17. On


Po chwili czułości, musiała niestety wstać z łóżka i zacząć się ubierać.
-A Ty gdzie?
-Do rodziców. Musimy przygotować rzeczy na ślub Minga.
-Ślub? Wybierasz się?
Zapytałem, patrząc na Yuwon z zaciekawieniem, gdy ubierała czarny, dość ładny stanik.
-Na święto własnego brata? Pewnie.
-A masz z kim?
-Chciałabym pójść z tobą, jako z osobą towarzyszącą, ale...
Po chwili przerwała i nastał dziwny moment głuchej ciszy, którą postanowiłem przerwać.
-...Ale?
-Nie chce, żebyś potem miał przeze mnie kłopoty z pracą.- Odparła z lekkim strachem. Przestała się ubierać i cały czas patrzyła na siebie w lustrze.
Pierwszy raz widziałem ją taką bardzo zaniepokojoną. Wstałem z łóżka, ubrałem bokserki i podszedłem do niej, przytulając ją od tyłu za biodra.
-Przecież nie będzie tak źle. Nie przyjdą żadni fotoreporterzy i fanki...No może z wyjątkiem twojej siostry.
-...No...jest jeszcze rodzina mojej przyszłej szwagierki. Nie znam jej i nie za bardzo mogę powiedzieć na 100%, że będzie wszystko okey...Bardzo chciałabym, żebyś ze mną poszedł, ale...-zaczęła się jeszcze bardziej denerwować i aż nawet w pewnej chwili zaczęła się trząść. Złapałem ją jeszcze mocniej i pocałowałem namiętnie jej policzek tak długo, aż w końcu zaczynała się uspokajać. Gdy się oderwałem, zauważyłem mały, czerwony ślad na jej policzku.
-Kochanie, spokojnie. Nic się nie stanie. Nie musisz się tak o mnie martwić.
-Ale muszę...Za bardzo mi na tobie zależy...- Powiedziała i oddała uścisk.
-Mi na tobie też. Jak mnie na niego zaprosisz, będę bardzo szczęśliwy.

Dałem jej się spokojnie ubrać i zawiozłem do domu jej rodziców. Nie mogłem niestety wejść, ponieważ miałem napisać kolejną piosenkę.Yuwon obiecała mi, że po spotkaniu z rodzicami, przywiezie mi kremówkę do studia. Nie chciałem jej ukrywać przez cały czas przed chłopakami, więc podałem jej właściwy adres mojej wytwórni.

Wszedłem do sali nagraniowej, gdzie już na mnie czekała reszta grupy. Przywitałem się z nimi jak gdyby nigdy nic. Gdy siadałem właśnie przy keyboardzie, cała szóstka podeszła do mnie z dziwnymi uśmieszkami.
-A Wam co?- zapytałem prawie oschle.
Pierwszy zaczął Kookie. Najmłodszy usiadł na krześle obok mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Czy to ona?- zapytał po chwili.
-Czy to jest ta dziewczyna z fanmeetingu?
-No wiesz, ta od tego dziecka, którego chowałeś pod stołem.
Mówili po sobie młodsi. Powoli zaczynałem się bać. Z jednej strony nadal nie chciałem im o tym mówić, ale z drugiej, powoli nie wytrzymywałem ich zachowania.
-Skąd Wam to do głowy przyszło?- zacząłem już bardziej niepewnie.
-Namjoon widział Cię z nią wczoraj wieczorem w samochodzie. Zniknąłeś na całą noc, więc prawdopodobnie zostałeś u niej na noc.- wyjaśnił Hobi.
Nie miałem już siły tego ukrywać, więc tylko przetarłem twarz swoimi rękoma i wyznałem.
-Tak! To była ona. Byłem wczoraj u niej.
Zachwyceni przyjaciele zaczęli się radośnie śmiać.
-Czyżby Suga się zakochał?- zapytał Jin z dziwnym uśmieszkiem.
-Tak...- odparłem najciszej jak mogłem.

Była godzina 12.30. Byłem zajęty komponowaniem melodii na keyboardzie, a reszta w między czasie coś tam robiła. Nagle usłyszałem wołanie Jina.
-Suga!
-Co znowu?!- zapytałem zirytowany.
-Gość przyszedł!
Niechętnie wstałem z miejsca i już chciałem powiedzieć coś kąśliwego, kiedy to w ostatniej chwili się powstrzymałem. Okazało się, że przyszła do nas Yuwi. Wtedy sobie przypomniałem, że poprosiłem ją o obiecane mi kremówki.
-Yuwon?
-Hej...Ja tu Tylko na chwilkę.
Podała mi pełne pudełko z mini kremówkami i poprawiła swoją torebkę na ramie. Chłopcy patrzyli na nas z czymś na twarzy, czego nie mogłem rozczytać.
-To...Nie będę już przeszkadzać. Miło było Was poznać...Pa Yoongi.
Pożegnała się i wyszła z sali. Nie wiem dlaczego, ale poczułem potrzebę pójść za nią. Zostawiłem pudełko Jinowi i wyszedłem szybko z pomieszczenia na korytarz.
-Yuwi...
Dziewczyna szybko się do mnie odwróciła i lekko uśmiechnęła.
-Tak? Co jest?
Stałem tak przed nią chwilkę, ale się nie odezwałem, bo... nie wiedziałem co powiedzieć.
-Yooni? Coś nie tak?- zapytała troskliwie.
-Nie...- udało mi się coś wydusić.- Nie! Chciałem tylko Cię zobaczyć.
Dziewczyna złapała mnie za policzek i dała mi delikatnego całusa.
-Przyjdziesz do mnie wieczorem?- zapytała.
-Jeszcze nie wiem. Napiszę jak będę wiedział, o której dzisiaj skończę.
-Okey. Będę czekać. Wracaj do pracy.
-A Ty na siebie uważaj.- powiedziałem tak samo troskliwie.
-Dobrze.
Pocałowałem ją w nosek, na co lekko zachichotała. Staliśmy tak w jednym miejscu, nie chcąc się ruszyć.
-To...kto pierwszy idzie?- zaczęła.
-Ty idź pierwsza.
-Liczyłam, że ty to zrobisz najpierw.
-A ja, że ty.
Droczyliśmy się tak chwilkę, do puki nie usłyszałem wołania RM'a.
-Widzisz? Wiedziałam.

Wróciłem do sali, gdzie od razu czekali na mnie moi kumple.
-Ładna jest.
-I przyniosła bardzo dobre kremówki.- powiedział Hobi, wkładający sobie jedną kremóweczke do buzi. Zabrałem mu resztę ciastek i sam zjadłem jedną.
-Przecież wiem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top