7,5. Ona


Robiłam sobie spokojnie śniadanie, kiedy to nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Niechętnie oderwałam się od owoców i wzięłam komórkę do ręki. Była to moja starsza siostra.
-Sori? Jem śniadanie. Co chcesz?
-Hej Yuwon! Mam dla Ciebie propozycje nie do odrzucenia.
-I tak ją odrzucę.
-Oj tam. Mam sprawę.
-No?- powoli miałam dosyć jej i jego gadania, które nie miało ani grama sensu.
-Chodzi o to, że moja przyjaciółka nie dawno rozstała się ze swoim narzeczonym..., a że Ty, już to przez to przechodziłaś, chciałam się zapytać, czy mogłabyś dzisiaj do mnie przyjechać? Pomogłabyś Taeon się jakoś pozbierać.
Pomyślałam przez chwilkę w ciszy.
-Co za to będę miała?
-...Moją wdzięczność?
-Za mało.
-Pf..., dobra. Pójdziemy do klubu i postawię Ci tyle drinków ile będziesz chciała.
-Już lepiej. O której mam przyjść?
-Tak od razu po pracy?
-Czyli o 16.00? Nie za wcześnie na picie?
-O 16.00 nie! Bądź na 18.20. Punktualnie.
-Okey...ale nie zapomnij o drinkach.

Gdy wróciłam do domu po mojej zmianie, trochę się ogarnęłam i włączyłam jakiś film. Zamówiłam telefonicznie obiad i byczyłam się na kanapie.

-Dobrze, że już jesteś. Taeon nie jest w dobrym stanie psychicznym.- powiedziała siostra, otwierają mi drzwi od jej mieszkania.
Weszłam do środka, zamieniłam buty na kapcie w Kaczora Donalda i ruszyłam do salonu, gdzie na kanapie siedziała mniejsza ode mnie blondynka.
-Taeon. To jest Yuwon. Moja młodsza siostra.
-Hej Yuwon...- powiedziała ledwo, wycierając nos w chusteczkę.

Z tego względu, że moja siostra nigdy nie miała złamanego serca, nie była w stanie tutaj jej pomóc, więc to ja musiałam jakoś podnieść dziewczynę na duchu, chodź będąc szczerą, nie chciało mi się...i to bardzo.
Dziewczyna opowiedziała mi wszystko co było grane z tamtym gościem i co jej leżało na sercu. Chłopak okazał się dupkiem i cholernym kłamcą. To co o nim opowiadała, sama byłabym na niego wkurwiona.
-Dobra, moja droga. Po pierwsze nie płacz, ponieważ nie powinnaś. Po drugie...to on zrobił coś źle i nie ty. Nie możesz czuć się za niego winna. Po trzecie, najlepiej będzie, jak zajmiesz myśli czymś innym, a najlepiej tym, co tylko tobie sprawia przyjemność i nie dzielisz tego z nikim innym. A po czwarte... masz może jego jakieś zdjęcia?- zapytałam na koniec, na co ona dziwie na mnie popatrzyła.

Skończyło się na tym, że poszłyśmy na dwór, spaliłyśmy wszystkie jego zdjęcia, jakie miała przy sobie, wykrzyczała wszystko, czego w nim szczerze nienawidziła, a na jej twarzy z minuty na minutę pojawiał się szczery i radosny uśmiech.
-Totalny Skurwysyn! Krótko-chujny cwelu jebany! To nie była miłość! Nie byłeś mnie wart!- wykrzyczała na całe gardło, co najwidoczniej sprawiło jej to wielką ulgę.
Po chwili popatrzyła na mnie z uśmiechem i mocno mnie przytuliła.
-Dziękuję! Bardzo Ci dziękuję! Jesteś super!
-Spoko.
Dziewczyna zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy i już chciała go wyrzucić, kiedy to ją szybko powstrzymałam. Przyjrzałam się biżuterii i skojarzyłam ten sam wzór i rozmiar pierścionka. Kiedyś dostałam taki sam pierścionek od mojego ówczesnego narzeczonego. Był dużo warty.
-Czekaj!- krzyknęłam.
Blondynka popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Przecież możesz go sprzedać. Będziesz miała ze niego mnóstwo pieniędzy.
-Ale...
-Zaufaj mi. Będziesz zabezpieczona na dobre pół roku.
-Skąd wiesz?- zapytała podnosząc jedną brew do góry.
-Ponieważ...dwa lata temu, dostałam IDENTYCZNY pierścionek od swojego narzeczonego. Jego rodzice byli bogaci, a ten pierścionek kosztował tyle ile bardzo drogie mieszkanie w centrum Seulu.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
-Serio?
-Tak! Mówię serio.
-Okey.- odparła z uśmiechem.- Zrobię jak uważasz.

Pod wieczór, poszłyśmy na obiecanego mi wcześniej baru na drinka. Oczywiście stawiała moja starsza siostra, a ja w końcu mogłam się oderwać od nudnej rutyny. Dostałam swoje drinka i dość szybko go wypiłam. Już chciał usiąść na kanapie przy siostrze i jej koleżance, kiedy to usłyszałam lecącą piosenkę Super Junior. Od razu wszystkie dobre wspomnienia wróciły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top