Rozdział 2
Natasha nie spała. Całą noc leżała na plecach, z oczami wlepionymi w ciemny sufit.
Myślała o wszystkim, co tu przeżyła. O tym, co z nią zrobili. Była mordercą. Potworem. Już od dziecka.
Czasami potrafiły ją nachodzić takie refleksje. Te wspomnienia pojawiały się i znikały. Czasami potrafiła dokładnie odtworzyć w myślach moment, w którym po raz pierwszy przekroczyła progi tego miejsca, a innym razem bywało, że jedyne co potrafiła sobie przypomnieć to data i ogólny, bezszczegółowy zarys. Nie potrafiła wyjaśnić tego zjawiska. Tak już po prostu było - zapominała.
I teraz dostała swoje pierwsze prawdziwe zadanie. Po raz pierwszy od tylu lat opuści kraj i wyruszy w teren. Nie traktują jej jak szpiega, ale jak broń. Broń służącą tylko i wyłącznie do odbierania innym życia, do czego była gotowa. Zawsze była gotowa. Tylko odczuwała ten dziwny, trudny do opisania niepokój. Co, jeśli nie wykona rozkazu i sama stanie się celem tutejszych agentów..? Nie będzie miała szans ucieczki, ani obrony.
— Natasha? — z zamyślenia wyrwał ją głos Yeleny, zajmującej łóżko po prawej stronie od Czarnej Wdowy
Rudowłosa przetarła oczy i odwróciła się do kobiety bezszelestnie.
—Nie śpisz? — zdziwiła się, starając jak najbardziej wytężyć wzrok, by zobaczyć w ciemności chociażby zarys twarzy przyjaciółki — Jutro z rana masz trening, radziłabym ci się wyspać. Wiesz, jak dużą wagę przywiązują ostatnio do intensywności ćwiczeń. Sen dobrze ci zrobi, nabierzesz na jutro sił...
— Myślisz, że wszystko, co tu się dzieje, pozwala mi w nocy spać? — przerwała, odpowiadając kobiecie pytaniem na pytanie
Natasha zamilkła, w myślach przyznając jej rację. Koszmary, które wywołuje to miejsce, każdy dzień w Red Room odbija głęboki ślad na psychice każdej z nich - zarówno początkującej, jak i zaawansowanej. Romanoff jednak spędziła tu zbyt długi czas, by zwracać uwagę na złe sny. Myślała, że Yelena również nauczyła się je ignorować.
— Jutro opuścisz to miejsce — powiedziała niewiarygodnie cicho blondynka, unosząc głowę — Ja miałam to zrobić. To miała być moja misja.
Czarna Wdowa zmarszczyla brwi, świadoma, że Yelena nie ujrzy tego gestu.
— JA miałam opuścić to miejsce — kontynuowała, a w jej głosie można było wyczuć nutę zazdrości — Dlatego chciałam cię prosić o jedno.
Rosjanka popatrzyła na Yelenę krzywo. Tutaj nie ma czegoś takiego jak prośba.
— Zrób to, co uważasz za słuszne — Belova odwróciła się i przestała odzywać, zostawiając Natashę z mętlikiem w głowie oraz pytaniami, na które nie uzyska już od niej odpowiedzi.
— Ale ja już nie mam pojęcia, co jest słuszne. — pomyślała Romanoff, zamykając oczy i wtulając twarz w płaską poduszkę — Wiem tylko to, co oni chcą, bym wiedziała...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top