19
-Frank-
Złapałem Gerarda za rękę i skręciłem w przeciwną stronę.
- Co ty robisz?! - syknął - Nie możemy ich zostawić!
- Musimy ratować siebie, Gerard
Wbiegliśmy do lasu. Byliśmy tutaj bezpieczniejsi. Gęste drzewa utrudniały widoczność żołnierzom. Pociągnąłem Way'a w dół i schowaliśmy się za niewielką zaspą.
Żołnierze przeszli obok, nawet nas nie zauważając.
Spojrzałem na Gerarda. Przygryzał swoją rękę, a z jego szmaragdowych oczu wylewały się łzy. Jak najciszej tylko umiałem, przysunąłem się do niego, dotykając delikatnie jego rozgrzanych policzków.
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptałem, przyciskając swoje czoło do jego. Przymknąłem oczy, wsłuchując się w odgłosy panujące na wyspie.
Jakiś żołnierz strzelił ze swojego karabinu. Ktoś uciekał w popłochu, jednak mężczyzna w mundurze dopadł do niego, biorąc wrzeszczącego w niebogłosy chłopca i przewieszając go przez ramię. Grupa próbowała uciec w stronę morza, jednak żołnierzom udało się ich okrążyć. Chłopcy podnieśli ręce w akcie kapitulacji. Gdzieś nieopodal przebiegała dwójka umundurowanych, ciągnąc za sobą dwójkę nieprzytomnych dzieci. W tym czasie jeden z żołnierzy wszedł do spiżarni. Znalazł tam chłopca, który zabarykadował się w szafie z pęczkiem kiełbasy i butelką mleka. Nieprzytomnego Greena wnieśli na noszach na okręt.
- Frank - pisnął Gerard - Słyszę coś
Szybko podnieśliśmy się z ziemi, chowając się za najbliższym drzewem. Lekko wychyliłem głowę, spoglądając w stronę hałasu.
- To renifer! - Way wyszedł ze swojej kryjówki, przyglądając się stojącemu nieopodal zwierzęciu - Przyszedł ze stałego lądu
- Nie dam rady - wysapałem, opadając na miękki śnieg. Byłem wyczerpany, głodny i ledwo trzymałem się na nogach.
- Morze zamarzło - Gerard ciągle wpatrywał się w renifera jak w obrazek.
- Nie mam siły - jęknąłem.
- Przejdziemy po lodzie
- Gerard, ja nie wytrzymam!
Chłopak oderwał się od zwierzęcia i przykucnął obok mnie. Podniósł do góry mój podbródek, zmuszając, abym na niego spojrzał.
- Musimy uciekać - powiedział wolno, wymawiając dokładnie każde słowo - Jeśli chcemy przeżyć, musimy przejść przez morze. To jedyna droga ucieczki, rozumiesz?
- Ale ja nie mam siły...
- Zrób to dla mnie - uśmiechnął się delikatnie, głaszcząc mój policzek.
Nie mogłem się poddać... nie w takim momencie. Musiałem zrobić to dla niego... dla nas
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top