20
Gerard szedł przodem, podążając za śladami, które zrobił renifer. Przez całą drogę się do siebie nie odezwaliśmy. On był zbyt skupiony, a ja - zmęczony.
Po dłuższym biegu musiałem zrobić chwilę przerwy. Przystanąłem obok drzewa, łapczywie łapiąc oddech. Gerard również się zatrzymał choć widziałem, że nie był z tego powodu zbyt zadowolony.
Gdzieś nieopodal usłyszeliśmy strzał z karabinu.
- Frank, nie możemy dłużej czekać
Chwycił mnie pod bok i zaczął ciągnąć ze sobą. Po chwili truchtu znaleźliśmy się na plaży.
- Jeszcze trochę - wysapał z grymasem bólu na twarzy.
Stanęliśmy przy miejscu, gdzie zamarznięty piasek przechodził w lód.
- Nie wygląda stabilnie - pokręciłem głową, spoglądając na zamarzniętą wodę.
- Reniferowi się udało - wskazał ręką na tropy zwierzęcia - Więc nam też się uda
Pokiwałem głową, stawiając stopę na zmarzlinie. Lód zaskrzypiał pod moim ciężarem.
- Musimy się pospieszyć, Frank - Gerard pociągnął mnie za ramię, bez chwili zawahania wbiegając na lód. Chcąc nie chcąc, musiałem podążać za nim.
***
Zniknął zarys wyspy, drzew, plaży, a zamiast tego rozciągała się przed nami nicość. Tylko pociemniałe niebo i zamarznięta woda pod stopami. Biegliśmy tak już od dwudziestu minut, a ja czułem, jak z każdą chwilą opuszczają mnie resztki sił.
- Gerard, nie dam rady dłużej - wysapałem, zatrzymując się - Zróbmy przerwę
- Nie ma czasu, Frank - podbiegł do mnie i bez najmniejszego wysiłku wrzucił mnie sobie na plecy.
Wtuliłem się w niego, przymykając oczy. Mroźne powietrze chłostało moje policzki i nawet bijące od chłopaka ciepło nie mogło zatrzymać tego procesu. Zaczynałem powoli odmarzać.
***
- Dlaczego nie idziemy dalej?
Otworzyłem oczy i spojrzałem na drogę przed nami.
- Lód w tym miejscu jest za cienki - odparł, cofając się nieznacznie - Zarwie się pod nami
Gerard postawił krok do tyłu, a lód pod jego stopami wydał z siebie niebezpieczny trzask. Szybko zeskoczyłem z jego pleców.
- Co zrobimy? - Gerard przykucnął, szarpiąc swoje krucze włosy.
- Musimy się czołgać - powiedziałem, powoli kładąc się na lodzie - Wtedy nasz ciężar będzie mniejszy - zacząłem pełznąć przed siebie. Zaraz dołączył do mnie Way.
- To tylko ten mały fragment - wysapał, podciągając się na łokciach - Potem lód jest już grubszy
Nagle lód załamał się pod ciężarem mojego łokcia. Wydałem z siebie cichy pisk, jednak w ostatniej chwili zdążyłem wycofać się lekko do tyłu.
- W porządku?
- Tak - odetchnąłem z ulgą.
Lód jednak w tym miejscu całkowicie się załamał. Musiałem szybko przeczołgać się na drugą stronę tak, żeby nie pójść pod wodę. Od bezpiecznego miejsca dzieliła mnie tylko niewielka przepaść. Musiało mi się udać.
Rozpędziłem się i z zamkniętymi oczami przedostałem się na drugą stronę. Moje ubranie było całkowicie przemoczone, jednak znajdowałem się już w bezpiecznym miejscu. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Gerarda, który wciąż znajdował się po drugiej stronie.
Way spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Wziął głęboki wdech i zaczął pełzać.
Jednak on nie miał tyle szczęścia, co ja...
Lód trzasnął głośno, a Gerard wpadł do lodowatej wody.
- Gerard!
Rzuciłem się w jego stronę. Próbował wydostać się na powierzchnię, gwałtownie wymachując rękami. Kiedy złapał się kawałka kry, ten pękł.
Strach mnie sparaliżował. Leżałem na lodzie i nie mogłem zrobić nic. Patrzyłem, jak próbuje się ratować i choć chciałem rzucić się mu na pomoc... nie mogłem.
- Frank, pomóż mi!
Dopiero jego zrozpaczony krzyk otrzeźwił mi umyśl. Szybko podczołgałem się do krawędzi i złapałem za jego wyciągnięte w moją stronę ramię. Way złapał się mnie mocno i próbował podciągnąć. Obydwojgu sprawiało nam to ogromny trud, jednak udało mu się praktycznie wydostać na brzeg. Zacząłem się cieszyć zbyt wcześnie. Gerard puścił się i znów poszedł pod wodę. Podpełzłem do niego z powrotem i pozwoliłem mu ponownie zaczepić się o mój płaszcz. Tym razem nie próbował się jednak wydostać na brzeg. Mocno złapał się mnie i ciężko oddychał. Twarz miał wręcz przeźroczystą, trząsł się z zimna, a mokre włosy przylgnęły do jego czoła. Spojrzał na mnie błyszczącymi oczami. Jeszcze nigdy nie widziałem w nich tyle cierpienia i rezygnacji. Zacząłem domyślać się, co zaraz powie Way. Cholera! Ja tak bardzo nie chciałem usłyszeć tego z jego ust.
- No dawaj! - krzyknąłem, próbując obudzić w nim chęć do walki - Nie możesz się poddawać! Nie teraz! Nie, kiedy jesteśmy już tak blisko!
- Pocałuj mnie - jego głos był cichutki i taki bezbronny - A potem uciekaj. Nie mogą cię złapać
- Gerard, nie! Nie zostawię cię!
Poczułem na odmrożonych policzkach ciepłe ślady łez. Z mojej piersi wyrwał się głośny szloch. Próbowałem wyciągnąć Gerarda na powierzchnię, jednak on przestał już walczyć.... poddał się.
- Jeśli mnie kochasz, pozwól mi odejść - wyszeptał, patrząc błyszczącymi ślepiami prosto na mnie.
Gwałtownie wpiłem się w jego usta, wkładając w ten pocałunek wszystkie emocje, które tłumiłem w sobie przez te wszystkie miesiące. Moje ciało krzyczało z rozpaczy, bo wiedziałem, że to wszystko zaraz się zakończy. Pęknie jak dmuchana bańka, a ja... nie będę mógł się z tym pogodzić.
Gerard nie oddawał pocałunku. Nie miał siły. Jednak widziałem, że czuje to samo co ja. Przeżywa to wszystko tak samo i jest świadomy, że zaraz rozstaniemy się na zawsze. Że jest to ostatnia chwila, kiedy ja mam jego, a on mnie.
Zaraz to wszystko się skończy, a ja tak bardzo chciałbym uwierzyć, że to wszystko jest zwykłą ściemą. Że wszystko tylko mi się śni. Zaraz się obudzę i będę bezpieczny. Będę mógł chwycić go w swoje ramiona i ochronić przed czyhającym na każdym rogu złem. A on będzie uważał tak samo.
Wróciłem na ziemię, kiedy lodowate usta Gerarda oderwały się od moich. Oparł głowę na ramieniu i widziałem, jak powoli traci przytomność.
- Kocham cię - wyszeptał ostatkami sił.
I odszedł.
Już na zawsze.
Puściłem jego dłoń i patrzyłem, jak ciało Gerarda powoli opada na dno.
- Ja ciebie też - wyszlochałem, a blada twarz Way'a zniknęła w morskiej głębinie.
x x x
Moja pierwsza zabita postać w opowiadaniu! Ale fajenkowo! :D
A tak na serio, to nie wyzywajcie mnie za bardzo :/
Za dwa dni pojawi się epilog, a razem z nim krótkie podsumowanie książki ♡
xo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top