je w tył. - Jesteś taki duży... Długi... Tak mi dobrze. - przejechał palcami po swojej szyi i zaraz po tym złapał się ramion Satoru. Przyspieszył nieco swoje ruchy, wzdychając za każdym razem, kiedy tylko penis Gojo wsuwał się w niego głębiej. - Satoru... Dojdź we mnie, proszę. - przejechał paznokciami po jego torsie, zostawiając na nim czerwone ślady po paznokciach.
- Skąd wiesz, że zaraz dojdę... - zamruczał zadowolony.
- Marszczysz nosek. - zachichotał, co zaraz zostało przerwane kolejnym jękiem.
Złączyli usta w tym samym momencie. Gojo wsunął język do jego buzi, rozpoczynając namiętny pocałunek. Suguru nagle przyspieszył ruchy swoich bioder, czując jak zbliża się upragniony koniec. Złapał za swojego penisa i zaczął przejeżdżać po nim dłonią, chcąc doprowadzić do wtytrysku. Satoru złapał go za biodra i pomagał mu w poruszaniu się, nabijając go na siebie jeszcze mocniej. Oboje zaczęli głośno jęczeć w swoje wargi.
- Satoru! - Geto krzyknął i nagle doszedł. Nasienie wytrysnęło na ich brzuchy, a całe jego ciało mocno się spięło. Mimowolnie zaczął poruszać się jeszcze szybciej, przedłużając przyjemność. Gojo doszedł zaraz po nim i rozlał się w jego wnętrzu, przez co Suguru odchylił głowę do tyłu. Dzielnie przyjął w siebie obfity wtrysk i mocnie pchnięcia Satoru w euforii.
Zaczęli uspokajać swoje oddechy. Gojo oparł czoło o klatkę piersiową Geto i objął go w pasie. On zarzucił ręce na jego ramiona i przyciągnął go do siebie. Uśmiechnął się lekko i pogładził siwe kosmyki. Ich zbliżenie było... Naprawdę wspaniałe.
- Suguru, musimy pogadać... - wysapał Satoru i mocniej zacisnął palce na jego biodrach.
- Teraz?
- To wszystko wymknęło mi się spod kontroli... - wyznał i zamknął oczy.
- Co masz na myśli, Satoru?
- Chyba nie możemy dalej ciągnąć naszej relacji.
- O co chodzi? - zmartwił się, a jego serce zaczęło niespokojnie bić. Spiął ciało. Naprawdę bał się słów, które miał zaraz usłyszeć, jednak musiał wiedzieć na czym stoi.
Uspokajająco pogłaskał go po głowie i przyległ do niego jeszcze mocniej.
- Suguru, ja... - Gojo zawahał się i zacisnął oczy. - Zaczynam się w tobie zakochiwać.
Serce Suguru w jednej sekundzie oszalało. Miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z piersi. Znieruchomiał. Właśnie tych słów bał się najbardziej. Nie miał pojęcia co zrobić. Byli w tak intymnej chwili, że gdyby wyszedł skrzywdziłby Gojo tylko bardziej.
- S-Satoru...
- Nie wiem, czy możemy dalej to ciągnąć. Zaangażowałem się, chciałbym tego samego, ale... Nie taki był układ.
- Mimo wszystko przywiązałem się do ciebie. Nie chciałbym kończyć... Naszej znajomości. - dalej czule głaskał go po głowie. - Pewnie czujesz tylko zauroczenie, bo seks jest wspaniały. Satoru... Może powinniśmy zrobić sobie przerwę i potem wszystko będzie okej.
- Liczyłem na inną odpowiedź. - parsknął smutnym śmiechem.
- To znaczy?
- Że powiesz mi... Że możemy spróbować.
- Satoru, ja nie wiem... Nie potrafię. - zakłopotał się, a przez odczuwamy stres jego głos zaczął drżeć. - Nie chcę cię skrzywdzić.
- Rozumiem. W takim razie... Przerwa dobrze nam zrobi.
- Przecież mówiłeś, że chciałbyś spotykać się częściej.
- Bo chcę. - uniósł głowę i spojrzał mu w oczy. - Bardzo tego chcę, Suguru. - uśmiechnął się lekko i odgarnął kosmyk jego włosów za ucho. - Ale jaki to ma sens skoro nie mogę cię mieć?
Geto wstrzymał na chwilę oddech. Spuścił głowę i delikatnie mu przytaknął. Zsunął się z jego kolan i sięgnął po koszulę leżącą na skórzanym fotelu.
- Umyję się i wyjdę. - powiedział, zakładając ją na siebie.
- Odwieźć cię do domu?
- Wezmę taksówkę. - odpowiedział krótko i mimo zmęczenia, szybko podszedł w stronę drzwi. Nie czekając na odpowiedź wyszedł na korytarz i od razu pokierował się do łazienki.
A więc to był... koniec?
Jego serce biło przez zdenerwowanie. Frustracja opanowała całe jego ciało. Chłód wpłynął na jego zazwyczaj pogodną twarz. To pożegnanie nie należało do przyjemnych. Czuł złość... Ból... Zatruta strzała trafiła i zabrała całe jego szczęście w przeciągu chwili. Znów czuł pustkę, rutynę, a problemy ponownie zaczęły obciążać jego ramiona. Liczył, że Gojo będzie o niego walczył? Może... Był wściekły na siebie, że tak bardzo zamknął się na uczucia. Wiedział, że gdyby tylko posłuchał Shoko... Że gdyby tylko potrafił otworzyć się przed sobą i pogodzić się z każdym swoim uczuciem, teraz byłby naprawdę szczęśliwy. A był sam.
Całkowicie sam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top