2. Ona


Byłam serio zdenerwowana. Nigdzie nie mogłam jej znaleść. Szukałam w łazienkach, szatniach i nawet urobiłam ochroniarza, o pokazanie mi nagrań z kamer, czy przypadkiem nie wyszła z sali. Niestety na próżno. Gdyż weszłam z powrotem do sali, zauważyłam jakąś kobietę, która stała przy drzwiach dla chłopaków z BTS. Po cichu do niej podeszłam.
-Przepraszam, czy przypadkiem nie widziała tutaj Pani 3-letniej dziewczynki? Czarne włosy, niebieskie spodenki i biała bluzeczka z falbankami.
-Nie widziałam.- Odparła bez krztyny empatii
-A...Czy mogłabym wejść do środka, zobaczyć czy przypadkiem jej tam nie ma?
-Niestety nie mogę Pani tam wpuścić. To jest pomieszczenie tylko dla personelu.
-Ale ja tylko na chwileczkę...
-Powiedziałam Pani, że nie.- Odparła trochę zdenerwowana.
-Właśnie przed chwilką, zniknęła moja siostrzenica. Szukałam jej prawie po całym budynku. Skoro nie mogę tam wejść, to niech Pani przez chwilkę tam jej poszuka. Czy naprawdę nie ma Pani choć troszeczkę zrozumienia dla mnie? Współczucia, czy jakiej kol wiek empatii?
Kobieta popatrzyła na mnie z litością i otworzyła drzwi.
-Niech będzie...niech Pani tutaj poczeka. Zobaczę, czy tam jest. Jak się nazywa?
-Tia Narim. -Odparłam, po czym kobieta zniknęła za drzwiami. Czekałam z 20 minut i niestety tam też jej nie było.

Po 18 minutach, Choki przybiegła do mnie cała uchachana. Dosiadła się do mnie na trybunach.
-Zobacz co mam! Zobacz co mam!-Powiedziała, przystawiając mi przed twarzą jakiś plakat. -Dostałam podpisy od wszystkich członków BTS! Ale super, nie?
-Tak...Świetnie...- Odparłam zmęczona.
-Co się stało?-Zapytała zdziwiona.
-Narim mi uciekła. Bawiłyśmy się w chowanego, ale nie mogłam jej nigdzie znaleść. Przeszukałam wszystkie zakamarki i nic...Sori mnie zabije, a Dongrim już się do mnie nie odezwie.
-No co Ty. Nie jest taki zły. Sori nigdy by wtedy za niego nie wyszła. Narmi się znajdzie.
-Skąd wiesz?- Zapytałam zrezygnowana.-Jestem beznadziejną ciocią...

10 minut po naszej rozmowie, wszyscy fani usiedli na siedzeniach i czekali, aż coś się jeszcze wydarzy. W pewnym momencie, odezwał się chłopak w białych włosach.
-Jest jeszcze jedna sprawa. -Zaczął ze śmiechem.-Ostatnio poznałem bardzo uroczą dziewczynę...-Momentalnie wzrok wszystkich fanek zrobił się trochę niebezpieczny, a ja zaczęłam się śmiać z całej tej sytuacji.-...a raczej dziewczynkę. Ma czarne włosy upięte w dwa kucyki, urocze policzki i prześliczne, świecące buciki. Powiedziała mi ostatnio, że czeka na swoją ciocię, która niestety jeszcze po nią nie przyszła.- Na te słowa, zrobiłam wielkie oczy.
Chłopak mówił o Narim. Wyjął ją spod stołu i postawił na równe nóżki na obrusie. Cały czas siedziała pod stołem, przy którym siedzieli piosenkarze. Bardzo szeroko się uśmiechała, a w rączce trzymała lizaka.
Szybko wstałam z miejsca i pobiegłam w jej stronę, zostawiając torebkę pod opieką Choki.
Białowłosy popatrzył w moją stronę i pokazał palcem na mnie, by dziewczynka mnie zauważyła.
-Czy to nie ona?- Zapytał, uśmiechając się pod nosem.
Chłopak podał mikrofon swojemu koledze i wziął dziewczynkę na ręce. Narim kiedy tylko mnie zobaczyła, wyciągnęła ręce do przodu.
-Ciocia!
-Widzisz? Znalazła Cię.
Stanęłam na podwyższeniu, by mieć lepszy dostęp do odebrania dziecka.
-Tutaj jest mój skarb!
Chłopak ostrożnie mi ją podał na ręce.
-Bardzo Pana przepraszam za zamieszanie.-Powiedziałam, kłaniając się mu.  Mocno mnie przytuliła, o mało nie dusząc mnie za szyję.
-Nic się nie stało.
Kiedy na niego popatrzyłam, uśmiechnęłam się do niego szeroki. Kiedy spotkałam jego oczy, momentalnie zapomniałam na sekundkę o dziecku przy mnie. Po oderwaniu się, spojrzałam na dziecko.
-Dziękuję.
Powiedziałam, po czym zeszłam z dziewczynką na ziemie. Poczułam na sobie i czerwony rumieniec, jak i zabójczy wzrok dziewczyn siedzących na widowni. „Ciekawe kiedy mnie zabiją...Mogę już odliczać sekundy!"
-Wujek!-Krzyknęła nagle.
-Tak, jedziemy teraz do wujka i cioci.-Powiedziałam spokojnie.
-Nie! Ten wujek, któly stoi tam.-Powiedziała, po czym wskazała na białowłosego.
Wszyscy zamilkli i patrzyli na mnie i dziewczynkę. Czułam się niezręcznie.
-Co Ty wygadujesz? Chyba wystarczy tego lizaka.-Powiedziałam i zabrałam jej słodycz z rączki i wzięłam do swojej buzi. Dziewczynka się oburzyła i powiedziała znowu dość głośno.
-Chce, zeby to był mój wujek!
Momentalnie zamarłam. Coś czułam, że za chwilkę będę martwa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top