24. Ona


Miesiąc później, reszta BTS wróciła do Korei. Mieli być tam jeszcze do 18 grudnia, ale trasa się trochę skróciła.
Akurat siedziałam z Yoonim w ich salonie i robiłam z nim zadania rehabilitacyjne, a chłopacy odsypiali po długiej podróży. Było cudownie cicho, na może z wyjątkiem lekkiego syczenia Mina, przy podnoszeniu rąk do góry.
-Ostatni raz Yoongi. Ten ostatni i koniec na dzisiaj. Dawaj.- poprosiłam ten ostatni raz. Widziałam jak kapie mu pot z czoła.  Autentycznie.

Wykonał zadanie i zmęczony oparł się o kanapę.
-To cholernie boli...
Poczochrałam go po włosach i dałam buziaka w mokre czoło.
-Wiem kochanie wiem, ale jesteś dzielny.
-Brzmi to jakbyś mówiła do małego dziecka.
-No...Ty jesteś takim trochę małym dzieckiem.
Popatrzył na mnie z wielkimi oczami i prychnął.
-Ja? Małe dziecko?
-...Ale za to moje kochane.
Chłopak się zaśmiał pod nosem i skradł mi szybkiego całusa.
-Gdybym mógł już normalnie ruszać barkami, zabrałbym Cię do łóżka i kochał jak nigdy dotąd.- powiedział, po czym namiętnie przegryzł moją dolną wargę.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo nie mogę się przy tobie powstrzymać z podniecenia.
Zrobiłam to samo, ale z jego wargą.
-Wytrzymajmy jeszcze troszkę. Jak tylko wyzdrowieję, przez tydzień nie będziemy wychodzić z łóżka. Obiecuję Ci to.
Już chcieliśmy się pocałować, kiedy to przerwały nam głośne odgłosy stawianych kroków, dochodzących z korytarza.

Okazało się, że Kookiemu zachciało się bardzo pić. Chcieliśmy go zignorować, ale niestety był za głośno i nie za bardzo się dało.
-Dlaczego nie mogliśmy pójść do twojego pokoju?- szepnęłam.
-Bo tutaj jest więcej miejsca.- odparł z lekkim zmęczeniem.
Nagle zza pleców poczułam ciepło. Okazało się, że Kookie postanowił się ze mną przywitać. Nie mogłam mu tego odebrać i również go przytuliłam.
-Hej słodziaku.- powiedziałam najmilej jak potrafiłam.
Na to zdanie, zauważyłam u Yooniego dość grobową minę. Patrzył na nas, jakby miał w planach nas pozabijać.
-Cześć Yuwon. Nawet nie wiem, jak wszyscy się cieszymy, że z nami jesteś.- chłopak przybliżył się do mojego ucha i zaczął szeptać, nie ściągając kontaktu wzrokowego z Sugą.- Nie zdajesz sobie nawet sprawy, jak bardzo nasz Yoongi jest szczęśliwy, kiedy gada z tobą przez telefon. Prawie cały czas szepcze coś pod nosem o tym, czy dobrze się czujesz, że boi się o ciebie i o to, że się przepracowujesz i nie masz dużo dla niego czasu.
Podniosłam do niego głowę do góry i leciutko się uśmiechnęłam.
-Na serio?- zapytałam.
-Na serio! Tylko popatrz, jaki jest o Ciebie teraz zazdrosny. Samo moje stanie obok Ciebie sprawia, że zaraz mnie zabije.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top