21. On
Gdy wróciłem z przebieralni, podszedłem szybko do mojej dziewczyny.
-Dzięki, że przez Ciebie musiałem czuć się jak kompletny idiota.- powiedziałem obrażony.
-Nie przesadzaj.
-Po co tutaj przyszłaś?-zapytałem chowając lewą rękę do kieszeni bluzy.
-Nie bulwersuj się tak.- odparła, przecierając
Dziewczyna wyciągnęła coś ze swojej torebki.
-Zapomniałeś ich ode mnie.- powiedziała, dając mi moje słuchawki do rąk.
-Były u Ciebie? A ja szukałem ich wszędzie.
-I już Ci się humor poprawił.- odparła.
Dotknęła palcami końcówki moich ust, które nie wiem kiedy uniosły się do góry.
-To że przyniosłaś mi słuchawki, nie oznacza, że od tak wybaczę Ci śmianie się ze mnie.
Dziewczyna lekko szahihotała i dała mi namiętnego całusa, którego oddałem już pod sam koniec.
-Wiesz...- zaczęła szeptem.- ...Gdybyś nawet był kobietą i tak bym Cię kochała.
Może i mniej się na nią obraziłem...
-Mogę dzisiaj do Ciebie przyjść?- zapytałem.
-Bardzo bym chciała...,ale nie. Mam mnóstwo roboty. Muszę dokończyć i odesłaś wszystkie, ważne dokumenty do szefowej i obrobić mój najnowszy projekt mieszkania dla klienta.
-Mogę Ci pomóc?
Popatrzyła na mnie z zainteresowaniem.
-No wiesz...Kiedyś miałem plan, że jak nie uda mi się z karierą rapera, będę chciał zostać architektem.
-Na serio?
-Tak. Autentycznie Ci mówię.- odparłem z dużą pewnością siebie.
Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej i ponownie mnie pocałowała, ale tym razem pogłębiłem pieszczotę. Czułem na sobie sześć par oczu moich przyjaciół, ale miałem to gdzieś. Szepnąłem jej do ucha, że będę o 19.00 i pocałowałem przelotnie jej policzek. Yuwi pożegnała się ze wszystkimi i wyszła.
-Co się tak patrzycie?
-Nie...Nic...- zaczął Jimin z idiotycznym uśmieszkiem.
-No...Wracajcie do roboty! Nie mam czasu na wasze głupoty!
O umówionej godzinie, byłem już pod drzwiami mieszkania Yuwi. Nie były otwarte, więc głośno zapukałem. Chwilkę później otorzyła mi Yuwon, która akurat z kimś rozmawiała przez telefon. Nie chciałem jej przeszkadzać, więc od razu ruszłyłem do salonu, gdzie przy stole były rozłożone jakieś papiery, przyżądy do pisania, linijka i kalkulator, który akurat leżał na ziemi.
Usuadłem przy jej laptopie, na którym widniał Trój-wymiarowy plan mieszkania. Był niesamowity. Dziewczyna na serio miała do tego talent. Wiedziałem jednak co dokładnie miała poprawić, a z tego względu, że bardzo długo interesowałem się architekturą, zrobiłem to za nią, patrząc na wszystkie jej notatki na stole.
Dodałem coś jeszcze od siebie do tego projektu, a kiedy skończyłem, Yuwi też skończyła, a rozmawiać przez telefon.
-Hej skarbie.- przywitałem się, nie chcąc wstać z miejsca.
Dziewczyna popatrzyła na ekran laptopa i z wielkimi oczami również na mnie.
-Dokończyłeś plan za mnie?- zapytała z zaciekawieniem.
-Mówiłem Ci, że interesowałem się kiedyś architekturą. Najwidoczniej masz gdzieś to, ci do Ciebie mówię.- powiedziałem udając obrażonego.
Yuwon uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mnie w rzuchwę.
-Yooni, jesteś moim pępkiem świata.
Leciutko się uśmiechnąłem i napiłam się jej wody ze szklanki. Chwilkę później, rozległ się dźwięk dzwoniącego mojego telefonu.
-Halo?- odezwałem się.
Co się okazało, był to RM.
Odłożyłem telefon na stół i zakryłem dłońmi moją twarz.
-Stało się coś?- zapytała z kuchni.
-Za tydzień wyjeżdżam w trasę...
-To chyba dobrze, nie? Czemu się tak smucisz?
-Półroczną trasę. Po Stanach.
Na to zdanie, w kuchni rozległ się dźwięk potłuczonego talerza.
-Kochanie? Wszystko dobrze?
Wstałem z miejsca, chcąc do niej podejść i sprawdzić, czy przypadkiem sobie czegoś nie zrobiła.
-Nie...To znaczy. Tylko talerz pękł...
Jej twarz zrobiła się niewyraźnia, a jej oczy wylądowały na ziemi.
-...Mój ulubiony talerz...
Podszedłem do niej bliżej i złapałem za ramiona.
-Hej? Skarbie?
Popatrzyła na mnie nadal niewyraźnie. Zaczynałem powoli się nią przejmować.
-Co?
-To ja się pytam co. Coś się stało? Może źle się poczułaś?
Jej oczy jakby po chwili zabłyszczały.
-Nie? To znaczy...jestem trochę zmęczona...
-Dokończyłaś wszystkie swoje dokumenty?
Dziewczyna znowu nie odpowiedziała na moje pytanie i jakby ponownie się zamyśliła. Pomachałem jej przed twarzą, ale jakby nie drgnęła. Ani nie mrugnęła.
-Yuwi? Zadałem Ci pytanie! Czemu nie odpowiadasz?
W pewnym momencie, zauważyłem, że mrugnęła. Popatrzyła normalnie na mnie i jak gdyby nigdy nic, podrapałam się po policzku. Momentalnie jej wzrok padł znów na podłogę, po czym ruszyła się, żeby zabrać zmiotkę i szufelkę spod umywalki.
-Muszę się wykąpać. Jestem zmęczona.- powiedziała po chwili.- Przepraszam Cię Yoongi, ale...mój mózg nie wytrzymuje już dzisiejszego dnia...i jeszcze ta informacja, że Cię nie będzie całe pół roku.
Po jej słowach poczułem w sobie, że coś źle zrobiłem.
-To ja powiniennem Cię przeprosić. Niepotrzebnie wpraszałem się tutaj. Mówiłaś, że jesteś zajęta i nie chcesz dzisiaj moich odwiedzin. Następnym razem posłucham się Ciebie.
Kobieta wyrzuciła szybko odłamki szkła do kosza na śmieci i lekko mnie przytuliła.
-Yooni...Dzięki twoim odwiedzinom wiem, że nie jestem sama na tym strasznym świecie. Nawet nie wiesz, jak bardzo będzie mi przykro, jak tylko wylecisz z Korei.
-Obiecuję, że będę pisał zawsze w najkrótszej, wolnej chwili.- wtuliła się mocniej w jej objęcia.- ...I przywiozę Ci coś wyjątkowego.
Kobieta schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi i podciągnęła nosem.
-Tylko mi tutaj nie płacz. Wiesz, jak tego nie lubię. Masz się uśmiechać.
-Nawet jak zobaczę zdechłe zwierzątko?
-Tak.
-A jak to będzie piesek?
W tym momencie przypomniała mi się moja ukochana psinka.
-Odwołuje to, co powiedziałem przed chwilką.
Yuwi się zaśmiała i dała cudownego całusa w moją szyję i ani na chwilkę nie odsunęła się ode mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top